Załamanie na rynku NFT – koniec dobrego!
No któż by się spodziewał? Rynek polegający na sprzedawaniu za horrendalną kwotę m.in. obrazków powszechnie dostępnych w sieci przechodzi gwałtowne załamanie.
Oczywiście trywializuję, nie bez pewnej satysfakcji zresztą, ale fakty są takie, że obrót tokenami NFT gwałtownie się załamał. Jak podaje The Wall Street Journal, sprzedaż spadła do poziomu 19 tys. z pułapu 225 tys., jaki notowano we wrześniu. To aż o 92% mniej.
Coraz mniej chętnych
Zmniejszyła się również liczba aktywnych portfeli. Tych jest ok. 14 tys., kiedy w listopadzie było ich 119 tys. Wyraźnie pokazuje to spadek zainteresowania tokenami. Zresztą, jaskrawy przykład odwrotu od NFT mieliśmy niedawno: pierwszy w historii twitt z serwisu Twitter w marcu 2021 roku został sprzedany za 2,9 mln dolarów. Człowiek, który wówczas go nabył, chciał ostatnio zarobić na inwestycji i ponownie wystawił token na licytację. Skutek? Nikt nie zaoferował więcej niż 14 000 dolarów, a do transakcji nie doszło. Spadek zainteresowania omawianą technologią widać też w Google Trends, gdzie od stycznia liczba zapytań w wyszukiwarce spadła o 80%.
Zabawnie na tle tego wszystkiego wygląda transakcja sprzedaży studiów developerskich Crystal Dynamics, Eidos Montreal oraz Square Enix Montreal wraz z prawami do ich gier. Square Enix ogłosił przecież, że pozyskane środki zamierza zainwestować w obszary związane z blockchainem, AI i chmurą. Śmiało więc można założyć, że również NFT było na celowniku firmy. Czy zweryfikują założenia biznesowe? Cóż, czas pokaże – jak na razie jednak sytuacja wygląda tak, że świat najwyraźniej od NFT zaczął się odwracać.
Czy to koniec?
Naiwnością byłoby jednak twierdzić, że NFT przewróci się i już nie wstanie. To, co widzimy teraz, jest gwałtownym czyszczeniem rynku ze śmieci. Pod modę na NFT podłączyły się przecież koncerny, gwiazdki pop, ba, nawet firmy produkujące jedzenie czy obuwie sportowe, jak choćby McDonalds, Adidas czy Nike. Nie da się więc ukryć, że lawina tokenów, którą obserwowaliśmy do tej pory, była sztuczną, pozbawioną wartości i napompowaną do granic nieprzyzwoitości bańką spekulacyjną, która pęka.
Już teraz jednak widać, że technologia jako taka przetrwa i będzie służyć tym, którzy już wcześniej zdołali zgromadzić wokół siebie zainteresowanie mediów i odbiorców ich sztuki. Stąd też niesłabnące zainteresowanie tokenami powiązanymi z artystami, którzy w mniej lub bardziej oryginalny sposób wplatają NFT w swoją twórczość. To jednak nisza, szczególnie już patrząc z punktu widzenia gracza.
Właśnie, a co z grami? Pomimo hejtu i dezaprobaty wobec zjawiska osobiście obstawiam, że NFT stanie się sposobem oznaczania indywidualnego charakteru, np. skinów w którejś iteracji CS:GO, a technologia przetrwa jedynie w przypadku najgłośniejszych i mających do tego naturalne predyspozycje gier-usług. Będzie też raczej działać w tle, bez przyciągania niepotrzebnej uwagi i ryzyka. Bo o tym, że zabawa tokenami może być powodem blamażu, przekonał się niedawno choćby Ubisoft, który sprzedawał NFT z Ghost Recon Breakpoint jeszcze… na miesiąc przed zakończeniem wsparcia dla swojego tytułu.
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.