rek

Pamiętne polskie gry lat 90. Clash, Franko, Teenagent i inne

Pamiętne polskie gry lat 90. Clash, Franko, Teenagent i inne
Metropolis Software House, LK Avalon czy Leryx Longsoft. Przenieśmy się do czasów, kiedy to m.in. te firmy tworzyły najgłośniejsze polskie gry.


Powroty znanych marek to zjawisko, które obserwujemy od lat. W ostatnim czasie nie omija ono także polskiego rynku: dzięki cyfrowej dystrybucji GOG.com do sprzedaży wróciły klasyki studia LK Avalon, wreszcie coś ruszyło się w kwestii Franko, a do wczesnego dostępu trafił niedawno sequel Clasha* nazywanego często polską odpowiedzią na Heroes of Might and Magic. To doskonała okazja, by przypomnieć sobie niektóre z najgłośniejszych polskich gier lat 90.

Clash (Leryx Longsoft, 1997)

Clash

Skoro słowo się rzekło, zacznijmy od produkcji studia Leryx Longsoft (znanego później jako Longsoft Multimedia). W październiku 1997 roku twórcy Lwa Leona zaproponowali polskim graczom tytuł w stylu popularnej wówczas serii Warlords. Akcja Clasha osadzona była w fantastycznym świecie Karkhan, który kusił dzielnych wojowników obietnicami bogactw. Nad grą pracował nasz redakcyjny Mac Abra, o czym obszernie opowiadał na łamach CD-Action w cyklu zapoczątkowanym w numerze 03/2016.

Clash był klasyczną strategią turową, ale do znanej formuły dodawał ciekawe innowacje takie jak wybór wiary, której chcieliśmy bronić: mogliśmy stanąć po stronie chrześcijan lub pogan. Do przejścia mieliśmy dwie duże kampanie (po 10 misji każda) oraz 20 pojedynczych scenariuszy (te dało się rozegrać w cztery osoby). Co ciekawe, Clash II autorstwa studia Prime Bit Games będzie kontynuował historię z „jedynki”, warto więc odświeżyć sobie pamięć.

Franko: The Crazy Revenge (World Software, 1994)

Franko

Cofnijmy się do 1994 roku. W wypożyczalniach kaset wideo królowały akcyjniaki z Jeanem-Claude’em Van Damme’em i Stevenem Seagalem, w polskich szkołach zaczął się prawdziwy boom na karate, a pośród tego wszystkiego umacniał się kult rewolucyjnego Mortal Kombat. Nic dziwnego, że Polacy domagali się podobnej produkcji i w końcu się jej doczekali, choć Franko bliżej było do Double Dragon niż hitu Midway Games.

https://www.youtube.com/watch?v=rafAKpHBwOY&t=189s&ab_channel=aszu77

I nie oszukujmy się: nie było to jakieś wybitne dzieło, ale serca polskich graczy podbiło za sprawą swojskiego settingu. Akcja Franko rozgrywa się pod koniec lat 80., w czasach transformacji ustrojowej w Szczecinie. Główni bohaterowie (oprócz tytułowego Franko możemy wcielić się także w Aleksa… mimo tego, że gra wita nas sceną jego śmierci) leją m.in. milicjantów i zomowców, pomiędzy poziomami przenosimy się za pomocą „malucha”, a bossowie potrafią rzucać kuriozalnymi one-linerami w stylu: „Wąchaj, wąchaj”.

Prawo krwi (Techland, 1995)

Prawo krwi

To wrocławskie studio kojarzyło się wam z Dying Lightem i Call of Juarez, ewentualnie z Dead Island? No to wiedzcie, że Techland debiutował na poważnie wiele lat wcześniej właśnie Prawem krwi. Choć rozgrywka wygląda podobnie do tej z Franko, produkcji znacznie bliżej do wspomnianego Mortal Kombat. Wszystko za sprawą digitalizowanych postaci, które… No cóż, twórcy na pewno bardzo chcieli, by kojarzyły się z Sonyą Blade czy Johnnym Cage’em.

Prawo krwi oczywiście nie miało szans w starciu z zachodnimi produkcjami, ale podobnie jak Franko cieszyło lokalnym kolorytem. Główny bohater gry to odziany w dres komandos GROM-u, który stawia czoła mafiozom ze wschodu. Gra zapisała się także w historii CD-Action: była pierwszym pełniakiem, jaki dołączono do magazynu (w numerze 12/1996).

Teenagent (Metropolis, 1995)

Teenagent

Dziś już wiemy, że Polska nie wyrosła na potęgę w sektorze mordobić, za to w latach 90. całkiem nieźle radziła sobie z przygodówkami. Współautorami tego sukcesu byli Adrian Chmielarz i Grzegorz Miechowski, którzy w 1992 roku debiutowali półamatorską (z dzisiejszej perspektywy) Tajemnicą statuetki. Już trzy lata później przygotowali pełnoprawny przebój – ten jako jedna z pierwszych polskich gier dorobił się nawet wydania na CD.

https://www.youtube.com/watch?v=jB1fEt66ueE&ab_channel=Volgaw

Gracze bez problemu identyfikowali się z nieco zagubionym Markiem Hopperem – dowcipnym nastolatkiem wplątanym przez przypadek w kryminalną intrygę. Teenagentowi nieco brakowało do klasyków Sierry i LucasArtsu, ale polscy gracze docenili go za humor i przyjemną dla oka grafikę. Reedycja na CD mogła się dodatkowo pochwalić udźwiękowionymi dialogami, w przygotowaniu których brali udział redaktorzy Secret Service’u.

Książe i Tchórz (Metropolis, 1998)

Książę i tchórz

Ale Teenagent wcale nie stanowił ostatniego słowa studia Metropolis w dziedzinie przygodówek point’n’click. Z dzisiejszej perspektywy najlepsze wrażenie robi Książę i Tchórz, gra, której pod względem technicznym wcale już nie było tak daleko do The Curse of Monkey Island. W stworzeniu fabuły Chmielarza wsparł tym razem Jacek Piekara.

Niestety w 1998 roku gatunek przygodówek zmierzał już w stronę zachodzącego słońca i nie można było liczyć na międzynarodowy hit. A szkoda, bo to do dziś bardzo sympatyczna historia o bezimiennym chłopaku, który chce przeżyć coś „epickiego” i musi zmierzyć się z konsekwencjami swego życzenia. Rozgrywka jest całkiem urozmaicona (pamiętam, że ojciec zawsze musiał mi pomagać w momencie, kiedy należało szybko i naprzemiennie klikać lewym i prawym przyciskiem myszy), a jeśli przymknie się oko na takie kwiatki, jak niekończący się monolog Kazimierza Kaczora w intrze, to nadal da się w to grać bez bólu.

(*) W tekście umieściliśmy link do zakupu gry od naszego partnera.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Sołtys (LK Avalon, 1995)

Sołtys

A skoro przy przygodówkach jesteśmy, nie możemy zapominać o innej zasłużonej firmie: rzeszowskim Laboratorium Komputerowym Avalon. Studio zaczynało od prostych gier na Atari i Commodore’a 64, by w połowie lat 90. podbić nasze serca takimi tytułami jak Skaut Kwatermaster czy A.D. 2044 oparte na motywach z kultowej komedii „Seksmisja”. O losach LK Avalon przypominał zresztą niedawno na naszych łamach Homik.

Jeśli jednak chodzi o swojskość, opieranie gier na pomysłach, które zrozumieją tylko Polacy, i idącą za tym oryginalność, bez konkurencji pozostaje wydany w 1995 roku Sołtys. Wcielaliśmy się w tytułowego bohatera, a naszym zadaniem było odnalezienie narzeczonego naszej córki, który zwiał sprzed ołtarza.

https://www.youtube.com/watch?v=IpeNxhkaJVI&ab_channel=FletchGTM

Gra odstawała graficznie od wspomnianych przebojów Avalonu i miała wyraźnie mniejsze ambicje oraz budżet, nadrabiała jednak niepowtarzalnym klimatem polskiej wsi rodem z popularnych wówczas dowcipów o Wąchocku. Ich znajomość była zresztą niezbędna do rozwiązania niektórych zagadek. No bo kto normalny wpadłby na pomysł rozwijania asfaltowej drogi korbką?!

Wacki: Kosmiczna Rozgrywka (Seven Stars Multimedia, 1998)

Wacki: Kosmiczna Rozgrywka

Ten przygodówkowy tytuł może nie dorównywał popularnością grom Metropolis i LK Avalon, ale mógł zapaść w pamięć naszym czytelnikom, bo był pełniakiem dodanym do CD-Action 07/1999. Za Wackami stała firma Seven Stars Multimedia, która dała nam wcześniej grę na motywach komiksów Janusza Christy – Kajko i Kokosz w Krainie Borostworów.

Gwiazdami Wacków są Edek i Franc – duet dwóch znudzonych wakacjami młodzieńców, którzy stają przed szansą ocalenia obcej planety. Aargh, zamieszkujący ją kosmita, prosi bohaterów o pomoc w odzyskaniu Atomowego Czasoprzestrzennego Modyfikatora Energii. Tylko on może uratować jego dom przed nadlatującą asteroidą. Choć Wacki nie zachwycały prostą grafiką i mało płynnymi animacjami, nadrabiały humorem. Do dziś wszystkie ekrany ładowania w grach to dla mnie „lołding”.

Polanie (MFD, 1996)

Polanie

Rodzima swojskość zawitała na szczęście nie tylko do przygodówek. Jej apogeum w innych gatunkach osiągnięto prawdopodobnie w Polanach. Polska odpowiedź na Warcrafta pozwalała nam poprowadzić do boju nadwiślańskie plemiona, a „bazę” rozbudowywaliśmy za sprawą mleka prosto od krowy. Co ciekawe, trawa, którą żywiły się krasule, po pewnym czasie odrastała i mogła być ponownie wykorzystywana. W grze nie zabrakło także magii oraz parających się nią kapłanów.

Za produkcję Polan odpowiadała tak naprawdę jedna osoba: Mirosław Dymek. Gra doczekała się późniejszego wznowienia na CD, a w 2003 roku krakowskie Reality Pump stworzyło jej uwspółcześniony, trójwymiarowy sequel znany też jako KnightShift. Smuggler obszernie opisał kulisy powstawania Polan w CD-Action 7/2018.

Earth 2140 (Reality Pump, 1998)

Earth 2140

Przykładem strategii z zupełnie innej bajki było Earth 2140. To kolejny tytuł, który czytelnicy CD-Action mogą kojarzyć z płyt dołączonych do czasopisma (tym razem w numerze 12/1999). Gameplayowo był to dość tradycyjny RTS. Po latach wojen musieliśmy się opowiedzieć po jednej z zaledwie dwóch ocalałych stron – UCS (United Civilized States) lub ED (Eurasian Dynasty) – i poprowadzić ją do ostatecznego zwycięstwa.

Produkcja Reality Pump doczekała się dwóch dodatków, a także zapoczątkowała całą sagę: w 2000 roku wydane zostało Earth 2150, a pięć lat później – Earth 2160.

Mortyr (Mirage Interactive, 1999)

Mortyr

Po opisanych wyżej grach widać, jak bardzo w latach 90. chcieliśmy dogonić Zachód: tworząc swoje Mortal Kombat, The Curse of Monkey Island, Warcrafta czy Heroes of Might and Magic. Zwiastunem tego, co Polacy mogli czuć kilkanaście lat później przy premierach np. Wiedźmina 2 czy Dead Island, był poniekąd Mortyr. Nazywany nieraz nieoficjalną kontynuacją Wolfensteina, korzystał z oryginalnego wówczas settingu II wojny światowej, po który dopiero sięgało pierwsze Medal of Honor, a parę lat później doszczętnie wyeksploatowała choćby seria Call of Duty. Do tego wykorzystywał zaawansowany silnik 3D i oferował nawet sieciowy multiplayer.

Fabuła Mortyra opiera się na podobnych założeniach, co Wolfensteiny studia MachineGames. Naziści wygrali II wojnę światową i podbili prawie całą Europę. Nie dokonali tego jednak „uczciwie”: za pomocą wehikułu czasu zapewnili sobie przewagę dzięki potężnemu artefaktowi z przyszłości. Niestety zabawy z czasem doprowadziły także do nieodwracalnych zmian klimatycznych, więc jeden z niemieckich naukowców wysyła swojego syna w przeszłość, aby zapobiec katastrofie.

https://www.youtube.com/watch?v=Tiay2m4B5O8

Choć Mortyr nie mógł konkurować z Quakiem II czy Unrealem, to zebrał bardzo pozytywne recenzje w rodzimej prasie. Co innego na Zachodzie, gdzie wydawcą gry został Interplay, a branżowe czasopisma zmieszały ją z błotem.

Co jeszcze?

To oczywiście nie wszystkie polskie gry, jakie ukazały się w latach 90. Więcej z nich znajdziecie w naszym przeglądzie sprzed lat. A wy jaką rodzimą produkcję z tamtych czasów przywitalibyście dziś ponownie z otwartymi ramionami?

26 odpowiedzi do “Pamiętne polskie gry lat 90. Clash, Franko, Teenagent i inne”

  1. KorganBereseker 10 listopada 2022 o 13:44

    Z Clash II to jakaś drama jest z recenzjami wersji EA na steam.

  2. Franko forever in my life, przegraliśmy z kuzynem (mając po 9-11 lat) pół wakacji, razem z Mega Blast’em. Z kolei Wacki:Kosmiczna Rozgrywka to był hicior, Ty masz „lołding”, ja mam w głowie „ar ju siur?” i odpowiedzi „siur / olej” z pisuarem na potwierdzenie i butelką oleju na anulację…

  3. Gdzie link do zakupu KiT?

    • Barnaba „b-side” Siegel 10 listopada 2022 o 20:10

      Link jest związany z Clashem II – dorzuciłem „gwiazdkę”, żeby było teraz czytelniej 🙂

  4. Może nie z lat 90., ale nadal z dwudziestego wieku: Crime Cities!

  5. Pamiętam Mortyr. Chyba był na którejś płytce z CDA jako demo… 😉

  6. Ja pamiętam z dzieciństwa i Amigi polską przygodówkę Skaut Kwatermaster. Miała typowy koloryt lat 90, patrzę na nią z nostalgią, może kiedyś odpalę na WinUAE, aby odświeżyć wspomnienia 🙂

  7. „Niestety w 1998 roku gatunek przygodówek zmierzał już w stronę zachodzącego słońca i nie można było liczyć na międzynarodowy hit”

    W końcówce lat 90. panowało w prasie growej takie przekonanie, jednak nie wydaje mi się to prawdą. Przecież w roku 2000 ukazała się The Longest Journey, w 2002 dostaliśmy Syberię… Czy nie były to międzynarodowe hity? Czy rozgłosu nie zdobyły z jeszcze nowszych produkcji np. The Walking Dead (od 2012) albo świetne Life is Strange (2015)? (te dwie pozycje to już nie klasyczne point and click, jednak są jak najbardziej przygodówkami, każdy gatunek ewoluuje).

    • Owszem, było głośno o TLJ czy Syberii, ale to były raczej wyjątki, a przygodówkom już było bardzo daleko do mainstreamowej pozycji, którą zajmowały w pierwszej połowie lat 90. Produkcje Telltale’a czy Dontnodu to już, jak sam wspominasz, trochę inna bajka 😉

    • Bodajże w 1996 roku ukazała się świetna przygodówka Toonstruck z Christopherem Lloydem w roli głównej.Okazała się finansową klapą.Z tego co pamiętam był to początek końca przygodowych gier jako jednego z wiodących gatunków .

    • Przygodówki wychodzą jako małe projekty przygodówka+horror,nie są tak nagłaśniane jak gry AAA

  8. „Książę i tchórz” nie został wydany w wersji angielskiej, doczekał się jej dopiero kiedy trafił w 2021 r. na GOG. Na pewno brak angielskiej wersji znacząco zmniejszył szanse na zaistnienie w szerokim świecie. Szkoda, że tak się stało. Była za to wersja niemiecka – pod nazwą „Galador” :). Zdaje się, że była też wersja rosyjska.

  9. Target:) Split screen w fpsie w czasach, kiedy jeszcze nie doświadczyłem grania po necie. Coś wspaniałego, niezapomniane doświadczenie jak dla mnie. Do tego klimat wczesnych lat 90-tych w Polsce.

    • Też bardzo lubiłem, do sprawiedliwego splitscreena bardzo przydawał się karton po pizzy.

  10. Cały czas lubię sobie czasem Franko odpalić – i jestem bardzo ciekaw, jak wypadnie dwójka.

    A co do Prawa Krwi, to do dziś pamiętam list Piotra Drygasa z TS 51 (6/96) wzywający do bojkotu Techlandu za nader słaby pecetowy port tej gry.

  11. Nadal niesamowite że Clash doczekał się kontynuacji…

  12. Mortyr przeszedłem.To są początki polskiej branży komputerowej.Pism takich jak Bajtek,Top Secret,Secret Service,Gambler.Najwięcej pism wychodziło w latach 90 XX w do 2000 roku.Nie było netu,Steama,Uplaya.To jest następna rewolucja.Widzimy koniec płyt CD i BluRay – ostatni Modern Warfare,gdzie grę i tak pobiera się z sieci nawet na konsolę

  13. Na Amigę jeszcze było Za Żelazną Bramą.

  14. Jeszcze była taka fajna gra Wacki czy jakoś tak sie nazywała 😀

  15. Franko the best…hahahahaha
    Pamiętam też Mortyr – całkiem niezła gierka !

  16. Teenagent był kiedyś pełniakiem w cd-a

  17. Przepraszam ale się przyczepię. Pojedyncze scenariusze w Clashu można było rozgrywać nie w cztery, ale w pięć osób. Był gracz czerwony, niebieski, żółty, biały i zielony.

  18. clasha nie znam, prawo krwi było słabe, książę i tchórz uszli mojej uwadze, sołtysa nie pomnę, mortyr był taki sobie. ale franko, teenagent, wacki, polanie i earth 2014 to dobre i klimatyczne gry. podejrzewam, że do tej listy można by dopisać w ciemno książę i tchórz. szczególnie ceni się ten klimat polskości. wszystkie cztery pierwsze wymienione przeze mnie gry miały w sobie „to coś”. dorzuciłbym target, bo chociaż słaby, ta żałość mechaniki gry już wtedy bawiła, kilka rozwiązań było ciekawych (zdalnie sterowana bomba i specjalności postaci), a split screen umilał grę w czasach sprzed sdi, które zresztą do dzisiaj nie zawsze śmiga

Dodaj komentarz