Twórcy Stalkera wyszli na plus. Gra zarabia, trwają rozmowy z Netfliksem o serialowej adaptacji
Szef studia odpowiedzialnego za niedawno wydaną grę udziela nam krótkiej lekcji opieki nad zwierzętami: krowy się doi, a owce strzyże.
Dla jednych (nie)spodziewany hit końcówki roku, dla innych – w tym również mnie – wielkie rozczarowanie, a poza tym nienajgorsza gra, która potrzebowała więcej czasu oraz dokładnych testów. Stalker 2 rozminął się z oczekiwaniami wielu osób, natomiast blisko miesiąc po premierze dalej trawią go poważne błędy, które mogą uniemożliwiać wykonywanie zadań lub nawet ukończenie zabawy. Studio pytane o ewentualne poprawki lub korekty mechanizmów rozgrywki w przyszłorocznych dodatkach milczy jak zaklęte, więc komu się udało, ten dobrnął do końca, a reszta musi poczekać na łatki. Odpowiedzialne za grę GSC Game World czekać już nie musi, ponieważ niejako osiągnęło cel: 2 dni po wydaniu po grę sięgnął okrągły milion graczy.
Teraz okazuje się, że gra zaczęła zarabiać. Niecały miesiąc po premierze Maksym Krippa, aktualny szef GSC, w rozmowie z Forbesem przyznał, że gra okazała się sukcesem sprzedażowym.
Sprzedaliśmy już wystarczająco dużo egzemplarzy, by projekt uznać za opłacalny.
Szum wygenerowany przez premierę gry niezależnie od jej subiektywnych ocen oznacza, że marka odzyskała potencjał. Mało kto już pamięta, że po wydaniu Zewu Prypeci studio próbowało swoich sił w produkcji stalkerskich ubrań oraz przeniesieniu serii do innych mediów. Pilot stalkerskiego serialu był już właściwie gotowy, jednak okazał się zbyt kiepski, by pomysł kontynuowano. Podobne próby podjęto przy okazji ponownego wznowienia prac nad Stalkerem 2 – oprócz gry mieliśmy otrzymać film lub serial osadzony w Zonie, ale także nic z tego nie wyszło.
Przy okazji sukcesu „dwójki” sprawa wypłynęła raz jeszcze. Krippa przyznał otwarcie, że jego firma prowadzi rozmowy z Netfliksem o serialowej adaptacji Stalkera.
Ukraińska ruletka
Tym samym Stalker poszedłby w ślady takich marek jak Fallout czy The Last of Us, które w wydaniu serialowym osiągnęły niemały sukces. „Falloutem” może pochwalić się Amazon, „The Last of Us” to dzieło HBO – Netflix nie ma swojego odpowiednika growej marki przeniesionej na większy ekran (nie wracajmy do „Wiedźmina”), a Stalker jako potencjalny słowiański hicior sprawdziłby się znakomicie. Problem leży gdzie indziej, bo mam poważne wątpliwości, czy aby na pewno Netflix będzie w stanie zrobić to tak, by oddani fani, przetrzebieni już przez średnią grę, zapewnili adaptacji za co najmniej 2-3 lata wystarczająco dużo oglądalność?
Krippa to inwestor pompujący w swoje projekty pieniądze często bardzo szerokim strumieniem – w ostatnich latach ulokował sporo środków np. w esporcie. Nie zajmuje się tworzeniem gier, zatem z jego perspektywy liczy się przede wszystkim zysk; kwestą drugorzędną jest to, czy sam produkt będzie dobry. Stalker 2 częściowo został ofiarą takiego podejścia, ale nie jest to coś, czego nie widzieliśmy wcześniej – w końcu kiedy korporacje robią gry, to też kierują się przede wszystkim wskazaniami tabelek w Excelu. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że serialowy Stalker trafi w dobre ręce…
Dobra, resztę makijażu klauna nałożę już po opublikowaniu tego newsa.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.