Wasteland 3 – zapowiedź cdaction.pl
Strażnicy powrócą za około dwa miesiące. W jakiej są kondycji?
Wielokrotnie pisałem już, że Wasteland 2 należy do moich ulubionych gier, więc na „trójkę” czekam z niekłamaną niecierpliwością. Kiedy Ninho zaproponował mi sprawdzenie wczesnej wersji, zgodziłem się bez wahania, ale chwilę potem przyszła refleksja – stary, przecież „dwója” była ledwie grywalna przez rok od premiery, a ty się za betę łapiesz?! W coś ty się najlepszego wpakował? W całkiem dobrą grę okazuje się.
Brian Fargo obiecywał swego czasu, że przejęcie InXile przez Microsoft się nam opłaci, bo lepsze zaplecze finansowe oznaczać będzie większy, bardziej dopracowany produkt. Jeśli miałbym pokusić się o ocenę na podstawie tych kilku godzin, jakie widziałem, musiałbym przyznać, że tym razem nie koloryzował. Wpompowane w grę dolary po prostu widać – jest wyraźnie ładniejsza od „dwójki” (nie żeby to było jakieś szczególne osiągnięcie, ale jednak) i patrzenie na przygody Strażników nie wywołuje już krwawienia z oczu. Zyskały też choćby dialogi. Ważniejsze z nich są prezentowane na modłę dużych erpegów (czyt. kamera zjeżdża na dół i dokładnie pokazuje naszego rozmówcę) a wszystkie wypowiedziane kwestie – nie licząc tych, które padają z ust naszych bohaterów – są udźwiękowione.
Przed wyruszeniem w drogę... i tak dalej
Rozpoczynając zabawę można zdecydować się na wybór jednej z kilku par gotowych postaci lub stworzyć dwójkę własnych bohaterów, a z czasem dołączyć do nich kolejnych, wliczając w to tradycyjnych towarzyszy przygotowanych przez twórców. Karta rozwoju nie zaskakuje niczym nowym i w dużej mierze kopiuje rozwiązania z poprzedniczki. Mamy więc podstawowe cechy w rodzaju siły i percepcji, zdolności bitewne (karabiny snajperskie, strzelby itd.), „cywilne” (np. otwieranie zamków oraz handel) oraz przyznawane co kilka poziomów talenty. Słowem: dobra, rzemieślnicza robota.
Podobnie rzecz ma się z walką: jeśli graliście w „dwójkę”, poczujecie się jak w domu. Starcia są toczone w turach i oparte na punktach akcji, a pośród dostępnych opcji są takie klasyki jak warta czy strzał precyzyjny.
Uwagę zwraca za to kilka miłych udogodnień. Jeszcze przed wysłaniem postaci na określoną pozycję dostaniecie informację o dostępnych stamtąd celach oraz o procentowej szansie na trafienie. Ponadto wszyscy wrogowie wykonują swoją turę jednocześnie, co przy większych bataliach (a takich tu sporo nawet na początku) pozwala zaoszczędzać masę czasu.
Jako fan poprzedniej części bawiłem się świetnie, choć jeśli mieliście jej coś do zarzucenia, tutaj będzie pewnie podobnie. Celowo pomijam dość problematyczną w „dwójce” kwestię balansu poszczególnych pukawek, bo dostępny wycinek gry był po prostu zbyt skąpy, by wyciągnąć jakiekolwiek wnioski.
Kombinowanie w cenie
Pole do popisu ponownie dostaną kombinatorzy. Chwytanie za broń to często niejedyne wyjście, a obok przegadania ewentualnego oponenta, można też załatwić go w bardziej kreatywny sposób. Przykładowo zamiast stawić czoła dużej grupie bandytów z marszu, można ominąć ich boczną dróżką, wspiąć się na dające przewagę wzgórze, a przed rozpoczęciem kanonady pomajstrować chwilę przy komputerze i przysmażyć wrogom tyłki za pomocą podkręconego systemu nagrzewania. Uwielbiam takie rzeczy.
Po obejrzeniu serii nietypowych zwiastunów wielu z was obawiało się zapewne, że Fargo za bardzo odleciał i zamienił grę w różowo-pluszowy cyrk z wariatami obwieszonymi bronią palną. Jeśli zaprezentowany fragment uznać za reprezentatywny, możecie odetchnąć z ulgą – wcale nie jest tak źle.
Owszem, niekiedy na ekran pchają się przeróżne dziwadła, ale ich pogłowie nie wydaje się większe niż dotychczas. Wasteland 3 nie jest rzecz jasna ponurakiem w stylu Metra, ale przecież nigdy nie miało nim być. Bliżej mu już do komediowo-dramatycznej mieszanki rodem z Fallouta. Jak dla mnie utrafiono w punkt.
Pustkowia całkiem dorobione
No dobra, a teraz najważniejsze: jak to jest tym razem z typowymi dla InXile bugami i niedoróbkami? Zełgałbym, gdybym stwierdził, że wszystko poszło jak po maśle, jednak do zwyczajowej katastrofy na szczęście daleko. Większość niedogodności, na jakie trafiłem, dotyczyło rodzimej wersji językowej. Ot, źle dobrana czcionka, która nie obsługuje polskich znaków i nie mieści się w ramach, placeholdery zamiast części wpisów i tak dalej.
Najpoważniejszą wtopą jest to, że po przejściu na nową mapę, tytuł przestawał reagować na kilknięcia myszą i dawał się obsługiwać wyłącznie z klawiatury. Wystarczyło jednak po prostu zapisać stan gry i odpalić ją od nowa. Wypada też odnotować pewne spadki płynności podczas głównych dialogów (tych twarzą w twarz), ale z racji na okoliczności to raczej szczegół – drobne opóźnienie podczas klikania w opcje dialogowe nie doprowadzi przecież do niczyjej śmierci.
Nie zdziwiłbym się, jeśli gra zanotuje jeszcze jakąś pomniejszą obsuwę na rzecz załatania ostatnich błędów, ale nawet gdyby zgodnie z planem wydano ją 19 maja, powinno obyć się bez zbiorowego krzyku zgrozy. Wasteland 3 nie będzie dziełem rewolucyjnym, ale fani serii powinni być zadowoleni. Ja po ograniu wersji beta byłem i czekam na więcej.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.