IEM 2025: Nasza relacja. Tym razem Rosjanie przegrali
Trzy dni esportowych zmagań w katowickim Spodku za nami. Działo się sporo, kolejne mecze za sprawą wyśmienitej oprawy oglądało się rewelacyjnie, a trofeum dość niespodziewanie powędrowało do Team Vitality.
Na początek małe wyjaśnienie. Dlaczego w tytule nie fetuję zwycięstwa chłopaków z francuskiej organizacji? To nawiązanie do tego, co działo się w zeszłym roku. Ci, którzy zjawili się w Katowicach 12 miesięcy temu lub czytali naszą relację z tego wydarzenia, zapewne pamiętają fenomenalną dyspozycję Donka i fakt, że ten młody Rosjanin bardzo sprawnie poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Cóż, tym razem było inaczej. Ale po kolei.
To, co najważniejsze – Counter-Strike 2
Oczywiście osią, wokół której kręcił się cały IEM, były starcia w Counter-Strike’u 2. Nie zabrakło w nich rzecz jasna zespołu Team Spirit – mistrzowie z 2024 roku mieli okazję bronić już raz zdobytego trofeum. I wiele wskazywało, że tak właśnie się stanie: przez rozgrywane na scenie Spodka eliminacje przeszli w bardzo dobrym stylu, w piątek pokonując 2 : 0 Virtus.pro, a w sobotę z takim samym rezultatem wychodząc ze starcia z NaVi. Donk w tych meczach ponownie dał się poznać jako czołowy gracz CS2, rozdając fragi na prawo i lewo i kończąc każdą mapę z K/D ratio na plusie. Nikt nie zakładał nawet, że w finale będzie inaczej.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/f25fc5da-effc-4a0a-b403-fed8bc8d74e3.jpeg?preset=medium)
Team Vitality z kolei… radziło sobie bardzo podobnie. Zgromadzona w Katowicach publiczność najpierw zobaczyła, jak ekipa ogrywa The MongolZ 2 : 0, a potem przyszedł finał i… niespodzianka. Co tu dużo mówić: w spotkaniu z Team Spirit zawodnicy z francuskiej organizacji faworytami z całą pewnością nie byli. Przeciwko nim przemawiały kursy u bukmacherów, fakt, że muszą odebrać trofeum aktualnym mistrzom, oraz obecność w drużynie przeciwnej Donka, prawdziwej maszyny do zabijania. Problem jednak w tym, że w najważniejszym dla Rosjan meczu w tej maszynie najwyraźniej pozacinały się tryby.
zdjęć
Klęska Rosjan w finale
Co tu dużo mówić: Team Spirit przegrało 0 : 3, oddając na kolejnych mapach pola do sześciu, pięciu i jedenastu. W tym ostatnim przypadku morale wyraźnie skoczyło, gdyż zespół znalazł siły na ładne odbicie i serię zwycięstw, ostatecznie jednak nic to nie dało. Donk zawiódł – ale głównie tym, że często dawał się zabijać jako jeden z pierwszych i tym samym tracił możliwość wpływu na dalszy przebieg danej rundy. Gdy grał, radził sobie – trzeba przyznać – dobrze. Niemniej koniec końców jego zespół na każdej z kolejnych map nie miał nic do gadania.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/168cceca-89f6-4bdb-889b-cdb759adb37f.jpeg?preset=medium)
Takie rozstrzygnięcie to oczywiście niespodzianka. Ale bardzo pozytywnie przyjęta przez publikę – Rosjanie ewidentnie nie cieszyli się tutaj sympatią, a każde wyeliminowanie czołowego zawodnika Spiritów nagradzano owacją. Stało się więc tak, jak chcieli tego zgromadzeni w Spodku. A że widowisko było przy tym dość jednostronne? Cóż, w obliczu świetnego zgrania Team Vitality pretensje można mieć tylko do Rosjan i tego, że nie potrafili temu zaradzić.
zdjęć
A co poza tym?
Prawdę mówiąc, postawione w śródtytule pytanie wydaje się dość kłopotliwe. Bo złośliwie mógłbym odpowiedzieć „nic”, ale byłoby to jednak mimo wszystko krzywdzące. Sceny StarCrafta w tym roku zabrakło – jej miejsce zajęła sponsorowana przez jedną z rozgłośni radiowych przestrzeń, gdzie dało się oglądać transmisję ze zmagań na terenie Spodka. Cóż, jak ktoś miał wejściówkę na główną halę, do tej sali nie musiał zaglądać w ogóle. Jeśli nie miał… to w sumie też nie. Ale to pod warunkiem, że odstał swoje w kolejce, dopisało mu szczęście i mógł się pogodzić z faktem, że choć będzie w Spodku, to zawodników na własne oczy nie zobaczy.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/de4d62a7-9bf6-4cba-a7ad-bfb1ac5fa9a2.jpeg?preset=medium)
ESL w tym roku poszło tropem Live Nation i udostępniło ludziom bez wykupionych biletów (a także swoim pracownikom, co już jednak jest trochę żenujące) miejsca… za sceną, gdzie dało się usiąść i obejrzeć kolejne starcia trochę jak w kinie. Pomysł mimo wszystko lepszy niż w przypadku koncertów, bo raz, że tutaj płacić nie trzeba było, a miejsca siedzące tak czy inaczej się znalazły. A dwa – przecież nawet z przodu i tak wszyscy gapią się głównie w ekrany. Różnica taka, że zawodnicy kryli się za ścianą dźwigającą światła i ekrany.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/ea8707d8-8d03-4c22-8e67-ddbecd477d84.jpeg?preset=medium)
Sytuacja ta pokazuje jednak co innego: mianowicie formuła Spodka jako miejsca imprezy chyba już się trochę wyczerpała. IEM spokojnie mógłby przyjąć więcej ludzi – w końcu wcale nie tak tanie, oględnie mówiąc, bilety rozeszły się na długo przed startem imprezy. A i wszystko to, co dzieje się na hali, choć niezmiennie stoi na bardzo wysokim poziomie, nieco się też opatrzyło. Podobnie jak w tamtym roku pojawiły się rzecz jasna plotki na temat zmiany miejsca wydarzenia na Kraków – ludzie będący w temacie zapewnili mnie jednak, że to tylko pogłoski, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tym niemniej zmiana chyba mimo wszystko przyniosłaby powiew świeżości.
zdjęć
Expo też było
Podobnie jak poprzednio wydarzeniom w Spodku towarzyszyła strefa Expo, czyli – mówiąc po ludzku – najzwyczajniejsze targi, gdzie można było odwiedzić stoiska wystawców, oddać się różnorakim rozrywkom i oczywiście kupić akcesoria czy gadżety związane z gamingiem. Zasadniczo zmian w formule nie zauważyłem, a wystawcy naprawdę się postarali. Dało się pograć, posłuchać ciekawych rzeczy, spotkać osobistości ze świata Counter-Strike’a czy nawet… skorzystać z usług fryzjera. Między innymi marka Omen pokazała nowe laptopy i akcesoria, pojawił się jeszcze dość mało rozpoznawalny Hator, na wielgachnym stoisku mogliśmy przebierać w znacznie tańszych niż oficjalne koszulkach. Wypadło to generalnie dobrze, tyle że… cóż, mało było tego wszystkiego po prostu. Zwłaszcza już jak na imprezę tej rangi.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/ec8a6850-6ab5-43cc-bd4e-c9f23af39168.jpeg?preset=medium)
Wieść gminna niesie, że stawki organizatora za wynajem powierzchni wystawowej są wręcz zaporowe – i chyba tu należy upatrywać przyczyny pojawienia się w całkiem dużej przecież hali ścianki działowej oddzielającej niewykorzystaną przestrzeń. Cóż, najwyraźniej po prostu nie udało się wszystkiego sprzedać i coś z tym faktem należało zrobić. To również powód, dla którego mogliśmy odwiedzić stoiska marek raczej mniej kojarzonych z gamingiem, choćby producenta kosmetyków czy fast foodu. Trzeba jednak przyznać, że fajnie wpasowały się w klimat. Ogółem, choć było tego wszystkiego raczej niewiele, narzekać też nie ma na co tak naprawdę.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/e1d0f385-7bf9-46e3-b5f9-75f5ed544821.jpeg?preset=medium)
zdjęć
Czy było warto?
Przez te trzy dni bawiłem się jednak wyśmienicie. Z niekłamaną przyjemnością ponownie śledziłem bardzo dobrze zorganizowane mecze, które dostarczyły mi naprawdę potężnej dawki emocji. Parę ładnych godzin „zgubiłem” też na innych atrakcjach w strefie Expo, gdzie miałem okazję „obmacać” nowinki ze świata sprzętu i spotkać sporo ciekawych osób. Było warto. I nie wątpię, że za rok IEM również spełni pokładane w nim nadzieje – jakkolwiek potoczą się losy tej imprezy.
![](https://cdn.cdaction.pl/images/2025/02/11/febcece3-edee-49bd-a8a9-5a04870f5892.jpeg?preset=medium)
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.