rek

Konami nieźle zarobiło na aukcji NFT zorganizowanej z okazji 35-lecia Castlevanii

Konami nieźle zarobiło na aukcji NFT zorganizowanej z okazji 35-lecia Castlevanii
Firma zapowiada więcej podobnych aukcji w przyszłości.

35-lecie serii to dobry moment by… nie, nie by wydać remaster lub remake klasyka, ale by skorzystać z nabierającej coraz większego tempa mody na NFT. Jedną z firm, której nie zraziła negatywna reakcja graczy na doniesienia o pojawieniu się NFT w grach (m.in. w Stalkerze 2) okazało się Konami. W ramach świętowania rocznicy serii Castlevania firma zorganizowała w serwisie OpenSea aukcję czternastu przedmiotów.

12 i 13 stycznia w ramach “Konami Memorial NFT collection” wystawiono akty własności 14 prac takich jak grafiki zamku Draculi, urywki gameplayu z poszczególnych odsłon serii czy utwory muzyczne. Są wśród nich pojedynki nazwane „Woda święcona kontra Dracula”, „Sztylet kontra Frankenstein i Igor” czy „Bumerang kontra śmierć”; inne noszą tytuły po utworach z pierwszej, drugiej i trzeciej części: „Vampire Killer”, „Bloody Tears” oraz „Beginning”.

Mapa z pierwszej części gry Castlevania

Serwis VGC donosi, że firmie udało się sprzedać wszystkie NFT za łączną wartość 162 tysięcy dolarów, ale suma ta może okazać się większa, bowiem Konami dostanie 10% z każdej dalszej sprzedaży prac (co zresztą już się wydarzyło, bo część przedmiotów zdążyła zmienić właściciela). Średnia cena tokena wyniosła 12 tysięcy. Najdroższym NFT okazała się mapa świata z pierwszej części serii, którą kupiono za 26 tysięcy dolarów. Krótkie, trzyminutowe zapisy rozgrywki poszły za 17 tysięcy.

Ale to nie wszystko. Przez dziesięć miesięcy na stronie NFT będą znajdować się nicki właścicieli. Wow.

Jedna z grafik dostępnych na aukcji.

Firma zapowiedziała, że to dopiero początek jej przygody z NFT. Zresztą po tak ciepłym przyjęcia aukcji nie ma się co dziwić, że planują kolejne tego typu inicjatywy.

Na szczęście NFT to nie jedyne, co przygotowało Konami. Już we wrześniu zeszłego roku miała premierę Castlevania Advance Collection, czyli kolekcja gier stworzonych dla Game Boya Advance’a. W jej skład weszły Castlevania: Circle of the Moon, Castlevania: Harmony of Dissonance oraz Castlevania: Aria of Sorrow, a także wydana w 1995 roku na SNES-ie Castlevania: Vampire’s Kiss (znana też jako Castlevania: Dracula X). Kolekcja na Steamie kosztuje 72 złote i, w odróżnieniu od przedmiotów dostępnych na aukcji, stać mnie na nią.

Więcej o samym zjawisku NFT oraz o tym, co na jego temat sądzą osoby z branży gier, dowiecie się z naszego artykułu poświęconemu temu trendowi.

16 odpowiedzi do “Konami nieźle zarobiło na aukcji NFT zorganizowanej z okazji 35-lecia Castlevanii”

  1. Lubię ideę NFT, więc się cieszę. 🙂

    • A jaka jest idea NFT oprócz tworzenia problemów które można rozwiązać przy pomocy NFT?

    • już sobie wyobraził, ze bazgroli coś w paincie i sprzedaje za miliony

    • Nie, nie zamierzam. 🙂

    • NFT otwiera możliwości dla wszystkiego, co wymaga niepowtarzalności w internecie. Aktualnie to jest taka wejściówka do inicjatyw, które ludzi interesują.
      Rozumiem, że rynek gier jest straumatyzowany przez lata dymania na kasę i dlatego podchodzi z rezerwą. No i słusznie. Jednak prawdziwy projekt oparty o blockchain/etos krypto będzie miał w fundamentach jakiś mechanizm, który wzmacnia społeczność. Na przykład war chest, o którym uczestnicy decydują przez głosowanie.

    • Ale może to być po prostu kupowanie głupich obrazków. Nikt nikomu w talerz nie zagląda. 🙂

  2. Taka sztuka tworzona na siłę pod zapotrzebowanie. Mapa ok, jeśli to mapa z czasów tworzenia tych gier, coś jak eksponat muzealny to jestem w stanie zrozumieć, ale płatne gify stworzone przed wystawa to już trudniej. Idea NFT jako potwierdzenie autentyczności i niepowtarzalności dzieła wydaje się alternatywa dla oryginałowi w formie fizycznej. Tu wydaje mi się stworzenie sztuki specjalnie pod wystawę głośnego tytułu o którym potem piszą w każdych news ogłoszeniach.

    • Ale w NFT nie dostajesz żadnej mapki czy gifa. Kupując obraz dostajesz obraz, tu kupując dostajesz paragon. „oryginalność” w treściach cyfrowych rozumiana tak jak oryginalny obraz czy dzieło sztuki po prostu nie istnieje, bo nie tylko kopia jest identyczna w 100% z oryginałem ale sam oryginał po prostu nie istnieje(bo zapis na dysku jest tylko kopią tego co było w RAM, a to co w RAM to tylko kopia tego co było wcześniej w pamięci procesora).

      Kupując NFT dostajesz tylko paragon, że to ty masz tą „oryginalną” rzecz. Samego „oryginału” nigdy nie otrzymasz. Pytanie tylko jak pierwszy sprzedający dostał ten „oryginał”, bo tego żaden block-chain nie zaświadcza.

    • Zapis transakcji jest potwierdzeniem twoich praw jako właściciela, tak samo jak dokument poświadczony notarialnie. Można się do niego odwołać i sprawdzić. Jasne, ktoś może korzystać z danej rzeczy bez twojej zgody, ale to tak samo jak dziś ze zdjęciami na przykład. A jasne jest kto, jest właścicielem.

    • @NOX Ale NFT nie potwierdza żadnych praw. Nikt nie sprzedawał praw autorskich, do tego nie trzeba żadnych NFT. Kupujesz tylko ten zapis tranzakcji, że kupiłeś jakąś konkretną rzecz nazwijmy ją „oryginalną”. Nie daje ci żadnych praw, poza tymi, że ten wspomniany „oryginał” (którego nigdy nie zobaczysz) jest twój.

      Tak jak kupując spodnie, nie nabywasz prawa do wszystkich identycznych spodni, tak i kupując NFT nie nabywasz żadnych praw do grafiki, jej rozpowszechniania itd. a jedynie do jakiejś fikcyjnej „oryginalnej” grafiki. Tylko tu nie dostajesz spodni, bo one nie istnieją, a jedynie zapis transakcji, że kupiłeś.

      Nie ma z tym żadnego problemu, bo zarówno do spekulacji jak i do prania pieniędzy istnienie obiektu transakcji nie jest potrzebne, ważne jest tylko paragon, że transakcja została dokonana. Ba, nawet lepiej jak sam obiekt nie istnieje.

    • To już zależy od twórcy nft.

      Jeśli jesteś artystą i wypuszczasz NFT z obietnicą, że zyski z następnej płyty zostaną rozdystrybuowane do posiadaczy, to można powiedzieć, że nabywasz prawa do przyszłych zysków.
      W przypadku Cryptopunków na przykład IP nadal posiada firma, która je wypuściła. Ale w przypadku Bored Ape Yacht Club, to społeczność zarządza tym IP.

      Oryginalna rzecz to po prostu ta pierwsza.

      Wiadomo, że różne niefajne i fajne rzeczy będą się z nimi działy, ale nie patrzmy aż tak czarno-biało.

  3. Czyli niedługo będzie tak, że zanim gra wyjdzie będzie już miała zapowiedziane season passy, preorder deluxe content i pierd****e NFT…

    • ale przeciez w ubi juz tak jest i to od kilku lat. z gory masz zapowiedziane co bedzie w konkretnym tytule; w tym – kiedy przewiduja udostepnienie kazdego SP i co w nim bedzie. przedpremierowa zapowiedz FC6 na jesieni wylozyla wszystkie karty na stol, wlacznie z aranzacja Danny’ego Trejo.

    • Dokładnie tak. I teraz jeszcze do tego będziesz mógł kupić NFT z gier, które jeszcze nie wyszły…

    • i to tylko dowodzi, że to wszystko jest gotowe od razu, ale celowo wycinają

  4. Może teraz wiadomo dlaczego tak wolno idzie łatanie Cyberpunka. Zamiast poprawek i dodatków zapowiedzą NFT:)

Dodaj komentarz