Elon Musk byłby najlepszym właścicielem jakiejkolwiek firmy produkującej gry? Tak twierdzi Bobby Kotick

Elon Musk byłby najlepszym właścicielem jakiejkolwiek firmy produkującej gry? Tak twierdzi Bobby Kotick
Avatar photo
Emilia "Devvra" Wyciślak-Swoboda
Komplement czy prowokacja?

W niedawnym odcinku podcastu Rushmore były prezes Activision Blizzard, Bobby Kotick, zaskoczył słuchaczy stwierdzeniem, że Elon Musk „naprawdę byłby najlepszym właścicielem jakiejkolwiek firmy produkującej gry”.

Na pierwszy rzut oka taka deklaracja może być odczytana jako pochlebstwo, swego rodzaju komplement dla człowieka, którego internet do niedawna miał za rzeczywistą inkarnację Tony’ego Starka. Jednak w świetle dotychczasowych kontrowersji związanych zarówno z Kotickiem, jak i Muskiem, brzmi trochę jak prowokacja.

Kotick, który sprawował funkcję prezesa Activision od początku lat 90. aż do przejęcia firmy przez Microsoft w 2023 roku, nie jest postacią anonimową. Udało mu się podźwignąć to przedsiębiorstwo z krawędzi bankructwa do roli globalnego giganta wydawniczego. Później już nie szło mu tak dobrze i finalnie musiał wszystko sprzedać.

Z drugiej strony mamy Elona Muska, miliardera stojącego za takimi projektami jak Tesla, SpaceX czy xAI, i od pewnego czasu coraz głośniej zabiera głos w sprawie branży gier. W listopadzie 2024 zapowiadał nawet, że xAI planuje uruchomienie studia zajmującego się tworzeniem tytułów w oparciu o sztuczną inteligencję. Musk wskazał, że wiele istniejących firm jest zbyt podporządkowanych korporacyjnej strukturze, a to z kolei tłumi kreatywność twórców.

Elon bardzo chciałby być odbierany jako profesjonalny gracz, ale problem jest taki, że szybko wytknięto mu brak umiejętności, a wręcz fakt, że wynajmuje ludzi, żeby grali za niego.

Z punktu widzenia Koticka Musk może być idealnym właścicielem studia – nie jest to dla niego przecież korporacyjny byt, który przeskakuje z jednego spotkania do drugiego. Problem w tym, że Tesla i SpaceX są korporacjami, więc każde kolejne dzieło Elona Muska (siłą rzeczy) też będzie korporacją.

Kotick sam nie jest aniołem. Był krytykowany w kontekście warunków pracy w Activision Blizzard, dlatego jakikolwiek komplement od niego może być odczytywany jako pocałunek śmierci albo romantyzowanie technologicznego kapitalizmu. A najgorsze gry, nie bójmy się tego powiedzieć, wychodzą właśnie od korporacji. Żeby daleko nie szukać, Activision wydało to nieszczęsne Call of Duty: Black Ops 7, które jest jak na razie fatalnie oceniane przez graczy. Dragon Age: Veilguard od przejętego przez EA BioWare też nie miało się czym pochwalić. Każdy kolejny Assassin’s Creed ze stajni Ubisoftu to po prostu próba odcięcia kuponu od Ezia i Altaira.

Może lepiej, żeby tech brosi zajmowali się korporacjami, zamiast dobierać się do gier. Wyjdziemy na tym lepiej.