Sąd USA odrzucił apelację FTC. Przejęcie Activision Blizzard wydaje się być przesądzone

We wtorek informowaliśmy, że Microsoft ostatecznie otrzymał zgodę sądu w USA na przejęcie Activision Blizzard. Można to było odczytywać jako zapowiedź rychłego finału ciągnącej się od ponad półtora roku telenoweli, ale sytuacja wciąż pozostaje dynamiczna. Już dzień później amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) złożyła odwołanie od decyzji sądu. Tutaj sprawa przebiegła równie błyskawicznie: właśnie dowiedzieliśmy się, że amerykański sąd odrzucił tę apelację.

FTC nie ustaje jednak w staraniach pokrzyżowania planów Microsoftu i wystąpiło z prośbą o czasowe wstrzymanie transakcji, argumentując ją potrzebą większej ilości czasu, by dokładnie przyjrzeć się wszystkim jej warunkom. Przypominam, że mówimy o największym zakupie tego typu w historii branży gamingowej. Sytuację skomentował Brad Smith, prezes Microsoftu, cytowany przez agencję Reuters.

Jak z kolei zwraca uwagę IGN, sytuacja zyskuje coraz bardziej polityczny wymiar i pojawiają się coraz mocniejsze naciski na Federalną Komisję Handlu, by wreszcie przyznała się do porażki. Jej przewodnicząca, Lina Khan, została nawet przesłuchana w tej sprawie przez Komitet Narodowego Sądownictwa, ponieważ pojawiły się wątpliwości odnośnie do tego, czemu tak wiele pieniędzy podatników jest wykorzystywanych akurat do badania spraw fuzji i transakcji największych gigantów technologicznych.

Warto odnotować, że cytat ten na tyle obiegł już amerykańskie media, że w pewien sposób trafił już nawet na Twittera Mike'a Ybarry, szefa Blizzard Entertainment, który napisał kąśliwie na swoim profilu: „Pieniądze z waszych podatków przy pracy”.

A dla pełnego kontekstu wszystkich tych zawiłości dodam tylko, że dotychczasowe formalności związane z przejęciem Activision Blizzard przez Microsoft za kwotę 69 mld dolarów mają datę ważności do 18 lipca. Biorąc pod uwagę odrzucenie apelacji FTC, cała transakcja może zostać domknięta jeszcze w ten weekend, chociaż w dalszym ciągu pojawiają się komplikacje ze strony brytyjskiego CMA.