Cultic – już graliśmy. Najlepszy rodzaj boomer shootera
Jason Smith, człowiek orkiestra, który solowo robi grę Cultic, powraca po roku z nowym demem. Wciąż jest to genialny hołd dla Blooda, ale rozgrywka to krok wstecz w porównaniu z zeszłoroczną wersją.
Jeśli chodzi o stare strzelanki, to moim „czułym punktem” są te stworzone na enginie Build. Co prawda zaczynałem od Wolfensteina, a gdy dostałem pierwszy komputer, weszliśmy w erę Quake’a i Half-Life’a, ale w Polsce lat 90. mało kto miał szansę poznawać gry w kolejności chronologicznej i próbować nowości. I tak Quake’a I i II widziałem tylko u kolegi, a Half-Life’a nadrabiałem gdzieś w 2000 roku. Do tego czasu rządził Duke Nukem 3D.
Ale ile miłości bym nie miał do rozwalania Obcych na ulicach Los Angeles, korytarzach hoteli i w zakamarkach burgerowni, po latach wydaje się dla mnie jasne – najlepszą grą na Buildzie był Blood. Padam na kolana tak przed całą jego estetyką i designem, jak i przed warstwą, której czasem się przyglądam mniej bacznie – rozgrywką samą w sobie. Blood okazał się z jednej strony potężną wypowiedzią artystyczną z gatunku horroru – zarówno omawiającą klasykę niezliczonymi nawiązaniami, jak i tworzącą własny język – a z drugiej piekielnie dobrym, wymagającym i pomysłowym shooterem. I już zacząłem pisać, że „zagadkę stanowi dla mnie to, czemu nie ma on naśladowców”, ale w pół zdania chyba sobie odpowiedziałem. Bo to, co genialne, trudno naśladować.
Mroczna esencja
Zacznijmy od faktów. Cultic został zapowiedziany w trakcie Realms Deep 2021 i od razu dostaliśmy demko gry. Od tego czasu Jason Smith stale szlifuje dzieło, ale tempo jego pracy nie wydaje się oszałamiające. Gdy taki Hrot (więcej o nim w CD-Action 04/2022), również dzieło jednoosobowego studia, od początku 2021 doczekał się szeregu nowych map i ciekawych uaktualnień, tutaj nie bardzo wiadomo, kiedy zobaczymy jakikolwiek pełny epizod. Po roku dostaliśmy za to... przerobioną planszę z pierwszego dema.
Aby nie psuć przedwcześnie nastroju, dodam, że pierwotna wersja dema była wprost genialna. Mroczna, długa plansza z szalenie niepokojącą ścieżką dźwiękową i starannie zaplanowanymi wydarzeniami. Tu i ówdzie przestrzeń się ciut otwierała, ale przez większość czasu szedłem po nitce do kłębka, rozglądając się jedynie za sekretami i szykując się na to, co mnie za sekundę przestraszy.
Do tego nieźle wypadł gunplay, głównie oparty na operowaniu pistoletem, obrzynem czy stenem i ciskaniu wiązkami dynamitu. Wszystko spinała doskonała stylizacja. Rok 1963, amerykańskie odludzie, baza naukowa wypełniona kultystami z siekierami (a potem z pistoletami czy strzelbami), drewniane forty niczym z obozu skautów i wijące się korytarze jaskini, która skrywa naprawdę mroczny i zaskakujący sekret. Na koniec szlaban i wyprawa w głąb placówki badawczej, a chwilę później pożegnanie ekranem ze statystykami naszego przejścia.
Tak było wcześniej, a co nas czeka teraz?
Zmiany na gorsze
Przyznam, jestem zaskoczony podwójnie. Bo raz, że nowe demo to tak naprawdę stare demo, ale z przeróbkami, a dwa – różne zmiany mocno nie przypadły mi do gustu. Przykładowo gra straciła na kameralności i serwuje nam za dużo zbyt otwartych lokacji, a to zawsze burzy atmosferę zaszczucia i niepewności. Podłożono też zupełnie inny utwór w miejsce stale towarzyszącego nam podkładu muzycznego, totalnie rujnując dojmujący klimat grozy i przestawiając wajchę na temat bardziej pasujący do Heroesów II.
Kolejna rzecz to AI wrogów. Możemy atakować ich z bardzo daleka i wtedy nie zareagują w ogóle, z kolei po zbliżeniu się automatycznie rozpoczynają ostrzał. Dzierżący pistolety kultyści cechują się piekielną celnością i momentami nie mamy wręcz szans uniknąć trafienia – a stopień trudności do niskich nie należy, nawet na normalu (drugi z pięciu poziomów wyzwania). Jednocześnie dysponujemy bronią, która specjalnie precyzyjna – poza karabinem z jakiegoś powodu mającym obciętą lufę i sprawiającym wrażenie jednostrzałowego shotguna – nie jest. (Okej, mamy jeszcze ukryty karabin z lunetą, ale to chyba najlepiej schowana rzecz na całej planszy).
Co do broni – największą nowość stanowi możliwość jej ulepszenia. Perki (łącznie cztery dla oręża) wybieramy przy stole do majsterkowania (jeden na cały poziom), a walutą są „części” w większości poukrywane w trudnych do znalezienia dziurach i szybach wentylacyjnych. Główne wzmocnienia podbijają moc strzału czy zwiększają tempo ładowania amunicji. I to zmiana zdecydowanie na plus. Z całym szacunkiem dla klasyki, ale przechodzenie trzech epizodów z identycznym zestawem broni z czasem stawało się coraz mniej pasjonujące. Zmieniła się też masa drobiazgów, jak HUD, sprite’y wrogów, tekstury broni... ale przyznam, że teraz wierzę na słowo twórcy, bo sam po roku niespecjalnie odnotowałem różnicę.
Czekamy dalej
Demo oferuje też tryb survival. To jedna mapka, na której bronimy się przed kolejnymi falami potworów i co rundę dokupujemy sobie broń czy amunicję. Nie jestem amatorem tego typu rozgrywek, ale po spędzonym tam kwadransie wydaje mi się, że okaże się to sympatycznym dodatkiem do całej produkcji. Możemy w nim także zobaczyć w akcji nowe typy wrogów – poza kultystami mierzymy się ze szkieletami, szarżującymi rycerzami czy lewitującymi istotami. A to daje nadzieję, iż mimo wszystko prace nad Cultikiem jako całością idą naprzód i nie kręcą się wokół poprawiania jednej mapy.
Jako psychofan Blooda kupię Cultica w dniu premiery (choć nie znamy nawet jej roku) i zagram w niego niezależnie od wszystkiego, co Jason Smith doda, usunie lub zmieni. Jednocześnie martwi mnie to, że po tak długim czasie wypróbowałem prawie to samo demo, tylko zmienione na gorsze. Twórca zresztą na tym nie kończy, bo w ciągu dwóch tygodni dodał do gry aż pięć poprawek (w tym kilka raczej gruntownych). Oby trudny do uchwycenia geniusz Blooda nie uleciał, a autor nie zakopał się we wprowadzaniu mikroskopijnych zmian.
Cieszy
- przepiękny hołd dla Blooda...
- ...a i bez tego to jeden z lepszych shooterów retro
- świetna oprawa graficzna
- plansza pełna zakamarków i mrocznych sekretów
- ładne bronie, dobrze się z nich strzela
Niepokoi
- zniknęła klaustrofobiczna aura
- muzyka na wstępie fatalna
- wrogowie strzelają irytująco celnie
- to tylko przerobione zeszłoroczne demo
- kiedy premiera?
Czytaj dalej
Jestem szefem działów online w CD-Action. O gierkach piszę od 20 lat od gazetki szkolnej i fansite'ów, przez Playa, Komputer Świat Gry, Gamezillę, Gamikaze, Rzeczpospolitą, Gazeta.pl, Pixel, gry.wp.pl, po bycie redaktorem naczelnym Polygamii. Poza grami pielęgnuję kolekcję kilku tysięcy CD, winyli i kaset, piszę recenzje do magazynu Jazz Forum i prowadzę muzycznego peja The Seventies.