Game Pass szkodzi sprzedaży gier. Branżowy ekspert o plusach i minusach usługi Microsoftu
Kolejny specjalista wypowiedział się na temat wpływu Game Passa na branżę gier.
Game Pass zawitał do naszych domów w 2017 roku. Miał być zwiastunem rewolucji, tymczasem postrzegany jest chyba przede wszystkim jako ostatnia deska ratunku Xboksa, który sromotnie przegrywa kolejną generację pod względem sprzedaży konsol. Liczba subskrybentów abonamentu Microsoftu od dłuższego czasu nie rośnie w takim tempie, jakiego życzyliby sobie włodarze w Redmond, a do tego regularnie powraca pytanie: jaki wpływ na sprzedaż gry ma udostępnienie jej w ramach tej usługi?
Niegdyś sam Microsoft potwierdził, że Game Pass obniża sprzedaż gier, później wielokrotnie to zdanie zmieniał, a w międzyczasie wypowiadali się m.in. twórcy Everspace'a 2 czy Lies of P i wielu innych gier. Teraz do tego grona dołączył Christopher Dring z GamesIndustry.biz, który odpowiedział na parę pytań na łamach forum Install Base. Jedno z nich dotyczyło właśnie wpływu udostępniania gier w ramach Game Passa na ich sprzedaż.
Podobno gry, które trafiają do Game Passa, mogą oczekiwać spadków w okolicach 80 proc. sprzedaży na Xboksach. Takie liczby padają w tym kontekście najczęściej. Są nieco mniejsze, jeśli mówimy o wielkim tytule, ale ogólnie rzecz biorąc... przypomnijcie sobie, jak nisko zadebiutowało Hellblade 2. Albo Indiana Jones. Nawet Starfield. Game Pass wyraźnie zaszkodził sprzedaży tych tytułów na Xboksach.
Cóż, wydaje się, że Dring nie odkrywa Ameryki, szczególnie że mówimy cały czas o wynikach wyłącznie na konsolach Microsoftu. Bo jeśli chodzi o tytuły multiplatformowe, to już jego zdaniem Game Pass może mieć bardzo dobry wpływ: duże zainteresowanie graczy na Xboksie nieraz napędzało sprzedaż tej samej gry na PlayStation. Przyznaje jednak, że w temacie abonamentów pozostaje rozdarty. Z jednej strony mogą wpłynąć na mniejsze zyski ze sprzedaży, z drugiej jednak: trudno byłoby dziś wydać grę niezależną na Xboksie bez obecności w Game Passie.
Namówienie ludzi do zagrania w naszą grę w obecnych czasach jest bardzo, bardzo trudne. A abonamenty pozwalają wyeksponować ją przed wieloma graczami. Wiemy, że mnóstwo z nich gra tylko w Call of Duty. Więc jeśli niektórzy zdecydowali się w tym roku na Game Passa właśnie ze względu na ten tytuł, a następnie skorzystali z okazji, by przejrzeć inne gry dostępne w ofercie, takie, których inaczej by nie odpalili... No cóż, trudno byłoby twierdzić, że to coś złego.
Nie da się ukryć, że to właśnie twórcy gier niezależnych zdają się najczęściej chwalić usługę Microsoftu, i to właśnie ze wspomnianych przez Dringa powodów. Pozostaje jednak problem z przyrostem graczy, który zdaje się w dużej mierze odpowiadać za ostatnie problemy giganta z Redmond, nie będącego w stanie rekompensować fatalnej sprzedaży Xboksów doskonałymi wynikami Game Passa.
Chociaż abonamenty mają niezłą grupę odbiorców, w ostatnim czasie nie obserwowaliśmy zbyt dużych wzrostów i wciąż czekamy na dane, które pokażą wpływ Call of Duty na tę sytuację. W świecie, w którym największe gry są dostępne za darmo, a wiele z nich starcza na setki godzin, pomysł, że większość graczy będzie sięgać do gier za pośrednictwem takich usług, wydaje się czystą fantazją.
Tymczasem przypominam, że właśnie poznaliśmy ofertę Game Passa na pierwszą połowę stycznia, która obejmuje m.in. legendarne pierwsze Diablo.
Czytaj dalej
Czarna owca rodu Belmontów, szatniarz w Lakeview Hotel, włóczęga z Shady Sands, dawny szef ochrony Sarif Industries, wielokrotny zabójca Crawmeraksa, tropiciel ze starego Yharnam, legenda Night City.