11
30.08.2019, 11:45Lektura na 6 minut

FIFA 20 – zapowiedź cdaction.pl [JUŻ GRALIŚMY]

Nie spodziewajcie się cudów – poza Voltą FIFA 20 nie będzie oferować wielu istotnych nowości. Nieco wygładzony gameplay, nowe rzuty wolne… „Zmieniamy szyld i jedziemy dalej”, parafrazując Wojciecha Kowalczyka.


Tomasz „Ninho” Lubczyński

Nie sposób nie odnieść takiego wrażenia, gdy po pojawieniu się menu głównego czujemy się jak w domu. Po odpaleniu gry można zauważyć nieco inny feeling piłkarzy i piłki, ale to wciąż ta sama FIFA, nie przekona do siebie fanów PES-a, a miłośników kopanej od EA będzie wkurzać tak, jak robiła to do tej pory. Będę powtarzał do znudzenia, że na prawdziwą zmianę, może rewolucję nawet, przyjdzie nam poczekać do nowej generacji konsol. Do tej pory spędzać przyjdzie nam czas przy „dwudziestce”. I nie jest to jakiś wyjątkowy problem, bo zabawa w Fifie 20 wciąż niesie ze sobą sporo frajdy. A EA przyniesie miliony dolarów za paczki w trybie FUT.


Wyjdź na dwór… a mogę na beton?

Nie ukrywam, że w trakcie 1,5-godzinnego(*) slotu podczas Gamescomu większość czasu spędziłem w zupełnie nowym trybie gry. Volta przenosi zabawę z trawy na asfaltowe boiska, liczebność piłkarzy zmniejszając do maksymalnie pięciu (przy grze w futsal). Im mniej graczy na betonowej murawie, tym bardziej uliczna staje się rozgrywka.

Wprawdzie nie ma możliwości ustawienia bramek z plecaków, ale przy zabawie 3 v 3 z „lotnymi” bramkarzami (opcja rush) można poczuć się jak w dzieciństwie. Za młodu nie graliśmy jednak ani tak szybko, ani efektownie, co w Volcie. Tempo zostało wyraźnie podkręcone względem „dużej” Fify, jednym podaniem można otworzyć sobie drogę do bramki, a głębi taktycznej zabawie dodaje możliwość odbijania piłki od band reklamowych.

Wymaga to jednocześnie trochę wprawy, podobnie jak (a może w szczególności) wykonywanie sztuczek. Podczas gamescomowego dema do dyspozycji nie został oddany żaden tutorial ich wykonywania – jeśli udało się więc wymyślić coś, czego nie widzieliśmy już w Fifie 19, to raczej przypadkiem. Niemniej obecnie w sieci sporo jest już filmików wyjaśniających tajniki gry w Voltę, które sprawiają, że tryb przypomina zdecydowanie bardziej Pro Street ze stareńkiego Xboksa 360. Nawet po opanowaniu trików kluczowy pozostaje timing ich wykonywania – czasu na reakcję jest jeszcze mniej niż w grze 11 na 11. Całkiem sporo darować potrafi natomiast AI, które dopiero na najwyższych poziomach staje się prawdziwym wyzwaniem.

To istotne szczególnie w trybie kariery, tegorocznym odpowiedniku Drogi do sławy Aleksa Huntera. Po stworzeniu własnego zawodnika – możliwości dostosowywania postaci są naprawdę spore – trafiamy na tryout ulicznej drużyny, wraz z którą próbujemy dostać się na najważniejszy turniej w roku. Fabularnych fajerwerków (po tym, co zobaczyłem do tej pory), bym się nie spodziewał, jednak tryb ten będzie dobrym wprowadzeniem w tajniki podwórkowej rozgrywki.

Rozgrywki, która, gdy opadnie pierwszy kurz ulicznej nowości, nie jest aż tak oszałamiająca, jak wskazywać mogłyby pierwsze minuty z nią spędzone. Z całą pewnością próg wejścia jest dużo niższy niż w „dużej” Fifie i bawić się w Volcie mogą zupełni piłkarscy laicy, do kultowego Pro Street trochę tu jednak brakuje.


Stara FIFA nie rdzewieje

Zdążyłem także liznąć zwykłej Fify i muszę przyznać, że drobnych zmian wyczuć już w pierwszym meczu można naprawdę sporo, jednak nie zmieniają one diametralnie gameplayu, raczej go uprzyjemniają. Weźmy choćby podania – dużo mniej w nich automatyzmu, bez precyzji się nie obejdzie, bo w innym wypadku piłka po prostu nie dotrze do adresata. Zdecydowanie mniej skuteczne jest obecnie ruszanie się bramkarzem – golkiperzy zostali bowiem spowolnieni, więc nawet przy wyczuciu zamiarów przeciwnika dużo trudniej jest korzystnie się ustawić. Na znaczeniu zyskało natomiast samodzielne ustawianie się obrońcami. O ile w Fifie 19 najlepiej było w większości przypadków pozostawić grę w defensywie AI, tak w „dwudziestce” premiowane jest wzięcie sprawy w swoje ręce.

Wszystkich miłośników trybu FUT uspokajam – zlikwidowano (lub poważnie osłabiono) wszystkie schematy, które dawały spore prawdopodobieństwo bramek w Fifie 19. Najbardziej oberwało się bezsprzecznie trikowi-zmorze wszystkich niedzielnych graczy – La Croqueta jest nie tylko wolniejsza w wykonaniu, ale też możemy jedynie pomarzyć o wykonaniu kilku z rzędu, jak często można było to oglądać w rozgrywce online do tej pory.

Podobnie ma się sytuacja ze strzałami z nieprzygotowanej pozycji, tyłem do bramki, czy wolejami z pierwszej piłki. Wciąż można w ten sposób trafić do siatki, ale nie jest to już pewny sposób na gola. Problem jednak w tym, że pro-playerzy zdołali już wypatrzeć inne zagrania, które najpewniej będą dawały „nieuczciwą” przewagę. Na pierwszy plan wysuwa się pod tym względem nowa sztuczka – Lateral Heel to Heel. Nie dość, że banalnie prosta w wykonaniu (L1+ wysunięcie prawej gałki w prawo i lewo), to do jej wykonania piłkarzowi wystarczą trzy gwiazdki sztuczek. Może oznaczać to, że w trybie FUT większe wzięcie będą mieli napastnicy słabsi technicznie – jak choćby Luis Suarez.


Niby wolny, ale trudny

Bodaj jedyną poważną zmianą gameplayową w nowej Fifie są rzuty wolne, które zostały całkowicie przemodelowane. Jakiś czas temu przy zapowiedzi w wydaniu papierowym martwiłem się, czy pojawienie się celownika nie sprawi, że stałe fragmenty gry będą zbyt łatwym sposobem na gola. Pierwsze zetknięcie się z nowym systemem pokazało, jak bardzo moje obawy były płonne.

Po wychyleniu gałki w wybranym kierunku celownik ucieka w popłochu daleko poza obręb bramki, a utrzymanie go w wybranym miejscu wymaga wprawy i cierpliwości. Trzeba ogromnej delikatności i precyzji, by wymierzyć, a później jeszcze wybranie sposobu uderzenia – prostym podbiciem, a może lepiej podkręcić wewnętrzną częścią stopy? Na koniec zaznaczamy fragment piłki, który chcemy kopnąć. I to wszystko na przestrzeni sekundy, dwóch. Lekko nie jest i nie będzie, ale wciąż mam wrażenie, że jeśli ktoś poświęci wolnym sporo czasu, to będą niemal pewnym sposobem na bramkę.

Jeśli rzuty wolne są poważną zmianą gameplayową, to główną różnicę względem „dziewiętnastki” w trybie kariery robić będzie dynamiczny potencjał, który ma sprawiać, że piłkarze będą rozwijać się w odpowiedni sposób w zależności od tego, jak będą sobie radzić na murawie. Trudno jednak było w tak krótkim czasie sprawdzić, jak system ten będzie działać, bo pełne efekty można zobaczyć dopiero w drugim sezonie kariery.

Wspomniany wyżej potencjał to jedna ze zmian definiujących Fifę 20 jako całość. Sporo jest tutaj nowych rzeczy, pomysłów czy nawet trybów, ale w ostatecznym rozrachunku to wciąż ta sama FIFA co przed rokiem. Czy to plus, czy minus? Patrząc realistycznie – ani jedno, ani drugie. To po prostu kolej rzeczy, już dawno przestałem się łudzić, by przy takim, a nie innym systemie wydawniczym rewolucja miała miejsce co roku. Poza tym, nie oszukujmy się – i tak wszyscy spotkamy się w FUT.

(*) Tak naprawdę godzinnego, ale nikt mi o tym nie powiedział, więc grałem, póki grzecznie mnie nie wyproszono.


Czytaj dalej

Redaktor
Tomasz „Ninho” Lubczyński

W CD-Action jestem od 2016 roku, wcześniej publikowałem m.in. w Przeglądzie Sportowym. W redakcji robiłem chyba wszystko – byłem sprzętowcem, prowadziłem działy info i zapowiedzi, szefowałem newsroomowi, jak i całej stronie. Następnie bezpieczną przystań znalazłem w social mediach, którymi zajmowałem się do końca 2022 roku, gdy odszedłem z CDA. Nie przestałem jednak pisać – wciąż możecie mnie więc czytać: zarówno na stronie www, jak i w piśmie.

Profil
Wpisów730

Obserwujących7

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze