30.06.2023, 10:30Lektura na 3 minuty

Pozew przeciw OpenAI. Firma w ogniu krytyki ze strony pisarzy

Przedsiębiorstwu stojącemu za ChatGPT zarzucany jest m.in. brak dbałości o bezpieczeństwo pozyskanych danych i przetwarzanie ich bez zgody właścicieli.


Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Czym jest ChatGPT raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć. Skąd bierze dane, na których bazuje przy udzielaniu odpowiedzi, też nie, jako że stojąca za nim firma nie kryje się z tym, że swój twór wyszkoliła na bazie dostępnych w sieci treści. A to, jak się okazuje, budzi wiele kontrowersji i pytań odnośnie etyki takiego działania. Nie wszyscy jednak ograniczają się do rozważań i zadawania pytań, jako że do sądu federalnego w San Francisco wpłynął liczący 157 stron pozew, który oskarża OpenAI o pozyskanie i przetwarzanie danych bez uprzedniego uzyskania zgody ich właścicieli, nie wspominając już o wypłaceniu im odpowiedniej rekompensaty. Nie jest to jednak pierwszy przypadek tego typu. Swego czasu z zamiarem wytoczenia sprawy czatbotowi, a raczej stojącej za nim firmie, obnosił się polityk z Melbourne, którego ChatGPT oskarżał o łapówkarstwo.


Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze

Powołując się na wspomniany już pozew, z którego treścią możecie zapoznać się TUTAJ, zarzuca OpenAI i stojącemu za przedsiębiorstwem Microsoftowi pozyskanie informacji o długości przekraczającej 300 miliardów słów. Zaznaczono przy tym, że znaczna część tekstów, z które one pochodzą, objęta jest prawami autorskimi, z kolei jeszcze inne mogą zawierać wrażliwe dane. Jak twierdzą osoby stojące za pozwem – pochodzący z Massachusetts pisarze Paul Tremblay oraz Mona Awad – firma „nadużyła” danych pozyskanych w celu szkolenia ChatGPT.

Głównym zarzutem nie jest to, że OpenAI pozyskało informacje, a raczej to, że ich wykorzystanie znacznie wykracza poza przedstawione ramy. Zarówno Paul Tremblay, jak i Mona Awad, twierdzą, że ChatGPT potrafi szczegółowo opisać książki ich autorstwa, co oznacza, że ich treść znalazła się w jego bazie danych. Zaznaczają przy tym, że nie zostali oni o tym fakcie poinformowani, ani nie otrzymali z tego tytułu żadnego wynagrodzenia.

Kontrowersje wokół generatywnych modeli sztucznej inteligencji nie słabną, a wręcz przeciwnie – coraz więcej osób zaczyna podważać zasadność pozyskiwania danych na potrzeby ich trenowania oraz kwestionować legalność źródeł ich pochodzenia. Tworowi OpenAI zarzucono, że znaczną część książek, z których treścią jest zaznajomiony, została pobrana z „shadow libraries”, czyli internetowych baz danych, które pozwalają na uzyskanie dostępu do nieudostępnionych publicznie materiałów, często łamiąc przy tym zapisy prawa własności intelektualnej.

Nie zabrakło także pstryczka w stronę samego OpenAI, któremu zarzucono, że rozpoczynało funkcjonowanie z misją „rozwoju sztucznej inteligencji w sposób, który przyniósłby korzyść całemu społeczeństwu” i jednocześnie nie chciało być ograniczone przez potrzebę wygenerowania jak największego zysku, a jednak wraz z rozwojem swojego projektu coraz mocniej popadało w objęcia Microsoftu. Można to argumentować faktem, że ChatGPT wymaga naprawdę sporych zasobów finansowych do utrzymania się przy życiu, jednak przedsiębiorstwo oskarżone o postępująca komercjalizację swojego tworu. Podobne wywody swego czasu snuł także Elon Musk, który jako jeden z pierwszych zwrócił uwagę na to zjawisko. Pomimo tego, że zarzucano mu zawiść z powodu utraty swojej posady w OpenAI, trudno mu odmówić w tej kwestii racji.


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.

Profil
Wpisów1478

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze