4 Komentarze

Recenzja Quilts and Cats of Calico – stawka większa niż szycie

Recenzja Quilts and Cats of Calico – stawka większa niż szycie
Avatar photo
"Smuggler"
Wiecie, co lubię w zawodowym recenzowaniu gier? Że czasem wpadają w moje ręce takie, których normalnie kijem bym nie dotknął. Bo ani opis, ani grafika, ani gatunek nie wydają mi się przesadnie interesujące. I w efekcie ominęłoby mnie sporo zabawy(*).

Można nazwać mnie kociarzem, owszem. Więc gra z kotami jest przeze mnie mile widziana. Tylko że to adaptacja planszówki. Za planszówkami zaś nie przepadam, a tej konkretnej (o nazwie Calico, a tak, nawiasem mówiąc, określa się umaszczenie trzykolorowego futrzaka) na oczy nie widziałem. Do tego gracz za zadanie ma – trzymajcie się – szycie kołdry. Powtarzam: szycie kołdry… Fascynujące, niemal tak samo jak mycie okien albo patrzenie, jak schnie farba na ścianie, prawda? Sama grafika z kolei sugerowała, że targetem jest gracz raczej przednastoletni (a gdy ja należałem do tej grupy wiekowej, komputery widywało się głównie w serialu „Kosmos 1999” na czarno-białym ekranie telewizora…).

W związku z tym spodziewałem się też, że zagadki, które przyjdzie mi rozwiązywać – gdyż Q&C to gra logiczna – będą mocno trywialne. I wiecie co? Cholernie się myliłem! Owszem, tytuł odznacza się pozornie bardzo prostymi zasadami. Z naciskiem na „pozornie”. Bo niech mnie szlag, jeśli zaraz po zaliczeniu samouczka nie zacząłem się pocić. Diabeł tutaj tkwi bowiem w szczegółach, a te „bardzo proste zasady” okazują się zastawioną na gracza pułapką mającą zachęcić go do zabawy. To doskonały przykład gry z gatunku: łatwa do nauczenia, ale trudna do opanowania. Będzie wymagała od was umiejętności planowania ruchów, swego rodzaju wyobraźni przestrzennej, dobrej pamięci i kreatywności.

(*) Oczywiście ma to też drugą stronę medalu, bo niekiedy z obowiązku trzeba się przemęczyć z czymś, co po kwadransie chciałoby się wywalić za okno.

Quilts and Cats of Calico 

Szycie, szycie jest nowelą

No dobra, mamy zatem grę turową, w której trzeba… uszyć kołdrę z heksagonalnych łatek o różnych barwach i wzorach. Musimy to robić w taki sposób, by zszywać ją albo tymi samymi kolorami, albo tymi samymi deseniami, co daje nam punkty. Jeśli połączymy tak trzy fragmenty, guzik za to dostaniemy. Serio, naprawdę dostajemy guzik! (Za który też są przyznawane punkty). Jeśli jako pierwsi zdobędziemy ów element, zostaniemy nagrodzeni bonusem. Jeśli zgromadzimy wszystkie możliwe do zgarnięcia guziki, otrzymamy kolejny, tęczowy, oczywiście również zapewniający punkty. Co turę do puli składającej się z kilku heksów komputer dorzuca nam nową łatkę. I musimy wtedy jedną z nich przenieść do swej „ręki”. Zabawa trwa tak długo, jak na planszy znajdują się wolne miejsca, na które możemy naszyć skrawek materiału, czyli zwykle od 5 do 15 minut. Zasadniczo to wszystko.

…Ale! Po pierwsze musimy separować kolory sekwencji, tzn. jeśli chcemy zdobyć punkty np. za trzy zielone łatki, to nie mogą one stykać się z innymi trzema heksami w tej samej barwie. Po drugie dostajemy na początku zabawy specjalne żetony, które trzeba wyłożyć na planszę w wyznaczonych miejscach. Są one dodatkowymi wyzwaniami i „komplikatorami” rozgrywki. Przykładowo: taki opisany jako AAAA-BB-C oznacza, że należy go otoczyć czterema łatkami jednego koloru (lub różnokolorowymi, ale z tym samym wzorkiem), dwiema drugiego wzoru/koloru i jednym heksem koloru/wzoru trzeciego. Jeśli to zrobimy, wpadną nam na konto dodatkowe punkty. I to nadal nie wszystko.

Quilts and Cats of Calico 

Koty!

Po planszy zwykle szwendają się sierściuchy, które możemy głaskać albo przeganiać, kiedy pakują się na naszą kołdrę z miną „świat należy do mnie”. (Da się je również zmusić, by poszły spać, co każdy posiadacz tych czworonogów podsumuje drwiącym śmiechem). Wszystko to samo w sobie nijak na rozgrywkę nie wpływa, jest po prostu ozdobnikiem. Ale możemy też przywoływać dodatkowe zwierzaki, a te, jak przystało na koty, przyjdą dopiero wtedy, gdy spełnimy ich konkretne zachcianki. Co oznacza zwykle ułożenie sekwencji kilku łatek o określonym wzorku i/lub kształcie. Jeśli zwabimy tak futrzaka na kołdrę, dostaniemy dodatkowe punkty.

Co więcej, dzięki edytorowi kotów możemy umieszczać w grze własnych ulubieńców, choć przyznam, że mi się to nie bardzo udało, bo liczba dostępnych opcji personalizacji zwierzaka zbyt imponująca nie jest. Niestety mój gamingowy Mopik średnio więc siebie przypominał…

Quilts and Cats of Calico 

Słodkiego, miłego szycia!

Możemy grać solo tak w pojedyncze misje (z możliwością zdefiniowania części warunków rozgrywki), jak i w trybie fabularnym. Historię w nim opowiedzianą trudno nazwać wymyślną czy wciągającą. Ot, przemierzamy miasto Kocurkowo, podejmując się rozmaitych, coraz trudniejszych zadań. Zwykle w każdej misji gra stawia nam kilka warunków zwycięstwa, np. „zdobądź cztery guziki i przywołaj dwa koty”. Da się też pograć online, w maksymalnie cztery osoby – w czasie rzeczywistym (!) oraz turowym. A, jest jeszcze tryb wyzwań.

Spędziłem w Quilts and Cats of Calico bodaj sześć-siedem godzin, dobrze się bawiąc i – jak już wspomniałem – nieźle się pocąc, bo rozgrywka zmusza do wysiłku intelektualnego. Jako relaksator do grania z doskoku – w sam raz. A jako gra familijna – świetny wybór. Do tego bez problemu uruchomi się na każdym sprzęcie, a że to polska produkcja, to i jest w pełni spolszczona.

PS Radzę zaliczyć samouczek i zacząć od trybu fabularnego, gdzie będziecie mogli stopniowo poznawać subtelności zasad. Quilts and Cats of Calico wygląda równie niewinnie, jak śpiący kociak, ale wiedzcie, że ma ostre pazurki i nie zawaha się ich użyć.

W Quilts and Cats of Calico graliśmy na PC.

[Block conversion error: rating]

{„alt” => „”, „caption” => „”, „imageUrls” => [„/wp-content/uploads/2024/04/22/e2a93184-565e-48e6-b727-69371467dd3e.jpeg”, „/wp-content/uploads/2024/04/22/11833e43-1caf-439d-a3dc-250cdd8e53f4.jpeg”, „/wp-content/uploads/2024/04/22/377a9862-a432-4666-8887-84c4425e9541.png”], „isStretched” => false}

4 odpowiedzi do “Recenzja Quilts and Cats of Calico – stawka większa niż szycie”

  1. „Zawodowe recenzowanie gier”? A to jakie studia trzeba skończyć żeby móc wykonywać taki zawód? 🤣🤣🤣. Tak się zastanawiam czy to ja zdurniałem czy to ze mnie durnia robią goście którzy zajmują się „zawodowym recenzowaniem gier” 🤣🤣🤣. I co jeszcze? Może zajmujesz się zawodowym recenzowaniem kebabów? A może zawodowym siadaniem gołymi pośladkami na mrowisku?

    • Robię to od 28 lat za całkiem konkretnie pieniądze w sumie, ale OK, mogę to robić amatorsko jeśli cię tak mocno zapiekł zadek gdy czytałeś to sformułowanie. Byle dalej mi za to placili 🙂

      Aha. Durnia z ciebie nie robię. Sam się tym całkiem zgrabnie zająłeś, więc nie będę ci w tym przeszkadzał.

      PS Jakie studia trzeba skończyć, żeby zawodowo występować na estradzie? Pytam w imieniu Rolling Stonesów. Albo być pisarzem? Poetą? Malarzem? W „Mistrzu i Małgorzacie” pewien dość tępawy portier domaga się by pewnien człowiek pokazał mu zaświadczenie, że jest poetą, bo inaczej go do knajpy dla literatów nie wpuści.

      PPS Co trzeba TWOIM zdaniem zrobić, by być zawodowym recenzentem gier, tak z ciekawosci? Skonczyc informatyke, polonistke i mieć na koncie nagrode Nobla z literatury?

  2. Ja to chętnie bym zagrał w egranizację Kici Koci w uniwersum Warhammera, aczkolwiek powyższy tytuł też wydaje się niczego sobie

  3. Uwielbiamy cala rodzina koty.
    Dzieki Smuggler za ta recenzje, gdyby nie Ty nie dowiedziałbym sie o istnieniu takiej gry, ma do tego jezyk Polski czyli bede mogl z córeczka pograc.
    Dzieki!

Dodaj komentarz