rek

Martin Shkreli wykonał kilkadziesiąt kopii „jedynego i niepowtarzalnego” albumu Wu-Tang Clanu

Martin Shkreli wykonał kilkadziesiąt kopii „jedynego i niepowtarzalnego” albumu Wu-Tang Clanu
Jakub "Jaqp" Dmuchowski
Album „Once Upon a Time in Shaolin”, mający być sprzeciwem przeciw zatracaniu wyjątkowości muzyki w erze Internetu, został skopiowany i umieszczony w sieci.

Kojarzycie Martina Shkreliego? Swego czasu zasłynął on z ograniczania dostępności i pompowania cen leku Daraprim, co, koniec końców, skończyło się sądową rozprawą i zobowiązaniem Shkreliego do zwrócenia 64,6 milionów dolarów zysku wypracowanego na tym procederze. W ramach kary zażądano także od „biznesmena” zrzeczenia się wszelkich aktywów, które zostały zakupione za pozyskane w niemoralny sposób pieniądze. W gronie tych przedmiotów znalazł się jedyny egzemplarz albumu „Once Upon a Time in Shaolin” Wu-Tang Clanu, który w 2015 roku Martin zakupił za kwotę 2 milionów dolarów.

Once Upon a Time in Shaolin

Album ten, mający być protestem przeciw „dewaluacji muzyki w erze cyfrowej”, składał się z dwóch płyt CD, a w zestawie znalazły się także specjalne głośniki oraz licząca 174 strony książka zawierająca teksty utworów, jak również informacje i anegdoty związane z powstawaniem kawałków.

Po utraceniu „Once Upon a Time in Shaolin” przez Shkreliego nowym właścicielem wydania została organizacja PleasrDAO. Wysupłała ona 4,75 milionów dolarów, aby odkupić je od bliżej nieznanego pośrednika, który to z kolei wszedł w posiadanie płyt poprzez wykupienie ich od rządu.

Problem w tym, że rzeczony „jedyny i niepowtarzalny” egzemplarz albumu przestał takim być za sprawą Martina Shkreliego, który, wedle swoich słów, „skopiował płyty i wysłał je do 50 różnych lasek ”.

Oczywiście zrobiłem kopie MP3, są ukryte w sejfach na całym świecie… Nie jestem głupi. Nie kupuję czegoś za dwa miliony dolarów tylko po to, by zachować jedną kopię.

Fakt ten oczywiście nie przypadł do gustu obecnym posiadaczom oryginału „Once Upon a Time in Shaolin”, którzy postanowili o zajściu zawiadomić amerykański wymiar sprawiedliwości. 26 sierpnia sędzia federalny w Brooklynie wydał wstępny nakaz, na mocy którego Shkreliemu odebrano prawo do  posiadania, używania, rozpowszechniania lub sprzedawania jakichkolwiek udziałów w albumie Wu-Tang Clanu „Once Upon a Time in Shaolin”, w tym jego danych i plików lub zawartości.

To jednak nie koniec, jako że Martin został zobowiązany do oddania wszystkich posiadanych kopii rzeczonej twórczości amerykańskiej grupy hip-hopowej. Co więcej, mężczyzna musi zeznać pod przysięgą, że żadnej z nich nie ukrył – niezależnie od tego, czy kopia jest w postaci fizycznej, czy też cyfrowej. Do końca września Shkreli ma również obowiązek dostarczenia pełnej listy osób, którym przekazał pliki albumu.

A co w tej kwestii ma do powiedzenia sam oskarżony? Martin Shkreli utrzymuje, że dokonując kupna albumu, nabył także połowę praw autorskich do całego pakietu. A to oznacza, że stworzone przez niego kopie były w pełni legalne i wykonane w zgodzie z pierwotną umową zakupu. Co prawda rząd zarekwirował oryginalne wydanie, ale kopie „Once Upon a Time in Shaolin”, zdaniem Shkreliego, pozostają jego własnością – i co do tego nie ma wątpliwości.

Zdecydowanie zaś nie można powiedzieć, że traktowane one były jako towar ekskluzywny. Po tym, jak PleasrDAO zwróciło uwagę na to, że Shkreli słuchał utworów z albumu na jednym z filmów umieszczonych w serwisie YouTube, mężczyzna postanowił jeszcze bardziej podkręcić atmosferę i podobno przekazał jednemu z członków organizacji, że „dosłownie gra to na swoim Discordzie przez cały czas”. Ba, Martin oferował nawet wysyłkę kopii albumu losowym ludziom z Internetu, a jako jedyny warunek postawił podanie ich adresu email w komentarzu.

Na rozwinięcie akcji i poznanie wyniku sądowej batalii dotyczącej „Once Upon a Time in Shaolin” Wu-Tang Clanu przyjdzie nam jeszcze poczekać.

3 odpowiedzi do “Martin Shkreli wykonał kilkadziesiąt kopii „jedynego i niepowtarzalnego” albumu Wu-Tang Clanu”

  1. Moment, album „mający być protestem przeciw „dewaluacji muzyki w erze cyfrowej” ” zarejestrowano na płytach CD, a nie winylach?

  2. Tak tylko gwoli wyjaśnienia: Shkreli nie poszedł do paki za to, że podniósł cenę tego leku sześciokrotnie i przejął monopol, wykupując hurtowo poszczególne partie – on poszedł to pierdla dlatego, że zrobił to wbrew woli i pozwoleniu amerykańskiego lobby medycznego, które stosuje podobne techniki od prawie 80 lat. Shkreli po prostu obnażył, jak bardzo pozbawiony regulacji i na wskroś skorumpowany jest ten system, kiedy osoba prywatna, firma lub korporacja, może swobodnie zrobić monopol na dany lek, a następnie dyktować ceny – Shkreli wielokrotnie mówił, że jeżeli są osoby, którym ten lek jest potrzebny do życia – wyśle im go za darmo, jak do niego napiszą i przedstawią swoja sytuację a w czasie procesu przedstawił tą korespondencje jako dowody łagodzące. Amerykański rynek medyczny jest pozbawiony jakikolwiek regulacji i on postanowił to wykorzystać – on legalnie zakupił „recepturę” leku, którego patent wygasł i który nie miał żadnego innego odpowiednika na rynku – pozostała na rynku partię odkupił hurtem, zmienił lekko formułę, sam wyprodukował nową wersje i podbił cenę, jako jedyny dostawca. Ten proceder powtarzany jest non-stop, tylko nikt nie chce robić tego na taka skalę, że nie zwrócić na siebie uwagi.

    • Czyli w najlepszym wypadku wykorzystal luke w prawie do zarabiania na ludziach potrzebujacych jego leku do zycia. A jest ich w USA tak lekko liczac kilkadziesiat milionow, wiec ta gadka o wysylaniu listow, zeby dostac go za darmo, to najglupsza proba samoobrony jaka czytalem od dlugiego czasu. Nie bronie rynku lekow w USA, bo – tak jak cala opieka medyczna – jest on skorumpowany do cna, ale to tylko mocniej podkresla, jak zdegenerowana jednostka jest Shkreli, ktory akurat tam, igrajac z zyciem ludzi, postanowil robic kase.

Dodaj komentarz