Dlaczego Bobby Kotick zgodził się na przejęcie Activision Blizzard
Prezes udzielił wywiadu serwisowi VentureBeat.
Activision Blizzard małą firemką nie jest. Korporacja posiada w garści World of Warcraft, Overwatch, serię Call of Duty, mobilnego giganta King – wiele chodliwych marek. Kontrowersje mocno osłabiły już i tak kiepski wizerunek wydawcy, ale pod względem finansowym nie ma on sobie nic do zarzucenia.
Dlaczego więc taki moloch zdecydował się na wykupienie przez Microsoft? Zakulisowe problemy pieniężne? Hojniejsza premia dla kadry? Szersze pole współpracy? Serwis VentureBeat postanowił porozmawiać z prezesem Activision Blizzard, Bobbym Kotickiem, by dowiedzieć się, jakie były konkretne powody przejęcia. W najprostszych słowach: potrzebna była większa moc przerobowa.
Według Koticka, firma przypuszczała, co mogłoby się wydarzyć w branży w ciągu najbliższych lat, bazując na coraz ciaśniejszym rynku – Tencent, NetEase, Sony, Google, Amazon, Apple, Facebook, Netflix i Microsoft właśnie. Activision Blizzard miało dojść do wniosku, że w obliczu takiego zagęszczenia trzeba zainwestować w więcej pracowników, by rozwój sztucznej inteligencji, analizy danych czy ogółem przyjętej sieci miał się jak najlepiej. Takich zasobów korporacja nie posiada, a i konkurencja miała swoje do dodania (i odebrania).
Wydawałoby ci się: „Och, jesteśmy taką dużą firmą i mamy takie wielkie zasoby”. Ale kiedy się nas zestawi z firmami wartymi dwa biliony dolarów czy trzy biliony dolarów, czy bilion dolarów, czy 500 miliardów dolarów, zdajesz sobie sprawę, że może i jesteśmy sporą firmą w branży growej, ale kiedy się spojrzy na obecne środowisko konkurencyjne, to to jest zupełnie inny świat niż kiedyś.
Wtem… zadzwonił Phil Spencer.
Phil zadzwonił akurat w chwili, kiedy byliśmy gotowi wdrożyć w życie nasze dalekosiężne plany i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że czeka nas ciąg problemów i wyzwań. Odbyliśmy rozmowę. Phil i ja bardzo dobrze się znamy i mamy świetną relację, a i z firmą mamy świetną relację. I kiedy zaczynasz myśleć o talencie, jaki nam jest potrzebny; o zasobach, jakie potrzebujemy i jakie oni posiadają – to się staje logiczne.
Kiedy na początku do nas zadzwonili, powiedzieliśmy, że to przemyślimy, a tu podali nieprawdopodobnie atrakcyjną ofertę z 45% naddatkiem ceny akcji. I według mnie to po prostu było logiczne. I im więcej czasu spędzaliśmy na rozmowie, jak by to wyglądało i co by się wydarzyło, i które zasoby były dostępne; nie było lepszego partnera.
Rzecz jasna, wpływ na cenę i pertraktacje musiało mieć śledztwo kalifornijskiej komisji ds. pracowników, od którego zaczęły się zeszłoroczne problemy Activision Blizzard. Nadużycia, prześladowania, nękania, molestowania, w tym i takie, które zmusiło jedną z pracownic do popełnienia samobójstwa.
Otóż Kotick twierdzi, że wpływ był… nieszczególny. Większe znaczenie miało mieć... opóźnienie drugiego Overwatcha i czwartego Diablo oraz gorsze przyjęcie Call of Duty: Vanguard.
Wydaje mi się, że na cenę akcji większy wpływ miało opóźnienie Overwatcha i Diablo. A potem – wydaje mi się, że ludzie zauważyli, że zeszłoroczne Call of Duty nie sprzedawało się tak dobrze. Więc wydaje mi się, że tak, wniesienie oskarżenia i artykuł Wall Street Jorunal się do tego dołożyły, ale ceny lecą i spadają z przeróżnych powodów. I raczej nasza perspektywa była taka, że zakupienie wszystkich akcji – 95 dolarów za sztukę – to naprawdę dobra oferta dla naszych akcjonariuszy. Zatem to była prosta i niezależna ocena sytuacji.
Co wyniknie ze współpracy? Kotick podaje jako przykład… Guitar Hero, Skylanders oraz Candy Crush. Prezes od jakiegoś czasu chciał stworzyć nową odsłonę serii muzycznej, ale nie widział zbierania całych zespołów do produkcji i kontroli jakości urządzeń. Także ogromny niedobór chipów oraz konkurencja, która „zalała rynek dziadowskimi alternatywami”, miały zablokować kolejne Guitar Hero i Skylanders (serię opartą na fizycznych zabawkach). Candy Crush zaś miało mieć lepszy system społeczności graczy, na co Activision Blizzard nie mogło sobie pozwolić. A Microsoft –inwestujące w wiele innych niegamingowych spółek – już nie ma takiego problemu.
Pozostaje pytanie, co dalej z samym Kotickiem. Według Wall Street Journal i Bloomberga, Kotick ma wylecieć ze swojego stanowiska po sfinalizowaniu transakcji w okresie od lipca tego roku do czerwca 2023. (Nie bez ogromnego wynagrodzenia, opiewającego na kwotę 300-400 milionów dolarów). Po tym czasie Activision Blizzard ma odpowiadać przed Philem Spencerem... a odsłony niektórych marek wydawcy mają wyjść wyłącznie na konsole Xboksa.
Kotick jednak nie wspomina w wywiadzie o żadnym odejściu, a o podjęciu się każdej roli, jakiej będzie od niego chciał Microsoft. Kwota 68,7 miliarda dolarów jest potężna, dlatego prezes – jak zawsze – chce skupić się przede wszystkim na biznesie oraz na tym, by wszystko odbyło się bez problemu, choćby to miało nastąpić tydzień czy rok po finalizacji.
Cały wywiad przeczytacie TUTAJ.
Czytaj dalej
Recenzuję, tłumaczę, dialoguję, montuję i gdaczę. Tutaj? Nie wiem, co robię, więc piszę, dopóki mnie nie wywalą.