Plany rozwoju Diablo 4 pod ostrzałem graczy. Sprawę skomentował nawet były szef Blizzarda

Kilka dni temu Blizzard udostępnił harmonogram rozwoju Diablo 4 w 2024 roku. Dowiedzieliśmy się wówczas, że na kolejny dodatek przyjdzie nam poczekać do 2026 roku, co potwierdziło doniesienia z lutego. W ramach najbliższego sezonu, zatytułowanego „Powrót Beliala”, w grze pojawi się trzech nowych bossów oraz zmiany balansowe w tych już istniejących przeciwnikach, relikwiarze czy poprawki w postępie sezonowym. A, zapomniałbym o najważniejszym: będzie kot. 

W połowie wakacji Diablo 4 otrzyma dziewiąty sezon, zwany „Grzechami Horadrimów”, gdzie podziemia zostaną zintensyfikowane. Przy okazji gracze konsolowi otrzymają możliwość grania za pomocą myszki i klawiatury. A, będzie jeszcze „Piekielny Chaos” wprowadzający Moce Chaosu, ale to dopiero pod koniec roku. 

Zmiany mocno nie spodobały się graczom, którzy narzekają m.in. na słaby balans między klasami, gdzie jedna jest wyraźnie potężniejsza od pozostałych. Głos w tej sprawie postanowił zabrać nawet sam Mike Ybarra, były szef Blizzarda, który wyraźnie skrytykował działania studia. 

W jego wpisie możemy przeczytać, że roadmapa jest zdecydowanie za długa i powinna obejmować wyłącznie jeden rok, a Blizzard musi skupić się na nowych klasach oraz typach mobów. Wspomniał również o endgamie, którego aktywności mogłyby trwać, według Ybarry, dłużej niż kilka dni. 

Gracze wyrażają również żal, że nie ma nic, co przyciągałoby ich albo ekscytowało na myśl o Diablo 4. Na domiar złego dla Blizzarda, mimo obecnych problemów, Grinding Gear Games radzi sobie całkiem nieźle z wczesnym dostępem Path of Exile 2. W ciągu ostatnich 24 godzin w popularne PoE zagrywało się prawie 200 tysięcy użytkowników na samym Steamie (dane pochodzą ze SteamDB). Oczywiście można próbować porównać ten wynik z czwartą odsłoną Diablo, ale byłoby to mało miarodajne, biorąc pod uwagę graczy konsolowych i użytkowników Battle.netu, o Game Passie nie wspominając.