Rząd opracowuje bazę danych ze szczegółowymi informacjami nt. obywateli
Zintegrowana Platforma Analityczna, bo tak nazwany został tytułowy projekt, ma umożliwić centralne przetwarzanie danych związanych nie tylko z firmami, ale i obywatelami.
Jak możemy przeczytać na stronie projektu, jego głównym zadaniem jest „podniesienie skuteczności działań administracji w wybranych obszarach problemów społecznych i gospodarczych, poprzez wsparcie procesów decyzyjnych za pomocą informacji analitycznej wysokiej jakości”. Skąd jednak owe informacje analityczne wytrzasnąć, aby móc się nimi posiłkować w badaniach? Okazuje się, że rząd ma zamiar scentralizować dane mieszczące się na ten moment w 18 instytucjach i umieścić je w jednej bazie danych.
Wszystko o wszystkich
Nadzór nad Zintegrowaną Platformą Analityczną ma sprawować Polski Instytut Ekonomiczny, który – po uruchomieniu narzędzia – uzyska dostęp do ogromnej ilości danych na temat każdego Polaka. ZPA będzie zawierała informacje m.in. o wynikach egzaminów, posiadanym stopniu naukowym, zarobkach, historii zatrudnienia, stanie zdrowia, a nawet tym, czy mieliśmy już za sobą rozwód i z jakiej przyczyny on nastąpił. Jak twierdzi rząd, przetwarzanie tak szczegółowych danych pozwoli na podejmowanie trafnych decyzji w takich sprawach, jak optymalizacja alokacji środków finansowych na ochronę zdrowia i politykę społeczną lub rozwój i poprawa jakości edukacji na każdym z jej szczebli.
Za opracowanie Zintegrowanej Platformy Analitycznej odpowiada Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, a wspierają ją w tym trzy ministerstwa – Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Współudział mają także Uniwersytet Warszawski i Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, jak również Sieć Badawcza Łukasiewicz. Wartość projektu opiewa na kwotę 37,5 miliona złotych, a znaczna jej część pokryta została przez środki Unii Europejskiej w wysokości niespełna 32 milionów. Kierownikiem przedsięwzięcia jest Szymon Rymsza z Departamentu Tożsamości Cyfrowej.
Jak podaje dziennik Rzeczpospolita, Paweł Śliwowski, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przekonuje, że zebrane dane, owszem, będą niezwykle szczegółowe i na bieżąco analizowane przez specjalistów, ale to jeszcze nie powód, aby czuć się z tego tytułu zagrożonym:
Nie będziemy gromadzili ani trzymali na serwerach PIE żadnych danych z instytucji publicznych. Od kilku lat powstaje w projekcie europejskim środowisko chmurowe, które umożliwi stworzenie anonimowej bazy danych na potrzeby konkretnej analizy, o jaką poprosi upoważniona instytucja, a Rada Polityk Publicznych zatwierdzi ten wniosek.
Zaznacza przy tym, że analitycy grzebiący w danych nie będą mieli możliwości uzyskania dostępu do informacji nt. konkretnej osoby znajdującej się w rejestrze:
Jeśli np. Ministerstwo Rodziny zamówi jakąś analizę o potrzebach dzieci, to nasz analityk nie dostanie dostępu do żadnych danych osobowych, a jedynie zanonimizowanych informacji.
Dodatkowo rząd gwarantuje, że o bezpieczeństwo danych ma dbać Rada Polityk Publicznych. W skład tego organu rzekomo wchodzić mają nie tylko funkcjonariusze państwowi, ale także i przedstawiciele organizacji niezwiązanych z rządem. Jakie to będą organizacje – tego akurat nie sprecyzowano.
Spokojnie, wszystko pod kontrolą
Rząd zapewnia, że dane wykorzystywane w ramach Zintegrowanej Platformy Analitycznej posłużą do poprawy warunków życia na terenie Polski i nie mamy się o co martwić. Czyż nie powinno zależeć nam na tym, aby NFZ funkcjonowało sprawnie, a najmłodsi mieli dostęp do wysokiej jakości edukacji, która sprosta wymaganiom stawianym przez współczesny świat? Jak się okazuje, wiele osób ma wątpliwości co do pobudek kierujących naszymi politykami. Zastrzeżenie z pewnością powinien budzić fakt, że stworzenie rzeczonej platformy zostało umożliwione metodą doklejki ustawowej. O fakcie, że nie zostało ono uprzednio skonsultowane ze społeczeństwem, nawet nie trzeba wspominać, jako że zdaje się, iż jest to oczywiste.
Całej sprawie postanowiła przyjrzeć się Fundacja Panoptykon, skupiająca się na propagowaniu dbania o prywatność w sieci:
Jej prawnik, Wojciech Klicki, zwrócił uwagę na to, że obywatele nie mają żadnej gwarancji odnośnie do tego, że ich informacje nie zostaną wykorzystane w procesie inżynierii politycznej lub społecznej.
Nasz rząd nie jest jednak jedynym, który pragnie wiedzieć nieco więcej, niż powinien, o swoich obywatelach. Podobny kurs obrała Francja, w której służby mają mieć możliwość uzyskania zdalnego dostępu do dowolnego urządzenia podpiętego do sieci, a na ulicach ma pojawić się system kamer wspierany przez sztuczną inteligencję. Sam system rozpoznawania twarzy, z którego mają one korzystać, również jest śliskim tematem. Zamierza z niego skorzystać z Entertainment Software Rating Board, czyli agencja ratingowa z USA, odpowiedzialna między innymi za przyznawanie klasyfikacji wiekowej poszczególnym grom. Jednak mimo tego, że coraz większa ilość rządów oraz instytucji zamierza korzystać z rzeczonych technologii i pomału przestaje się z tym kryć, rośnie także świadomość społeczna na ten temat i pojawiają się także głosy oporu. Dowodem na to może być protest artystów, którzy chcą zakazać obecności systemów rozpoznawania twarzy na imprezach masowych.
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.