5
10.10.2024, 13:00Lektura na 7 minut

W czym Polacy przebili Japończyków? 5 rzeczy, które Silent Hill 2 Remake robi lepiej od pierwowzoru

Od dawna wyczekiwany remake Silent Hilla 2 wreszcie trafił na rynek. Posiadacze PC i PS5 mogą się w końcu przekonać, jak Bloober Team poradził sobie z odświeżeniem tego arcydzieła. A w paru punktach nawet przebił oryginał.


Jakub „rajmund” Gańko

Opinie krytyków nie pozostawiają większych złudzeń: remake Silent Hilla 2 zebrał świetne oceny i obecnie może pochwalić się średnią na poziomie 87% według Metacritica. Sam w recenzji byłem nieco bardziej zdystansowany i pewnie sporo fanów pierwowzoru podzieli moje wątpliwości, a także doszuka się własnych. Nie zmienia to jednak faktu, że Bloober Team poradził sobie znacznie lepiej, niż przewidywała prawdopodobnie większość z nas, i „dowiózł” odświeżenie, które przynajmniej kilka rzeczy robi lepiej od oryginału.

Oto pięć – moim zdaniem – najważniejszych.


1. Uwspółcześniony na każdym polu gameplay 

Silent Hill 2 Remake
Silent Hill 2 Remake

Co roku, gdy odpalam jesienią oryginalnego Silent Hilla 2, potrzebuję chwili, by przyzwyczaić się do choćby tak prozaicznej rzeczy jak sterowanie. Wiem, że tzw. „tank controls” mają swoich amatorów, i to szczególnie wśród miłośników oldskulowych survival horrorów, ale nigdy się do nich nie zaliczałem. Co prawda możemy je zmienić na wariant, w którym James porusza się od razu we wskazanym kierunku, jednak w dalszym ciągu daleko temu rozwiązaniu do tego, co znamy ze współczesnych produkcji. Tak samo jak bieganiu po opuszczonym mieście bez wyraźnie wskazanego celu czy odczekiwaniu paru sekund po otwarciu każdych drzwi, gdy gra ładuje kolejną, zupełnie odciętą od pozostałych część świata.

W wersji odświeżonej Silent Hill 2 może i stracił na swobodzie, ale jeśli tylko nie utknęliśmy na dobre w epoce PS2, raczej nie będziemy za nią tęsknić. Zamiast tego docenimy, że bohater ma teraz przed sobą jasno określoną drogę, i nie musząc błądzić bez celu, od razu ruszymy w konkretnym kierunku, rozwijając tym samym fabułę. W obrębie większych lokacji możemy zaś liczyć na mapę, na której James zaznacza najważniejsze punkty godne uwagi, a jej wyciąganie jest błyskawiczne i nie pauzuje każdorazowo gry. W moim odczuciu to bardzo udany kompromis, a jednocześnie wciąż nie mamy żadnych strzałeczek prowadzących nas bezpośrednio tam, gdzie życzyliby sobie tego twórcy.

Również sterowanie zostało odpowiednio zmodernizowane, a ulokowanie kamery za plecami protagonisty to doskonały ruch, do czego przekonał nas już remake Resident Evila 2. Ma to niebagatelne znaczenie szczególnie w przypadku drugiej najlepszej nowości.


2. Zgodny z dzisiejszymi standardami system walki 

Silent Hill 2 Remake
Silent Hill 2 Remake

Ćwierć wieku temu przyjęło się też uważać, że w Silent Hillach mamy więcej psychologicznego straszenia, a w Resident Evilach strzelania, ale tutaj zadziałał głównie chyba pryzmat późniejszych odsłon, z „czwórką” na czele. W każdym razie raczej nikt nie uznałby, że przygody Jamesa Sunderlanda (czy wcześniej Harry’ego Masona) to przede wszystkim walka i że to ona stanowi esencję gier Konami. Bo nawet w wychwalanej zawsze pod niebiosa „dwójce” pojedynki były dość drewniane i nie wiem, jak wy, ale ja starałem się ich unikać, kiedy tylko mogłem.

Remake pozwala na to już dużo rzadziej, a i samych starć mamy znacznie więcej, zaś przeciwnicy okazują się bardziej agresywni i nie dają nam tak łatwo spokoju. Bloober Team zbliżył tym samym Silent Hilla 2 do dzieł Capcomu, szczególnie że opracowane przez niego mechanizmy walki od razu kojarzą się z ostatnimi odświeżeniami tej marki, a także The Last of Us. James Sunderland wciąż nie jest Chrisem Redfieldem, ale o wiele łatwiej przychodzi mu posługiwanie się bronią palną, którą teraz możemy należycie wycelować. Również nowy system uników sprawdza się podczas uciekania przed wyskakującymi często z najmniej spodziewanego kąta przeciwnikami. A jeśli pojedynki i celowanie na padzie nie są tym, w czym brylujemy, twórcy przygotowali ułatwiające je wspomaganie celowania.

Wszystko to robi tym większe wrażenie, że przecież Bloober Team nie miał w żadnej ze swoich wcześniejszych gier pełnoprawnego systemu walki. Trudno takowym nazwać wykorzystywanie psa do odnajdywania leśnych duchów w Blair Witch z 2019 roku czy frustrujące sceny skradania się z The Medium. A tu proszę, krakowska ekipa opracowała ten element rozgrywki w stopniu wcale nieodstającym aż tak od chociażby systemu z Alana Wake’a 2.


3. Przeprojektowane starcia z bossami

Silent Hill 2 Remake
Silent Hill 2 Remake

System walki to jedno, ale jeszcze większe wrażenie zrobiły na mnie przeprojektowane potyczki z bossami. W oryginalnym Silent Hillu 2 odgrywały one przede wszystkim istotną rolę fabularną. Najlepszy przykład to pierwsze spotkanie z Piramidogłowym. Co prawda mogliśmy próbować z nim walczyć, spokojnie jednak wystarczyło uciekać przed jego atakami po malutkim pokoiku, dopóki nie rozległ się dźwięk syren. Owszem, dokładało to kolejne warstwy zniuansowania tego i tak już intrygującego stwora, ale nie oszukujmy się: dziś taka walka byłaby tylko obiektem żartów dla połowy internetu.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale każde z takich najważniejszych starć zostało przez Bloober Team gruntownie przeprojektowane. Czasami czeka nas kolejna, niespodziewana faza pojedynku, nieobecna w oryginale, więc nawet graczy znających go na pamięć spotka niespodzianka, gdy już będzie im się wydawało, że mogą odetchnąć z ulgą. Innym razem walka zostaje odroczona, by można było zaprezentować najpierw fragment wprowadzający, zaprojektowany specjalnie na potrzeby remake’u. 

Czegoś takiego doświadczamy właśnie w przypadku bossa, co do którego miałem największe obawy, ponieważ jest bardzo mocno związany z wątkiem jednej z najważniejszych postaci. Żeby sprawę dodatkowo skomplikować, twórcy dotykają tu delikatnych kwestii, co wymaga odpowiednio subtelnego podejścia. Owszem, krakowianie nieco podkręcili przedstawienie tego problemu, ale wydaje mi się, że wyszło mu to nawet na dobre w czasach, gdy samo jego zasygnalizowanie nie wzbudziłoby już tak silnych emocji. Najważniejsze, że nie przekroczono granicy dobrego smaku czy taktu.


4. Pogłębiające immersję udźwiękowienie 

Silent Hill 2 Remake
Silent Hill 2 Remake

Oryginalny Silent Hill 2 wraz z pierwszą odsłoną serii uchodzą za jedne z najstraszniejszych gier wszech czasów. Wystarczy spytać kogoś, kto doświadczał ich w okresie premiery, a możemy liczyć na historie o nieprzespanych nocach, graniu w pieluchach i podskakiwaniu ze strachu przy każdym szmerze w pokoju. Jednym z głównych budulców atmosfery było odrealnione udźwiękowienie. I choć tutaj Bloober Team postanowił pójść bardziej w stronę realizmu, efekt końcowy jest znakomity. Dźwięk 3D w odpowiednich słuchawkach potrafi – dokładnie jak przed laty – trzymać gracza w nieustającym napięciu.

Każdy szmer czy szelest sprawia, że zastanawiamy się, czy to w grze, czy jednak w naszym pokoju. Również w trakcie walk jesteśmy w stanie sprawniej namierzyć wroga, słysząc, z której strony zbliżają się jakieś niepokojące odgłosy. Do tego dochodzą złowieszcze szumy z radia. Te szczególnie potrafią przestraszyć, jeśli korzystamy z PS5 i docierają do nas z wbudowanego w DualSense’a głośniczka. W pierwowzorze istotną rolę odgrywała również cisza. W remake’u doświadczamy jej rzadko, za to nowe, ponure ambienty i dźwięki tła doskonale sprawdzają się w utrzymywaniu klimatu.

Oczywiście Bloober Team zachował powszechnie uwielbianą ścieżkę dźwiękową autorstwa Akiry Yamaoki. Japończyk przed laty na tyle udanie połączył melancholijne melodie z triphopowymi brzmieniami i najróżniejszymi samplami, że jego soundtracki do dziś są popularne nawet wśród melomanów trzymających się na co dzień z dala od gier. W remake’u słyszymy je ponownie, choć najważniejsze z nich doczekały się nowych aranżacji opracowanych we współpracy z nadwornym kompozytorem krakowian, Arkadiuszem Reikowskim.


5. Tak powinien wyglądać Silent Hill w 2024 roku

Silent Hill 2 Remake
Silent Hill 2 Remake

Na koniec zostawiłem najbardziej oczywistą rzecz, czyli oprawę graficzną. Już The Medium potrafiło na tym polu zachwycić, jednak remake Silent Hilla 2 to dzieło z najwyższej półki. Urzeka tu przede wszystkim oświetlenie, ale i realistyczna mgła, podmuchy wiatru oraz szczegółowe otoczenie. Nawet miejsca, które doskonale pamiętamy z pierwowzoru, tutaj oczarowują na nowo we współczesnej oprawie. Pewne animacje pozostawiają jeszcze trochę do życzenia, ale już przeróżne mikrogesty i ledwo zauważalne ruchy Jamesa potrafią wpłynąć na odbiór danej sceny.

Jestem w stanie bez większych problemów wyobrazić sobie, że już w kolejnej grze Bloober Team dorówna na polu graficznym największym tuzom branży, a recenzenci nie będą mieli się do czego przyczepić. Remake Silent Hilla 2 był dla tej ekipy życiową szansą i krakowianie w pełni ją wykorzystali.


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „rajmund” Gańko

Czarna owca rodu Belmontów, szatniarz w Lakeview Hotel, włóczęga z Shady Sands, dawny szef ochrony Sarif Industries, wielokrotny zabójca Crawmeraksa, tropiciel ze starego Yharnam, legenda Night City.

Profil
Wpisów2044

Obserwujących10

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze