„Need for Speed zawsze wyprzedzał swoje czasy”. Kultowa seria ścigałek obchodzi 30-lecie, a twórcy wspominają sekcje QTE z The Run

Seria Need for Speed obchodzi w tym roku 30-lecie, a okrągłe rocznice są idealnym pretekstem do podsumowań. Zręcznościowe wyścigi Electronic Arts na przestrzeni lat przeżywały swoje wzloty i upadki, o których wypowiedzieli się developerzy odpowiedzialni za serię. Według współtwórcy najnowszych odsłon, Patricka Honnoraty’ego, gracze raczej nie doceniają najnowszych części NFS-a, ale po latach zmieniają zdanie na ich temat.
Need for Speed zawsze wyprzedzał swoje czasy. Za każdym razem, gdy wydajemy nową grę z tej serii, fani narzekają, a później mija kilka lat i wspominają ją dobrze.
Nie mnie oceniać, czy twórca ma rację, bo ostatnim NFS-em, jakiego ukończyłem, jest Most Wanted z 2005 roku – trudno mi zatem określać się jako aktywny fan serii. Pewne jest natomiast, że przez 30 lat Need for Speed eksperymentował z różnymi pomysłami, do czego nawiązał twórca Shifta i The Run, Justin Wiebe. Developer ujawnił, że podczas produkcji kontrowersyjnej odsłony z 2011 roku studio Black Box chwilowo chciało, żeby Need for Speed: The Run oferował możliwość wysiadania z samochodu.
Staraliśmy się wyjść poza pewien schemat, biorąc pod uwagę implementację możliwości wysiadania z samochodu. Chcieliśmy, żeby The Run oferowało coś więcej niż wyścigi, ale nie wiedzieliśmy, jak się za to zabrać – ostatecznie stanęło na sekwencjach QTE.
Kamień z serca, że moda na szybkie wciskanie przycisków w najmniej spodziewanych momentach minęła, ale zobaczmy jak słowa twórców mają się do korzeni marki. Odsłony z lat 90. imponowały drogimi wozami, egzotycznymi trasami, emocjonującymi pościgami z policją i zapierającą dech w piersiach oprawą, a Need for Speed: Porsche 2000 (szczytowe osiągnięcie cyklu) jest przecudownym, a także nadal piekielnie grywalnym listem miłosnym do aut niemieckiego producenta. Pierwsze dziesięciolecie XXI wieku to z kolei czas fascynacji kinową serią „Szybcy i wściekli”, której owocami są wciąż kochane przez fanów Undergroundy i Most Wanted. Wracając do słów Honnoraty’ego, trudno mi jednoznacznie ocenić, czy gry te wyprzedzały swoje czasy, ale raczej na pewno nie spotykały się ze zmasowanym narzekaniem fanów.
Później przyszedł czas na skok w bok z oficjalnymi dyscyplinami motoryzacyjnymi w Need for Speed ProStreet i Shift. Ciężko nie odnieść wrażenia, że niedługo po nich marka zatraciła pomysł na siebie – Criterion próbował powracać do udanej przeszłości w NFS Hot Pursuit (2010) oraz Most Wanted (2012), podobnie jak Ghost Games w NFS Rivals (2013) czy odsłonie zatytułowanej po prostu Need for Speed z 2015 roku nieudolnie kopiującej Undergroundy. Po drugiej stronie spektrum mamy natomiast (przytoczone przez Wiebe’a) nieudane eksperymenty z formułą w The Run i radykalną ucieczkę w realizm za sprawą Shift 2 Unleashed (autorstwa Slightly Mad Studios). Niezły bałagan, ale co dalej? Kreskówkowy Unbound lada dzień skończy dwa lata, a EA milczy na temat ewentualnego następcy.
W jakim kierunku powinna zatem pójść seria Need for Speed? W moim odczuciu kultowa marka zasługuje na to, by stać się pełnoprawnym rywalem dla bezkonkurencyjnej (na poletku arcade’owych wyścigów) Forzy Horizon, co z pewnością nie byłoby łatwym zadaniem. Cykl The Crew próbował zdetronizować Forzę, ale jak mu poszło, sami wiecie. Jak się bowiem okazuje, ogromna mapa, zróżnicowane aktywności, pseudo młodzieżowy vibe, pierdyliard modeli aut i rozgrywka online nie są w zręcznościowych wyścigach najważniejsze. Najbardziej istotny jest natomiast model jazdy, a ten w The Crew jest po prostu słaby, zaś w najnowszych NFS-ach dosłownie tragiczny.
Czytaj dalej
-
To może być koniec FBC: Firebreak. Po premierze dużej aktualizacji strzelanka...
-
Kolejny Indiana Jones już powstaje? MachineGames przyznaje, że pracuje nad nową...
-
Alan Wake 2, Heroes 3 Complete i inne. Darmowe gry...
-
Microsoft nie zostaje w tyle. Nowy Xbox ma być sprzętem hybrydowym, na którym odpalimy...
5 odpowiedzi do “„Need for Speed zawsze wyprzedzał swoje czasy”. Kultowa seria ścigałek obchodzi 30-lecie, a twórcy wspominają sekcje QTE z The Run”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jak wspomina autor, po MW z 2005 zaczęło się sypać. Kolejne gry były coraz gorsze, nie było już tego klimatu, muzyki, gorsza optymalizacja no i oczywiście, mimo teoretycznie większych możliwości, gorszy model jazdy. Mikro transakcje też nie zachęcają do gry. Zdecydowanie wolę kupić gotowy produkt.
Dla mnie ostatnim dobrym NFS-em był Carbon. Niby było prawie to samo co mw 2005 czyli ten sam system Tuningu Prawie te same samochody ale jeszcze miał ten świetny klimat no i te wyścigi w canionach zapożyczone od tokio drift robiły mega wrażenie potem już niestety było coraz gorzej.
Ale bym sobie w takiego Carbona pograł.
Mnie też kilka tygodni temu naszła ochota na powrót do przeszłości. Zainstalowałem na pececie Most Wanted (2005) z modem na rozdzielczość FullHD. Jeździ się całkiem przyjemnie i chyba znowu ukończę całość. Cutscenki śmierdzą tandetą tak, że ciężko się nie uśmiać. Trudno też nie odnieść wrażenia, że fabuła swoją jakością przypomina filmy dla dorosłych. Świetna zabawa!
Wolałem pierwsze pięć części.
Najnowszych nie daję rady już ogrywać nawet jak są w EA play, to już nie motoryzacja a festyn kolorowych dzieciaków.
NFS skończył się na drugim Hot Persuit z czasów Playstation 2 (wersja na PC była lepsza, ostatni NFS, który zrobiem od deski do deski, od Underground zaczęła się jazda w dół, a dzisiaj… lepiej wogóle w to nie grać nawet za darmo.
Unboud jeszcze jakieś tęcze z rury wydechowej, postacie i dialogi, których lepiej żeby wogóle wycieli z gry i sandbox zamiast normalnej listy wyścigów.
Dno.