Hogwarts Legacy z rekordową sprzedażą. Czeka nas więcej gier w uniwersum Harry’ego Pottera
W rozmowie z serwisem Variety prezes Warner Bros. Interactive Entertainment, David Haddad, potwierdził rekordową sprzedaż gry, dodając, że same wyprzedaże świąteczne dodały do rachunku kolejne 2 miliony. Haddad podkreślił, że była to najlepiej sprzedająca się produkcja zeszłego roku.
Zwykle takie liczby wykręcają sequele i jesteśmy dumni z tego, że udało nam się to przy pierwszej okazji.
Drobna prywata, ale no mówimy o grze na bazie jednej z najpopularniejszych licencji w historii popkultury. Nie wiem, czy porównywanie tego z innymi tytułami, które muszą wyrobić sobie markę, jest odpowiednie. No ale skoro o sequelach mowa, to oprócz nienazwanych jeszcze projektów, podobno w fazie beta-testów jest tytuł z Quidditchem w roli głównej.
O tym, że studio Avalanche pracuje nad kolejnymi tytułami, informowaliśmy już w maju zeszłego roku, ale nie ma co się dziwić. Sukces Hogwarts Legacy był jasny nawet przed premierą, a nową grę sportową z Quidditchem w roli głównej przygarnąłbym z otwartymi ramionami. Szczególnie, że ta z 2003 roku nieco już się zestarzała.
Czytaj dalej
-
Sequel Cyberpunka 2077? Jeszcze za wcześnie, ale nowa gra w uniwersum ukaże...
-
Team Cherry nie wyklucza nowych gier w świecie Hollow Knighta. „Jeśli...
-
Resident Evil Requiem stawia na straszenie. „Wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości i wiemy,...
-
Fenomen Steam Next Festu ukaże się lada moment. Death...
Jedna odpowiedź do “Hogwarts Legacy z rekordową sprzedażą. Czeka nas więcej gier w uniwersum Harry’ego Pottera”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Super wiadomość. Jeśli chodzi o sequel Dziedzictwa, to nie pogniewałbym się, gdyby główną miejscówką było, zamiast Hogwartu, Ministerstwo Magii, a bohater był aurorem, zamiast ponownie uczniem (na pewno możliwość używania Zaklęć Niewybaczalnych lepiej pasuje do czarodziejskiego antyterrorysty, niż do uczniaka, który na początku nie zna nawet zaklęcia Lumos). No i gmach Ministerstwa to również miejsce, gdzie twórcy mogliby kreatywnie „popłynąć”. No ale zobaczymy, jak to będzie