Clockwork Revolution to „nieślubne dziecko Arcanum i Vampire: The Masquerade – Bloodlines”

Clockwork Revolution to nowa marka inXile Entertainment, którą mogliśmy zobaczyć po raz pierwszy na niedawnym Xbox Games Showcase. Ekipa kierowana przez Briana Fargo zamiast po raz kolejny zabrać nas do uniwersum Wastelanda, pragnie ukazać nam tym razem steampunkowe klimaty, które wielu graczom i obserwatorom (w tym Samowi) skojarzyły się od razu z Bioshockiem Infinite.

Porównania te były od razu zbywane od twórców, którzy podkreślali, że Clockwork Revolution położy nacisk m.in. na możliwość wykreowania własnego bohatera, i to nie tylko za pomocą doboru jego wyglądu zewnętrznego, lecz także wyborów w dialogach i prawdziwie erpegowego świata, który będzie zauważalnie reagował na nasze działania.

Teraz reżyser gry, Chad Moore, pozwolił sobie na własne porównanie nowego dziecka do dwóch klasyków gatunku.

Jeśli serca miłośników gier studia Troika (w tym mnie) zabiły teraz szybciej, to pragnę dodać, że porównanie Clockwork Revolution do Arcanum i Vampire: The Masquerade – Bloodlines może nie być wcale takie od czapy. Chad Moore pracował bowiem przy obu tych tytułach, opracowując ich warstwę narracyjną czy projekty postaci. Jeśli więc ktoś taki uważa, że jego nowa gra będzie mieć bogaty świat przedstawiony i głęboko rozbudowane systemy RPG, a także angażującą rozgrywkę i konsekwencje naszych poczynań, to jestem w stanie dać mu kredyt zaufania. I zyskuję mocny argument za tym, by uważnie śledzić dalsze losy Clockwork Revolution.

A te mogą jeszcze się trochę potoczyć. Nowa produkcja inXile Entertainment nie ma bowiem wyznaczonej daty premiery. Wiemy tylko, że w odpowiednim czasie trafi na PC i Xboksy Series X/S (w tym do Game Passa w dniu premiery).