Czy Lego Fortnite ma w ogóle sens? Sprawdzam nowe wcielenie hitu
W Lego Fortnite nie ma rodziców, którzy daliby na zimowisko. Wszystko muszę wydobywać sam, aż zedrze mi się skórka. Być może ci z Battle Royale nazwaliby mnie roszczeniowym tchórzem bojącym się prawdziwej walki na sto osób…
Nazywam się Skórek. W Fortnicie spędziłem swoje życie. Urodziłem się w 2019. Od zawsze kazano mi walczyć w tzw. pętli na mapie na ok. 100 graczy. Zgodnie z lore za każdym razem wymazywano mi pamięć. Wszystko to uświadomiłem sobie dopiero, gdy w grudniu 2023 przeniesiono mnie do wymiaru obok. Co prawda wiele rzeczy było tam z klocków Lego… w tym ja… ale kogo to obchodzi? Rozkułem kajdany Battle Royale, stałem się wolny. Czułem, że mogę w końcu się spełnić. Nie muszę bronić twierdz z desek jak starsze pokolenie, aby być szczęśliwy. Ten tekst to mój manifest.
Start od zera
Nowy świat bardzo mi odpowiada. Znajduję się na mapie, która wedle wstępnych obliczeń jest 19 razy większa niż mój poprzedni dom. Generuje się ona losowo i przy odpowiedniej wiedzy z fizyki mogę grzebać w różnych jej zasadach. A jak tu pięknie! Po przenosinach szybko odnalazłem się na wielkim wzgórzu rodem z włoskich pocztówek. Zesłano mi różową czułą przewodniczkę, która wprowadziła mnie w arkana nowego życia. Jak widać, dbają tu o opiekę społeczną, a całość spełnia normy PEGI 7, więc nie martwię się o moje przyszłe bananowe dzieci. Co jakiś czas spotykam podobne mi postacie, które kojarzę z Battle Royale. Dacie wiarę, że wszyscy wyglądamy jak klocki? Szkoda tylko, że Peter Griffin nie może wpaść – grozi mu jakiś problem z licencją, nie wiem, nie jestem lekarzem.
Nigdy nie lubiłem walczyć na strzelby, budowanie oraz pistolety maszynowe. Jakże się więc ucieszyłem, gdy zorientowałem się, że w świecie Lego Fortnite okres zbieractwa praktycznie nigdy się nie kończy, a inni mieszkańcy nie chcą mnie wyeliminować. Na surowcach wszystko jest (dosłownie) zbudowane! Chodzę po olbrzymich, przepastnych biomach, klekoczę legonogami po jaskiniach, wydobywam kilofem kamień, drewno, a potem coraz dziwniejsze materiały. Nie mówiąc już o całej masie jedzenia, w tym leczniczych sokach, które znam z poprzedniego życia. Tak, gardzę nim, ale przecież każda konsumpcja jest z góry nieetyczna… Mogę chyba czasami wziąć łyk soku z klepojagody, a i mięska z wilka z chęcią skosztuję; to szkodnik…
Legodeweloperka
Bardzo, bardzo wciągnąłem się w system budowania. Zaproponowano mi od razu prowadzenie wioski. Teraz wynajmuję ją już czterem ludkom. Osobom przeciwnym hierarchii władzy polecam spróbować dogadać się z innymi skinami przez jeden dzień w horyzontalnym systemie(*). Lepiej, kiedy to ja, Skórek, zarządzam wszystkim. Zresztą lokatorzy są wdzięczni. Za skromną pańszczyznę w postaci okolicznych zbiorów i prac mają gdzie spać. Wzniosłem im na wzgórzu przytulną drewnianą chatkę bez ścian. Widok wynagradza niedogodności, a ja mogę wdrożyć czterodniowy tydzień pracy. Da się? Da. W zamian przytulam ochoczo granitowe płyty czy drewno ze słupokorzenia. Tutejsze kury i krowy wystarczy pogłaskać, aby dały jajka i mleko – to drugie od razu w kartoniku!
Szkoda tylko, że prawo nie sprzyja artystycznym duszom. Nie mam dostępu do pojedynczych klocków, umiem tworzyć li tylko większe konstrukcje. Często wiedza ta spływa na mnie bez ładu i składu. Dla przykładu, najpierw nauczyli mnie budować szczyty dachów, a stawiać proste krzesła… trzy godziny później. Taki system edukacji nie jest optymalny. Liczę więc na reformy i na to, że w przyszłości otrzymam pojedyncze klocki i nie będę musiał kombinować z układaniem większych części w przekombinowane domy. Prawo budowlane w świecie zrobionym z klocków (!) nie powinno być tak złe, jak obecnie…
(*) Ale jakby co, nikt wam nie broni spróbować komuny. Limit żywych graczy wynosi osiem.
Policja? Nie ma
Także noc nie jest kolorowa. Oj, potrafię tu wciąż poczuć strach, jaki pamiętam z najgorszych walk na 100 osób. W świecie mogę spotkać mniejsze i większe zagrożenia. Ich rodzaje policzę na końcach trzech-czterech plastikowych chwytaków. Nie ma jednak nudy, jest za to adrenalinka. Im dalej się oddalam, tym gorzej. Nikomu nie życzę znalezienia się na zimnej pustyni i usłyszenia nagłego wycia wilków. Kilka ryzykownych błędów i czeka nas respawn oraz 10-minutowy spacer po nasz ekwipunek(**). A brute… O tych ryczących monstrach, na które trzeba zużyć paręnaście lasek dynamitu, nie rozmawiamy. Trwa tu zresztą rewolucja przemysłowa, może zaraz ktoś wymyśli lepsze metody obrony – powstały już pierwsze projekty kolei jednoszynowej.
Dlatego wycieczka do innego biomu to rzadkość, na którą trzeba się szykować dość długo. Eksploracja w Lego Fortnite to nie przelewki. Gdybym sprowadził tu dzieciaki, raczej musiałbym im pomagać w wyprawach daleko za wioskę, zwłaszcza że nie brakuje wokół jaskiń z lawą, gdzie nietrudno o śmierć… Chociaż kto wie. Często maluchy są bardziej zręczne niż my, stare pożółkłe kloce.
(**) Poza ryzykownymi wynalazkami rodem z najnowszej Zeldy i kilkoma usprawnieniami do odblokowania jedynym środkiem transportu są nasze legonóżki.
Tak się spełniam
I tak oto ja, plastikowy banan Skórek, skin zrodzony w 2019, wzniosłem sobie w Lego Fortnite willę na wzgórzu, w której spędzam początek 2024. Do tego ją wynajmuję, bo moje pokolenie zna się na przedsiębiorczości i nie niszczy nieruchomości co mecz, tylko buduje nowe. Własnymi rękami! I jestem z tego bardzo dumny.
Co z tego, że wszystkiego wciąż brakuje, że z mojego plecaka wylewa się bezużyteczny złom, a możliwości zabawy kończą się po kilkunastu godzinach, ponieważ czekamy na dalsze reformy (rząd podobno dużo inwestuje też w Battle Royale, wielkomiejski festiwal gdzieś daleko i Rocket Racing)? Ja i tak się nie nudzę, próbując zbudować sobie kolejny domek na wzgórzu i planując kolejną wyprawę – tym razem do zimowej krainy. Życie nie musi być obiektywnie dopracowane, aby przeżyć je świetnie.
W Lego Fortnite graliśmy na PC. Screenshoty różnią się nieznacznie, ponieważ na początku gra miała problemy z wydajnością.
zdjęć
Cieszy
- melancholijna pustka jak w starym Minecrafcie
- quasi-realistyczna grafika
- gra może być łatwa dla dzieci…
- …ale też da w kość starszym, gdy zechcą
- noc nie przeraża, choć zdrowo straszy
- solidne mechanizmy survivalu
- śliczne skiny w wersji Lego
- przyjemnie wolna rozgrywka
- budowanie jest w porządku
Niepokoi
- brakuje trybu stawiania pojedynczych klocków, tylko fragmenty
- kolejność odblokowywania budowli nie ma sensu
- długie spacery pod koniec bardzo zniechęcają
- powiela się stare, przewidywalne błędy konkurencji, np. nadmiar kości
- ekwipunek do poprawki
- może stracić kiedyś urok, gdy świat się zapełni
Czytaj dalej
Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.