Twórca Starfielda zaskoczony liczbą ekranów wczytywania. Weteran Bethesdy twierdzi, że można ich było uniknąć
Nawet jeden z developerów nie spodziewał się tak dużego nagromadzenia loading screenów.
Jak dobrze wiemy, Starfield wśród graczy został przyjęty raczej chłodno. Powodów takiego odbioru gry było oczywiście sporo, ale do tych najważniejszych należało niewątpliwie uprzykrzające rozgrywkę zagęszczenie ekranów ładowania. Pojawiały się one tak często, że gracze zdążyli już stworzyć o nich niezliczone memy, a sam Starfield został okrzyknięty mianem symulatora ekranów wczytywania. Jak to ujmują niektórzy, świat w dziele Bethesdy nie wydaje się być otwartym wielkim kosmosem, a połączonymi ze sobą pokojami.
Bethesda do tej pory raczej niechętnie mówiła o problemach Starfielda, a nawet jeśli już się na to decydowała, to ostatecznie i tak chwaliła się swoimi technicznymi dokonaniami, nie odnosząc się do najistotniejszej krytyki gry. Jak jednak podaje Game Rant, głos zabrał teraz były pracownik studia, Nate Purkeypile. Miał on okazję pracować nad Starfieldem do 2021 roku i twierdzi, że wtedy gra nie miała jeszcze aż tylu ekranów ładowania.
Mógłby istnieć bez nich [ekranów wczytywania – dop. red.]. Niektóre z nich w ogóle nie istniały, kiedy jeszcze nad nim pracowałem, więc było to dla mnie sporym zaskoczeniem, że jest ich tam aż tyle.
Chyba najciekawsze są właśnie słowa o tym, że Starfield mógłby działać bez niektórych loading screenów. Oczywiście nie wiemy, na jakie techniczne kompromisy musiało zdecydować się studio, by odpowiednio zoptymalizować grę, ale jeśli to, o czym mówi Purkeypile, jest prawdą, to być może Bethesda po prostu za bardzo zakopała się w przestarzałym designie lokacji i poziomów. Warto jeszcze dodać, że Nate to ktoś, kogo spokojnie moglibyśmy nazwać weteranem amerykańskiego studia. W trakcie swojej kariery poza Starfieldem pracował on nad takimi grami jak Skyrim czy Fallout 3, 4 i 76.
Czytaj dalej
Za dzieciaka miłość do świata gier zaszczepiły we mnie erpegi (głównie pierwsze Baldury, Fallouty i Gothiki). Dziś mogę śmiało powiedzieć, że choć wciąż jest to mój ulubiony gatunek, to potrafię znaleźć coś dla siebie w niemalże każdym typie rozgrywki. Poza tym uwielbiam wciągać w medium gier osoby, które zupełnie go nie znają.