World War Z: Twórcy wymieniają, dlaczego warto załapać się na apokalipsę zombie [WIDEO]
Z całą pewnością będzie się można odstresować.
Jeśli macie już po dziurki w nosie żywych trupów, a wyznaczona na 16 kwietnia premiera gry na motywach dzieła Maksa Brooksa niekoniecznie przyspiesza wam tętno, Saber Interactive przygotowało dla was filmik, w którym argumentuje, dlaczego powinno się to zmienić. Po pierwsze czekają na was cztery niezależne rozdziały, a każdy z nich zabierze was w inny zakątek świata np. do Nowego Jorku bądź Tokio. Niezależnie od tego, gdzie skierujecie swoje kroki, zastaniecie istne morze zombiaków. Mimo dostatku potencjalnych celów, warto się zastanowić, nim zaczniecie strzelać, bo nadmierny hałas w mgnieniu oka ściągnie wam na głowy całą hordę. O pozytywne wrażenia z rozgrywki ma zadbać specjalny algorytm, który będzie śledził wasze postępy i w razie potrzeby zainterweniuje, by utrzymać napięcie na odpowiednim poziomie. Nie zdziwcie się więc, że gdy wszystko będzie szło wyjątkowo gładko, w pewnym momencie wdepniecie w naprawdę poważne tarapaty. Na szczęście działa to też w drugą stronę, więc jeśli będziecie na wykończeniu, możecie liczyć na to, że gra podrzuci wam nieco zapasów.
World War Z trafi na PS4, XBO i PC. W tym ostatnim przypadku początkowo ukaże się wyłącznie w sklepie Epica.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.