Liam Neeson krytykuje śmierć swojego bohatera w „Mrocznym widmie”. Twierdzi, że Qui-Gon nie dostał godnego zakończenia
Qui‑Gon Jinn to jedna z najbardziej kluczowych (i lubianych) postaci w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Był padawanem hrabiego Dooku, który przekazywał mu swoją sceptyczną, indywidualistyczną wizję Jedi, balansując między zasadami Zakonu a intuicyjnym odczuwaniem Mocy, co powodowało, że często bywał postrzegany jako outsider. Spotkanie Qui‑Gona na Tatooine z młodym Anakinem Skywalkerem stało się punktem zwrotnym w historii galaktyki – to on dostrzegł w chłopcu „wybrańca” i doprowadził do jego ujawnienia przed radą Jedi.
Pojedynek Qui‑Gona z Darth Maulem w The Phantom Menace jest jednym z najbardziej kultowych momentów sagi. Mimo to wielu fanom nie podobało się, że doświadczony wojownik, tak szybko uległ rogatemu Sithowi. Sam Liam Neeson twierdzi, że nie była to godna śmierć mistrza Jedi. W programie GQ powiedział:
Uważam, że moja śmierć była trochę ciamajdowata. Jestem przecież mistrzem Jedi. A moja postać dała się nabrać prosty trik »O, celuję w twarz! Nie, jednak w brzuch. O nie, dostałem!« Proszę was, to chyba nie przystoi mistrzowi Jedi.
Wielu osobom umyka jednak fakt, że tuż przed śmiertelnym pchnięciem Qui-Gon otrzymał cios rękojeścią podwójnego miecza świetlnego Maula prosto w twarz. To na moment wytrąciło go z równowagi i umożliwiło uczniowi Palpatine’a szybkie dopełnienie ataku. Według części fandomu to właśnie ten manewr tłumaczy, dlaczego doświadczony mistrz Jedi został pokonany z taką łatwością.
Nawiązanie do tej walki pojawia się w finałowym starciu Obi-Wana z Maulem w 20. odcinku trzeciego sezonu „Rebeliantów”, gdzie Zabrak próbuje użyć tej samej techniki – najpierw cios rękojeścią, potem szybkie pchnięcie – jednak Kenobi przewiduje jego zamiary i kończy pojedynek jednym ciosem.
Przy okazji aktor opowiedział również o pracy z George’em Lucasem, twórcą sagi. Zdradził, że legendarny filmowiec zdecydowanie bardziej woli przebywać w montażowni niż reżyserować aktorów:
George nie lubi reżyserować. Kropka. Sam mi to powiedział. Kończył scenę i mówił: »Natalie, trochę szybciej. Liam, też trochę szybciej«. Dopiero w montażowni naprawdę zaczynał się tym cieszyć. Ale jeśli chodzi o reżyserowanie aktorów – to nie jego bajka.
Obecnie Liama Neesona możecie zobaczyć w nowej „Nagiej broni” – film kilka dni temu wszedł do kin, a na naszej stronie znajdziecie już recenzję. U jego boku występują także Pamela Anderson, Paul Walter Hauser, CCH Pounder i Kevin Durand.
Czytaj dalej
-
„Exit 8” udowadnia, że czasem po prostu liczy się rozrywka. To rzetelna...
-
2. sezon „1670” to wielki sukces Netfliksa. Adamczycha bawi po raz...
-
Spin-off „Wiedźmina” z nieoczekiwaną datą premiery. Insiderzy ujawniają, kiedy zobaczymy...
-
Trzeci sezon „Daredevila: Odrodzenie” powstanie. Dostał zielone światło od Disneya
3 odpowiedzi do “Liam Neeson krytykuje śmierć swojego bohatera w „Mrocznym widmie”. Twierdzi, że Qui-Gon nie dostał godnego zakończenia”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Łamiąca wiadomość
Dla Qui-Gona na pewno;)
Prequele nie są znane ze szczególnie dobrej choreografii w starciach na miecze świetlne.