rek

Logitech G Cloud – test. Handheld do chmur

Logitech G Cloud – test. Handheld do chmur
Grzegorz "Krigor" Karaś
Marzycie o Steam Decku, ale wkurza was niska żywotność jego baterii? Logitech znalazł rozwiązanie, ale kupując Clouda, trzeba pamiętać, że to zupełnie inny rodzaj handhelda.

Na pierwszy rzut oka Cloud to konsolka bardzo podobna do urządzeń, jakie pojawiły się na rynku za sprawą popularności Steam Decka. Różnica pomiędzy konstrukcją Logitecha a nimi jest jednak kolosalna: nie pogramy na niej lokalnie.

Z tandemie z chmurą

No dobra, poniekąd skłamałem: możemy grać lokalnie. W końcu jest to urządzenie oparte na Androidzie – można wręcz rzec, że Cloud jest tabletem wbudowanym w kontroler nawiązujący do padów Xboksa. Głównym jednak zastosowaniem zabawki Logitecha jest obcowanie z „dużymi” tytułami. Te zaś uruchamiamy, korzystając np. z GeForce Now lub chmury Microsoftu. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by zrobić użytek ze Steam Linka czy opcji zdalnego grania na konsolach.

Logitech G Cloud

Wynikającym z takiego zastosowania minusem jest oczywiście konieczność posiadania „dużego” sprzętu, na którym możemy grać zdalnie lub aktywnej usługi chmurowej i opłacenia abonamentu tam, gdzie jest on wymagany. Na początek wraz z Cloudem otrzymujemy jednak Xbox Game Pass Ultimate na trzy miesiące, GeForce Now Priority na miesiąc i Shadow PC – również na 30 dni. Zaczniemy więc bez problemu, a potem trzeba już sięgnąć po portfel.

Oczywiste przy tym wszystkim jest również to, że żeby się bawić, musimy mieć bezprzewodowy dostęp do internetu. W praktyce więc Logitech G Cloud jest handheldem…. cóż, domowym lub hotelowym. W podróży, z dala od routera, w pecetowe lub konsolowe tytuły nie zagracie – niestety, sprzęt nie został wyposażony w modem 4G/5G, przez co jesteśmy zdani wyłącznie na Wi-Fi w standardzie ac.

Potężny akumulator i starsze podzespoły

Gramy w chmurze – siłą rzeczy więc elektronika wewnątrz urządzenia za dużo do roboty nie ma: ot, to przede wszystkim ogarnianie obrazu dostarczanego do naszego gadżetu przez zewnętrzny serwer. A że czynność ta nie jest zbyt wymagająca, to przekłada się na to rewelacyjną żywotność baterii: producent deklaruje 12 godzin, w praktyce może być nawet więcej, zależnie od wybranej jasności ekranu. Można więc śmiało założyć, że Cloud będzie musiał zameldować się przy gniazdku na mniej więcej półtorej godziny raz na dwa do pięciu dni, w zależności od tego, jak intensywnie będziecie z niego korzystać. To oczywiście rewelacyjny wynik – ale gdy całą pracę obliczeniową wykonują np. serwery Nvidii, nie jest to żadną niespodzianką.

Logitech G Cloud

Pod względem elektroniki nie jest to już sprzęt pierwszej świeżości. Jego sercem jest Snapdragon 720G, a więc chipset z grafiką Adreno 618, wypuszczony jeszcze na początku 2020 roku. Towarzyszą mu 4 GB RAM-u i 64 GB wewnętrznej pamięci UFS, którą można dodatkowo rozszerzyć, korzystając z karty microSD. Przyznacie – nie wygląda to imponująco. Mamy jednak do czynienia ze sprzętem, który natywnie obsłuży bez większego kłopotu prostsze androidowe gry. W przypadku tych bardziej rozbudowanych, jak choćby Diablo Immortal, pogrymasi, nie pozwoli włączyć lepszego poziomu grafiki, ale koniec końców też da się pobawić – choć tu już może przyciąć. Niekiedy przytnie także interfejs samej konsoli, szczególnie gdy zanurkujemy głębiej w opcje. Na dłuższą metę to wszystko jednak nie przeszkadza i przy odrobinie dobrej woli nie będziecie się nudzić nawet w sytuacji, gdy w zasięgu nie będzie żadnego routera – i co ważne, w mobilne tytuły pogracie wygodnie, gdyż soft Logitecha pozwala przypisać wirtualne, ekranowe przyciski w grach do ich fizycznych odpowiedników.

Logitech G Cloud

Tablet z padem

A skoro o fizycznych przyciskach mowa… Ich rozłożenie i liczebność z grubsza odpowiadają temu, co znamy z Xboksa. Mamy więc dwa asymetrycznie rozmieszczone analogi, cztery główne guziki oraz po parze bumperów i triggerów. Komplet uzupełniają przyciski funkcyjne – używane tutaj do obsługi menusów gier i urządzenia, wybranej przez nas funkcji (dzięki możliwości jej przypisania), a przede wszystkim do wywoływania pulpitu Logitecha, o którym za chwilę. Do pracy kontrolera nie mam zastrzeżeń. Urządzenie jest lekkie – waży 463 gramy, co z jednej strony jest jego wielką zaletą, z drugiej – cóż, budzi przez to mniejsze zaufanie. To jednak jedynie pierwsze, do tego błędne wrażenie: próżno tu szukać luzów, przyciski i analogi pracują wyśmienicie, a co najważniejsze – Cloud jest rewelacyjnie wyprofilowany i leży w dłoniach wręcz idealnie.

Logitech G Cloud

Elementy kontrolera umieszczono w dwóch blokach po bokach ekranu – ten zaś to przyzwoity IPS kojarzący się pod względem parametrów ze Steam Deckiem, aczkolwiek o wyższej rozdzielczości Full HD. Siedem cali powierzchni i 60 Hz odświeżania pozwalają komfortowo grać w streamowane i natywne tytuły – obraz jest ostry, wyraźny, smużenia nie zauważyłem. Dotyk działa bez problemu. Nawiasem mówić, przyjemne są również haptyka i dźwięk, który zaskakuje wysoką jakością.

Jak się gra?

Co ciekawe, do obsługi samej konsolki panel dotykowy oczywiście się przydaje, ale można się też w dużej mierze obyć bez niego, korzystając tylko z wbudowanego kontrolera. A to dzięki nakładce Logitecha, która zajmuje tu miejsce tradycyjnego pulpitu i… jest naprawdę w porządku. W centralnej części ekranu znajdziecie karuzelę z najczęściej uruchamianymi usługami – wywołanie chmury GeForce Now czy Steam Linka to kwestia kilku chwil. Na początku trzeba się natrudzić, by wszędzie się zalogować, ponieważ wpisywanie nazw użytkownika i haseł za pomocą klawiatury ekranowej jest umiarkowanie wygodne – to wina dodatkowego dystansu pomiędzy dłońmi a ekranem wynikającego z grubszej po bokach obudowy. Gdy wszystko jest już na swoim miejscu, Cloud nie nastręcza problemów – również dzięki wywoływanemu przyciskiem przybornikowi z podstawowymi opcjami.

Logitech G Cloud

Gra się świetnie, co tu dużo mówić. Odnosząc się do wcześniejszych doświadczeń z telefonami lub tabletami wyposażonymi w zewnętrzne kontrolery, mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że urządzenie Logitecha jest najlepszą zabawką do grania w chmurze, jaką miałem w łapach. W tym zastosowaniu jest również lepsze od mocnych konsolek pokroju Steam Decka – a to ze względu na mocny akumulator, który nie ogranicza zabawy.

Podsumowanie

To sprzęt dosyć trudny w ocenie. Mamy bowiem handhelda, który jest zależny od zewnętrznych usług i warunków – bez Wi-Fi i abonamentu chmurowego nie wykorzystamy jego potencjału. W takim przypadku pozostaje nam jedynie dość słaby pod względem wydajności tablet zaczarowany w wygodnego pada. Jeśli jednak pogodzimy się z założeniami użytkowania tego sprzętu, to Logitech G Cloud zamienia się w rewelacyjną platformę do obsługi szeroko pojmowanego cloud gamingu. Lekką, długo pracującą z dala od gniazdka, wygodną, cechującą się wysoką jakością wykonania – patrząc wyłącznie z punktu widzenia chmur, nie znajdziemy tu zbyt wielu rzeczy, do których można się przyczepić. A do tego mamy przecież Androida, dzięki któremu da się okazjonalnie sprawdzić pocztę czy obejrzeć jakiś serial.

Logitech G Cloud

Wciąż jednak jest to gadżet, który kosztuje 1600 złotych. Czy to dużo? Powiem tak: w kwestii grania w chmurze sprzęt Logitecha nie jest niezastąpiony. To samo osiągniemy przecież na telefonie czy tablecie sparowanym z padem. Cloud jednak nad tego rodzaju konkurencją ma tę przewagę, że jest sprzętem wyspecjalizowanym i zabawa z nim jest o wiele wygodniejsza. Jeśli chcesz komfortowo i długo grać w chmurze na czymś, co mieści się w dużej kieszeni, to lepiej moim zdaniem nie trafisz.

Cena: 1600 zł

Dostarczył: Logitech

LOGITECH G CLOUD – PARAMETRY

System operacyjny: Android 12 + nakładka Logitech G Procesor: Snapdragon 720G • Grafika: Adreno 618 • Ekran: dotykowy, 7 cali, 1920 x 1080, IPS, 60 Hz, 450 nitów • Pamięć: 4 GB RAM LPDDR4x; 64 GB UFS, gniazdo microSD • Łączność: Wi-Fi ac dwupasmowe, MIMO 2×2, Bluetooth 5.1 • Sterowanie: przyciski A, B, X, Y, krzyżak, 2x spust analogowy, 2x bumper, 2x drążek analogowy, przyciski funkcyjne Home, G i 2x Menu, suwak zasilania, regulacja głośności • Zasilanie: akumulator 6000 mAh, 23,1 Wh, żywotność ok. 12 h • Inne: gniazdo microSD, mini-jack, liniowa haptyka, sześcioosiowy czujnik ruchu, czujnik światła; w opakowaniu ładowarka 18 W, kabel, dokumentacja • Wymiary: 257 × 117 × 33 mm • Waga: 463 g

[Block conversion error: rating]

5 odpowiedzi do “Logitech G Cloud – test. Handheld do chmur”

  1. Jak dla mnie bez modemu 4G/5G taki sprzęt jest bezużyteczny. Zresztą, „wszyscy mają telefony”, cytując klasyka, wiec wystarczy kupić np. Backbone’a, który kosztuje 1000 złotych mniej i wychodzi z grubsza na to samo, przy czym mamy – no właśnie – dostęp do mobilnego internetu.

    • Mam bardzo podobne odczucia – za 100-300 zl wiecej (zalezy od dostepnosci refurbished) masz do dyspozycji Steam Decka, ktory nie dosc, ze oferuje chmure, to jeszcze sam z siebie jest bardzo wydajnym handheldem. Bardzo dziwna maszyna, a na pewno za droga – 800-1000 zl byloby bardziej sensownym argumentem.

    • Otóż to.

  2. Do grania na kanapie, gdy plecy chcą odpocząć od siedzenia a TV zajęty, to całkiem ciekawy sprzęt, zwłaszcza ze wzgędu na wagę… ale na promce ~30%

  3. Cena nieporozumienie. W tej cenie przecież już jest steamdeck, który nie dość że umożliwia streamowanie, to sam jest samodzielnym urządzeniem.

Dodaj komentarz