„Wiedźmin” Netfliksa: Tomasz Bagiński obwinia Amerykanów o uproszczenia fabuły

„Wiedźmin” Netfliksa: Tomasz Bagiński obwinia Amerykanów o uproszczenia fabuły
Uproszczenia w serialowym „Wiedźminie” są ponoć konieczne, bo dużą częścią widzów stanowią Amerykanie i ludzie wychowani na social mediach. A „im młodsza publika, tym mniej istotna jest logika”.

„Wiedźmin” w wykonaniu Netfliksa nie jest szczególnie wierny książkom, o czym trąbi się już od premiery pierwszego sezonu. Ostatnio doczekaliśmy się obu części trzeciego, ale jego oglądalność była dość mierna. I to nawet wziąwszy pod uwagę, że to ostatnie odcinki z Henrym Cavillem w roli Geralta z Rivii. Najwidoczniej serial stracił rozpęd spowodowany miłością ludzi do książek Andrzeja Sapkowskiego i nadziei na lepsze czasy starczyło tylko na dwa sezony. A teraz już wiemy, dlaczego twórcy serialu zdecydowali się tak bardzo zmienić fabułę i odejść od materiału źródłowego. Powodem są… social media i Amerykanie.

Słowa pochodzą od producenta, Tomasza Bagińskiego, który udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej. Zwrócił w nim uwagę, że na ogół wprowadzane zmiany nie są wynikiem chaosu produkcyjnego czy niezgody twórców – przeciwnie: powstają w dyskusjach i są dokładnie omawiane. Z wyłączeniem sytuacji ekstremalnych, gdzie trzeba przepisać część scenariusza „na jutro”, bo któryś z aktorów nie da rady pojawić się na planie, a piłka musi się toczyć. Ale poza tym wszystko jest zaplanowane i za decyzjami o uproszczeniach stoi właśnie duża część widowni (w teorii). Twórcy ponoć nie tylko nie chcą wprowadzać tych zmian, ale Bagiński stwierdza wręcz, że są one dla nich bolesne.

Kiedy serial jest robiony dla szerokiego grona odbiorców, z różnymi doświadczeniami, z różnych części świata, a dużą ich część stanowią Amerykanie, to te uproszczenia nie tylko mają sens, ale są konieczne. To dla nas bolesne, dla mnie też, ale wyższy poziom niuansów i złożoności będzie miał mniejszy zasięg, nie dotrze do ludzi. Czasami może to zajść za daleko, ale musimy podejmować te decyzje i je akceptować.

Ale to nie koniec.

Publiczność się zmienia. I to nie jest tak, że wszystko się zmienia. Widzę przyspieszenie procesów, o których pisał Jacek Dukaj w swojej książce „Po piśmie”. Rezygnujemy z łańcuchów przyczynowo-skutkowych, z linearnej narracji, bo to narracja przypominająca książkę. Jeśli chodzi o seriale, im młodsza jest publiczność, tym mniej istotna jest logika fabuły (!).

Na pytanie prowadzącego wywiad, co w takim razie jest istotne, jeśli nie logika, Bagiński odpowiada:

Tylko emocje. Same, czyste emocje. Naga emocjonalna mieszanka. Ci ludzie wychowali się na TikToku i YouTubie, przeskakują z filmu na film.

Wywiad porusza również zmiany wprowadzone w trzecim sezonie „Wiedźmina”. Te w sporej części dotykają polityki, która została właśnie uproszczona. Ale znów słyszymy obietnice, że tym razem czwarty sezon będzie wierny książkom. A nawet już jest „sklecone zacne otwarcie”. Aż nie mogę się doczekać.

27 odpowiedzi do “„Wiedźmin” Netfliksa: Tomasz Bagiński obwinia Amerykanów o uproszczenia fabuły”

  1. Teoria o przystępności została właśnie tym serialem obalona xD Zrobili uproszczony, przystępny i nikt nie chce tego oglądać. Ani fanom uniwersum się to nie podoba, ani osobom postronnym, serial dla nikogo. Tymczasem te bardziej ambitne seriale z (o zgrozo!) linearną, dobrą narracją cieszą się niemałą popularnością, jak choćby świeża ekranizacja The Last of Us. W ogóle robienie serialu z myślą o pokoleniu które nie jest w stanie dłużej utrzymać na czymś uwagi wydaje się absurdem. Przecież serial to właśnie w domyśle coś większego, i zatrzymującego na dłużej xD

  2. Jeśli te same, czyste emocje to nudna, niesmak i inne podobne, to wybitnie im się to udało.

  3. To jest takie stetryczałe pierdololo, że ciężko się tego słucha. Dobrze, że z takiego samego założenia nie wychodzili twórcy Sukcesji albo jakiegokolwiek innego serialu lub filmu, który robią ludzie kompetentni. Problemem Wiedźmina nie jest bowiem publiczność, na którą niezdara Bagiński próbuje zwalić winę, tylko nieudolność twórców.

  4. Bagiński i te jego „emocje”. Normalnie David Cage polskiej kinematografii.
    Zmierzenie się z prawdą nie jest proste, ale to jedyny sposób, by nie popełniać tych samych błędów w przyszłości. „Wiedźmin” to po prostu kiepski serial oparty na fatalnym w skutkach założeniu, że należy skierować go nie do fanów gier, czy nawet książek (choć skoncentrowanie się na tych pierwszych miałoby znacznie więcej sensu), ale do przypadkowego widza. Koniec końców wyszedł zaś z tego klasyczny Netflixowy „produkt” dla nikogo, bo fanów materiału źródłowego zwyczajnie rozjuszył, a resztę widzów wynudził, bo ani on jakoś szczególnie dobrze zrealizowany, ani tym bardziej trzymający w napięciu. Rzekomych „emocji” Bagińskiego w tym nie uświadczy.

    • Nie do przypadkowego widza. Serial jest skierowany do uzależnionych od social mediów i odpowiada na to czego oczekuje krzykliwa garstka wspomagana przez boty.

      Problem w tym, że oni i tak nie obejrzą serialu bo nie mają na niego czasu.

  5. A to on nie wie, że oni tworzą serial dla DOROSŁEGO (otrzymali rating TV-MA) odbiorcy? Takiego co potrafi obejrzeć wszystkie odcinki jednym tchem jeśli są… no, dobre? Niech sobie mordy „tym ogłupionym pokoleniem i głupimi amerykanami” nie wyciera, bo takie seriale jak „Zadzwoń Do Saula”, „The Boys” czy „Sukcesja” biją rekordy popularności, a i takim show jak „Barry” i „Rozdzielenie” idzie bardzo dobrze. Do tego brzmi to jakby się przyznał, że chcą tworzyć papkę dla myślących bardzo powoli. Brawo, panie Tomaszu, nie jesteś pan klaunem, jesteś całym cyrkiem!

    • Pato-streamy i jakieś Warsaw Shory też podobno są „dla dorosłych”, a lwia część widowni tychże to osoby w wieku wczesno nastoletnim ;V

    • @Janek500 Poniekąd masz rację, choć miałem na myśli jedynie te „poważniejsze” seriale. Mowa tu przecież o adaptacji Wiedźmina. Zresztą gdyby serial był tak dobry jak te, które wspomniałem to śmiało mógłby przyciągnąć nawet i tych oglądających te pato-shory, bo byłby bardziej popularny. To nie jest tak, że ludzie (czy młodsi, czy starsi) ograniczają się do jednej z tych opcji. No i chciałem jedynie wytknąć głupotę tego tłumaczenia, że chce trafić do wszystkich nie trafiając do nikogo. Nie oszukujmy się, młodzież i tak ogląda seriale TV-MA… jeśli są dobrze zrealizowane. Wystarczy spojrzeć na fenomen właśnie Netfliksowego „Stranger Things”. Zrobione dla sporej widowni + zrobiony dobrze i sukces jest. Do tego anegdotyczny przykład: mój młodszy brat obejrzał „Breaking Bad” prędzej, niż ja, a jest nastolatkiem.

  6. Amerykanie stanowią także największą część widowni: Better Call Saul, Invincible, Vox Machiny, the Boys, czy Rodu Smoka, jednak w tamtych przypadkach udało się zrobić świetne seriale. Problemem netflixowego Wiedźmina nie jest jego grupa odbiorcza, tylko brak jakiegokolwiek talentu Bagińskiego i Lauren Fisstech.

    • Odejście Cavilla to też pewnie wina tych głupich Amerykanów i pokolenia Z, a co!

    • Jeśli Cavill, o którym krążą legendy, że wytarzał się w błocie żeby wyglądać na „zmęczonego”, odmówił zagrania w scenie łóżkowej bo „Geralt by tego nie zrobił” i ogólnie wypruwał z siebie żyły, żeby dać z siebie najwięcej Geralta jak to tylko możliwe, a kierownictwo idzie raczej w kretynizmy, bo „to oglądają młodzi” i trzeba się im dla oglądalności przypodobać, to poniekąd tak, choć tylko pośrednio. Bo to ktoś inny podejmuje decyzje. Nawet jeśli scenariusz to owoc godzin przemyśleń, analizy trendów wśród target audience i podejmowania wielu decyzji to nie jestem pewien, czy te decyzje pchają serial w dobrym kierunku.

    • @Janek500 W sumie niedawno na jakiejś anglojęzycznej stronce widziałem kawałek artykułu o tym jak ktoś z ich teamu (a może i nawet był to Bagiński) próbował się wykręcić z tej sytuacji, ale wyszło z tej wypowiedzi tyle, co nic. XD

  7. Strasznie się Bagiński pogrąża. Chyba sam już przestał wierzyć, że ten tytuł da się obronić, więc czas zacząć szukać winnych. Oczywiście to nie biedni twórcy, tylko ci gupi widzowie.

  8. No i cóż, pozostaje zgodzić się z przedmówcami w dużej mierze, Bagin pierdzieli jak potłuczony. Oczywiście serial nie jest najgorszy sam w sobie, taka trochę Xena, ale to nie jest wina odbiorcow, tylko swiadoma decyzja twórców. No nie najlepsza jak się okazało.

    • Xena w każdym odcinku to było 80% akcji i przygody, a 20% gadania. Za każdym razem nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, dużo bardzo fajnych pomysłów. W Wiedźminie jest może z 10% akcji a 90% to gadanie ale, scenariusz i teksty są na tak niskim poziomie, że to jest kompletnie nie angażujące jak np. w GoT.

    • Chodzilo mi bardziej o poziom realizacji i prosta konstrukcje.

    • Aha, to ok.

  9. Dlaczego z całkiem fajnie zapowiadającego się po pierwszym sezonie serialu, którego twórcy klęli się na Pana Jezusa że lubią, szanują i rozumieją zarówno materiał źródłowy jak i fanów wyszło coś tak dziwnego? Dlaczego zawsze znajdzie się jakiś reżyser albo producent, który chce się wykazać i wykoślawia dzieło w imię przystępności?

  10. Go woke, get broke

    • W sumie dość oczywisty bait, ale żeby tradycji stało się zadość:

      Uff, dobrze że Barbie jednak nie jest woke, już się martwiłem.

      😉

    • Barbie jest literally me, a nie woke.

    • Tak wiem, ostatnie przyklady wedlug Twojej pokretnej matematyki, dalej przeciez zarobily. Barbie to poprostu wyjatek od reguly. Wiedzmin sezon 3 to olbrzymi sukces postepowych scenarzystow

    • Wyluzuj, raz wyhaczonego baitu nie uratujesz ;-).

  11. Za zrobienie tego serialu zabrali się zwyczajne „wieśniaki” i ludzie, którzy nie nadają się do tej roboty, stąd i efekt jest jaki jest. Więcej nie ma o czym tu dyskutować.

  12. Smutek. Dlatego moja przygoda z tym serialem skończyła się na pierwszym odcinku pierwszego sezonu.

  13. ” (…) bo dużą częścią widzów stanowią Amerykanie i ludzie wychowani na social mediach. A „im młodsza publika, tym mniej istotna jest logika”.”

    Jest to bzdura, mająca być wytłumaczeniem dla beztalencia i lenistwa połączonej z nieskończoną pychą. Bo zadziwiające te filmy które zaczęły się dopasowywać do tej bzdurnej widowni, która nie istnieje, zawsze ponoszą porażkę.

    Możemy zawsze wrócić do serialu Gry o Tron. Kiedy był najlepszy? Gdy opowiadał historię z książek które sprzedały się w milionach jedynie adaptując je do nowego medium.

    Kiedy był najgorszy? Gdy zamiast tego zaczął odpowiadać na żywotne potrzeby współczesnego społeczeństwa jakie to się wydają oderwanym od świata twórcom.

    I tu to samo – olbrzymia pycha zamiast wziąć gotowy wzorzec i zaadaptować go od serialu, każe go „ulepszać”, „poprawiać” i „uaktualniać”, ale ot wymagało by i talentu i doświadczenia by poprawiać prace które sprzedały się w milionach.

    A drugi problem, że tworzy się te aktualizacje dla widowni istniejącej tylko w zatłoczonych od botów i krzykaczy social mediach pokroju twittera czy tam jak to się teraz nazywa.

    I problem w tym, że krzykacze i boty nie oglądają seriali, filmów i tak dalej po do odrywa ich od głównego hobby – zbawiania świata poprzez insta, fejsa itd i dopaminy z ilości laików i innych pierdów. Stąd i nie ma znaczenia dostosowanie serialu pod ich potrzeby, bo i tak go nie obejrzą.

Dodaj komentarz