Call of Duty: Modern Warfare – „Największa darmowa aktualizacja w historii”

Sukcesu spodziewaliśmy się chyba wszyscy, ale jego skala była wręcz zaskakująca. Najnowsza odsłona pobiła kilka rekordów serii dzięki wyśmienitej sprzedaży w pierwszym tygodniu, zbierając przy okazji bardzo dobre recenzje – i graczy, i krytyków. Jedyny niepokój budziła spodziewana agresywniejsza monetyzacja, o której wciąż słyszeliśmy niewiele, a przecież nie uwierzylibyśmy, gdyby Activision z niej zrezygnowało. Jak na razie jednak, dostajemy zamiast tego garść darmowej zawartości, a w płatnej wersji przepustki sezonowej jedynie skórki..

No dobra, „garść” to nie najlepsze słowo. Na rozpoczęcie pierwszego sezonu Modern Warfare otrzymujemy bowiem zaskakująco dużo. Przede wszystkim kilka nowych map. I znów, „nowych” to nie jest dokładnie to określenie, którego szukamy. Będą to bowiem znane dobrze fanom „czwórki” Crash, Vacant oraz Shipment. Oj, coś czuję, że nostalgia zrobi swoje. Doczekamy się też lokacji Port do battlefieldowego trybu Ground War oraz znanego graczom Black Opsów Cargo, a także Atrium i „kolejnych” do Gunfightu 2vs2.

Sympatycznie prezentują się także trzy nowe mody: Reinforce, Gunfight Osp oraz Infected. Pierwszy pojawił się w Infinite Warfare i każe dwóm drużynom toczyć starcia o zajęcie (jak w Dominacji) trzech flag. Zmarli z odrodzeniem czekają do końca rundy. Drugi z nich to zwykły Gunfight, w którym zaczynamy bez broni i musimy znaleźć ją sami na mapie. Trzeci zaś czyni jednego z graczy zainfekowanym mogącym zarażać pozostałych uczestników zabawy. Pozostali gracze muszą się go/ich pozbyć, a jeżeli zasilą grono chorych, postarać się jak najbardziej uprzykrzyć życie ocalałym.

Do tego wszystkiego w grze pojawią się jeszcze nowe scenariusze do trybu Special Ops (Bomb Squad, Grounded, Pitch Black, Just Reward i „więcej”). W nasze ręce wpadną też dwie kolejne bronie: RAM-7 oraz Holger-26.

Pierwszy sezon ruszy już 3 grudnia.