Broken Sword: Shadow of the Templars – Reforged – Edycja kolekcjonerska ufundowana w zaledwie godzinę
Fani to jednak czasem potrafią być wspaniali. Oczywiście wtedy, gdy akurat nie wylewają pomyj na twórców gier/aktorów/scenarzystów… Wiadomo, jak się sprawy mają na naszym popkulturowym podwórku. Za każdym razem jednak, gdy słyszymy o przypadku takim, jak ten z tytułu newsa, to aż serce rośnie. W zeszłym roku otrzymaliśmy informację, że kultowa przygodówka Broken Sword: Shadow of the Templars otrzyma kolejny remaster.
Gra ma ukazać się w drugim kwartale tego roku, jednak kilka dni temu rozpoczęto zbiórkę na Kickstarterze, za pomocą której chciano ufundować edycję kolekcjonerską gry. Jak się szybko okazało, na zebranie odpowiedniej kwoty wystarczyła zaledwie godzina.
Celem było 50 tysięcy funtów. W chwili pisania tego newsa zgromadzono ich już ponad 300 tysięcy. Takie liczby robią wrażenie, gdyż pokazują naprawdę duże zaangażowanie fanów w projekt. Tym bardziej, że rzeczona edycja kolekcjonerska wygląda naprawdę zacnie.
Kolekcjonerka Broken Sword: Shadow of the Templars – Reforged dostępna jest w trzech wersjach. Edycja cyfrowa zawiera m.in. komiks wprowadzający do fabuły gry, plakaty czy soundtrack. Wszystko oczywiście w niefizycznej wersji. W edycji pudełkowej znajdziemy wszystko to, co w cyfrowej, a oprócz tego figurkę głównego bohatera gry — George’a Stobbarta, materiałowy manuskrypt oraz pendrive’a w formie tytułowego złamanego miecza. Z kolei edycja ostateczna zawiera dodatkowo artbook oraz ścieżkę dźwiękową na płycie winylowej.
Za edycje zapłacimy kolejno 45, 100 oraz 200 funtów. Całą zbiórkę możecie znaleźć TUTAJ.
Czytaj dalej
-
1Ubisoft zmienia plany dotyczące Assassin’s Creed Shadows. Nie będzie drugiego...
-
Kolejna darmowa aktualizacja Jurassic World Evolution 3 w drodze. Rozbudowany...
-
1„To nie ma żadnego sensu”. W seksmoda do Simsów gra prawie tyle samo...
-
4Bloodlines 2 nie sprzedaje się najlepiej. Paradox przyznaje, że gra nie spełniła...

No nie powiem, przygarnąłbym taką kolekcjonerkę. Tylko te 100 funtów to za tanio nie jest, plus przesyłka, a jeszcze może dowalą jakieś cła…
Chyba jednak „Revolution”, nie „Raven” 😉