20
22.09.2022, 08:00Lektura na 2 minuty

„Star Wars: Andor” to „Gwiezdne wojny” bez „Gwiezdnych wojen” [RECENZJE]

Pierwsze recenzje serialu „Star Wars: Andor” na Disney+ przede wszystkim chwalą jego odmienność od innych produkcji spod znaku „Gwiezdnych wojen”.


Jakub „rajmund” Gańko

Wczoraj na platformie Disney+ zadebiutowały trzy pierwsze odcinki nowego serialu „Star Wars: Andor” osadzonego w uniwersum „Gwiezdnych wojen”. Wśród fanów i recenzentów nie brakuje dobrych opinii. Wygląda na to, że po takim sobie „Obi-Wanie Kenobim” Disney przygotował dla nas coś ciekawszego. „Andor” ma obecnie 89% od krytyków i 80% od publiczności na Rotten Tomatoes.

Nieco słabiej wygląda sytuacja na Metacriticu, gdzie średnia recenzji wynosi 74% (a użytkowników: 5,4/10). Na najwyższą notę zdecydował się Collider:


„Andor” sprostał wyzwaniu i opowiada historię wczesnych dni Rebelii z perspektywy człowieka, który sam jeszcze nie ukształtował do końca swojego losu.


Recenzent z TV Guide wystawił 92% i szczególnie chwali ukazanie początków ruchu oporu wobec Imperium. Jego recenzja przekonuje, że najnowszy serial Disneya sprawi, że będziemy chcieli zaciągnąć się do Rebelii.


To wszystko jest bardziej skomplikowane niż powinno być, ale przynajmniej „Andorowi” zależy na budowaniu własnego, obszernego świata, zamiast rzucać nas ponownie na Tatooine. Całe szczęście, że takie działania przynoszą rezultaty już w trzecim odcinku.


Wielu recenzentów zwraca uwagę, jak bardzo „Andor” różni się od dotychczasowych produkcji spod znaku Star Wars. Jednym z nich jest autor recenzji z The Hollywood Reporter, zwieńczonej oceną 70%.


„Andor” skłania mnie do przemyśleń na temat różnicy pomiędzy byciem czymś innym, a byciem dobrym (w tym przypadku mamy do czynienia zdecydowanie z tym pierwszym, czasami z tym drugim). Pomiędzy interesującym a rozrywkowym (na ogół doświadczamy tego pierwszego, ale im dalej, tym więcej tego drugiego). Serial nie przyprawia z miejsca o dreszcze, jakich oczekuję po serialu Star Wars, ale jest na pewno inny i to może się okazać jego najlepszą cechą.


Najniższą notę na tę chwilę wystawił Rolling Stone, którego recenzent ocenił serial zaledwie na 40%, argumentując to w następujący sposób:


Pierwsze cztery odcinki praktycznie nie nadają żadnego kształtu serialowi. Trzy z nich nie prowadzą nawet do żadnego punktu kulminacyjnego, po prostu kończą się w losowych momentach. Dopiero w trzecim odcinku coś się w ogóle zaczyna dziać, to też jedyny moment, w którym można poczuć, że jakiś etap opowieści dobiega końca. Szkoda, bo Cassian Andor grany przez Lunę zajmuje ciekawe miejsce w szerszej perspektywie tego uniwersum, a sam serial ma obiecujący początek, ale szybko zaczyna wiać nudą.


Dla przypomnienia: kolejne 9 epizodów „Andora” będzie ukazywać się regularnie co tydzień. W listopadzie tego roku ma ruszyć produkcja drugiego sezonu serialu.


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „rajmund” Gańko

Czarna owca rodu Belmontów, szatniarz w Lakeview Hotel, włóczęga z Shady Sands, dawny szef ochrony Sarif Industries, wielokrotny zabójca Crawmeraksa, tropiciel ze starego Yharnam, legenda Night City.

Profil
Wpisów2007

Obserwujących10

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze