Genesis Nitro 650 – test fotela gamingowego ze średniej półki

Genesis Nitro 650 – test fotela gamingowego ze średniej półki
Grzegorz "Krigor" Karaś
Siedzieć przed komputerem można nawet na taborecie. Problem jednak w tym, że trochę to niewygodne. Czy zatem warto wydać znacznie większą kasę na zakup takiego fotela jak Genesis Nitro 650?

Z fotelami gamingowymi jest trochę jak z łykaniem placebo. Jeden powie, że nie wyobraża sobie bez nich życia, inny z kolei usiądzie na zwykłym krześle i też poczuje się dobrze. Znajdą się również tacy, którzy czczą Markusa z Ikei i nie przekonają ich nawet najbardziej fikuśne pomysły konstruktorów gamingowych mebli. Genesis Nitro 650 to zaś wśród takich mebli średniak próbujący – z lepszym lub gorszym skutkiem – jakoś odnaleźć się w konkurencyjnym gąszczu. 

Gamingowa zebra

Kolorystyka? Kontrastowa i przyciągająca wzrok. Fotel trafił do sprzedaży w dwóch wariantach: czarnym i białym, przy czym ten ostatni, testowany przez nas, jest w istocie czarno-biały i przez to niektórym może nieco przypominać „afrykańskiego konia” w paski. Brzmi dość absurdalnie, jednak podczas projektowania obicia ktoś najwyraźniej przemyślał sprawę, gdyż czarne wstawki pojawiły się w miejscach, które najczęściej stykają się z ciałem użytkownika: znajdziemy je zarówno na środku siedziska, jak i na wewnętrznej części oparcia, po lewej i prawej stronie białego pasa wyznaczającego pozycję kręgosłupa.

Genesis Nitro 650

W praktyce wypada to nad wyraz dobrze: po dwóch miesiącach użytkowania na białej ekoskórze pojawiły się rzecz jasna zabrudzenia, jednak nie było to nic, czego nie załatwiłaby mokra szmatka i detergent. Także pod względem wentylacji fotel okazał się w porządku. W ostatnich latach przyzwyczaiłem się do biurowych foteli siatkowych, Nitro jednak sprawdził się nieźle – ani razu nie „przykleiłem się” do niego, co zresztą może być zasługą nie tylko wspomnianych czarnych wstawek w postaci siateczkowej tkaniny, ale też obecności dwóch wycięć w oparciu. To na pewno sprzyja wentylacji, nie wpływając jednocześnie na ergonomię.

Wygoda i opcje regulacji

A skoro już o tym mowa – Genesis Nitro 650 generalnie jest wygodny, tyle że trzeba znaleźć sobie optymalną pozycję użytkowania i trochę jednak przyzwyczaić się do nowych warunków. Co ciekawe, producent zupełnie zrezygnował z ergonomicznych poduch, które stanowią częsty dodatek w tego typu konstrukcjach. Zamiast tego dostajemy nieco bardziej „powyginane” oparcie. Zarówno odcinek lędźwiowy, jak i zagłówek wyprofilowano tu zdecydowanie odważniej niż w przypadku standardowych modeli. O ile niższa część wypada świetnie, o tyle góra oparcia – odnoszę wrażenie – jest nieco zbyt wygięta w stronę użytkownika. Poradziłem sobie z tym faktem, odchylając do tyłu podporę dla pleców – dopiero w tej pozycji z fotela dało się komfortowo korzystać (oczywiście pod warunkiem, że jest się człowiekiem co najwyżej średniej postury).

Genesis Nitro 650

Producent chwali się podnośnikiem czwartej klasy o udźwigu do 150 kg. Problem jednak w tym, że osoby ważące aż tyle charakteryzują się na ogół dość tęgą sylwetką i… mogą nie zmieścić się na siedzisku. To bowiem nie jest płaskie – wyposażono je w boczne „skrzydełka”, pomiędzy którymi, mierząc przy samej płaszczyźnie siedzenia, mamy 34 cm luzu. Wyżej wolna przestrzeń jest już mocniej odczuwalna (wspomniane „skrzydełka” trochę odchylają się na wzór litery V), nie zmienia to jednak faktu, że przez zastosowanie takiej konstrukcji fotel jawi się jako bardziej „kubełkowy” niż inne modele, więc grubszy tyłek wchodzi tu „na styk”. Innymi słowy, wbrew zapewnieniom producenta raczej nie jest to mebel dla każdego.

Genesis Nitro 650

Jeśli chodzi o opcje regulacji, to nie wykraczają one ponad standard. Dostosujemy wysokość siedziska, ustawimy kąt nachylenia oparcia, skorzystamy też z funkcji bujania. Ponadto mamy do dyspozycji regulowane gumowe podłokietniki, które wymagają nieco szerszego omówienia. Otóż po skręceniu mebla możemy dostosować ich wysokość. Wcześniej jednak, podczas montażu, w ograniczonym zakresie da się także ustawić rozstaw: stelaż wyposażono w podłużne nawiercenia o długości ok. 2 cm i dzięki temu szerokość podłokietników także ulega modyfikacji, z czego zresztą sam skorzystałem. Niestety, zabrakło opcji wysuwania podparć na łokcie do przodu lub kręcenia nimi na boki, jak to bywa w droższych modelach.

Opłacalność zakupu

Na koniec słowo o cenach. Kwoty, jakie trzeba wydać na zakup, są dość zróżnicowane w zależności od sklepu: typowo jest to ok. 1000 zł, najtaniej zaś Nitro 650 nabędziemy za 874 zł. Moim zdaniem to wciąż za drogo. Mebel jest estetyczny i – jeśli tylko zwrócimy uwagę na specyfikację – dla większości użytkowników może okazać się wygodny. Problem jednak w tym, że równie udane, a nawet lepsze modele – czy to Diablo, czy SPC, czy nawet tej samej marki Genesis – kupimy znacznie taniej. Moja rada: czekać, aż stanieje, a jak już kupować, to po wcześniejszym posadzeniu na tym fotelu swoich szacownych czterech liter i sprawdzeniu, czy przypadnie nam do gustu pod względem ergonomii.

Genesis Nitro 650

Cena: 874 zł | Genesis

PARAMETRY  Materiał: tkanina, skóra syntetyczna • Wzrost i waga użytkownika: 160-195 cm, do 150 kg • Głębokość/szerokość siedziska: 51/53,5 cm • Wysokość/szerokość oparcia: 81/54 cm • Wysokość siedzenia: 46-55 cm • Wysokość podłokietników: 28-36,5 cm • Inne: regulowane podłokietniki, regulowana wysokość, odchylane siedzenie z funkcją bujania (zakres: 90-135°), mechanizm butterfly, nylonowe kółka 60 mm • Wysokość fotela: 124-133 cm • Waga: 20 kg

[Block conversion error: rating]

3 odpowiedzi do “Genesis Nitro 650 – test fotela gamingowego ze średniej półki”

  1. Fajny fotel ale jak napisał sam recenzent , trochę za drogi…i trudno się z tym nie zgodzić.

  2. SilverKitsune 20 kwietnia 2022 o 18:58

    Też ze swojego doświadczenia powiem, że tak po dwóch latach z tych wszystkich gamingowych foteli strasznie złazi „skóra” i jest generalnie z tym masakra. Już faktycznie serio lepiej kupić to mityczne krzesło „Markus” z Ikei. Może nie prezentuje się zbyt okazale, ale na pewno jest bardziej funkcyjne niż te wszystkie fikuśne „gamingowe krzesła”. No i zdecydowanie jest tańsze 😛

    • Dlatego wszelkie meble z „ekoskóry” (Czyli gumy, go kiedyś nawet skaj na meblach wytrzymalszy robili) omijam szerokim łukiem i zdecydowanie wolę materiał.

Dodaj komentarz