21.09.2022, 07:15Lektura na 2 minuty

Bungie pozywa cheaterów i… samo zostaje przez nich pozwane

Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada? To nie takie proste, ale Bungie faktycznie stanęło w obliczu pozwu o naruszenie praw autorskich.


Samuel Goldman

Studio Bungie lubi załatwiać sprawy poprzez sąd i wypada zaznaczyć już na początku, że nie ma w tym nic złego; twórcy cheatów czy niektórzy fani są w stanie posunąć się bardzo daleko i czasami zwykłe ostrzeżenie to za mało. Tak było na przykład z GatorCheats (sprawę opisał w ubiegłym roku Witold), a następnie z tajemniczym usuwaniem filmów z Destiny, kiedy to po pewnym czasie zaczęły znikać także materiały oficjalne, udostępniane przez studio i cała sprawa miała zakończyć się w sądzie.

No, ale niechlujny system raportowania filmów na YouTubie to jedno, a tworzenie cheatów do gier sieciowych – drugie. W ubiegłym roku grupy Aimjunkies oraz Phoenix Digital oferowały abonamenty na „haki”, pozwalające zdobyć przewagę w Destiny 2. Bungie wystosowało oficjalne zarzuty dotyczące naruszania praw autorskich, ale także dystrybucji kodu gry oraz obchodzenia zabezpieczeń, co stanowi jawne naruszenie DMCA (amerykańska ustawa o ochronie praw autorskich).

Mniej więcej rok później sąd częściowo oddalił te zarzuty, ponieważ – jak twierdziło Aimjunkies – Bungie początkowo negocjowało zawarcie ugody, a następnie bez wiedzy drugiej strony zwróćiło się do sądu o wydanie wyroku zaocznego. Aimjunkies broniło się z kolei tym, że nie istnieje prawo zabraniające oszukiwania, toteż działalność firmy nie wyrządza Bungie żadnej szkody.

Sąd częściowo przyznał im rację, ponieważ oryginalne dokumenty przedłożone przez Bungie nie zawierały wystarczająco dużo dowodów do jednoznacznego orzeknięcia o winie. I tutaj zaczyna robić się ciekawie, ponieważ developerzy dostarczyli sprostowanie, w którym znalazły się informacje o osobach rzekomo zaangażowanych w tworzenie cheatów, w tym niejakiego Jamesa Maya.

Aimjunkies zareagowało błyskawicznie, oskarżając Bungie o naruszenie DMCA poprzez nielegalne uzyskanie dostępu do komputera Maya, co według ówcześnie obowiązującej umowy licencyjnej nie było dozwolone. Swoje kilka groszy dorzuciło natychmiast Phoenix Digital, wykazując, że firma za pomocą jednego ze swoich pracowników uzyskała dostęp do sprzedawanego przez Phoenix oprogramowania do cheatowania, a następnie, akceptując umowę licencyjną, metodą inżynierii wstecznej rozebrała je na części pierwsze, czym jawnie naruszyła warunki licencji.

Działalność cheaterów jest oczywiście nieuczciwa w stosunku do całej reszty graczy i godna potępienia, ale czy to usprawiedliwia działania z pogranicza tego, co dozwolone? Raczej nie, bo po wywróceniu stołu przez Phoenix Digital i Aimjunkies, to właśnie Bungie może zostać zmuszone do zapłacenia odszkodowania o nieujawnionej wysokości.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1502

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze