Najwięksi polscy producenci gier według Forbesa
CD Projekt wyceniany jest na ok. 18,7 mld złotych, co stanowi aż 72% wartości polskiego rynku.
W najnowszym raporcie Forbes przygląda się naszym rodzimym twórcom gier. Na pierwszy ogień zaprezentowano nam ciekawe dane liczbowe – branża polskich producentów gier wideo jest warta 26,2 mld złotych, CI Games straciło na Sniperze 3: Ghost Warrior aż 61% kapitalizacji (280 mln złotych), a koszty produkcji i marketingu Frostpunka zwróciły się 11 bit studios w zaledwie 66 godzin.
W sporządzonym rankingu znalazło się 25 firm produkujących gry AAA (czyli wysokobudżetowe), niezależne oraz mobilne:
Liderem wśród polskich producentów gier komputerowych jest oczywiście CD Projekt, mający na koncie wiedźmińską trylogię, a na warsztacie Cyberpunka 2077 (który w przyszłym roku ma przynieść aż 800 mln złotych netto zysku). O tym, dlaczego zdecydowano się na tytuł w klimacie cyberpunku, opowiedział Forbesowi szef firmy, Adam Kiciński. Wytłumaczył, że twórcy chcieli odejść od klimatu Wiedźmina, i dodał:
Na rynku są już rasowe RPG-i science fiction i postapokaliptyczne, ale nie ma cyberpunkowego. A taki świat świetnie pasuje do gatunku RPG.
Drugim największym graczem na rynku jest Techland, który stworzył takie tytuły, jak Dying Light, Dead Island czy seria Call of Juarez. O powstawaniu tej pierwszej produkcji parę słów powiedział Paweł Marchewka, założyciel firmy:
Dlaczego my robiliśmy „Dying Light”, a nie któryś z globalnych graczy? Bo wielkie koncerny odpowiadają przed swoimi akcjonariuszami, dla których ważniejsze jest to, żeby się nie pomylić, niż żeby zrobić wielki hit. Minimalizują ryzyko. Gra o przetrwaniu w świecie zombie w pierwszej osobie mogła wydawać się zbyt oryginalna. Zresztą „Dead Island” początkowo mieliśmy wydać z Electronic Arts, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Liderem w segmencie gier niezależnych jest zaś 11 bit studios, które zasłynęło Anomaly: Warzone Earth, This War of Mine i wydanym niedawno Frostpunkiem. Studio zarobiło w ostatnich latach bajońskie sumy, a o jego podejściu do rynku opowiedział jego założyciel, Grzegorz Miechowski:
Definiujemy się jako studio tworzące tzw. meaningful entertainment, czyli rozrywkę z drugim dnem, znaczeniem, pogłębioną treścią. Chcemy być alternatywą dla growego Hollywood.
Mianem topowego polskiego developera rynku mobilnego może poszczycić się Ten Square Games, znane m.in. z gier wędkarskich Let's Fish oraz Fishing Clash – studio ma na koncie aż 300 mln pobrań swoich tytułów. O strategii biznesowej firmy wypowiedział się założyciel, Maciej Popowicz:
Robimy grę bardzo szybko, wypuszczamy ją na tzw. soft launch i już wtedy widzimy, jak gracze reagują. Jeśli nie rokuje sukcesu, nie wydajemy jej i nie przepalamy pieniędzy na dalszą produkcję oraz marketing. U nas nie ma czegoś takiego jak moment premiery z olbrzymim budżetem reklamowym: albo się uda i tytuł spodoba się graczom, albo nie. Stopniowo rozwijamy marketing, dopuszczamy użytkowników do naszych gier i polepszamy te produkty. To jest bardziej analityczna praca.
Na liście nie znalazło się studio People Can Fly – spółka nie udostępniła bowiem Forbesowi swoich wyników finansowych. Można śmiało założyć, że mając na koncie takie tytuły, jak Painkiller, Bulletstorm czy Gears of War: Judgment, developer uplasowałby się wysoko. Co ciekawe, studio pracowało także nad Fortnite’em, ponieważ do 2015 roku było częścią Epic Games.
Zainteresowanych pełnym raportem odsyłamy TUTAJ.