Nie taki Dead ten Space. Dlaczego zaleją nas gry science fiction?

Nie taki Dead ten Space. Dlaczego zaleją nas gry science fiction?
Przeglądając listę nadchodzących premier, trudno przeoczyć fakt, że zaleją nas gry w konwencji science fiction, niekiedy bardzo do siebie podobne. Skąd ten nagły wzrost zainteresowania otchłanią kosmosu?

Wróćmy pamięcią do czerwcowych konferencji, w tym tzw. niE3. Noc pokazów zaczyna się od Sony oraz jego State of Play. Prezentowany jest The Callisto Protocol – horror byłych twórców Dead Space’a. Skok w czasie i jesteśmy przy Summer Game Feście. Znowu widzę surowe korytarze zapuszczonego kompleksu. A potem Obcych? Youtube’owy czat zgaduje: Among Us 2. Nie tym razem. Napis na ekranie ujawnia wskrzeszenie marki Aliens i grę o podtytule Dark Descent.

Aliens: Dark Descent

Ale bez obaw, następne wideo umożliwia ponowny rzut oka na Protokół. Z tej perspektywy wygląda podobnie do Aliensów, odznacza się tylko zieloną kolorystyką. Tuż po nim… kolejny gameplay z The Callisto Protocol? Nie, to zapowiedziane 10 lat temu Routine, następny pogrobowiec Dead Space’a. Kilka zwiastunów później twarz Arthura Morgana w hełmie zachęca do zapoznania się z polskim Fort Solis. Potem zaskoczenie w postaci także rodzimego The Alters (11 bit studios) i w końcu wyczekiwany Bethesdowy Starfield. W tle rozbrzmiewają echa kosmicznej produkcji twórców StarCrafta, a po chwili widzimy egranizację „Niezwyciężonego” – nie muszę chyba dodawać, z jakiego kraju…

Powyższe tytuły spędzały mi sen z powiek. Dlaczego podczas kilku godzin wielokrotnie ujrzałem tak bardzo podobne do siebie kosmiczne realia? A w przypadku trójcy Fort Solis – Aliens – Callisto niemal bliźniacze? Czy to zwykły zbieg okoliczności, czy coś więcej? Zapraszam na wyprawę krótką, ale intensywną niczym ta Bezosowa po orbicie – od pandemii po tabelki w Excelu.

The Callisto Protocol

Samotności ci u nas pod (do)statkiem

Pierwszy trop jest banalny, ale trudny do pominięcia – wpływ pandemii. Zamknięcie się ludzi w domach mogło sprawić, że mało którym studiom widziały się zarówno plenery, jak i jakiekolwiek pomysły czerpiące z życia codziennego. Nie można było wyjeżdżać, a nawet jeśli się udało, to otaczający nas świat nie zachęcał do inspirowania się nim. Nic, tylko zamknąć oczy, stanąć na kosmodromie i wystrzelić się w przestrzeń.

Od 2020 roku przytłaczająca codzienność przyczynia się do chęci ucieczki w alternatywne rzeczywistości oraz niespotykanej wcześniej na taką skalę popularności Animal Crossing i pochodnych ocieplaczy serca typu A Short Hike, Stardew Valley czy Sky: Children of the Light. Jako miłośnik wszystkich wymienionych regularnie widuję informacje, że na Kickstarterze mogę wesprzeć kolejne symulatory beztroski. Producenci gier niezależnych prześcigają się w rozpuszczaniu nas słodkimi zwierzętami i kolorowymi koncepcjami takimi jak PuffPals: Island Skies, które momentami naprawdę nie próbują kryć się ze swoimi źródłami inspiracji, jeśli jeszcze w ogóle można je „inspiracjami” nazwać.

https://www.youtube.com/watch?v=SIdWoDBg3dg&feature=youtu.be

Wróćmy jednak z wysp i gór do kosmosu… Pandemia oznaczała samotność – a samotność to nieodłączna towarzyszka gracza w tytułach osadzonych w kosmicznej pustce. Niezależnie od tego, jak rozwinięta jest technologia danego uniwersum, natura próżni pcha nas ku momentom odosobnienia. Na przykład kierowanie statkami to w grach zwykle jednoosobowa robota – także z przyczyn gameplayowych. Horrory opierają się na eksploracji w pojedynkę – model usankcjonowany przez Dead Space’a po latach nie wychodzi jeszcze z mody. Również dlatego, że jak dotąd sprawdza się dobrze.

Nie mogę oczywiście pominąć tego, że tytuły społecznościowe, takie jak Elite: Dangerous i jej podobne, nie istniałyby bez hord innych graczy i czatów głosowych. Nadciągająca fala produkcji science fiction to jednak zbliżone do siebie pod względem estetyki tytuły dla jednej osoby.

Statki a narracja

W moim odczuciu wybór przestrzeni pozaziemskiej jest chwytem bardzo korzystnym dla narracji. Wnosi tak świeżość, jak i wolność w pisaniu historii skupionej na walce z samym sobą. Kokpity statków, puste stacje, ruchome laboratoria przemierzające nieznaną przestrzeń to dobre preteksty, aby odizolować bohatera lub bohaterkę od jakiejkolwiek namiastki społeczeństwa. Do historii przeszła relacja Chell z dwójką robotów zamieszkujących gigantyczne Aperture. Nieoczekiwany złoczyńca sam zresztą kończy wyrzucony w pustkę.

https://youtu.be/au_ek16Bm-o

Dlatego nie wyobrażam sobie realizacji pomysłu na takie The Alters w innym miejscu. Może sprawdziłyby się jeszcze głębiny oceanu. (Potencjał słabo zbadanych mas wodnych zostaje wykorzystany w Subnautice, ale jej autorzy dodatkowo zdecydowali się na wymyślenie bezludnej planety, dzięki czemu wykluczyli niewygodne dla nich czynniki pokroju sprawnych misji ratunkowych). Do tego pogarszający się stan Ziemi raczej nie zachęca do pisania podobnych scenariuszy z akcją osadzoną np. na Antarktydzie. Przeczucia co do nadchodzącej zapaści znalazły już ujście w motywach postapokaliptycznych i cyberpunkowych.

Wypalony entuzjazm

Ale w okresie, kiedy mogły rodzić się pomysły na obecnie zapowiadane gry, czyli – powiedzmy – w ciągu ostatnich pięciu-sześciu lat, doświadczaliśmy też „mody na kosmos”. Do agencji NASA, która pracowała na swój prestiż przez dziesięciolecia, dołączył kapitalistyczny gracz – SpaceX

W 2016 mogliśmy oglądać drugie w historii (ale pierwsze morskie) lądowanie rakiety Falcon. Kolejne sukcesy również transmitowano na żywo – z wystrzeleniem samochodu elektrycznego na orbitę włącznie. Nieco później wypatrywaliśmy na czarnym niebie białych koralików internetu od Starlinka. Szczęśliwi Amerykanie mogli obserwować w nocy rozświetlony resztkami słońca dym z boosterów rakiet. Publiczne zainteresowanie dokonaniami firmy Muska po raz pierwszy było tak ogromne i – z pewną rezerwą – utrzymuje się do dziś.

https://www.youtube.com/watch?v=4czjS9h4Fpg&ab_channel=NASA

NASA oraz inne rządowe inicjatywy nie pozostawały w tyle. Pierwsze wizualizacje czarnej dziury, doskonale ukazane od strony medialnej, poruszająca masy „śmierć” Opportunity, przygotowania do wystrzelenia łazika marsjańskiego Perseverance oraz jego lądowanie i – w końcu! – umieszczenie w kosmosie teleskopu Webbapierwsze zdjęcia wykonane za jego pomocą… Wszystko to śledziliśmy ze świadomością, że raczej nie postawimy szybko stopy poza atmosferą. Unaoczniła to dobrze wycieczka Bezosa, która odbiła się szerokim echem, ale nie poruszyła zbyt wielu z nas. Jak rzecze anonimowy mem, wszyscy jesteśmy raczej „born too early to explore space”. Może kilkaset osób o mocnej psychice ruszy w stronę obcych planet w przeciągu kilkudziesięciu lat. Może jacyś bogacze poskaczą po powierzchni Księżyca. Reszcie pozostają fikcja, zdjęcia i transmisje na YouTubie.

Mem przedstawiający abstrakcyjne ilustracje Wszechświata i planety Ziemi z podpisem: „born too early to explore space, born too late to explore the Earth

W tym kontekście może nie bez powodu jeden z pierwszych eventów w Fortnicie wiązał się z wystrzeleniem rakiety, a pierwszy rozdział gry zamknęło wydarzenie, podczas którego wszystko zostało wessane przez czarną dziurę?

Data ważności

Nie mam tablicy z przypiętymi pinezkami, screenshotami z gier oraz strzałkami, ale ponowny rzut oka na The Callisto Protocol i przewijające się tu i ówdzie nazwiska twórców sprawiają, że myślę: „Kiedy wyszedł ostatni Dead Space?”.

Sprawdzam. W 2013. No Man’s Sky? 2016. A Obcy: Izolacja, choć może się wydawać stosunkowo świeży, liczy sobie już osiem lat. Wszystkie wymienione tytuły zostały uznane za co najmniej bardzo dobre, a także moszczą się od lat w swoich niszach. Łączy je jedno: brak porządnego następcy. Nagle więc premiera Starfielda, nad którym prace zaczęto niedługo po ukazaniu się No Man’s Sky, zapał twórców The Callisto Protocol czy kolejny powrót Obcego zaczynają mieć sens. Nie należy także zapominać o nadchodzącym remake’u Dead Space’a – ten dosłownie będzie bił się o uwagę z The Callisto Protocol. A przecież twórcy Fort Solis też wprost przyznają się do inspiracji klasykiem Visceral Games.

Dead Space remake 2023

Walka o uwagę

Na koniec warto zauważyć, że zaistniała sytuacja niewątpliwie doprowadzi do zatłoczenia rynku. Liczba gier, jakie przeciętny gracz może obdarzyć uwagą, jest dość ograniczona (dobrze to wiedzą zwłaszcza twórcy produkcji sieciowych). Czy wiele osób sięgnie po remake Dead Space’a, jeśli dwa miesiące wcześniej ojciec tej marki da im The Callisto Protocol? Czy, zakładając premierę tego ostatniego w 2023, ktoś poza pasjonatem tematu będzie miał ochotę na maraton z udziałem The Invincible, Fortu Solis i The Alters? Mówiąc bardziej wprost: to wszystko może spowodować przesyt i znudzenie konwencją. Czas pokaże, czy dojdzie wtedy do kolejnego „zamarcia”, czy może kosmiczny horror wróci do nas na dobre.

23 odpowiedzi do “Nie taki Dead ten Space. Dlaczego zaleją nas gry science fiction?”

  1. Tymczasem wypatruję renesansu action-RPGów dark fantasy. Dragons Dogma 2, Elder Scrollsy 6, Wiedźmin 4, Tainted Grail, Avowed.

    • Dobrze, że nie czekasz na Dragon Age 4 widać szanujesz siebie

    • Zapomniałem o tym tytule.

    • to tak jakby twoja podświadomość bardziej się szanowała

    • Dobry wieczór, z tej strony fan serii. Chętnie wysłucham powodów, dla których wyczekiwanie czwartej odsłony miałoby być oznaką braku szacunku wobec siebie samego. Tylko merytorycznie, proszę.

    • najpierw zapytam, która części są dla ciebie najlepsze chronologicznie od najlepszej do najgorszej w tedy dostosuje wypowiedź gdzie najbardziej zwiedli i jak zniszczyli potencjał serii. Jeżeli też wskażesz najgorszego serię podaj największą zaletę i czy twoim zdaniem rekompensuje ona wady gry.

    • Panie, to nie przedszkole – rzuciłeś tezą, to teraz jej broń, zamiast oczekiwać, że ktoś zrobi to za ciebie. Mamy 2022 rok, za chwilę minie równe 8 lat od premiery ostatniej części serii, a to w tej branży dosłownie wieczność. Jaki widzisz sens w odwoływaniu się do zamierzchłej przeszłości? Powtórzę: rzuciłeś tezą – broń jej.

    • to nie przedszkole tylko precyzja. Ale idę dalej. Dragon Age początek miał być odbiciem się słabych produkcji na rynku i przede wszystkim powrotem dla klasyki chyba na opakowaniu było napisane duchowy następca Baldur’s Gate. Nie udało się to, ale w trudnych czasach był to RPG na poziomie 8-/10. W Mimo wielu uproszeń na szczęście to nie był action RPG. Wiele z świata przedstawionego i ich motywów było zbyt low fantasy, a parę motywów był analogią z historii miało zbyt przesadzony charakter a mimo to była to najlepsza cześć gry pod względem rozgrywki i fabuły. Czy się z tym zgadzasz ? Bohaterowie też w 1ce byli lepiej poprowadzeni a kolejne części zmarnowały potencjał i to na tyle bym miał takie o nich zadanie. Na razie nie wyczerpałem tematu czekam na twoją odpowiedź.

    • No nie zgadzam się. Grałem w raptem kilka tytułów, które oceniłbym jako „10/10” i jednym z nich jest właśnie Początek, choć wcale nie uważam, by ta część mogła poszczycić się najciekawszą fabułą w całej serii, a tym bardziej najlepszą rozgrywką.
      Pytanie, co takie opinie mają do gry, o której póki co wiemy tylko tyle, że powstaje?

    • Nabuchodonozor 16 sierpnia 2022 o 10:56

      O też chętnie podyskutuję (wpierw o szanowaniu siebie rozumiałem jako taki żart, ale chyba myślałeś na serio). Ja na 4 czekam (bardziej niż np. na Wiedźmina)- jestem ciekawy w jakim kierunku pójdzie seria, jak będzie z importowaniem wyborów, ciekawią mnie powroty Towarzyszy (np. Leliana, Morrigan), przeciwnik (bardzo ciekawa postać -ale bez spojlerów)- no i lubię ten świat mimo że jest dość „bezpieczny”. Co do części serii -stawiam je tak-1-3-2. Ale wszystkie gry lubię, podobały mi się (acz fanem ogromnym nie jestem nie są to tytuły u mnie na „topce”). A co do części- 1 fajna fabularnie, ale z wadami (z dwa razy się odbiłem), dobrze napisane postacie, ciekawy lore świata, z czasem rozkręcająca się mechanika walki. 3 zhejtowana za słabe zadania (konstelacje, odkrywanie terenów, walki z grupami przeciwników) i że w 1/3 wymagała dużo grindowania tych zadań. Po tym wiele osób się odbiło i grę nie skończyło. I szkoda bo Inkwizycja to również- fajny epilog, poczucie bycia kimś istotnym w tym świecie, wybory, osądy, powroty postaci. Mnie kilka towarzyszy się podobało, jak i ich tło- świetna jest muzyka, walka ze smokami, nie nudziła mi się walka (np. przez wcielanie sie w różne postacie, miks drużyny etc). Dwójka, dla mnie słabsza, ma dużo jednak zalet jak ciekawy i kontrowersyjny pomysł na osadzenie fabuły w jednym miejscu i wokół pewnych zdarzeń/elementu świata; ciekawi są bohaterowie i niespotykany często w grach ów dziwny „fatalizm”. Grę doceniam, grało mi sie dobrze – minusy to backtracking (choć mi to nie przeszkadza), kopiuj wklej, ale dla mnie ów fatalizm (ale bez spojlerów). Innymi słowy – ciekawa seria którą można lubić ale i się o nią spierać.

    • Dobra Muidus ułatwię ci zadanie. Inkwizycja dla mnie najlepsza, potem origins i na szarym końcu dobre bo dobre numer 2. Jako fan serii czekam na 4 część, chyba że to będzie online tripplee aaaajjj service game. Wtedy mam to gdzieś.

    • a co było w nich najlepsze ?

    • Nabuchodonozor 16 sierpnia 2022 o 15:31

      Dla mnie- 1. ciekawe uniwersum, lore, postacie (w tym te „złe”), niezła fabuła, no i „klasyczność” (dla mnie to plus)
      2. ciekawe i niejednoznaczne postacie, nietuzinkowy pomysł (który jest wadliwy przez budżetowość i backtracking), klimat, skoncentrowanie na fatalizmie i „polityce w mieście” – mi to przypomina 2 z nowych Deus Exów)
      3. muzyka, towarzysze, fabuła, decyzje, niezła walka, walki ze smokami, poczucie bycia kimś ważnym. No to obok Mass Effectów druga trylogia gdy się jest kimś i ma sie istotne decyzje

    • Wszystko to co kolega wymienił, mam te same odczucia. Najlepsze walki ze smokami w inkwizycji.

    • Nabuchodonozor 17 sierpnia 2022 o 10:59

      Chyba Muidus już nic nie napisze, a szkoda bo liczyłem na ciekawą dyskusję. Myślę, że ludzie mają różny gust – tworzą go poprzez odnajdywanie i docenianie „średnio ocenianych” tworów (Mafia III, Mars etc), jak i silne oceny rzeczy docenianych przez większość – np. ja „odbiłem” się od Wiedźmina, GTA 5 a uwielbiam Planesape. Problem gdy tytuły ocenia się nieporównywalnie słabiej niż się powinno i obraża się tych, którym tytuł się podobał. Albo swoje oceny traktuje się jako prawdę objawioną, jedyną słuszną.

    • Psychologia tłumu – jechanie po DA czy ME = jechanie po Bioware, a to w pewnych kręgach może być uznawane za „sexy”.

      Inną sprawą jest, że Muidus (kiedyś o tym mówił) jest osobą relatywnie młodą. Nie grał w te tytuły w okolicach premiery. Grał jakąś dekadę po premierze. Czyli ocenia je, że tak powiem, post factum. Niekażda gra, a wręcz przeraźliwie mało jest takich, robi takie samo wrażenie na graczu 10 lat po premierze, jak w jej dniu. W Mass Effect, przy swoich wadach, gra się piekielnie dobrze w 2022 (sam ogrywam właśnie Legendary Edition). Trylogię DA przechodziłem rok temu po raz wtóry, no i nie jest tak imponującym przeżyciem jak w dniu premiery. Dlatego trochę mnie dziwiło, choć nie bardzo (zdaję sobie sprawę że trylogia Shepparda jest trochę bardziej kasowym tytułem) że to właśnie ME dostało remastera, kiedy DA był on bardziej potrzebny. A jeszcze lepszy byłby remake jedynki.

    • @Xellar
      Nie pamiętam bym uznał za tzw sport, marsowość w działaniach ,,anty” też mnie nie interesuje a samo stoczenie mojej dawnej ulubionej Firmy było dla mnie ciężkie (wiec czuje twoje kłamstwo), co więcej Mass Effect do 2ki to moja ulubiona space opera i gdyby nie mass effect andromeda. .. to zapowiedź następnego mass effecta ,,5″ było by coś więcej niż ciekawostką

    • Do wszystkich odnosząc się do DA po 1ce fatalizm miał swoją słabą stronę i było to miękkiego nieodpartego i rozrastającego się zła dotykającego każdego od wrogów po decyzje w grze czy towarzyszy i było to na poziomie fetyszyzacji czyli nic epickiego czy magicznego

    • Nabuchodonozor 17 sierpnia 2022 o 22:24

      Szczerze mówiąc – dziwna dyskusja – napisałeś, że osoby czekające na DA 4 się nie szanują, stwierdziłeś że Shaddon ma napisać za co lubi/ jakie są wady gier serii i podział od najlepszych do najlepszych, (nie wiem czemu – napisaliśmy Ci – idąc Ci wyraźnie na rękę)- a i jeszcze się dopytywałeś Gamingmana21 o najlepsze cechy – by na koniec…napisać o fetyszyzacji fatalizmu w drugiej części (bo 3 na pewno fatalistyczna nie jest)?To taki wątek poboczny że o rany…
      Ale po pierwsze – (b. lekki spojler do kolejnego punktu) fetyszyzacja to niezręczne pojęcie i można je rozumieć różnie; 2. raczej i to pojęcie to nadużycie – w grze są możliwe różne „dobre” decyzje, gra nie udupia gracza, nie zabiera zabawek,progresu, nie uśmierca „ot tak” etc. więc fatalizm – tak, fetyszyzacja- według mnie – zdecydowanie nie 3. to że gra jest o mniejszą stawkę, że niektóre (!) istotne zdarzenia są poza kontrolą gracza, że jesteśmy trybikiem -może się podobać lub nie – ale to Ciekawy zabieg. I nie tak często spotykany – np. w RPG.
      Po drugie- szkoda że nie odnosisz się do zalet gier – i powodów dlaczego można czekać na kontynuację.
      Ale 3- ok, zawiodłeś się na tytułach, ostro je oceniasz, widać że emocjonalnie do tego podchodzisz – ale naprawdę – to że komuś coś się podoba co Tobie nie -nie czyni z niego idioty lub osoby gorszej. I o to chodzi w tej dyskusji. Bo ja na WIeśka czy God of Wara nie czekam – ale inni tak – i to o niczym nie świadczy, tylko o moich gustach.

  2. Elder Scrolls – Dark Fantasy 😮

    • Czy nie budzisz się na powozie wiozącym cię na śmierć przez dekapitację, ale przeszkadza w tym atak Smoka – Zguby Świata? Czy nie ma tam rebelii Nordów, szpiegostwa Elfów, imperialnej ekspansji? Na pewno nie jest to cukierkowe power fantasy 😉

    • Nie no, OK – wszystko jest na swoim miejscu, ale gdy za scenariusz odpowiadają beztalencia, to ciężko przywiązywać do tego uwagę. Nie znam nikogo, kto grałby w Skyrim „dla fabuły”, więc nie dziwi mnie, że niektórzy nawet nie znają konwencji gry.

  3. Ja jestem zainteresowany grami typu space opera lub z silną rolą drużny i podróży a do tego jakieś mega miasta. Póki co mam za sobą wszystkie części Mass Effect i chciałbym powtórzyć takie wrażenia. Do mój pewniak to Baldur’s Gate 3 mimo, że akcja nie dzieje się w odległej przestrzeni to mam tam odmienne rasy ze swoją antropologią i kulturą, a silna drużna i podróż już jest wolałbym jednak by obozowisko było bardziej rozbudowane, bo motyw Normandii, był bardzo udany na tle, że został skopiowany w innych grach (szkoda, że tak kiepsko ale to już coś). Dlatego chyba napisze do Larian by motyw statku wprowadzić do gry np w formię sterowa czyli zeppelina.

Dodaj komentarz