The Elders Scrolls: Legends – Bethesda wstrzymuje prace nad „Skyrimową” karcianką
Serwery będą jednak utrzymywane przy życiu.
Zła wiadomość dla wszystkich, którzy przepadają za przerzucaniem się kartonikami inspirowanymi serią The Elders Scrolls. Bethesda ogłosiła, że mimo wcześniejszych obietnic planowane na zimę rozszerzenie się nie ukaże, a prace nad nową zawartością zostają „wstrzymane na dającą się przewidzieć przyszłość” (wyjątkiem będzie wersja przeznaczona na rynek azjatycki, ale ta zawsze była rozwijana w odrębny sposób przez firmę Gaea).
Pomimo tej decyzji zachodnie serwery żadnej z obsługiwanych platform nie zostaną w najbliższym czasie wyłączone, więc zainteresowani wciąż mogą cieszyć się całą zawartością gry, zarówno tą przeznaczoną dla wielu graczy, jak i trybami single. Regularnie będą się tez pojawiać zwyczajowe wydarzenia cykliczne czy nagrody miesięczne, ale czasy dużych rozszerzeń bezpowrotnie minęły. Na koniec komunikatu firma podziękowała fanom za dotychczasowe wsparcie i na otarcie łez zaoferowała paczkę darmowych kart do odebrania przy najbliższym logowaniu.
Bethesda nie podała oficjalnej przyczyny odstawienia gry na boczny tor, ale można domniemywać, że winna była niewystarczająca popularność, której nie zdołał zwiększyć nawet stosunkowo świeży dodatek obracający się wokół demonicznych daedr. Choć nie potwierdzono tego oficjalnie, przesądzony wdaje się los konsolowych edycji The Elders Scrolls: Legends, które miały ukazać się pod koniec tego roku.
To nie jest dobry czas dla fanów karcianek. Wieść o schyłku The Elders Scrolls: Legends, oficjalnie obecnego na rynku od niespełna trzech lat, dotarła do nas ledwie chwilę po tym, jak CD Projekt Red zapowiedział rychłe złożenie do grobu konsolowej wersji Gwinta. Swoją drogą w trakcie niedawnej sesji Q&A Paweł Burza potwierdził, że nie mamy też co liczyć na kolejną grę z serii Wiedźmińskie Opowieści, ale zważywszy na marną sprzedaż (deklarowaną przecież zupełnie otwarcie), to na tym etapie żadna niespodzianka. Całkiem nieźle wydaje się trzymać tylko Hearthstone, a jego fani już 10 grudnia będą mogli cieszyć się smoczym dodatkiem Descent of Dragons.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.