DLC do Dying Light 2 przynajmniej na razie nie zabiorą nas w kosmos
Co nie oznacza, że w przeciągu kilku najbliższych lat się to nie wydarzy...
Pierwsze Dying Light zostało wydane w 2015 roku, a nawet teraz, cztery miesiące po premierze kontynuacji, w pierwowzór gra mniej więcej tyle samo graczy, co w część drugą. Fenomenu popularności tej serii nie trzeba szukać daleko – każdy, kto miał okazję spróbować, wie, że połączenie harrańskiego parkouru i widowiskowej eliminacji zombiaków nie nudzi się tak szybko. Jednak tym, co przesądziło o długowieczności produkcji Techlandu, jest wsparcie – ukazało się już kilkanaście dodatków, wśród których znajdziemy zarówno przedmioty kosmetyczne, jak i właściwie osobną grę z zupełnie nowymi mechanikami, czyli The Following. Co ciekawe, premiera Dying Light 2 nie zakończyła wsparcia dla „jedynki” – na początku maja ukazała się ostatnia aktualizacja do Hellraid, a także Dieselpunk, pozwalający nam zdobyć zupełnie nowe zabawki do przedzierania się przez zastępy zombi. Do tego posiadacze wersji podstawowej dostali za darmo dostęp do kilku dodatków.
Cztery miesiące po premierze najnowszej odsłony parkourowej serii gracze z utęsknieniem czekają na informacje o fabularnych DLC. Pierwsza mapa rozwoju sugerowała, że pierwsze z nich zostanie wydane na wiosnę, jednak niedawno Techland uciął spekulacje i poinformował, że poczekamy nieco dłużej.
Teraz redakcja VG247 zapytała Tymona Smektałę, byłego redaktora CD-Action, a obecnie głównego projektanta Dying Light 2 o to, czy w swoim dalszym rozwoju gra będzie tak odjechana, jak część pierwsza, czy pozostanie bardziej przyziemna. I ta „przyziemność” jest słowem kluczowym, bo Smektała w odpowiedzi zażartował w taki sposób:
Nie spodziewajcie się, że DLC zabierze was w kosmos lub coś takiego. To mogłoby się wydarzyć dopiero w trzecim lub czwartym roku wsparcia.
Nieco dalej mówi też coś na temat tego, co przyniosą nadchodzące dodatki:
W przypadku DLC 1 i 2 mamy różne lokacje, ale znajdują się w tym samym uniwersum, w tej samej przestrzeni. Są połączone z wydarzeniami rozgrywającymi się w mieście i mają swój początek w Villedorze, ogólnie mówiąc to ten sam obszar.
Zapewne w trakcie popremierowego rozwoju, który ma potrwać co najmniej 5 lat, Dying Light 2 urośnie znacząco. Ciężko teraz zgadywać, czy przy okazji pierwszej części Techland miał konkretny plan, czy firma rozbudowując grę o kolejne dodatki obmyślała je na bieżąco. Pewne jest, że w przypadku kontynuacji przetarty szlak liczbą aktywnych graczy pokazuje, że to jest droga, jaką Dying Light 2 powinno podążyć i developerzy na pewno mają konkretną wizję tego, czym ten tytuł będzie za kilka lat. Czy czeka nas więc podobny „game changer” jak The Following? Być może, choć kiedy przeczytałem o tym kosmosie, wydaje mi się to dziwnie intrygującym pomysłem...
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.