Ubisoft broni NFT. „Gracze tego nie rozumieją”

W internecie dosłownie zawrzało, gdy na początku grudnia 2021 Ubisoft zapowiedział, że otwiera platformę dla NFT do swoich gier. Niedostępny jeszcze w Polsce Ubisoft Quartz w teorii brzmi jak kalka rynku CS:GO – możemy tam nabyć i przypisać do swojego konta „Digits”, cyfrowe przedmioty, a później jest odsprzedać.
Gracze, przy pomocy komentarzy i łapek w dół, jasno wyrazili, co o tym sądzą. Reakcja nie była zresztą żadną niespodzianką dla Ubisoftu, co podkreślił Nicolas Pouard, dyrektor Strategic Innovation Lab i szef projektów związanych z blockchainem, w naprawdę specyficznym wywiadzie. Tego udzielił, wespół z Didierem Genevois, dyrektorem technicznym blockchainu w Ubisofcie, australijskiemu serwisowi Finder.
Jeszcze w grudniu firma broniła swojej decyzji, mówiąc o „zmianie, która wymaga czasu”. Teraz wydaje się, że przeszła do ofensywy i postanowiła dyplomatycznie wyjaśnić, że to my czegoś nie rozumiemy.
Cóż, to była reakcja, której się spodziewaliśmy. Wiemy, że koncepcja [NFT] nie jest łatwa do zrozumienia. Ale Quartz to tylko pierwszy krok do czegoś większego. Czegoś, co będzie łatwiejsze do zrozumienia dla graczy.
Myślę, że gracze nie rozumieją, co cyfrowy rynek wtórny możemy im dać. A nie rozumieją w tym momencie, bo przez całą sytuację i kontekst związany z NFT sądzą, że po pierwsze [NFT] niszczy planetę, a po drugie, że jest tylko narzędziem do spekulacji. Ale to, co widzimy [jako Ubisoft] na pierwszym planie, to „end game”. Chodzi o danie graczom możliwości odsprzedawania swoich przedmiotów, gdy już ich nie używają lub gdy w ogóle skończyli grać w dany tytuł.
I wisienka na torcie serii wypowiedzi Pouarda:
To naprawdę jest dla nich [graczy]. To naprawdę jest opłacalne. Ale po prostu na razie tego nie rozumieją.
Cóż, uporczywe wmawianie innym, że czegoś nie kumają, nigdy nie kończy się dobrze. Nawet jeśli za kilka lat okaże się, że przedmioty NFT będą w co drugiej grze. Ale na to jeszcze się nie zanosi. Organizatorzy Game Developers Conference kilka dni temu spytali twórców gier m.in. o to, czy są zainteresowani umieszczaniem NFT w swoich grach. 70% jest na nie.
Pouard i Genevois mocno jednak podkreślili, że Ubisoft zejść z obranego szlaku nie zamierza, a cyfrowy rynek wtórny to same korzyści zarówno dla graczy, którzy będą mogli zarabiać, jak i dla ich firmy, która zwiększy w ten sposób swoją wartość. Jeden z rozmówców dodał, że jest szansa, aby cyfrowy token posiadały nie tylko przedmioty, ale i same gry. A to umożliwiłoby odsprzedaż przypisanych do konta tytułów.
Czy zatem NFT pojawią się w każdej grze Ubisoftu? Tu pada zaskakująca odpowiedź.
Jesteśmy mocno zdecentralizowaną firmą. Pozwalamy ekipom od poszczególnych projektów zadecydować, czy chcą mieć u siebie Digitsy czy nie. Albo w ogóle używać platformy Quartz. To otwarta kwestia.
A to wszystko cały czas wydaje się być lekkim dziejowym chichotem, bo przez lata możliwość swobodnego obrotu grami była przecież mocno utrudniona lub niemożliwa. Liczne platformy, launchery i kluby przypisywały nam gry do naszego konta, a tych z reguły nie można było odsprzedać bez naruszenia regulaminu. Jednocześnie handel przedmiotami trwa w najlepsze, czy to całkiem legalnie w ekosystemie Steama (np. w CS:GO), czy w szarej strefie aukcji internetowych. Dostaniemy w końcu to, o czym marzyliśmy? Na to wychodzi. Zagadką pozostaje jednak to, po co nam do handlu itemami blockchain i portfele z kryptowalutami.
A czym w zasadzie jest to NFT, po co nam w grach i jaka może być jego przyszłość? O tym pisaliśmy w tym artykule.
Czytaj dalej
-
To może być koniec FBC: Firebreak. Po premierze dużej aktualizacji strzelanka...
-
Kolejny Indiana Jones już powstaje? MachineGames przyznaje, że pracuje nad nową...
-
Alan Wake 2, Heroes 3 Complete i inne. Darmowe gry...
-
Microsoft nie zostaje w tyle. Nowy Xbox ma być sprzętem hybrydowym, na którym odpalimy...
31 odpowiedzi do “Ubisoft broni NFT. „Gracze tego nie rozumieją””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Dom aukcyjny w Diablo 3 pokazał, że żadnego NFT implementować nie trzeba, żeby umożliwić graczom „zarabianie na grze”.
W czym przedmiot NFT będzie lepszy od nie-NFTowego przedmiotu w takim diablo? Jeśli oba w grze będą działały dokładnie tak samo to czy naprawdę gracz potrzebuję świadomości, że jest jedynym właścicielem tego unikalnego przedmiotu?
A w przypadku odsprzedaży gier, to jaki interes w tym dla Ubi bo też tego nie widzę? No chyba, że taka „odsprzedawalna” kopia miałaby być droższa.
Także zgadzam się z tym panem, że nie rozumiem dlaczego NFT w grach ma być świetne i lepsze od rozwiązań z przeszłości (przykład Auction house z Diablo 3).
żadnej różnicy bo te NFT od ubisoftu to nie będzie pełne NFT a mocno ograniczone, cos na zasadzie tego Auction house czy rynku steam. Jest to jedynie paplanina marketingowa Ubisoftu.
Tja, już uwierzę, że devsi mają wolną rękę, jeśli chodzi o wprowadzenie NFT, czy nie. Pójdzie prikaz z góry i skończy się rumakowanie. Powtórzę komentarz z innego posta: zabij to i wyjedź z tego miasta, UBI.
Pośrednik zawsze zarabia. Firma chce zbić kasę na graczach, którzy coś kupią od nich w sklepie, a później za prowizję jak jeszcze to komuś odsprzedają. Wyobraźcie sobie FIFA Ultimate Team, gdzie kart nie kupuje się od innych graczy za Coinsy, tylko za prawdziwą gotówkę (oczywiście z % od transakcji dla twórców gier). Szefostwo UBI to sobie wyobraziło i będzie wciśkać wszędzie.
Może niech same klucze do gier będą sprzedawane w formie NFT i umożliwiały cyfrowy rynek wtórny gier. Hmmm? 🙂
i może jeszcze bez pośrednictwa ubisoftu? horror
„Ale to, co widzimy [jako Ubisoft] na pierwszym planie, to „end game”” A mi się wydaje, że to co oni widzą na pierwszym planie to swoje konta bankowe. Co za bullshit
gracze doskonale rozumieją, spokojna głowa.
Ubi chyba nie rozumie, czego gracze oczekują.
Poza tym, jaki jest sens inwestować w skina do takiego Ghost Recona Breakpoint, jak zaraz i tak mało kto w niego będzie grać (albo już tak jest) bo to po prostu mierna gra i nikogo zawartość do niego nie będzie interesować?
Ich to nie obchodzi, oni chcą poprostu dodatkowo zarobić
O, mój temat. 😀 Muszę się poudzielać.
Zgadzam się, że gracze tego nie rozumieją. Myślenie według standardów krypto wymaga przestawienia się na inne tory. Przyjdzie z czasem.
Nie wiem, jak ubi, ale producenci gier, którzy od początku są związani z NFT chcą napchać sobie kieszenie, owszem, ale przy okazji też społeczności.
NFT spełnia przede wszystkim dwie role:
– redystrybucyjną
– ułatwia obrót cyfrowymi dobrami.
Chętnie podyskutuję bez wycieczek personalnych i obelg.
PS. Autorze, proszę nadal trzymaj rękę na pulsie i zachowuj dziennikarską rzetelność. 🙂
kurde, kiedyś dawało się gry odsprzedawać i bez tego. Jak my to robiliśmy? Magia jakaś.
To, ze nie możemy odsprzedawać cyfrowych dóbr to tylko i wyłącznie decyzja producentów, którzy zablokowali taką opcję. A teraz łaskawie (oczywiście za opłatą) pozwolą nam wrócić do tego co było? Łaskawcy, nie ma co
Można to zrobić bez nft, jedna i drugą rzecz o której Piszesz. Niech dadzą klucze do gier jako nft jak chcą coś takiego wprowadzać „w trosce” o graczy
Dziękuję za odpowiedzi.
Wydaje mi się, że mogliśmy się nie zrozumieć. Przez redystrybucję miałem na myśli redystrybucję wartości. Od bogatszych do biedniejszych. Od tych, co przychodzą później do tych, co przyszli wcześniej. Od krajów rozwiniętych do krajów rozwijających się.
W materiale CD-Action na YT pojawił się ten sam argument: przecież już można to robić, nic nowego. Ale to tak, jakby powiedzieć, że można wywoływać zdjęcia z kliszy, po co nam te cyfrówki.
Mogę w tym momencie wejść na Opensea, sprzedać swoje NFT z gry, przelać na giełdę środki, wypłacić do PLN. Zajęłoby mi to może z 5 minut. Tymczasem w tradycyjnych systemach można było kupić walutę w grze, ale wypłacić – już nie. Pewnie trzebaby było ściagnąć grę, pewnie ogarnąć jej marketplace…
NFT sprzedaje się i kupuje po prostu łatwiej i nie da się go zamknąć w grze. Nikt nie może ci powiedzieć: „my nie pozwalamy na sprzedaż”.
Mógłbym Ci wysłać moje nft na portfel, a ty mógłbyś od razu włożyć go do gry i zacząć otrzymywać właściwą jej kryptowalutę.
Będę tu wracał i sprawdzał, czy nikt nic nie napisał, więc śmiało.
OK, ten fragment musisz rozwinąć:
„Przez redystrybucję miałem na myśli redystrybucję wartości. Od bogatszych do biedniejszych. Od tych, co przychodzą później do tych, co przyszli wcześniej. Od krajów rozwiniętych do krajów rozwijających się.”
W jaki sposób NFT pomagają rozwijać się krajom mniej zaawansowanym?
„Pomagaja rozwijać się krajom mniej zaawansowanym” to trochę na wyrost powiedziane. Bardziej podreperowują domowy budżet niektórych jednostek.
Słuchałem przedwczoraj wywiadu ze współzałożycielem Sky Mavis, Jeffreyem Zirlinem. Przypominał on, że ważną częścią bazy graczy jest taka osoba, która wykłada pieniądze, żeby mieć czegoś dużo na wyłączność, móc się pochwalić, albo znaleźć tę skuteczną kombinację drużyny. Milioner czy miliarder, któremu nie stanowi czy wyda dziesięć czy piętnaście tysięcy na przedmiot w grze.
Tymczasem w grze uczestniczą też osoby, które dołączyły z powodów czysto ekonomicznych. Nieraz dostają w ten sposób więcej niż w zwykłej pracy.
To przykład redystrybucji.
Już się rozpisałem dalej, ale może nie przesadzajmy na razie. 🙂
No tak, ale to nie jest zasługa NFT tylko absolutnie wszystkiego co polega na spekulacji.
NFT samo w sobie nie niesie żadnej wartości. Równie dobrze zamiast miecza w grze można kupić BitCoina albo akcje jakiejś firmy czy nawet obstawić wzrost cen, nie wiem, złota.
To wszystko jest i tak spekulacja i hazard – albo cena pójdzie w górę i wtedy zarabiamy, albo pójdzie w dół i wtedy tracimy kasę.
Twierdzenie, że „NFT pomaga podreperować domowy budżet” jest tak samo nieuczciwe jak twierdzenie, że podreperowują go regularne wizyty w Las Vegas – jasne, na pewno są na świecie ludzie, którzy to robią z zyskiem, ale 99% populacji będzie na tym tracić pieniądze.
Różnice w szansie na „zwycięstwo” są istotne.
Loterie i gry hazardowe są pomyślane tak, żeby nie zyskiwał prawie nikt poza kasynem. System zbudowany jest „przeciw” użytkownikowi.
Podobny zabieg myślowy zrobiłbyś, gdybyś przyrównał do nich kupowanie akcji.
Kasyno, które działałoby w zgodzie z kryptoetosem miałoby gry o jasnych zasadach, a większość zysków rozdzielałoby pomiędzy swoich klientów.
A co do podreparowania budżetu – mówię tylko, co się dzieje aktualnie. Do czego dojdziemy i jak ten nowy świat wpłynie na ekonomiczny balans pomiędzy krajami – się okaże.
Żeby nie być gołosłownym: wydałem na dwa NFT ok tysiąc sto złotych. Posiadanie ich pozwala mi otrzymywać codziennie krypto o wartości ok. 50 zł (w zależności od aktualnego kursu), a wartość obu „przedmiotów” wzrosła do jedenastu tysięcy. Subject to change. Dla mnie to atrakcyjniejsza propozycja niż kasyno.
„Kasyno, które działałoby w zgodzie z kryptoetosem miałoby gry o jasnych zasadach, a większość zysków rozdzielałoby pomiędzy swoich klientów.”
Mhm. Teraz powiedz to ludziom, którzy kupili CxCoin albo jakkolwiek się nazywała kryptowaluta ze Squid Game. Albo tym, którzy handlowali za pomocą Africrypt. Przykłady można mnożyć.
„Żeby nie być gołosłownym: wydałem na dwa NFT ok tysiąc sto złotych. Posiadanie ich pozwala mi otrzymywać codziennie krypto o wartości ok. 50 zł (w zależności od aktualnego kursu), a wartość obu „przedmiotów” wzrosła do jedenastu tysięcy. Subject to change. Dla mnie to atrakcyjniejsza propozycja niż kasyno.”
Super, czyli identyko jak w przypadku akcji, tylko teraz jest to modne, a więc bardzo pompowane. Jedyne co daje NFT przewagę i „pewność” to fakt, że sztuka od lat jest stosowana do prania pieniędzy, a więc inwestycje w nią zwykle są dość mocne.
To nadal nie daje żadnej pewności inwestycji – NFT samo w sobie nie posiada wartości, 100% jego wartości stanowi czynnik „hype’u”. A przy okazji bicie nowych NFT kosztuje horrendalne pieniądze – nawet jeśli teraz koszt elektryczności nie jest aż tak wysoki, to przyjdzie nam za to zapłacić za kilkanaście/kilkadziesiąt lat zdrowiem i życiem ludzkim.
Sam BTC pochłania aktualnie więcej prądu niż Argentyna, więc propagowanie tej nieszczęsnej technologii blockchainowej jest działaniem autodestrukcyjnym.
Jak za 50-100 lat ogarniemy sobie fuzję i zapewnimy czysty, bezpieczny prąd – spoko, czemu nie? Po prostu aktualnie nie stać nas, ludzkości, na utrzymywanie tej zabawki.
„Mhm. Teraz powiedz to ludziom, którzy kupili CxCoin albo jakkolwiek się nazywała kryptowaluta ze Squid Game. Albo tym, którzy handlowali za pomocą Africrypt. Przykłady można mnożyć.”
Tak jak wspominałem gdzieś wyżej, to ryzykowna branża. Jeśli wkładasz pieniądze w SQUID, to są dwie możliwości: a) liczysz się z ryzykiem i chcesz przyhazardzić, b) nie zrobiłeś researchu. Ale nawet przy większych tokenach jest duże ryzyko: dopiero co MATIC uniknął niszczącego cały ekosystem hacku. „Jedynie” 800 milionów zostało ukradzione. Więc trzeba powtarzać zasady bezpieczeństwa i ostrzegać. Nie znaczy to, że większość obecnych na rynku jest zła. Przeciwnie. Trzeba jednak traktować innych jak życzących Ci źle i mieć się cały czas na baczności.
„Super, czyli identyko jak w przypadku akcji, tylko teraz jest to modne, a więc bardzo pompowane. Jedyne co daje NFT przewagę i „pewność” to fakt, że sztuka od lat jest stosowana do prania pieniędzy, a więc inwestycje w nią zwykle są dość mocne.”
Dwie podstawowe różnice, które przyciągają ludzi do NFT artystów: możliwość bezpośredniego wsparcia i kontaktu z twórcą i społecznością dookoła niego skupioną. Nikt nie zasuwa na giełdę, żeby wystawić swój obraz. 😉
Pranie pieniędzy, owszem, występuje. Ale znów, to mniejszość. No i czy to znaczy, że trzeba zaorać całą nową branżę i zniszczyć wszystko co ludzie obecnie budują?
„To nadal nie daje żadnej pewności inwestycji – NFT samo w sobie nie posiada wartości, 100% jego wartości stanowi czynnik „hype’u”. A przy okazji bicie nowych NFT kosztuje horrendalne pieniądze – nawet jeśli teraz koszt elektryczności nie jest aż tak wysoki, to przyjdzie nam za to zapłacić za kilkanaście/kilkadziesiąt lat zdrowiem i życiem ludzkim.
Sam BTC pochłania aktualnie więcej prądu niż Argentyna, więc propagowanie tej nieszczęsnej technologii blockchainowej jest działaniem autodestrukcyjnym.
Jak za 50-100 lat ogarniemy sobie fuzję i zapewnimy czysty, bezpieczny prąd – spoko, czemu nie? Po prostu aktualnie nie stać nas, ludzkości, na utrzymywanie tej zabawki.”
Coż, NFT ma taką wartość, jaką ludzie mu nadadzą. Jeśli Metallica wypuści jedno jedyne NFT, myślisz, że będzie bezwartościowe? To chyba byłoby oszukiwanie się?
Używanie NFT na Ethereum kosztuje dużo, owszem. Dlatego teraz wszyscy, którzy chcą bawić się w NFT dla wielu osób, zasuwają na Solanę na przykłąd. Ale tak jak pisałem, Ethereum przechodzi na Proof of Stake, więc ekoproblem się rozwiąże.
Temat BTC jest osobny.
Wiem, że porównania do zużycia krajów działają na wyobraźnię, ale zwolennicy kontrują porównaniem do innych branż. Mając na uwadze, że BTC ma potencjał zastąpić tradycyjny system bankowy i płatniczy, obniżyć wartość złota, a więc i zmniejszyć jego wydobycie (bardzo szkodliwe), pozwala na korzystanie z energii w odludnych miejscach i jest coraz bardziej bio, można śmiało założyć, że kwestia nie jest czarno-biała. A rozmowa obecnie odbywa się obecnie na poziomie „ble, nieekologiczne”. W tym kontekście nazwanie BTC zabawką, jest… zabawne. 🙂
Obczaj sobie Crusoe Energy na przykład. Idealny przykład win-win.
A ja dalej będę twierdził że ta technologia nie będzie wpływała pozytywnie na mechaniki i gameplay ich gier. Czyli nie potrzebna fanaberia do dojenia kasy z frajerów. Mogę rozwinąć myśl jeśli zajdzie taka potrzeba.
Poproszę. 🙂
Kto doi?
A co jeśli ten frajer doskonale wie, na co się pisze?
Polecam film „Line Goes Up – The Problem With NFTs” ( https://www.youtube.com/watch?v=YQ_xWvX1n9g ) który nieźle podsumowuje problemy z którymi mierzą się NFT i kryptowaluty.
Z jednym trzeba się zgodzić: NFT, P2E, DAO nie mogą funkcjonować bez krypto. To fundament, na którym są zbudowane.
https://www.coindesk.com/layer2/2022/02/01/what-line-goes-up-gets-wrong-and-right-about-nfts/
„[NFT] niszczy planetę” – owszem, niszczy, więc nie tylko tak myślą, ale o tym wiedzą.
„. Chodzi o danie graczom możliwości odsprzedawania swoich przedmiotów, gdy już ich nie używają lub gdy w ogóle skończyli grać w dany tytuł.” – mogą to zrobić w obrębie tej samej platformy i wykorzystać do kupna innej gry, albo sprzedać całe kon… aaa no tak nie mogą bo zabraniają im tego robić z uwagi na warunki umowy jakie wiążą klienta i producentów. O tym, że przedmioty kupione za pieniądze są wciąż elementem gry, a więc ich sprzedaż za prawdziwe pieniądze jest też nielegalna nie wspomnę. Wszystkie obecne gry, nie są z drugiej strony nasze, a „wypożyczone”, więc to też stanowi problem. I nie, NFT, wcale nie sprawi że problem się rozwiąże, będzie mniej uciążliwy, ale za cenę produkowania (bardzo prądożernego) unikatowego klucza dla każdego przedmiotu (często bezwartościowego) z osobna? Wolne żarty.
W jaki sposób bardziej opłacalne będzie produkowanie jednego takiego klucza dla setek miliardów unikatowych kart na Steamie, których najniższe wartości oscylują w ułamkach groszy?
Każdy kolejny klucz będzie dłuższy i każdy klucz będzie musiał być unikatowy i nie będą mogły się powtarzać. Jeden klucz nie będzie mógł być przypisany do skina z CS’a oraz skórki z WOW’a. Będą musiały być to dwa osobne klucze, bo musza być unikatowe. Podobnie jak nasze numery ID są unikatowe na całym świecie.
Ja widzę głównie problemy, a nawet jeśli jest ich mniej, to wciąż przy obecnym parciu o dbanie o nasz klimat jest to w pierwszej kolejności niemoralne, w drugiej niepotrzebne. Potrzebna jest zmiana zasad, a nie produkowanie drogiego zamiennika.
Ale jak to niszczą? Przecież Ethereum przechodzi na Proof of Stake niedługo, a większość teraz powstających NFT żyje już na innych łańcuchach.
Proof of Stake jest póki co chwytaniem się brzytwy w celu zmniejszenia zużycia energii za cenę niesprawdzonej metody, której bezpieczeństwo pozostawia wiele do życzenia. Czyli zamiast tracić na środowisku ryzykuję bezpieczeństwo swojego certyfikatu, który już sam w sobie działa na niepewnym gruncie jakim są kryptowaluty.
Chwytaniem się brzytwy? Ethereum od początku było pomyślane jako docelowo PoS.
Że mniej bezpieczne – racja. Co chwilę słyszymy o jakichś hackach. Tylko pytanie, czy to, że czasem komuś coś się przytrafi jest wystarczającym powodem, żeby zarzucić cały koncept NFT i PoS? Bezpieczeństwo cały czas się poprawia, a i tak zazwyczaj wszystko rozbija się o zdroworozsądkowe zabezpieczenia typu nierobienie screenshotów swojego klucza.
Kwestie bezpieczeństwa są ważne, ale to raczej wliczone ryzyko i lekcja, którą trzeba odrobić niż totalny deal-breaker.
O, jeszcze mi się przypomniało: Nie pamiętam, kto to mówił, ale przedstawiał tezę, że będziemy dobierali stopień bezpieczeństwa do wartości aktywów. Innych zabezpieczeń będziemy potrzebowali dla mieczyka w grze, a innych dla oszczędności całego życia.
Wydaje mi się, że trochę mylisz tutaj dwie odrębne rzeczy. Czym innym jest bezpieczeństwo osobistych inwestycji (obojętne, czy to mieczyk, czy oszczędności życia), a czym innym bezpieczeństwo danej kryptowaluty.
To pierwsze opiera się na rzeczach typu dobre hasła i mądre zachowanie. To drugie jest całkowicie poza zasięgiem użytkownika.
Jedyne co trzyma kryptowaluty to świadomość bezpieczeństwa blockchainu – tego, że bez absolutnie ogromnych nakładów pracy nie da się ukraść komuś pieniędzy bez włamywania się na jego konto/portfel. Jeśli ten poziom w którymkolwiek momencie się załamie, to cała kryptowaluta upadnie.
Krótko mówiąc: jeśli ktoś Ci się włamie na konto, możesz stracić swoje pieniądze. Jeśli ktoś będzie w stanie podmienić blockchain na swój własny, 100% transakcji przestaje być zaufana.
To prawda, to są odrębne rzeczy.
Pewnie zlewa mi się to dlatego, że o BTC myślę jak o sejfie, a o łańcuchach PoS jak o miejscu do zarabiania/zabawy/tworzenia. Stąd mieczyk na PoS, a oszczędności życia na PoW.
Cóż mogę powiedzieć… Czuję się bezpiecznie. Wiem, że hacki na PoS się zdarzają i liczę się z tym, ż także mogę ucierpieć. Jednak uczestniczenie wydaje mi się warte ryzyka. Zresztą nawet jak padnie Cardano czy Solana, inne zajmą ich miejsce.