Kierownictwo Don’t Nod tworzy „atmosferę skrajnej przemocy”. Twórców Life Is Strange znów czekają zwolnienia
Według francuskiego związku pracowników branży gier wideo (STJV) jedynym planem Don’t Nod są zwolnienia.
Niestety wygląda na to, że studio Don’t Nod znane przede wszystkim z serii Life is Strange mierzy się z naprawdę poważnymi problemami. Po pierwsze, prezes firmy, Oskar Guilbert, przekazał niedawno, że ostatnie wyniki sprzedażowe gier studia nie są zadowalające. W głównej mierze chodzi o to, jak kiepsko poradziły sobie na rynku Jusant oraz Banishers: Ghosts of New Eden, pomimo dobrego przyjęcia zarówno ze strony krytyków, jak i graczy. Kłopoty studia dobrze unaocznia raport dotyczący wyników finansowych firmy.
W związku z tą sytuacją kierownictwo Don’t Nod przedstawiło swoim pracownikom „plan oszczędzania miejsc pracy”, czyli, mówiąc prostym, niekorporacyjnym językiem, kolejnych zwolnień. Jak podaje IGN, tym razem mogą one dotknąć do 69 pracowników firmy. Głos w tej sprawie zabrał francuski związek pracowników branży gier wideo (STJV), który w specjalnym oświadczeniu poinformował, że szefostwo Don’t Nod zwyczajnie dopuszcza się łamania prawa.
Dzisiejsze spotkanie po dwóch tygodniach pełnego udręki oczekiwania okazało się być początkiem planu zwolnień (lub, jak się go nazywa oficjalnie, planem oszczędzania miejsc pracy). Przedstawicielom pracowników nie powiedziano z wyprzedzeniem o planach spotkania, nie udostępniono im też wcześniej żadnych dokumentów, co jest niezgodne z prawem.
Nie jest to zresztą pierwszy raz, gdy STJV zwraca uwagę na skandaliczne zachowanie kierownictwa Don’t Nod. W lutym tego roku związek informował o problemach z zarządzaniem firmą i wygląda na to, że szefowie studia nie wyciągnęli z tamtych alarmujących doniesień żadnych wniosków.
Przedstawiciele pracowników Don’t Nod od ponad roku alarmują o sytuacji ekonomicznej firmy, co jest powodem uzasadniającym zwolnienia. Latem ubiegłego roku szef HR, Matthieu Hoffmann, nadal twierdził przed przedstawicielami, że zwolnienia to coś niewyobrażalnego. Jednak po 3 miesiącach mamy taki oto efekt. W międzyczasie pan Hoffmann wygodnie opuścił firmę.
STJV podkreśla również, że kierownictwo próbuje przerzucić odpowiedzialność za problemy finansowe Don’t Nod na pracowników studia, podczas gdy to złe decyzje i niewłaściwe zarządzanie szefostwa doprowadziły do obecnej sytuacji.
Od miesięcy słychać sygnały alarmowe: nagłe zakończenie prac nad Jusant i rozproszenie jego zespołu do innych projektów, »przerwa na czas nieokreślony« nałożona na niezapowiedziane projekty, rosnąca liczba pracowników, w tym kadry kierowniczej, odejścia z firmy, dział handlowy, porażka ostatnich gier [...]. Szefostwo ukrywa się za »stanem gospodarki« i »konkurencyjnym rynkiem«, używając ich jako wymówki za swoje niepowodzenia, nigdy nie kwestionując swoich niespójnych decyzji, które były szkodliwe dla studia i jego pracowników.
Związek zawodowy w Don’t Nod, podobnie jak całe STJV, nie może tolerować zrzucania przez firmę na pracowników odpowiedzialności za własne niepowodzenia. Ostrzegaliśmy ich dawno temu, ale zignorowali nas i oskarżyli o to, że jesteśmy zbyt agresywni, aby z nami rozmawiać. Planem zwolnień tworzą atmosferę skrajnej przemocy. Wzywamy wszystkich pracowników Don’t Nod do zmobilizowania się w celu ratowania swoich miejsc pracy i jej warunków.
Studio Don’t Nod znalazło się więc w naprawdę trudnym położeniu i na razie przyszłość maluje się przed nim w ciemnych barwach. Pozostaje pytanie, czy szefowie firmy wreszcie zreflektują się nad swoimi działaniami i spróbują jakkolwiek zmienić politykę firmy, a przede wszystkim, czy w końcu zaczną dbać o swoich pracowników.
Czytaj dalej
Za dzieciaka miłość do świata gier zaszczepiły we mnie erpegi (głównie pierwsze Baldury, Fallouty i Gothiki). Dziś mogę śmiało powiedzieć, że choć wciąż jest to mój ulubiony gatunek, to potrafię znaleźć coś dla siebie w niemalże każdym typie rozgrywki. Poza tym uwielbiam wciągać w medium gier osoby, które zupełnie go nie znają.