rek

Kobiety do zarządów! Gamedev czeka rewolucja [FELIETON]

Kobiety do zarządów! Gamedev czeka rewolucja [FELIETON]
Zagadka: Ile kobiet zasiada w zarządach pięciu najwyżej kapitalizowanych polskich spółek branżowych?

Odpowiedź: 0.

Tymczasem to właśnie ich członkowie (bo przecież nie członkinie) podejmują najważniejsze decyzje i zarabiają największe pieniądze. Nieśmiało zresztą przypomnę, że po premierze Cyberpunka 2077 panowie Kiciński, Iwiński, Badowski i Nowakowski wypłacili sobie łącznie 106 mln złotych premii. (Czy był to debiut wart wielomilionowych bonusów – kwestia co najmniej dyskusyjna).

Nie styka statystyka

Nieco – ale tylko nieco – lepiej jest w radach nadzorczych… acz liczby nie kłamią, udział pań w ciałach decyzyjnych pięciu najwyżej notowanych na giełdzie producentów gier okazuje się żenująco niski.

CD Projekt Red
Zarząd: 0/7
Rada nadzorcza: 1/5

PlayWay
Zarząd: 0/3
Rada nadzorcza: 0/5

11 bit studios
Zarząd: 0/5
Rada nadzorcza: 1/5

People Can Fly
Zarząd: 0/1
Rada nadzorcza: 2/5

CI Games
Zarząd: 0/2
Rada nadzorcza: 0/5

W organach kolejnej piątki znajdziemy raczej jaskółki, co wiosny nie czynią, nie zaś potwierdzające regułę wyjątki:

Creepy Jar
Zarząd: 0/4
Rada nadzorcza: 1/5

Ten Square Games
Zarząd: 1/5
Rada nadzorcza: 1/6

Bloober Team
Zarząd: 1/4
Rada nadzorcza: 0/5

BoomBit
Zarząd: 0/3
Rada nadzorcza: 0/5

Starward Industries
Zarząd: 0/3
Rada nadzorcza: 1/5

Polska w forpoczcie i na tyłach

Nie musicie wyciągać kalkulatorów, gdyż sam wykonałem stosowne do okazji wyliczenia. Na 37 miejsc w zarządach branżowego „top 10” kobiety zajmują raptem 2 fotele (5%). Przyzwoiciej prezentuje się obsada rad nadzorczych (56 miejsc ogółem, 7 kobiet, a więc 12,5%), jednak marna to pociecha. Zwłaszcza że – choć rozmawiamy o rzekomo progresywnej gałęzi kultury – na tle innych notowanych na giełdzie podmiotów jej przedstawiciele wypadają blado(*).

(*) Porównajcie zresztą te liczby z danymi Polskiego Instytutu Ekonomicznego, podług których wśród największych polskich spółek giełdowych udział kobiet w zarządach wynosi 12,6%, a w radach nadzorczych – 17,3%.

Uprzednio Komisja Europejska zachęcała do „zwiększenia udziału kobiet za pomocą środków samoregulacyjnych” oraz do „podjęcia konkretnych, dobrowolnych zobowiązań w tym zakresie”. Ponieważ jednak prywatny biznes zignorował marchewkę, Unia sięgnęła po kij i przegłosowała wprowadzenie kwot.

Idą zmiany… ale jakie?

Dzięki dyrektywie Parlamentu Europejskiego o reprezentacji płci we władzach dużych (zatrudniających więcej niż 250 osób) prywatnych spółek udział kobiet zwiększy się wkrótce do 40% (w gronie dyrektorów i dyrektorek niewykonawczych) lub do 33% (ogół dyrektorów i dyrektorek). Rodzime studia mają czas do lipca 2026 roku, by wprowadzić jej zapisy w życie. W przeciwnym razie będą musiały ponieść sankcje „skuteczne, proporcjonalne i odstraszające”.

Z zastrzeżeniem jednak, że kształt rzeczonych sankcji (a więc także ewentualna wysokość kar) pozostaje w gestii krajów członkowskich. Tymczasem w państwie, w którym minister sprawiedliwości odmawia dotacji Centrum Praw Kobiet, bo „zawęża (ono – dop. red.) pomoc” tylko do kobiet, w którym funkcjonują jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych w Europie i w którym koalicja rządząca przebąkuje o potrzebie wypowiedzenia podpisanej w Stambule konwencji antyprzemocowej, trudno sobie wyobrazić surowe konsekwencje za zlekceważenie powyższych zaleceń.

Zwłaszcza że PiS i Suwerenna Polska niemal codziennie grają w (pre)kampanii antyunijną nutą, gardłując o zagrożonej suwerenności i rzekomym wysługiwaniu się poprzedników Niemcom. Optymizmem nie nastraja także fakt, że rząd lekką ręką ignoruje wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE czy zalecenia KE.

Trudne sprawy

Dyrektywa PE to ogromna szansa… ale i komunikacyjne wyzwanie. Jestem przekonany, że pod felietonem, który właśnie czytacie, zaroi się wkrótce od komentarzy w rodzaju: „Płeć nie powinna decydować o awansie”, „Czyli mężczyźni stracą stanowiska tylko dlatego, że są mężczyznami”, a w ogóle to „Unia dyskryminuje facetów”.

Jakkolwiek jednak jestem merytokratą z krwi, kości i molekuł, sprawa okazuje się dalece bardziej skomplikowana…

Ostatnie wiarygodne metodologicznie badanie na temat polskiej branży („The Game Industry of Poland 2021”) zdradza, iż co czwarta osoba zatrudniona w polskim gamedevie jest kobietą.

„Polska jest pod względem ich zatrudnienia światowym liderem, lepszym wynikiem może się poszczycić jedynie Wielka Brytania”, kraśniał z dumy we wstępie do rzeczonego raportu Mateusz Morawiecki (ten sam, który powołując w 2020 roku Radę Ministrów, zaprosił do niej więcej Jarosławów niż kobiet). Premier taktownie nie wspomniał jednak, że sporą część tych dwudziestu kilku procent stanowią ekspertki ds. HR-u, budowania community czy public relations – bez wątpienia ważne dla funkcjonowania studiów, acz niezwiązane z faktyczną produkcją.

Nie brak w kraju nie tylko bardzo kompetentnych PR-owczyń (Agnieszka Szóstak, Ola Sondej, Anna Łada-Grodzicka), ale też twórczyń (Maria Borys-Piątkowska, Marta Fijak, Agnieszka Mulak) i dziennikarek (Iza Pogiernicka, Joanna Pamięta-Borkowska, Marzena Falkowska)… prezeski natomiast dałoby się policzyć na palcach jednej ręki. Sam, choć przez trzy lata prowadziłem stronę o nazwie PolskiGamedev.pl, potrafię bez zastanowienia wymienić dwie: Joannę Tynor (Drago Entertainment) i Julię Leszczyńską (SimFabric).

Przykład idzie z góry

Pomalutku, bo pomalutku, ale da się w naszym grajdołku wyczuć zeitgeist. CD Projekt Red wprowadził w tym roku urlopy menstruacyjne (idąc śladem siostrzanego GOG-a), a dwa lata temu ruszył z programem „Dziewczyny w grze”, który ma w założeniach uchylać furtkę do branży nastolatkom z mniejszych miejscowości. To jednak jedynie kroczki w dobrą stronę.

Planowane zmiany w zarządach i radach nadzorczych stanowią natomiast krok milowy. Z pewnością nie będą one bezbolesne, ale unijni decydenci mają nadzieję, że dzięki ich wymuszeniu również mniejsze spółki pochylą się nad problemem (niedo)reprezentacji.

„Zwiększenie reprezentacji kobiet w organach spółek wpływa nie tylko na kobiety powołane do tych organów, ale również przyczynia się do (…) większej obecności kobiet na wszystkich szczeblach zarządzania i w ramach siły roboczej”, czytamy w preambule dyrektywy.

Różnorodność się opłaca

Zgodnie z art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej równość jest wartością leżącą u podstaw europejskiej wspólnoty. Troska o nią to nie żadna „lewacka fanaberia”, ale zwyczajny pragmatyzm; ponownie oddajmy zresztą głos autorkom i autorom dokumentu:

„Liczne badania wykazały, że różnorodność prowadzi do bardziej proaktywnego modelu biznesowego, bardziej wyważonych decyzji i wyższych standardów zawodowych w organach spółek, które lepiej odzwierciedlają realia społeczne i potrzeby konsumentów. Zachęca też do innowacji”.

Ponadto wiele badań – choćby raport Deloitte’a(**) – udowadnia, iż zróżnicowanie kadry kierowniczej poprawia wyniki finansowe spółek i ich rentowność.

(**) Acz nie tylko on. Według renomowanych badań obecność kobiet w zarządach i radach nadzorczych:
– zwiększa o 26% prawdopodobieństwo wyższych wyników finansowych (McKinsey & Company, „Win-win: How empowering women can benefit Central and Eastern Europe”, 2021),
– poprawia o 6% wyniki finansowe (Peterson Institute for International Economics, „Is Gender Diversity Profitable? Evidence from a Global Survey”, 2016),
– zapewnia o 10 pp. wyższą marżę netto spółek w ramach WIG140 (CFA Society Poland, „Udział kobiet we władzach a efektywność spółek”, 2021).

Gra jest kobietą

Obywatelki UE są od obywateli lepiej wykształcone, a mimo to – według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej – luka płacowa między obiema płciami sięga 4,8% (a w sektorze prywatnym, za który wzięła się Unia, aż 12,9%!). Również w rządzie trzyma się ona mocno – jak ujawniła niedawno posłanka Gill-Piątek, pracownice resortu Czarnka inkasują o 1200 złotych mniej niż koledzy.

Choć kobiety stanowią większość światowej populacji, trudniej im w naszej branży awansować (na co uskarżały się m.in. twórczynie ze – zdawałoby się – postępowych Riot Games czy Activision Blizzard), a samo wejście w gamedev może być dla nich nie lada wyzwaniem. Nie zapominajmy, że nawet prawa wyborcze sufrażystki wywalczyły przecież relatywnie niedawno (w Polsce dopiero w 1918 roku, na mocy dekretu podpisanego przez Józefa Piłsudskiego). Obecność kobiet w polityce czy biznesie nadal jest utrudniona.

Że nasze specjalistki są gotowe, by przebić szklane sufity – nie mam wątpliwości. Ale czy gotowi jesteśmy my?

Nie wiem. Wiem za to, że jestem zmęczony dyskusjami o wadze Aloy i o tym, z kim powinna ona wchodzić w relacje; że „uwodzicielskość” odświeżonej Ady Wong nie spędza mi snu z powiek; że nie chcę się dłużej zajmować kwestią kadrowania tyłka Mirandy – wolałbym po prostu cieszyć się Horizon Forbidden West, Resident Evil 4 Remake i Mass Effect: Legendary Edition. Zwiększenie obecności kobiet na kluczowych stanowiskach uczyni nas branżą bogatszą ekonomicznie i bogatszą o zrozumienie kolejnych perspektyw. Dla gamedevu, który rozwija się właśnie dzięki innowacjom, zlekceważenie takich kapitałów byłoby czymś więcej niż głupotą. Byłoby błędem.

257 odpowiedzi do “Kobiety do zarządów! Gamedev czeka rewolucja [FELIETON]”

  1. Ale bzdety. Osoby zasiadające w czołowych spółkach growych, nie osiągnęły swojej pozycji ponieważ maja męski przyrząd rozrodczy w swoich spodniach, tylko dlatego, że latami budowały swoje marki, doświadczenie, oraz kompetencje, i to w czasach, gdy w Polsce, dla zdecydowanej większości społeczeństwa, granie było zabawą dla dzieci, nerdów i najbardziej odchylonych od społeczeństwa osobników. Skoro według autora różnorodność w miejscu pracy prowadzi do wyższej jakości zawodowej, może powinniśmy także skupić się na działach kadrowych przedsiębiorstw? W końcu idąc za linią narracyjną Unii, to nie etyczne, by twardy i miękki HR zdominowałe były przez 90% przedstawicieli jednej płci. Ciekawe czy autor także optowałby za wywaleniem ze stanowisk kadrowych i księgowych 40% kobiet, tylko po to by zastąpić je gorzej wykwalifikowanymi facetami w imię zachowania parytetu płci. Nie znam odpowiedzi, ale się domyślam.

    • Dokładnie tak, jak to ma być parytet, a nie przywilej dla danej płci to powinno być wprowadzone wszędzie, połowa kobiet do kopalni, i wojska, a połowa facetów na nianie, czy przedszkolanki(ten zawód jest tak skrajnie kobiecy, że nawet nie ma męskiego odpowiednika nazwy xD).

      W sumie od zawsze trochę zaskakuje mnie, że kobiety takie postulaty popierają, przecież to dla nich skrajnie upokarzające, że trzeba im tworzyć specjalne warunki jak dla osób niepełnosprawnych, bo inaczej nie miałyby szans w uczciwej konkurencji z mężczyznami(a szanse jak najbardziej są równe, bo jak widać bez tych przepisów jednak są kobiety na takich stanowiskach, tyle że jest ich mniej).

  2. (-‸ლ)

  3. Zagadka: Ile kobiet ma kompetencje aby zasiadać w zarządach pięciu najwyżej kapitalizowanych polskich spółek branżowych?
    Odpowiedź: nie wiem.

    I to jest lepiej zadane pytanie na które warto poszukać odpowiedzi.
    Bo przez myśl mi nie przeszło, że ktoś poważny może przychylnie patrzeć na parytety.

  4. extraterrestial2 14 czerwca 2023 o 09:33

    Tak jest, wszędzie na siłę, wszędzie po równo, brawo! Ale czyżby pan redaktor przewidział miejsca w zarządach i radach nadzorczych jedynie dla dwóch płci?

  5. Zagadka dwa: Ile kobiet wykonuje najmniej intratne/przyjemne/prestiżowe zawody?
    (np górnictwo, kanalizacja, odpady, budowlanka…)

    • No wiadomo że w górnictwie zarabia się grosze xD

    • Polska do 2008 nie dopuszczała kobiet do pracy fizycznej w kopalniach: tego zakazywała KONWENCJA (NR 45)
      DOTYCZĄCA ZATRUDNIENIA KOBIET PRZY PRACACH POD ZIEMIĄ WE WSZELKIEGO RODZAJU KOPALNIACH przyjęta w Genewie dnia 21 czerwca 1935 r., a Polska wypowiedziała ją dopiero w marcu 2008 roku.

      Najważniejszy fragment:
      „Artykuł 2
      Żadna osoba płci żeńskiej bez względu na wiek, nie może być zatrudniona przy pracach pod ziemią w kopalniach.

      Artykuł 3
      Ustawodawstwo krajowe może wyłączyć z powyższego zakazu:

      a)
      osoby zajmujące stanowisko kierownicze, nie wykonujące pracy fizycznej;
      b)
      osoby zatrudnione w służbie sanitarnej i społecznej;
      c)
      osoby znajdujące się w okresie studiów, skierowane na praktykę do podziemnych części kopalni w ramach szkolenia zawodowego;
      d)
      wszelkie inne osoby udające się dorywczo do podziemnych części kopalni dla wykonania zawodu o charakterze niefizycznym.”

  6. Pomijając chwilowo, że żyjemy w państwie opresyjnym w stosunku do kobiet, to wiecie muszą się znaleźć kobiety które będą chciały podjąć wyzwanie i podjąć walkę o stanowisko (panowie nie dostają stanowisk za ładne wąsy ale walczą o takie stanowiska) a następnie brać odpowiedzialność za decyzje które wpływają na pracę i życie większości pracowników.

    • Nie muszą 😉
      W Szwecji jest już na to wykuty termin, tzn. „złote spódniczki”, czyli wąska grupa kobiet, wewnątrz której, każda z nich posiada stanowisko w kilkunastu zarządach spółek. Nie odzywają się na spotkaniach, w zasadzie tylko siedzą i spełniają swoją obecnością parytety, za co otrzymują jakieś tam wynagrodzenie.

    • Taz, że co? Jak to? :O

    • O ile zakład, że nic? 😀

    • A ja zwracam uwagę, że obecny rząd był wybrany głosami również kobiet i to wcale nie w mniejszym procencie niż mężczyzn. Słynna zmiana antyaborcyjna też została przegłosowana głosami kobiet, a kobieta to przyklepywała.

  7. Naprawdę ważny temat i świetny tekst. Doceniam go tym mocniej, że choć zawiera gotowe odpowiedzi na standardowy zestaw g*aczowych komentarzy, nie przeszkadza to kolegom poniżej ich zadawać. Przewidywalne do bólu i nawet trochę śmieszne, jeśli podejść do tego z dystansem.

    Nie tracę jednak optymizmu, że powoli ten pociąg wjedzie na właściwy tor i za kilka lat zobaczymy dużo lepsze wyniki.

    • Po co ta cenzura w słowie „graczowych”?

    • Właściwy tor to obsadzanie stanowisk na podstawie płci a nie umiejętności?

    • Właściwy tor to odchodzenie od warunków utrudniających kobietom dostęp do tych stanowisk, co zachodzi dość powoli, ale i tak sytuacja jest diametralnie różna od – przykładowo – istniejącej w latach 80-90. I dobrze, co nie oznacza, że robota jest skończona. Jednym z narzędzi używanym w tej zmianie jest wprowadzanie parytetów – zależnie od miejsca i czasu z lepszym lub gorszym skutkiem, ale konsensus jednak jest taki, że to narzędzie przydatne na ten moment.

      Jest o tym sporo literatury, jak kogoś interesuje, myślę że warto sprawdzić. Ten raport z tego co pamiętam był dość ciekawy, ale już dość dawno go czytałem: https://commission.europa.eu/strategy-and-policy/policies/justice-and-fundamental-rights/gender-equality/women-labour-market-work-life-balance/womens-situation-labour-market_en

    • A kto będzie rodził dzieci?

    • Będzie miała 40+ to jej się zachce dzieci ale już się nie uda. Organizmy wyjałowione antykoncepcją nie dadzą rady. Państwo ma im sponsorować in vitro. Albo lepsze wyjście – dzieci urodzi nam Afryka i bliski wschód. Im to dobrze idzie, my mamy ważniejsze rzeczy na głowie niż jakieś tam dzieci. Same plusy, będzie większa różnorodność. Szkoda że tylko w jedną stronę to działa.

    • Też racja, ale wiesz, że ten scenariusz ma tylko jedno zakończenie. Będzie tak wesoło w niedalekiej przyszłości, że dzisiejsze problemy lewicy z parytetami to będzie igraszka.

    • Oczywiście że skończy się to tragicznie, tak samo jak wszystkie inne pomysły lewicowych środowisk. Oni sami sobie przeczą. Tak jak z płcią, która raz jest jedna a za chwilę jest ich ponad 60 🙂 Bezrefleksyjnie wspieranie środowisk LGBT i jednocześnie walka o sprowadzenie do Polski tysięcy szumowin z Afryki i bliskiego wschodu. Islam i LGBT będzie oznaczał wojnę, do tego wojnę nie naszą tylko ideologii, które nas zaleją wbrew naszej woli. Czyli będzie to typowe dla socjalizmu „bohaterskie zwalczanie problemów nieznanych w żadnym innym ustroju”. Mamy w tym doświadczenie, wiele lat PRL niczego ludzi nie nauczyło i nadal powtarzają słownikową wręcz definicję głupoty, czyli robienie ciągle tego samego i oczekiwanie na różne rezultaty. Tak więc mogą nawet 100% stanowisk obsadzić kobietami, za 2 pokolenia zapanuje tu islam, ubierze je w prześcieradła, wyśle do garów, rodzenia dzieci (aborcji tam nie ma więc pewnie wszystkie umrą) i historia zatoczy koło.

  8. .

  9. Temat jest bardzo złożony I jak słyszę parytety, to trochę zaczynam się marszczyć jednak od razu sobie przypominam, że w grę wchodzi psychologia i tutaj jest temat tego, że kiedy małe dziewczynki opatrzą się na świat z kobietami na stanowiskach to wpływa na ich wybory.

    • Albo uznają, że po cholerę się starać, skoro są usłużni idioci na stanowiskach, którzy, jak się głośno pokrzyczy, to wprowadzą zamordystyczne prawo mające je uprzywilejować. W obecnym świecie kultura ofiary ma sie doskonale, podobnie jak retoryka „grupa x to same ofiary, grupa y to sami oprawcy”, popularna u pewnego wąsatego malarza.

      Zresztą kobiet na stanowiskach nie brakuje.

  10. Nie wiem, może nie potrafią wygrywać w szachy( czy inne gry poza promowanymi wyjątkami), może jak dadzą do szachów szach foch to wygrają

  11. Cda jak zawsze głos lewicy i socjalistów.

  12. Z jednej strony „równość”, z drugiej „urlopy menstruacyjne”… Naprawdę, nie chcę tutaj używać tekstów typu „lewacka fanaberia” ale aż same cisną się na usta. Serio, autor nie mógł lepiej podsumować swojego wywodu. A że raczej niezamierzenie to już inna sprawa.

    • „Zwiększenie obecności kobiet na kluczowych stanowiskach uczyni nas branżą bogatszą ekonomicznie i bogatszą o zrozumienie kolejnych perspektyw. Dla gamedevu, który rozwija się właśnie dzięki innowacjom, zlekceważenie takich kapitałów byłoby czymś więcej niż głupotą. Byłoby błędem.”

      Brzmi jak przemyślane zakończenie. Ale fakt, trudno się nie zgodzić.

    • Tutaj masz odpowiedź, na obecnym etapie korpodev szuka poprostu poszerzenie rynku o większą obecność kobiet. Zawsze tak jest w kapitaliźmie.

  13. W Polsce jest ok 4000 firm mających powyżej 250 pracowników. Bądźmy szczodrzy i załóżmy, że mają średnio 30 stanowisk dyrektorskich (łapiących się pod dyrektywę). Przy założeniu, że nowe dyrektorki będą awansowane wewnątrz firmy i na ich miejsce wejdzie również kobieta (wcześniej podległa jej kierowniczka), to cała ta dyrektywa da awans zawodowy 80 tys. już i tak dobrze sytuowanych kobiet. Czyli ten wielki krok naprzód odczuje jakieś 0,2 promila Polaków. Nie ma co, trzeba bić brawo.
    Ale skoro to taki dobry pomysł to dlaczego zatrzymywać się na dużych firmach. I dlaczego akurat 40/33%?
    Jestem też pewien, że skoro w firmy, w których kobiety dojdą do wysokich stanowisk dzięki swoim kompetencjom radzą sobie lepiej, to przyłożenie legislacyjnego pistoletu do głowy zarządu i kazanie im zatrudnić więcej kobiet z pewnością da nawet lepszy efekt.

    • Te progi <50% (bo 50% dla parytetu wydaje się logiczne) to zwykły efekt braku kadr, po prostu wyznaczenie wyższego limitu oznaczałoby, że dużo osób niekompetentnych byłoby awansowanych na siłę.
      Ciężko mi się wypowiadać o stanowiskach dyrektorskich, ale skoro na uczelni gdzie studiowałem, na informatyce regularnie potrafiło być 10% kobiet na roku to nie ma siły by w IT jakoś magicznie się pojawiły dodatkowe kobiety powyżej tego progu.
      Teoria jest taka, że takie parytety mają zachęcić kolejne kobiety do takiej ścieżki kariery. Czy to potwierdzi się doświadczalnie, to chyba nikt nie wie.

    • Ale to błędnie zakłada, że podstawowe zainteresowanie IT jest takie samo u kobiet jak i mężczyzn.

      Ale to tak jak z oglądaniem sportu w telewizji. Są kobiety które to fascynuje, ale w populacji trend jest widoczny.

      Prawda jest taka, że trzeba przymusem i specjalnymi przywilejami (np. niższymi wymaganiami dla kobiet) zachęcać by osiągnąć te 30 czy 40%. Najbardziej na tym traci te 10% które ma talent i zdolności, ale zostanie postawione na równi z pozostałymi którzy się dostali ze względu na potrzeby polityczne.

    • Może dlatego, że u kobiet naturalne jest zainteresowanie w kierunku pracy z drugą osobą a nie rzeczą? Może błędem systemu jest to że tak mało płacimy przedszkolankom i nie doceniamy ich pracy?

    • „Ale skoro to taki dobry pomysł to dlaczego zatrzymywać się na dużych firmach.”

      Przecież masz w artykule, że duże to tylko początek. Dalej liczą, że mniejsze pójdą za przykładem. A jak nie pójdą? To się dyrektywę znowelizuje, co za problem. Zaczynają od korpo bo wiedzą, że korpo są mało lubiane i ewentualne niezadowolenie społeczne będzie znikome.

  14. Towarzyszu Papkin, nie liczy się płeć tylko kompetencje. Mają promować kobiety tylko dlatego że są kobietami i ładnie to będzie wyglądać przed światem? Kolejne lewicowe naprawianie rzeczy, które naprawy nie potrzebują. Parytety tak, ale wszędzie. Kopalnie, huty, hale produkcyjne, biura, korpo. Wszędzie narzucić że kobiety mają wykonywać dokładnie taką samą pracę jak faceci. Bez limitów że mogą dźwigać tyle a tyle, bez urlopów macierzyńskich i zwalniania się do domu bo dziecko ma kaszel. Guru myśli lewicowej, „profesor” Środa przecież niedawno powiedziała że nie ma żadnej różnicy pomiędzy kobietą a mężczyzną. W sumie jeśli tak jest to cała gadka o parytetach nie ma najmniejszego sensu.

    • W sumie lewicowa Środa mnie ubawiła, przyznam.

    • Jeśli naprawdę myślisz, że tylko kompetencje mają znaczenie, a nie koneksje i ustawki, to naprawdę żyjesz w jakimś wyimaginowanym świecie, a nie w naszej brutalnej rzeczywistości. Obudź się, bo gadasz farmazony.

    • Może często wygrywają koneksje i ustawki, jednak powinniśmy dążyć do merytokracji, nawet tylko deklaratywnie. To tworzy zdrowy klimat rywalizacji. Wiadomo jaka jest ludzka natura, jednak hipokryzja to hołd oddany cnocie 🙂

    • Ale zdobycie stołka dzięki koneksjom to nie to samo co zdobycie go tylko z powodu bycia kobietą. To dwie osobne kwestie. Jeśli kobieta okaże się lepszym prezesem niż facet to niech zarządza firmą a tymczasem chcą wymusić ustalanie stanowisk na podstawie płci. Płci, która albo nie istnieje według Środy albo jest ich 60+ według innych działaczy z nią zakolegowanych. Spory mają rozrzut.

    • „Ale skoro to taki dobry pomysł to dlaczego zatrzymywać się na dużych firmach.”

      No i dalej będą wygrywać. Czy kogokolwiek, może poza idealistami typu Quetz, zdziwi, kiedy nagle w zarządach pojawią się słupy w postaci matek/ciotek/sióstr/kuzynek, które realnego wpływu na nic nie będą mieć, ale będą wypełniać parytet?

  15. Każdy kto zna specyfikę pracy w Polsce wie kto naprawdę dobrze wykonuje swoje zadania i dla kogo tworzone jest przytłaczająca większość gier. A przy okazji ktoś tu chce powtórki ponad 100 komentarzy

  16. Serio DOPIERO w 1918 roku kobiety dostały prawa wyborcze w Polsce? No nie może być! Nie dało się wcześniej? Że co? Że Polski nie było na mapie? Ee dobra niewazne, taki argument słabo wypada w artykule

    • Nawet pomijając kontekst odzyskania niepodległości to 1918 to było, jak na standardy światowe bardzo wcześnie:
      za wikipedią: „W kolejnych dziesięcioleciach prawa wyborcze uzyskiwały kobiety w kolejnych państwach:

      1893 – Nowa Zelandia (w pełni w 1919)
      1902 – Australia (na poziomie federalnym, z wyjątkiem rdzennej ludności aż do 1962 roku)
      1906 – Finlandia
      1908 – Dania (w pełni w 1915)
      1913 – Norwegia
      1915 – Islandia
      1917 – Kanada (w pełni w 1919), Holandia (w pełni w 1919), Rosja, Łotwa, Estonia, Urugwaj (w pełni w 1927)
      1918 – Polska, Litwa, Niemcy, Austria, Wielka Brytania (w pełni w 1928), Azerbejdżan, Armenia[5], Kirgistan”

    • Śmieszna sprawa, z tym, że w wiekach poprzedzających 1918r., praw wyborczych nie miało także 95% mężczyzn z tytułu tego, iż rządziła tylko szlachta i wcześniej monarchowie, ale to też wyglądałoby źle w artykule, więc autor nie wspomniał.

    • Nie no, wiemy że mężczyźni zawsze mieli najgorzej, nie martw się.

      Ale tak zupełnie serio – każdy system zbudowany na hierarchizacji jest w jakimś stopniu niesprawiedliwy i odchodzenie od niej jest dążeniem do poprawy jakości życia wszystkich ludzi.

    • Świat bez hierarchi to utopia, już były takie eksperymenty. Bierze się to z naszej biologii, gdyż rodzimy się z innymi talentami i usposobieniami.

    • To prawda, były takie próby – między innymi dzięki nim nie popierdzielasz dziś w łańcuchu ciągnąc wóz swojego pana, tylko możesz słabo komentować artykuły, których nie rozumiesz, w internecie.

      Huh, może rzeczywiście to nie był najlepszy deal.

    • Widze, że lubisz skrajności, czyli jak hierarchizacja to niewolnictwo, a jak równość to raj na ziemi.

      Oświece cię jak mamy zbiór równych osób to na końcu i tak ktoś musi podjąć decyzję, albo siłą albo głosowaniem, albo przekonaniem innych.

      Samo to rodzi hierarchizacje społeczności.

      Człowiek to istota pełna paradoksów.

  17. A tak swoją drogą, zapytam nieśmiało, jaki jest stosunek procentowy redaktorów do redaktorek w CD-A?

    • Żenująco niski.

    • Barnaba „b-side” Siegel 14 czerwca 2023 o 19:56

      Niski, ale nie z braku naszej chęci, zapraszamy serdecznie do współpracy 🙂

      Niemniej temat jest o zarządach, a tak się składa, że szefową wydawnictwa CD-Action, czyli GTEM S.A., i jego prezesem zarządu jest kobieta.

    • A nie mamy już teraz mówić/pisać prezeską? 😉

    • Przepraszam. Czemu w takim razie się zakłada że w innych spółkach od razu jest brak ich chęci? Może również serdecznie zapraszają do współpracy, ale nikt nie jest zainteresowany?

    • Dlaczego redaktorką naczelną CD Action nie jest kobieta? I wywalić połowę męskiego składu, natychmiast!

    • „Niski, ale nie z braku naszej chęci, zapraszamy serdecznie do współpracy :)”

      Ej, a to nie tak samo jak wszędzie?

  18. No cóż, jest to albo dobry pomysł, albo fatalny pomysł. Co by z tego wyszło, czy coś pozytywnego czy zupełna katastrofa, to tylko czas mógłby pokazać 😉

    • odpowiedź na twoje pytanie jest znacznie szybsza niż hazard ze stawką katastrofy https://www.youtube.com/watch?v=cNApPTtUKoQ&ab_channel=BalkanGains. Lecimy do 40 komentarzy

    • Na filmach i w grach kobiety są silne i zaradne, więc ten yt to jakaś manipulacja.
      A tak serio, to z pewnych oczywistych powodów facet zazwyczaj jest od polowania, a kobieta od przygotowania tego co upolował, ale przecież nie musi to być regułą i jak ktoś chce, żeby się zamienić rolami, to czemu nie. Tylko właśnie, ta zamiana nie może być tylko bo tak, lecz powinna dawać przynajmniej takie same rezultaty jak w pierwotnym układzie. Bo inaczej to na co to komu?

  19. Z całym szacunkiem, ale dlaczego należy na siłę ludzi gdzieś wpychać? Przecież kobiety mogą SAME zakładać firmy, przecież nikt im tego nie zabrania. Typowe ruskie, komunisyczne podejście-ktoś zbudował i odniósł sukces, więc teraz musi oddać.
    Na uczelniach technicznych praktycznie nie ma kobiet, więc jakie mają one kompetencje do prowadzenia projektów w jakiejkolwiek branży technicznej? Chyba tylko księgowe. Ludzi należy doceniać za wkład pracy, a wpychanie kobiet gdzieś na siłę paradoksalnie robi z nich gorsze istoty, sugerując, że same sobie nie poradzą.

    Bardzo podobnie było w latach 90 w Los Angeles po zamieszkach spowodowanych pobiciem m.in. Rodneya Kinga. Policja chcąc na siłę mieć w swoich szeregach więcej osób o „ciemnej karnacji”, obniżała wymagania na testach przez co poziom jakości gwałtownie spadł.

    Ale tak, wpychajmy ludzi na siłę, dyskryminujmy ludzi kompetentnych, z odpowiednimi umiejętnościami, bo akurat trzeba wepchnąć kogoś z „mniejszości”, byleby parytety się zgadzały…

    • No właśnie tu jest chyba problem, że należy zwiększyć promocję tych kierunków studiów dla kobiet. Tędy droga, praca u podstaw, tworzenie armii kobiet specjalistów i może za kilkadziesiąt lat samo to dobije do stosunku 40-60. Jednak to proces na wiele lat, a oni chcą już, teraz, byle jak, bez pomyślunku, przeskoczyć naturalny i właściwy sposób tej zmiany. Bardzo to nierozsądne.

    • @Coroner – niekoniecznie. Nie ma czegoś takiego jak „naturalna” zmiana w tym temacie, to określenie nic nie znaczy. Sufrażystki były „naturalne”? Każda zmiana społeczna jest efektem pracy ludzi, często niezwykle ciężkiej. Dopiero od niej zaczyna się dryf w kierunku przez nich wytyczonym.

      A co do „bylejakości” to też warto najpierw trochę zasięgnąć wiedzy, ot choćby tu 😉
      https://www.intereconomics.eu/contents/year/2017/number/1/article/gender-equality-in-decision-making-positions-the-efficiency-gains.html

    • W elementarnym aspekcie sufrażystki były „naturalne” tzn. jeśli byś spytał przeciętnego człowieka czy chciałby mieć więcej praw to odpowie „tak” (podobnie jakby spytać czy by chciał więcej zarabiać).
      Natomiast z wyborem zawodu itd. sprawa jest bardziej skomplikowana, bo częściowo zależna od utartych schematów w danym społeczeństwie, a częściowo od predyspozycji w danej grupie (no nie oszukujmy się, że średnio silniejsi mężczyźni częściej od kobiet będą wybierać prace fizyczne). Efekt jest taki, że pomimo tego, że kobiety mają wyższe wykształcenie częściej niż mężczyźni to jest ich mało na kierunkach technicznych.
      Osobiście nie jestem pewien czy nawet likwidacja stereotypów itd. w tym zakresie coś więcej zmieni.

      Co do: https://www.intereconomics.eu/contents/year/2017/number/1/article/gender-equality-in-decision-making-positions-the-efficiency-gains.html
      To sam artykuł podaje przykład Norwegii gdzie zaobserwowano pewne negatywne skutki:
      „The introduction of boardroom gender quotas in Norway in 2004 has been thoroughly researched. Gender quotas are associated with a negative impact on the stock market: firm value decreases, because changes are costly and less experienced people enter the board.13 We also observe a reduction in profits, because companies fire fewer workers.14”

    • @Sirias
      „sam artykuł podaje przykład Norwegii gdzie zaobserwowano pewne negatywne skutki”

      Oraz szereg innych, gdzie zaobserwowano pozytywne i ogólną konkluzję, która również jest pozytywna, ciekawe że o tym nie wspomniałeś.
      Btw, osobiste zdanie, ale podawanie „zwalniania mniejszej liczby ludzi” jako negatywnego skutku zmiany jest dość słabym argumentem.

    • Nie wymieniałem, bo odniosłem się do: „A co do „bylejakości” to też warto najpierw trochę zasięgnąć wiedzy, ot choćby tu ;-)”
      Ja tutaj jasno widzę: „(…) and less experienced people enter the board.”
      Nikt nie ukrywa, że krótkofalowo tego typu zmiany wprowadzają osoby niedoświadczone czyli zmniejszają jakość. Ale tak, są też przeciwne wyniki z Włoch. Tylko że jak to w ekonomii bywa, ta sama przyczyna może w różnych krajach/kulturach dać przeciwne skutki.

      Ograniczenie zwalniania ludzi może pogrążyć firmę (zjawisko znane choćby z budżetówki i wielkich firm, gdzie biurokracja potrafi sama sobie „generować” pracę) – to jest miecz obosieczny.
      A dla mnie z kolei zmniejszenie wahań wartości akcji spółki jest słabym argumentem za (a tak jest przedstawiane w artykule) – bo to też oznacza wolniejsze wzrosty.

    • Pytanie na ile wpływ na prawa wyborcze miały kobiece ruchy polityczne, które dokonały „oświecenia” elit, a na ile obiektywne czynniki takie jak przeorane Wielką Wojną struktury społeczeństw.

  20. Mam parę pytań.Jeśli na stanowiska dyrektorskie maja być obsadzone w 40 lub 33 procentach przez kobiety,to co z mężczyznami którzy do tej pory je zajmowali?Maja zostać wywaleni z pracy , czy też stworzy się sztuczne stanowiska ,po to żeby parytet się zgadzał?I dlaczego na firmy mają zostać nałożone sankcje,jeśli nie zastosują się do unijnej dyrektywy?Jako właściciel firmy mam chyba prawo dobierać sobie kadrę według takiego klucza jaki mi odpowiada?I co jeśli kobiety z takich lub innych przyczyn nie będą chciały pracować w danej firmie?Właściciel/e mają przebrać siebie,lub część personelu w kiecki żeby uniknąć kary?

    • Samo nakładanie specjalnych obowiązków na duże firmy np. w zakresie związków zawodowych ma już bardzo długą tradycję. Tak samo długą tradycję ma omijanie tych przepisów poprzez np. masowe tworzenie spółek córek z zatrudnieniem na poziomie ~200 osób 😉

  21. Brooo… Bro… Trust me Bro. To ci się będzie opłacać! No bez ściemy bro!

  22. Niam, mniam mmm… popcorn. Niam, mniam. Mniejszości. Geje. Murzyni. Niam, mniam… uwielbiam, jak świat płonie. Gratuluję Panie Papkin.

  23. A może tak bez nakazywania, przymuszania czy wywierania presji? Po prostu pozwólmy kobietom i mężczyzną (tak wiem, ktoś się doczepi, że ten podział na dwie kategorie jest „wykluczający”) iść w takim kierunku jaki im pasuje i na jaki pozwalają im umiejętności i zaangażowanie. Bez rzucania kłód pod nogi, bez kolesiostwa i bez punktów procentowych do wypełnienia.

    • Tego typu przepisy i zmiany opierają się na założeniu, że ludzie naturalnie lubią otaczać się ludźmi podobnymi do nich samych (zjawisko podobne do bańki informacyjnej). I nie jest to założenie bezpodstawne.

    • Z dyskryminacją nie da się walczyć poprzez dyskryminację. Tu zastępujemy dyskryminację jednej strony dyskryminacją drugiej. Motywacje polityczne przy wyborze zarządu nigdy też dobrze na jakość jego działania nie działają.

      Ostatecznie ktoś kompetentny nie dostanie stanowiska, bo zastąpi go kwiatek parytetowy, bez przygotowania.

      Najwięcej na tym stracą kompetentne kobiety, bo wszystkie zostaną włożone do jednego worka z politycznymi dyrektorkami równościowymi i menadżerkami sprawiedliwości,

    • Bo tu nie chodzi o żadną równość. To tylko piękne hasełko. Dlaczego nie napisze się prawdy w sprawie szklanych sufitów, że to pokolenia są poszkodowane, a nie same kobiety. Młodzi faceci też mają małe szanse na dostanie do zarządu, bo tam jest wszystko obstawione jak rynek się kształtował te 20-30 lat temu. Dlaczego naprawiamy tak, że drażni to jeszcze bardziej ludzi?

    • „Tego typu przepisy i zmiany opierają się na założeniu, że ludzie naturalnie lubią otaczać się ludźmi podobnymi do nich samych”

      No, zgadza się. Tylko ta dyrektywa tego nie rozwiąże. Po prostu zabroni jednej grupie społecznej tworzyć bańki.

  24. Nie liczy się kompetenecja tylko to co kto ma w gaciach. Ah. Punkty za pochodzenie chłopskie przerabialiśmy. Stanowiska za odpowiednie opcje partyjne też.

    Najgorzej gdy chce się naprawiać świat który nie chce być naprawiany. Wiadomo, że mniejszy % kobiet jest zainteresowanych technologią, stąd i mniejsze % w branży. Ale nie na siłę wymuszajmy na ludziach to czego nie chcą, nie potrzebują, ale co polityczne biuro świętej praworządności wymyśliło.

    A możemy się pogodzić z tym, że kobiety i mężczyźni nie są identyczni? Że w danych statystycznych na wystarczająco dużej grupie wyraźne są zupełnie inne mediany i dominanty zachowań i zainteresowań?

    Ale precz fakty, tu chodzi o fanatyzm.

  25. A co do tego jak to kobiety pięknie zarządzają – jakoś nie przypominam sobie tych wielkich dokonań polskich premierów płci żeńskiej. Ostatnia strasznie dbała o środowiska feministyczne.

    Trzeba być niespełna rozumu by twierdzić głupoty o tym jak zastąpienie na stanowisku X mężczyzny kobietą przyniesie jakiekolwiek korzyści z tytułu posiadania cipki zamiast chujka. W najlepszym przypadku nic to nie zmienia.

    • Nie no, badźmy uczciwi. Kopacz jaka by nie była przynajmniej potrafiła się postawić big pharmie i powiedziała, że nie kupi szczepionki, za którą producenci nie chcą brać odpowiedzialności. Niedzielski takie preparaty przyjął z pocałowaniem ręki i prosił o więcej.

  26. Rady spółek często powstają z największych akcjonariuszy czy założycieli albo ich przedstawicieli. Stawianie prawie losowych kobiet, z w kompetencjami, które miałyby być odpowiednie jest bez sensu. Nie one wykładają kasę, to nie one decydują, jak wyłożą kasę, to czemu nie. No ale statystycznie kobiety wydają najwięcej, ale nie w inwestycje.

  27. Naprawdę się zastanawiam co „to” coś robi na tej stronie? Bo codziennie sprawdzam tu newsy, a wczoraj poczułem się jakbym przez przypadek wszedł na stronę: KrytykiPolitycznej lub Wyborczej…

    • Jak to co robi? Generuje kliknięcia. Kliknięcia generują wyświetlanie reklam. Dramy w komentarzach generują więcej kliknięć. Na szczęście można mieć uBlock Origin. Działa bez zarzutu.

    • W sensie pisanie zgodnie z poglądami Krytyki Politycznej lub Wyborczej jest… W sumie czym? Co jest złego w różnych poglądach redaktorów na dane tematy?

    • Fajnie by było jakby jakaś debata się przetoczyła i pojawił się głos bardziej konserwatywny. Jest tylko jedna strona.

    • >Mieszkaj w Polsce
      >Narzekaj na brak konserwatywnego głosu w artykule
      <3

    • Mieszkaj w Polsce i miej Cd-Action całkowicie w lewo przekręcone, czego nie rozumiesz?

    • Przestań, bo się rozmarzę.

    • Tylko chusteczki miej pod ręką.

  28. „GameDev czeka rewolucja”. Silne stwierdzenie. Jednak właściwe w żaden sposób nie uargumentowane. Zresztą rewolucje zwykle się źle kończą. Lepiej zawsze działa ewolucja. Dlatego aby mieć więcej kobiet w GameDevie (i szerzej w IT), one najpierw muszą chcieć do tej branży wejść. Jeżeli na studiach technicznych jest mniej niż 10% dziewczyn, to w jaki sposób mamy mieć 40% kobiet w zarządach spółek technologicznych? Już sensowniejsze są te programy zachęcające do studiów (ewolucja).
    Można powiedzieć, że do zarządu, nie trzeba mieć wiele technicznej wiedzy, wystarczy menadżerska, ale jakoś ci „zarządcy” których znam osobiście, zawsze zaczynali jako zwykli inżynierowie, a potem dokształcili się z zarządzania, albo założyli własne firmy i musieli się dokształcić choćby przez doświadczenie. Jakoś to nigdy na odwrót nie działa. A przynajmniej ja o takiej sytuacji nie słyszałem (choć mogę być dziwnym wyjątkiem).
    A co do zatrudniania kobiet w IT. Tutaj mogę z doświadczenia u mnie w firmie zauważyć, że każda kandydatka na jakiekolwiek techniczne stanowisko, od ręki ma kilka punktów bonusu (zresztą tu w komentarzu już wypomniano to redakcji, która też zasugerowała, że kobiety będą mieć bonusy na start, jeżeli się zdecydują przyjść). Wystarczy żeby ogólnie się w temacie tego co ma robić orientowała i już by została przyjęta. Jednak jakoś te kandydatki się nie zgłaszają :/ Trochę to smutne, ale cóż.
    A i jeszcze takie pytanie retoryczne o inną branżę i zarządy w niej. Edukacja. Znacznie mniej płatna niż IT. Ale z tego co się orientuję to też tam w dyrekcjach szkół czy przedszkoli, same kobiety zasiadają. Ciekawe czy znalazło by się 10-20% mężczyzn. Badań na ten temat nie widziałem i tylko z własnych obserwacji mówię. Ciekawe czy ktoś będzie walczył o parytety w tej branży (już nie będę mówił o mężczyznach przedszkolankach, bo to ogólnie temat tabu).

    • Mój poprzedni komentarz został usunięty. Więc towarzyszu jedynie mogę pochwalić twój komentarz, i to jedynie tak delikatnie aby nie podpaść ponownie. Idealnie pasuje tu cytat Voltaire sami wiecie który.

    • Walczymy o gamedev, bo piszemy o nim. To czasopismo o grach, nie przedszkolach. Z uszanowaniem. Ale krytyka rzetelna.

    • Interesujace. To kiedy powiecie swojemu koledze, żeby pisał o grach a nie leczył publicznie swoje kompleksy dotyczące Muska?

    • @Wokulski Niestety temat który tu jest poruszony nie może zostać wyizolowany od reszty świata. Owszem, jesteśmy na portalu o grach, skupiamy się na gamedevie (czy szerzej na IT, bo podobne problemy). Ale równouprawnienie, to nie jest coś co można wyizolować . Trzeba na temat patrzeć znacznie szerzej (w końcu te kobiety, które miałyby być w zarządach nie wywodzą się tylko z rodzin gamedeveloperów). I chcąc mieć kobiety w zarządach czy to firm robiących gry, telewizory, czy w zarządach kopalń, trzeba najpierw się dowiedzieć dlaczego dziewczyny nie kształcą się w kierunkach z których mogą w tą stronę się odbić. No a aktualnie czy to w edukacji, księgowości, HRach czy opiece medycznej (pielęgniarki głównie), jest nadreprezetatywność kobiet. Z czego to wynika? Badań na ten temat jest trochę. Stereotypy, kultura, wychowanie. Mnóstwo różnych powodów. Nie zmienimy tego wymuszając parytety w zarządach firm GemDevowych.
      Może znowu zmienię branżę (lubię różne dziwne porównania, choć liczę że mają sens), ale tutaj efekty dzisiejszych (sensownych) działań, będą widoczne za kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Jak w leśnictwie. Jak chcę mieć piękny las, to zaczynam pracę dziś od podstaw, sadząc młode drzewa w odpowiedni sposób (leśnicy pewnie by lepiej niż ja to opisali), doglądam i mam efekty za kilkadziesiąt lat -najwcześniej. Jak przesadzę kilka potężnych dębów z innych lasów to efekt będzie opłakany, może kilka przetrwa zmianę środowiska, ale większość uschnie. I z pięknego wymarzonego lasu, nic nie będzie. Co najwyżej Ci co się ze mnie na początku śmiali, że mi nie wyjdzie, będą mieli teraz na to dowód.

  29. Pamiętam jak wlatach 90 wszyscy się śmiali z gamedevu, jakie to niepoważne, jakie to dziecinne i kobiet ze świecą było tam szukać. No nie rwały się kobiety do gierek. Lata minęły, firmy się utuczyły, branża rozrosła, a hajs całkiem spory się pojawił. Nagle aj waj! my też chcemy dobrze zarabiać dajcie nam miejsce, na gotowe. Ale na początku to tylko podśmiechujki były.

    • Pytanie: czy gamedev tworzył z siebie środowisko przyjazne kobietom? Czy gry były pozbawione uprzedmiatawiania? Wątpię. Afera z Blizzardem pokazuje, że nawet współcześnie praca kobiet w niektórych studiach może przypominać codzienny horror. „Ale jak to nikt nie pisze o horrorze mężczyzn”. Piszemy. O przepracowaniu oraz crunchu, który zabiera ojcom z gamedevu wieczory z dziećmi i weekendy. Wtedy nie widzę podobnych komentarzy.
      Rozumiem, że można się nie zgadzać z artykułem i przedstawionymi rozwiązaniami. Ale z większości obecnej tu „krytyki” wylewa się bokami i cieknie frustracja oraz agresja. O czymś to świadczy – moim zdaniem. Apeluję o przemyślenie sobie pewnych spraw.

    • Bo nie jest tajemnicą, że niezależnie, czy parytety są słuszne czy nie, to są dla mężczyzn realną stratą.
      Ludzie nie patrzą na tego typu sprawy z punktu widzenia zasłony niewiedzy („Zasłona niewiedzy oznacza sytuację, gdy każda osoba ignoruje to, w jaki sposób różne opcje wyboru mogą wpłynąć na nią samą, nie wie, jaką rolę przyjdzie jej pełnić w społeczeństwie i decyduje tylko na podstawie ogólnych charakterystyk.”) tylko własnego ja, więc nie powinno nikogo dziwić, że sporo osób zawsze będzie przeciwna, bo postrzega to jako zjawisko negatywne dla nich samych.

    • „Rozumiem, że można się nie zgadzać z artykułem i przedstawionymi rozwiązaniami. Ale z większości obecnej tu „krytyki” wylewa się bokami i cieknie frustracja oraz agresja. O czymś to świadczy – moim zdaniem. Apeluję o przemyślenie sobie pewnych spraw.”

      Chcesz napisać, że znowu wylewa się ten toksyczny męski szowinizm? Nie krępuj się, dzisiaj już prawie każdy kopie leżącego, kolejny cios z twojej strony nie zrobi różnicy.

    • „Czy gry były pozbawione uprzedmiatawiania?”

      Nie bylo.

      „Afera z Blizzardem pokazuje, że nawet współcześnie praca kobiet w niektórych studiach może przypominać codzienny horror.”

      Ta afera, jak i kilka podobnych, pokazuje, że najwięcej tego typu szkieletów w szafie „przypadkiem” mają ci, którzy najmocniej lansują się na postępowych. No ale to na pewno czysty przypadek 🙂

  30. „Dzięki dyrektywie Parlamentu Europejskiego […] udział kobiet zwiększy się wkrótce do 40% (w gronie dyrektorów i dyrektorek niewykonawczych) lub do 33% (ogół dyrektorów i dyrektorek). Rodzime studia mają czas do lipca 2026 roku, by wprowadzić jej zapisy w życie. W przeciwnym razie będą musiały ponieść sankcje”
    Zaraz. Mamy, dajmy na to 5 osób w radzie nadzorczej, samych facetów. To co, wywalamy 2 losowych i na ich miejsce bierzemy kobiety czy generujemy 2 dodatkowe stanowiska, bo dyrektywa każe (i karze za ich brak)? Idąc dalej, jeśli nie mamy na te stanowiska odpowiednio dobrych kandydatów, to bierzemy kogokolwiek z łapanki, byle miał właściwy sprzęt między nogami? I idąc jeszcze dalej, co zrobić, gdy w danej branży parytet będzie wymagać większego odsetka kobiet, niż jest rzeczywiście zainteresowanych? Jak to rozwiązać? Wręczać nakazy pracy czy jak?

    Idiotyczne myślenie, że wystarczy coś nakazać (albo czegoś zakazać), a złożony problem, sam się rozwiąże. Pewnie, być może rzeczywiście w niektórych przypadkach da to szansę osobom z kwalifikacjami, które inaczej tej szansy by nie miały. Tyle, że jednocześnie bierze się wiele osób tylko dlatego są kobietami. Cóż, można coś wymusić przepisem, ale efekt będzie w rzeczywistości odwrotny od oczekiwań. W końcu trudno oczekiwać, że ludzie, którzy na swoje stanowiska musieli zapracować, będą szanować osoby, które dostały taką samą robotę, bo że mają takie, a nie inne elementy anatomii. A najgorsze jest to, że rykoszetem dostanie się też tym kobietom, które na stanowisko naprawdę zasłużyły, bo będą pakowane do tego samego wora co ich koleżanki z łapanki.

    • „To co, wywalamy 2 losowych i na ich miejsce bierzemy kobiety czy generujemy 2 dodatkowe stanowiska, bo dyrektywa każe (i karze za ich brak)?”

      Nah, jak postęp to postęp – niech dwóch się zacznie identyfikować jako kobiety.

      Zresztą dodanie dwóch stanowisk nie zadziała, bo wtedy już będzie 7 miejsc, a 2 z 7 to tylko 28,57%, więc nadal pod kreską. Potrzeba by dołożyć co najmniej 4 stanowiska żeby osiagnąć wymagany parytet

      „A najgorsze jest to, że rykoszetem dostanie się też tym kobietom, które na stanowisko naprawdę zasłużyły, bo będą pakowane do tego samego wora co ich koleżanki z łapanki.”

      Wymagasz zbyt wiele od polityków. Część jest zbyt głupia, żeby to ogarnąć, a pozostali pewnie szczerze wierzą, że świat po prostu zadziała tak, jak oni chcą.

  31. „Nie zapominajmy, że nawet prawa wyborcze sufrażystki wywalczyły przecież relatywnie niedawno (w Polsce dopiero w 1918 roku, na mocy dekretu podpisanego przez Józefa Piłsudskiego)” – no tak. Szczególnie, że DOPIERO po nas, w 1919 – Szwecja, w 1920 – Stany Zjednoczone, w 1922 – Irlandia, w 1931 – Portugalia, w 1944 – Francja, w 1946 – Włochy… Później młodzież czyta tekst takiego redaktora i ma kompleksy. Po co pisać prawdę, że Polska była pionierem, jeżeli chodzi o prawa wyborcze kobiet? Zresztą jestem negatywnie nastawiony do całego artykułu, bo w mojej opinii to tylko popis głupoty – wywieranie wpływu na firmy. Rozumiem BHP, rozumiem równouprawnienie i równe traktowanie ludzi w danej firmie. Ok, tego państwo powinno wymagać. Ale ile ma być kobiet i na jakich stanowiskach to jest aberracja. Świadczy o tym, że już nie kompetencje czy zainteresowania mają wpływać na stołek jaki zajmujesz, a odgórnie grupa baranów twierdząca, że tak ma być, bo… Oczywiście stos argumentów bez ładu i składu. Mam okazję pracować z kobietami na stanowiskach wyższych niż moje oraz równorzędnych i kobieta kobiecie nie równa. Są dyrektorki idiotki robiące wyniki jak z wywodu redaktora, ale robią to kosztem pracowników i atmosfery w pracy. Są i kobiety rozsądne, rzetelne oraz pracowite. I teraz jak będzie przymus zatrudnienia kobiet to pytam, czy ktokolwiek zadał sobie trud, żeby ogarnąć i zrozumieć, że stworzy to patologię, która na stanowiska wrzuci zarówno jedne, jak i drugie. Nie będzie fizycznej możliwości zatrudnienia najlepszych, bo jest to taka sama ograniczona ilość jak wśród facetów fachowców. Dziś firmy nie mają ZAKAZU zatrudniania kobiet na jakimkolwiek stanowisku. Dlaczego więc tych kobiet nie ma? Kompetencje. W środowisku inżynierów u mnie w firmie było to widać bardzo czytelnie. Tam, gdzie firma chciała zatrudnić kobietę to musiała przyjąć pięć, by zostawić jedną. Było zwyczajnie ciężko znaleźć kobietę zainteresowaną tematem technicznym na tyle, by nadawała się w dłuższej perspektywie. A jestem z dużego miasta. Dlatego nie jestem i nie będę za NAKAZYWANIEM parytetów lub innych rozwiązań siłowych. A do Ciebie, drogi autorze tekstu, powiem tyle – zamiast pisać takie wypociny to daj przykład: naucz swoją dziewczynę, kuzynkę czy dowolnie wybraną kobietę pisać lepiej niż Ty i zrób jej miejsce. Może doczekamy się mądrzejszych artykułów i wyższego poziomu. Pozdrawiam.

    • Jest jeszcze jeden problem, który ciężko obejść – ciąża. Sam nie mam na to żadnego pomysłu poza objęciem danej kobiety programem intensywnego kursu ponownego wdrożenia. Ale rok (a częściej dłużej) to w IT szmat czasu.

    • Bo tu sie podchodzi do kobiet jak do innego gatunku co jest błędem oczywiście. Jeżeli zrezygnujemy z merytoryki to będziemy mieć takie potworki. Walka ze szklanymi sufitami jest słuszna, ale nie takimi sposobami.

    • „Jest jeszcze jeden problem, który ciężko obejść – ciąża.”

      W moim (byłym co prawda, pół roku temu się przeprowadziłem) mieście w jednym z biur rachunkowych pracują głównie faceci i naczelnym argumentem właścicielki było właśnie to, że mężczyzna nie zajdzie w ciążę.

      Dla równowagi włascicielka innego biura nie zatrudnia mężczyzn. Bo nie i już.

  32. Przyznam, że nawet ja nie spodziewałem się tak kompleksowego przeglądu lęków młodych samców XXI wieku w komentarzach. Sami specjaliści od ginekologii, socjologii, psychologii kobiet – złoto xD.

    • Może to nie kwestia lęków.Może to poczucie niesprawiedliwości,wynikające z faktu że za pomocą dyrektyw, przedstawicielki płci pięknej mają mieć zagwarantowane to,na co mężczyźni muszą zapracować.I o co muszą rywalizować.

    • Ależ ja wiem, że wy kompletnie nie rozumiecie tematu, z tego się wlaśnie podśmiewam.

    • taki śmieszek z ciebie

  33. Jak jedni tak i drudzy eksretmiści po obu stronach barykady jesteście idiotami i nie zmienicie świata na lepsze, bo po prostu wasze ego nie pozwala wam przyjąć racjonalnego myślenia. Dla mnie nie ważne czy jeteś mężczyznączy kobietą czy kosmitą. Jeżeli robisz coś w czym jesteś naprawde dobry i rzetelny powinieneś to robić. A dla tych co chcą kogoś na stanowisku tylko dlatego że jest kobietą, mężczyzną lub kosmitą nie patrząć na kompetencje jesteście takimi samymi idiotami jak ci po drugiej stronie barykady

    • No i lepszej ilustracji tego, o czym pisałem poniżej nie mogłem sobie zamówić:

      „chcą kogoś na stanowisku tylko dlatego że jest kobietą, mężczyzną lub kosmitą nie patrząć na kompetencje”

      I to to właśnie – te 4 słowa na końcu dodała sobie twoja nierozumiejąca tematu głowa, bo nikt tego nigdzie nie napisał ani tego nie postuluje.

      Jak mówiłem – zero zrozumienia, w czym rzecz, tylko histeria. A ponoć to kobiety są nadmiernie emocjonalne :-).

    • no to ty nie rozumiesz bo to jest wyważone i racjonalne co napisałem

    • i nie widzę w swojej wypowiedzi ani dozy histerii więc nie ośmieszaj się

    • Ja tam nie widzę wszędzie ekstremistów (jedynie sporo wzburzonych i niezbyt mądrych misiów w komentarzach) i nie dopisuję sobie w głowie fragmentów, żeby móc się na nie potem denerwować, ale dla każdego coś miłego jak widać 😉

    • czy tu ktoś się denerwuje ?? potrafisz stwierdzić stan emocjonalny człowieka po krótkim tekscie ?? Gdybyś dogłębnie zrozumiał moją wypowiedź zrozumiał byś że niektóre sytuacje i dzisiejsze realia wytwarzają radykalne poglądy z każdej strony, brak jest racjolnaności w działaniach i myśleniu. Przez Co są właśnie tego typu wojenki. Ludzie dzielą się i dzielą. Nie działamy jako gatunek „ludzie” bo każdy uważa sięza mądrzejszego od drugiego

    • Yo, ale to ty dodałeś fragment, żeby się z nim nie zgodzić – kłócenie się z samym sobą trochę mówi o emocjach.

    • hahahah dobry jesteś no koleszko chyba sobie jaja ze mnie robisz ?? wyjaśnij prosze bo jestem ciekaw 😀

    • mamy tu jakiegoś specjaliste od emocji

    • To jak w tym żarcie o blondynce/policjancie – trzeba powtórzyć trzykrotnie? Na szczęście komentarze są nadal dostepne, możesz sobie przeczytać jeszcze raz, bo już dwa razy wyjaśniałem ;-).

    • jeszcze stereotypowym żartem się posługuje, seksista

    • jakie to proste i banalne prawdaż ?? skoro jesteś taki mądry to wyjaśnij proszę

    • Quetz nic nie wyjaśniłeś po prostu odpyskowujesz nie dając żadnych konkretnych argumentów ani nie chcesz prowadzić merytorycznej dyskusji proszę Cie o wyjaśnienie

  34. „Zgodnie z art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej równość jest wartością leżącą u podstaw europejskiej wspólnoty”

    Co tylko udowadnia, ze w traktaty można wpisać co się chce, papier wszystko przyjmie.

    „Zwiększenie obecności kobiet na kluczowych stanowiskach uczyni nas branżą bogatszą ekonomicznie i bogatszą o zrozumienie kolejnych perspektyw.”

    Urocza naiwność 🙂 Zwłaszcza te perspektywy, bo o tym, jak to zwiększenie reprezentacji mniejszosci pozwoli opowiadać zupełnie nowe, lepsze historie w grach słyszę od dobrej dekady, a jakoś tych historii dalej nie ma.

    Chociaż patrząc na to, że w segmencie hentai dominują kobiety to może nie jest aż taki zły pomysł, hmm.

    „Wiem za to, że jestem zmęczony dyskusjami o wadze Aloy i o tym, z kim powinna ona wchodzić w relacje; że „uwodzicielskość” odświeżonej Ady Wong nie spędza mi snu z powiek; że nie chcę się dłużej zajmować kwestią kadrowania tyłka Mirandy – wolałbym po prostu cieszyć się Horizon Forbidden West, Resident Evil 4 Remake i Mass Effect: Legendary Edition. ”

    Ok, mam dobry humor, więc zdradze autorowi pewny, 100% działajacy sposób na to. Za darmo. Uwaga….

    Wyłącz media społecznościowe i przestań czytać wysrywy zachodnich kolegów po fachu specjalizujących się w robieniu z igieł wideł.

    Dziękować nie trzeba.

  35. Wiecie, jak sobie siedzę w pracy, czy wśród znajomych, to ogólnie myślę że Polska to spoko kraj i spoko ludzie, fajnie się żyje, mimo różnych problemów, które dzieją się przecież wszędzie.

    A później wchodzę w internety i z jednej strony atakują katoliccy fanatycy, którzy likwidują linię 666 bo zagraża fundamentom cywilizacji, a z drugiej czarny Aragorn i parytety dla kobiet, ale tylko na najlepiej opłacanych stanowiskach, bo jakże by to tak, żeby były parytety w jakiś „gorszych” pracach.

    Fanatyzm to zło, niezależnie z której strony nadchodzi.

  36. „Ponadto wiele badań – choćby raport Deloitte’a(**) – udowadnia, iż zróżnicowanie kadry kierowniczej poprawia wyniki finansowe spółek i ich rentowność.”

    Chyba jestem ślepy, bo nigdzie w zalinkowanym raporcie Deloitte nie widzę danych wykazujących związek „różnorodności płciowej” z poprawą wyników finansowych, o dowodach nawet nie wspominając.
    Przebiegłem też przez całą edycję VI raportu Women in the Boardroom i jedyne co tam jest, to dane na temat postępu akcji wcielania kobiet do zarządów, z całego świata. Nic o zyskach.

    • BTW ” Według renomowanych badań obecność kobiet w zarządach i radach nadzorczych:
      – zwiększa o 26% prawdopodobieństwo wyższych wyników finansowych (McKinsey & Company, „Win-win: How empowering women can benefit Central and Eastern Europe”, 2021),”

      To ciekawe, że autor, agitując za parytetem, powołuje się akurat na ten raport, ponieważ, cytuję ww raport

      ” We acknowledge, however, that diversity on boards on it’s own is not enough. The corporate culture should also be inclusive so that diverse individuals can stay and thrive.”

      Tłumaczenie: wg raportu McKinsey, sama rożnorodność (osiągana np parytetem) wśród kierownictwa nic nie zmieni, bez zmiany kultury korporacyjnej na dość inkluzywną, by „różnorodni” mogli pozostać i się rozwijać.

    • Zadymek-badacz to zdecydowanie moj ulubiony pokemon <3

    • To jest znamienne, że jeżeli w grę wchodzi jakaś ideologia, to ludzie często nie czytają raportów/prac naukowych, na które się powołują. Ktoś na początku stwierdza, że w takim dokumencie znajduje się jakaś informacja, której tam naprawdę nie ma. Później to leci jak lawina – coraz więcej osób powołuje się na daną pracę, aby uargumentować prawdziwość tej informacji.

      Podobnie było np. z akcją „#nieczekam107lat”.

    • To prawda, dlatego Zadymek pominął fragment, w którym Deloitte mówi o swoich badaniach na temat udziału kobiet w spółkach w NZ, gdzie w przypadku założonego parytetu wzrost finansowy sięgałby USD 881 mln. Pewnie przypadek.

      Poza tym zastanawia mnie też drugi cytat, który przywołuje zadymek, myśląc że przyłapał na czymś Papkina – znajomość spójników łącznych kuleje, czy co?
      Wiem, pytanie retoryczne.

      EDIT: To kazanie poniżej wygląda dość zabawnie zaraz po moim konkretnym zaadresowaniu argumentu, ale no cóż – jak się nie umie odpowiedzieć rzeczowo to zamykanie oczu musi wystarczyć, żeby kruchutkie ego nie ucierpiało zazbytnio :).

    • @TWINIU Fanatyków też łatwo poznać po perspektywie świętej wojny. Mianowicie w dyskusji są tylko „Nasi” i „Wrogowie”, i to staje się naczelnym argumentem w każdej dyskusji. Wiadomo – „Nasi” zawsze mają rację i trzeba ich bronić, „Wrogowie” nigdy nie mają racji i trzeba ich atakować.

      Argumentacja drugiej strony nie ma znaczenia, liczy się kto mówi, a nie co mówi. Guru może głosić największa bzdurę i fanatyk będzie spijał kłamstwo z jego ust, wróg może mówić prawdę, a fanatyk tylko zatka uszy.

      Fanatyk więc zamiast argumentować swoją pozycje argumentami z zasady stosuje ataki ad personam czy ad hitlerum. Wynika to z faktu, że dla fanatyka wystarczy udowodnić, że mówca jest „Wrogiem” i cała jego argumentacja staje się fałszywa.

      Dla skrajnego przykładu fanatyk stwierdza, że „2+2=4” jest faszystowskie, rasistowskie i zagraża całej ludzkości bo tak też twierdził Hitler.

    • Chodzi o ten fragment raportu?
      „Our own Deloitte Access Economics modeling,
      undertaken on behalf of Westpac New Zealand at the end of 2017, found that if New Zealand were to achieve gender parity in leadership, the resulting benefits would lead to economic
      growth of around $881 million”

      To są przewidywania Deloitte na podstawie modeli. Papkin napisał natomiast, że raport tego dowodzi. Jest to pewna „drobna” różnica.

    • „na temat udziału kobiet w spółkach w NZ, gdzie w przypadku założonego parytetu wzrost finansowy sięgałby USD 881 mln.”

      Przecież to jest model i to raport stwierdza wprost.

    • A pewnie, mozna dyskutowac, czy to mocny dowod. Niemniej to jeden przyklad z kilku podanych, wiec zeby udowodnic teze przeciwna musialbys wlozyc nieco wiecej wysilku, bo wiecej danych jest poki co po stronie twierdzenia, ze wiecej kobiet w zarzadach = pozytywne skutki dla firm.

      EDIT: W sumie to nawet jeszcze więcej – ktoś przeciwny pomysłowi większej liczbie kobiet w zarządach (pomijamy już metodę) musiałby udowodnić dlaczego miałoby to ZŁE skutki dla wyników firmy, bo nawet gdyby się okazało, że firma w takim układzie działa bez zmian, to nie wystarczy do porzucenia pomysłu – bo na jakiej wtedy podstawie?
      Więc póki co – ponieważ obserwujemy przede wszystkim pozytywne skutki (co mnie nie dziwi), to wojownicy przeciw „politycznej poprawności” mają trochę pod górę. Sorry.

    • Zacznijmy od tego, że nie ma co dyskutowac nad mocą dowodową bo to po prostu nie jest dowód. I rzecz nie w tym czy kobiety w zarządzie to dobry pomysl czy zły, ale jakimi metodami chcesz do tego doprowadzić. Jakbyś uczciwie powiedział „uważam, ze większa reprezentacja kobiet w radach madzorczych to dobry pomysł” to nawet mógłbym się z Tobą zgodzić.

      Ale nie udawajmy, że jest jakaś inna motywacja niz Twoje czy moje chciejstwo. Zresztą tak juz całkiem prywatnie to osobiście skuteczność ekonomiczna z punktu widzenia organizacji to dla mnie bardzo wątły argument.

      Natomiast powiedz mi czemu, po wprowadzeniu parytetów, dokoptowanie odpowiedniej ilości kobiet lub redukcja męskiej części rady w przypadku rad nadzorczych to dobry pomysł, ale zastosowanie tych samych mechanizmów w przypadku wywołanego do tablicy CD-Action i składu redakcyjnego to już chyba nie do końca? To samo pytanie kieruję do Mateusza Witczaka.

    • „Ale nie udawajmy, że jest jakaś inna motywacja”
      Ale przecież nie udajemy – część powodów jest przedstawiona powyżej, więcej szczegółów w raportach.

      „Zresztą tak juz całkiem prywatnie to osobiście skuteczność ekonomiczna z punktu widzenia organizacji to dla mnie bardzo wątły argument.”
      Na to mogę tylko wzruszyć ramionami.

      „ale zastosowanie tych samych mechanizmów w przypadku wywołanego do tablicy CD-Action i składu redakcyjnego to już chyba nie do końca?”
      Dlaczego? Czy takie prawo obecnie istnieje w Polsce? Czy CDA jest podmiotem, którego ono dotyczy? Zresztą, jak napisał któryś z redaktorów – w ich zarządzie akurat zasiada kobieta.

      Poza tym – dopóki rozmowa toczy się na takim poziomie niezrozumienia istoty sprawy, że słyszę „redukcja męskiej części rady”, to naprawdę ciężko pójść dalej, bo cały czas trzeba prostować górę wniosków wyciągniętych na fałszywej podstawie.

      Nie – parytety nie oznaczają wywalenia z roboty facetów. Nie – parytety nie oznaczają zatrudniania kogoś Z POWODU jego płci. Oznaczają za to np. proces rekrutacyjny otwarty dla wszystkich i dawanie szansy kobietom o takich samych jak mężczyźni kompetencjach, a powodem dla ich wprowadzenia jest fakt (sic) marginalizowania i pomijania kobiet przy takich awansach. Są na to dane, tak samo jak na ciągłe istnienie różnicy płac między płciami na tych samych stanowiskach. To naprawdę podstawa, więc jeśli odmawia się jej zrozumienia, to każda dyskusja jest bezcelowa.

    • „A pewnie, mozna dyskutowac, czy to mocny dowod. ”
      Można dyskutować ze znajomymi przy piwie. Z naukowego punktu widzenia to nie dowód. Z punktu widzenia uczciwego dziennikarstwa też nie.

      „Niemniej to jeden przyklad z kilku podanych”

      Na szybko sprawdziłem również informację z „„Win-win: How empowering women can benefit Central and Eastern Europe” i tu też sprawa nie przedstawia się tak, jak to pokazano.

      W raporcie mowa o korelacji, a Papkin napisał, że „obecność kobiet zwiększa (…)” czyli przedstawił to jako przyczynowość. Jedno może wynikać z drugiego, ale również dobrze drugie z pierwszego. Na przykład więcej firm, które osiągają wyższe wyniki finansowe, zaczyna obsadzać rady nadzorcza na stanowiska kierownicze kobietami. Może być też tak, że oba zjawiska wynikają z jakiejś wspólnej przyczyny. Na podstawie jedynie korelacji nie można wysnuć wniosku, które z tych twierdzeń jest prawdziwe, a zatem żadne nie jest udowodnione.

      Ponadto nadal gdyby korelacja w tym przypadku wynikała z przyczynowości, to badano firmy, które dobrowolnie obsadzały stanowiska kierownicze kobietami. Nie ma gwarancji, że taki sam efekt uzyska się, jeżeli firmy będą do tego zmuszane.

      „(…) bo nawet gdyby się okazało, że firma w takim układzie działa bez zmian, to nie wystarczy do porzucenia pomysłu – bo na jakiej wtedy podstawie? ”

      To by wystarczyło do porzucenia pomysłu, jeżeli oznaczałby kierowaniem się kategorią płci przy awansach na wyższe stanowiska. To by była dyskryminacja ze względu na płeć. Jeżeli firma działałaby tak samo, to dyskryminacja nie wynikałaby z żadnego wyższego dobra.

    • No dobra ale mówimy o najwyższym szczeblu stanowisk, tam osoby pełnią stanowiska wieloletnie i niechętnie się tym dzielą bez względu na płeć konkurenta. Tak to działa. Jakbyśmy obsadzili 100% zarządu kobietami i one by się tam urządziły to nie wiem czy następne pokolenia młodych kobiet miały by tak samo ułatwiony dostęp. Problem szklanego sufitu jest szerszy niż lewica próbuje to sprzedać.

    • Tak, problem szklanego sufitu jest złożony. Nie, to nie oznacza, że dyskusja o parytetach to jedyna dyskusja w temacie. To również nie oznacza, że McKinsey to lewica – używajmy słów, których znaczenie rozumiemy, ok?

      @Twiniu
      „Można dyskutować ze znajomymi przy piwie. Z naukowego punktu widzenia”
      Sorry, ale w zestawieniu „Twiniu” vs. „raporty ekonomiczne specjalistów firm finansowych” obawiam się, że będziesz miał trochę pod górę, żeby wyciągać kartę „dowodu naukowego”. Ale zachęcam, żebyś podzielił się swoimi wynikami i metodologią badań ;-).

    • Na razie na agendzie politycznej problem parytetów wysuwa głównie lewica. To, że próbuje się to sprzedać jak coś obiektywnego i niepodlegającego dyskusji to inna rzecz.

    • Ponownie – McKinsey to esencja kapitalizmu, nie podpadają pod żadną, nawet rozciągniętą jak guma od gaci, definicję „lewicy”.

    • argumentum ab auctoritate

    • „no to śmiało, przed tobą zadanie udowodnienia, że jest przeciwnie, niż twierdzi cała masa raportów ekonomicznych – powodzenia.”

      Jak na razie po sprawdzeniu 2 raportów ekonomicznych stwierdziłem, że wcale nie dowodzą tego, co chciał pokazać Papkin, przytaczając je. Obalanie samych raportów nie jest konieczne. Ma miejsce dosłownie to, o czym pisałem w pierwszym komentarzu.

      Poza tym, jeżeli ktoś chce się odgórnie narzucać firmom kierowanie się kategorią płci przy awansach na wyższe stanowiska, to ten ktoś powinien udowodnić, ze jest to korzystne (czyli wykazać przyczynowość, a nie jedynie korelację).

    • @Simokan
      Ponawiam prośbę o używanie terminów, które się rozumie, najlepiej zgodnie z przeznaczeniem.

      @Twiniu
      Udowadnianie korzyści nie jest konieczne, pisałem o tym wcześniej. Nie zmienia to faktu, że one są, ale to oczywiste.

    • Użyłem terminu lewica z pełną świadomością, temat wbrew pozorom jest polityczny. Nie zmieni tego twoje wywyższanie się.

    • „Udowadnianie korzyści nie jest konieczne, pisałem o tym wcześniej. Nie zmienia to faktu, że one są, ale to oczywiste”

      A ja w odpowiedzi napisałem dlaczegom jest konieczne i dlaczego sam fakt, że firma będzie będzie działać tak samo nie jest wystarczający.

      Cytuję
      „To by wystarczyło do porzucenia pomysłu, jeżeli oznaczałby kierowaniem się kategorią płci przy awansach na wyższe stanowiska. To by była dyskryminacja ze względu na płeć. Jeżeli firma działałaby tak samo, to dyskryminacja nie wynikałaby z żadnego wyższego dobra.”

      Nie odniosłeś się do tego, tylko kazałeś obalać raporty.

    • Ok, jak ktoś świadomie wybiera trwanie w błędzie to rzeczywiście niewiele można.

      @Twiniu
      Ależ odniosłem się: „Nie – parytety nie oznaczają wywalenia z roboty facetów. Nie – parytety nie oznaczają zatrudniania kogoś Z POWODU jego płci. Oznaczają za to np. proces rekrutacyjny otwarty dla wszystkich i dawanie szansy kobietom o takich samych jak mężczyźni kompetencjach, a powodem dla ich wprowadzenia jest fakt (sic) marginalizowania i pomijania kobiet przy takich awansach. Są na to dane, tak samo jak na ciągłe istnienie różnicy płac między płciami na tych samych stanowiskach.”

      Parytety są narzędziem w walce z nierównością – można dyskutować, czy najlepszym, nawet kobiecy CEO mają tu podzielone zdania (wystarczy – ha – poczytać raport Deloiette), ale nie są jedynym narzędziem.

    • Na szczęście wszystkie błędy zweryfikuje czas. Pozdrawiam.

    • „Nie – parytety nie oznaczają wywalenia z roboty facetów.”

      To ciekawe w jaki sposób osiągną parytet, gdy liczba miejsc jest ograniczona, a obsadzają je w większości mężczyźni.

      „Nie – parytety nie oznaczają zatrudniania kogoś Z POWODU jego płci.”

      Oznacza – jeżeli w danej firmie nie spełniono parytetów na dane stanowisko, a firma ma do wyboru zatrudnienie kobiety lub mężczyzny (nieważne byłoby, czy mężczyzna miałby wyższe kompetencje).

      „Oznaczają za to np. proces rekrutacyjny otwarty dla wszystkich i dawanie szansy kobietom o takich samych jak mężczyźni kompetencjach”

      Tak, dawałoby to większe szanse kobietom o takich samych jak mężczyzna kompetencjach. Tyle, że dawałoby to również większe szanse kobietom o mniejszych niż mężczyźni kompetencjach. Co nie wydaje się za bardzo sprawiedliwe.

      ” (…) wprowadzenia jest fakt (sic) marginalizowania i pomijania kobiet przy takich awansach. Są na to dane, tak samo jak na ciągłe istnienie różnicy płac między płciami na tych samych stanowiskach.”

      Parytety poprawiają skutki tego marginalizowania (poprawiają statystykę), a nie przyczyny. Nawet mogą te przyczyny wzmacniać (uprzedzenia, że kobiety dostają się na dane stanowiska tylko dzięki parytetom).

      Dodatkowo wprowadzają pewne problemy. Nie na każde stanowiska jest wystarczająca liczba chętnych kobiet.

      Ktoś np. z redakcji CD-Action przyznał tutaj, że zapraszają kobiety do współpracy, ale się nie zgłaszają. Czy wprowadzenie na redakcję bata, w postaci obowiązkowych parytetów, byłoby wg ciebie dobrym pomysłem?

      „Parytety są narzędziem w walce z nierównością – można dyskutować, czy najlepszym, nawet kobiecy CEO mają tu podzielone zdania (wystarczy – ha – poczytać raport Deloiette), ale nie są jedynym narzędziem.”

      No to właśnie dyskutuję, czy jest to najlepsze narzędzie. Moim zdaniem nie, ponieważ może doprowadzać on do sytuacji, w których mężczyźni byliby dyskryminowani przez daną firmę.

      Fakt, że nie jest jedynym narzędziem pokazuje jedynie, że niekoniecznie trzeba go stosować, ani narzucać firmom z góry.

    • @Quetz
      WTF? Wg Papkina link prowadzi do papieru, który „udowadnia, iż zróżnicowanie kadry kierowniczej poprawia wyniki finansowe spółek i ich rentowność.”.
      A ty mi zapodajesz fragment (którego, fakt nie znalazłem, i dlatego się pytałem) jedynie nawiązujący do zupełnie innego badania (dlaczego Papkin nie podał tego badania?), które mówi o wzroście gospodarczym (zwykle GDP).
      Co ma piernik do wiatraka?

    • To jest fragment tego raportu, którego nie przeczytałeś.

    • @Quetz Nie o to biega.
      Czy twierdzisz, że „resulting benefits would lead to economic
      growth of around $881 million” i „poprawia wyniki finansowe spółek i ich rentowność”, to to samo?

  37. Drodzy panowie,

    W swoim tekście grzecznie wyraziłem aprobatę dla dyrektywy Parlamentu Europejskiego, która to ma zwiększyć udział kobiet w zarządach i radach nadzorczych największych prywatnych spółek. Powołałem się przy tym na rzetelne publikacje naukowe, zgodnie z którymi jest do decyzja po prostu racjonalna.

    Że się dowiem od co poniektórych Czytelników, jakim to jestem debilem i socjalistą – wliczyłem w koszty. Kilku Waszych reakcji zrozumieć jednak nie potrafię.

    Odnoszę wrażenie, że co poniektórzy z Was żyją w merytokracji, dyskryminacja ze względu na płeć nie istnieje od początków cywilizacji, bariery w dostępie do przemysłów kreatywnych (oraz awansów w tychże) to mrzonki, zaś kluczowe organy spółek są obsadzane wyłącznie wyłącznie w oparciu o obiektywne przesłanki.

    Nie chcę tej dyskusji kontynuować, bo nie chce mi się polemizować z „argumentem”, jakoby o awansach powinna decydować merytoryka (czemu zresztą nie zaprzeczam. Powinna!). Słyszę go od 32 lat, mam prawo być nimi zmęczony.

    Zamiast tego pozwolę sobie wrzucić tu garść danych ze świeżutkiego GSNI (Gender Social Norms Index), a więc raportu ONZ. Z badania, które objęło 85 procent światowej populacji wynika, że…

    – 87% światowej populacji jest do kobiet uprzedzonych
    – 58% z nas nie akceptuje aborcji
    – połowa uważa, że mężczyźni są lepszymi liderami politycznymi
    – 40% sądzi, że mężczyźni lepiej sprawdzają się jako menadżerowie
    – gender gap sięga 39%
    – kobiety zajmują mniej niż ⅓ ogółu pozycji menadżerskich
    – 26,5% członków parlamentów to kobiety
    – 25% badanych uważa, że bicie żon jest usprawiedliwione
    – kobiety stanowią raptem 22,8% ministerek (zazwyczaj zresztą przewodzą w „miękkich” ministerstwach, a więc związanymi z pracą, dziećmi czy prawami mniejszości)
    – ogółem udział kobiet w rządach nie przekracza 10%

    Autorki i autorzy raportu twierdzą, że równość osiągniemy za 132 lata. Wtedy, faktycznie, o pozycji nie będzie decydować kombinacja chromosomów. Do tego czasu może jednak zgódźmy się, że mamy problem i ograniczmy dyskusję do jego rozwiązań?

    Albo się nie zgadzajmy, ale przyznajcie wprost, że uważacie się za lepszych, mądrzejszych i bardziej zaradnych od kobiet, z którymi dzielicie życia (bo my, p***ły, jakoś nie gardłujemy w obronie status quo).

    A już na pewno nie piszcie mi, jak to jesteście „za równością”, myślicie „racjonalnie”, a „z biznesowego punktu widzenia” to i owo… Bo, k***a mać, nie żyjemy ani w równym, ani racjonalnym (również biznesowo) świecie.

    • No jak tak emocjonalnie stawiasz sprawę to nie pozostaje mi nic innego jak stwierdzić, że „uważam się za lepszego, mądrzejszego i bardziej zaradnego” bo dalsza dyskusja nie bardzo ma sens.

      Raport ze świata, obejmujący 85% populacji, litości. To prawie tak mocne jak uzyskanie praw wyborczych przez kobiety w Polsce DOPIERO w 1918 roku.

    • Ten raport to już typowa sztuka propagandowa.

      Z tymi uprzedzeniami to też jazda. Ja chcę też przeciwną stronę. Np. pytania uprzedzenia jak np. „Czy kobiety lepiej się opiekują dziećmi niż meżczyźni?”

      Przecież to ma większy wpływ na życie przeciętnego człowieka niż to kogo uważa się za lepszego dyrektora.

      Należy dodać, że jednym z tych uprzedzeń było stwierdzenie: „Kobiety które mają dzieci są mniej skupione na karierze i pracy niż te które ich nie mają”. A to miałoby sens, jakby zestawić to z twierdzeniem „Mężczyźni którzy mają dzieci są mniej skupieni na karierze i pracy niż ci którzy ich nie mają.” Ocenianie uprzedzeń w próżni i założenie, że w stosunku do mężczyzn nie ma żadnych uprzedzeń jest błędne i fałszywe.

      A np. dla mnie oba twierdzenia są prawdziwe. Znam osobiście mężczyzn którzy zmienili stanowisko na gorzej płatne i bez tak dużych szans rozwoju tylko po to by móc spędzać więcej czasu z dziećmi. Nie rozumiem dlaczego uznajemy to za złe.

      Co do uzasadnień dyskryminacji głupota goni głupotę. Nie da się dyskryminacją walczyć z dyskryminacją. 2 razy złe nie czynią dobra. Jest to równie inteligentne jak zaprowadzanie pokoju poprzez podbój i okupację.

      Przykładem jest tu RPA, gdzie się przekonali, że dyskryminacja białych nie równoważy dyskryminacji czarnych.

      W Polsce bonusowe premie dla ludzi z pochodzeniem robotniczo-chłopskim zrujnowały szkolnictwo i mamy taką profesor Pawłowicz, zresztą kobietę.

    • „W Polsce bonusowe premie dla ludzi z pochodzeniem robotniczo-chłopskim zrujnowały szkolnictwo i mamy taką profesor Pawłowicz, zresztą kobietę.”

      A tu bym się nie zgodził, a na pewno nie powiedziałbym, że szkolnictwo w okresie PRL gdy rzeczone punkty obowiązywały, było rujnowane. Powiedziałbym wręcz, że polskie społeczeństwo wykonało duży skok cywilizacyjny względem IIRP POMIMO ogromnych zniszczeń wojennych.

      Ale to temat na zupełnie inną dyskusję.

    • Piszesz o rewolucji i dajesz też obrazek z rewolucji francuskiej, a potem w komentarzu oznajmiasz, że grzecznie wyraziłeś aprobatę, by na samym końcu rzucić mięsem w stronę tych co się nie zgadzają. Bardzo to racjonalne jeżeli tak bardzo lubisz to pojęcie.

      Zmierzam do tego, że właściwie nie dajesz pola do dyskusji, a pytań jest wiele i suche liczby z raportu ich nie zasłonią. Przykład:

      – 40% sądzi, że mężczyźni lepiej sprawdzają się jako menadżerowie

      Czyli 60% sądzi odwrotnie. Całkiem dobry wynik.

      – 26,5% członków parlamentów to kobiety

      50% wyborców to kobiety i głosują na konkretnych ludzi często i tu cię zaskoczę na mężczyzn.

      – 25% badanych uważa, że bicie żon jest usprawiedliwione

      A uwzględniając tylko państwa na bliskim wschodzie pewnie jeszcze więcej.

      – gender gap sięga 39%

      W Polsce ten gender gap jest mniejszy, a są regiony gdzie jest na korzyść kobiet.

    • „– 40% sądzi, że mężczyźni lepiej sprawdzają się jako menadżerowie

      Czyli 60% sądzi odwrotnie. Całkiem dobry wynik.”

      W mojej opinii ten wynik byłby bardzo dobry w Europie, a uwzględniając, ze rzekomo raport obejmuje próbę z 85% populacji to jest wręcz niewiarygodnie dobry. Z naciskiem niestety na „niewiarygodnie”.

    • W artykule mowa o sytuacji w Polsce, a jako argumentu używasz statystyk z badań dotyczących 85% populacji świata. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że ponad 70% ludności świata to mieszkańcy Azji i Afryki. Jaka jest sytuacja kobiet w większości krajów tych kontynentów wszyscy dobrze wiemy. Pytanie: w jaki sposób rzutuje to na sytuacje w Polsce?

    • @Sunrise.

      Szkolnictwo w PRL opierało się jeszcze na osobach wykształconych przed II wojną światową. Tu zmiana nie jest tak gwałtowna, bo profesorem czy dziekanem nie zostaje się zaraz po studiach.

      A ludzie którzy zdobyli posadę za pochodzenie i oddanie partii i zostali wyuczeniu przez ludzi którzy zdobyli posadę za pochodzenie i oddanie partii weszli gdzieś w latach 90.

    • Bez watpienia masz sporo racji zwracając uwagę na ciągłość historyczną, ale zwróć też uwagę na to jaki był punkt wyjścia. Inteligentaktion i w ogóle okres wojny w gigantyczny sposób przetrzebił szeregi nauczycieli kazdego stopnia. Ogromne zniszczenia materialne objęły także placówki oświatowe. A mimo to zredukowano w 15 lat po wojnie analfabetyzm do niespełna 3%. W 1931 redukcja w ciągu dekady wyniosła 10% z do ~21%. Sam dość często spotykalem osoby wykształcone przed wojną, które edukacje ukonczyły na siedmiu klasach szkoły powszechnej. Nie będę się zabijał o punkty za pochodzenie, zwlaszcza, że wprowadzono je relatywnie późno i wlasciwie to nie wiem jak poprawiły mobilność społeczną. Natomiast patrząc po bliższej i dalszej rodzinie czy znajomych to daleki jestem od potępiania okresu PRLu pod tym kątem. Co odczytuję swoją drogą jako paradoks, że część z moich znajomych (roczniki urodzone w latach 80) czy ich rodzicow pomstuje na PRL podczas gdy maksimum tego co mogli robic ich dziadkowie przed wojną to popylanie u pana/Niemca za bauera na folwarku i wspomniane siedem lat powszechnej.

    • „– 87% światowej populacji jest do kobiet uprzedzonych”

      Ależ my wiemy, że są na świecie kultury traktujące kobiety nie za fajnie (łagodnie mówiąc). Tylko jednocześnie wypominanie tego to któraś tam fobia i rasizm, a lewicowi dostają szału kiedy tylko ktoś piśnie czy aby na pewno wpuszczanie jak leci imigrantów z tych kręgów kulturowych to dobry pomysł..

      „Autorki i autorzy raportu twierdzą, że równość osiągniemy za 132 lata.”

      Z takimi dyrektywami jak ta to trzeba by do tej liczby ze trzy zera dopisać. Ta dyrektywa nic w równości nie pomaga. Ona mówi jednej grupie społecznej, że jeżeli założą spółkę i osiągną sukces to mają się podzielić z drugą grupą, podczas gdy druga grupa już takich wymogów nie ma. Świetnie zarządzana spółka z 5 ekspertami w zarządzie, ale tylko jedną kobietą, trafi na celownik UE, spółka z 5 paniami (albo 4 i jednym tokenowym facetem) już nie. Nawet jeśli obie firmy będą miały identyczne wyniki. To nie jest równość ani nawet dążenie do niej.

      No ale skoro juz od dyrektywach mówimy to czekam na kolejne równościowe.

      – dyrektywa nakazująca krajom z obowiazkową służbą wojskową wcielać kobiety. Przymusowo, nie ochoniczki. Skończyło dziewczę 18 lat? No to na komisję wojskową i obowiązkowe pół roku służby jeśli kategoria odpowiednia.

      – dyrektywa nakazująca równe traktowanie kobiet i mężczyzn przy sprawach rozwodowych i ustalaniu opieki nad dzieckiem. To, że w Polsce faceci są tutaj dyskryminowani to żadna tajemnica.

      Jakoś nie sądze, abym się ich doczekał.

      „uważacie się za lepszych, mądrzejszych i bardziej zaradnych od kobiet”

      Oho, wchodzimy w typową lewacką retorykę „nie zgadzacie się ze mną, więc na pewno uważacie tak i tak, tylko boicie się to głośno powiedzieć”

      Jeżeli już to UE najwyraźniej tak uważa skoro doszli do wniosku, że panie same nic nie osiagną i trzeba narzucić zamordyzm.

      „raportu ONZ.”

      Tego samego ONZ, które rok temu lansowało w swoich mediach społecznościowych artykuł, że 11% zabitych w 2021 roku dziennikarzy to kobiety, więc trzeba je chronić? Zupełnie ignorując pozostałe 89%?

      No nie wiem czemu nie potrafię potraktować tej organizacji poważnie.

    • „Z badania, które objęło 85 procent światowej populacji”

      Dali 7 miliardom osób ankiety do wypełnienia? Mają rozmach w tym ONZ. Do mnie nie zaszli, ale na pewno jakiś sąsiad był badany.

      „58% z nas nie akceptuje aborcji”

      No i? Cudowna aborcja, prawo do zabicia swojego dziecka jako największa zdobycz ludzkości. Uważam, że powinna to być ostateczność, dopuszczalna w pewnych przypadkach, ale wypisywanie jej na sztandarach „normalności” jest jak dla mnie… chore.

      ” Bo, k***a mać, nie żyjemy ani w równym, ani racjonalnym (również biznesowo) świecie”

      Nie jesteśmy również TACY SAMI – chyba logiczne, że mężczyźni i kobiety RÓŻNIĄ SIĘ. Świetnie, że się różnimy, bo wzajemnie się uzupełniamy. Nikt też nie zamyka przed drugą płcią – przynajmniej w Polsce – prawa do pójścia w tym czy w innym kierunku. Po prostu są zawody i funkcje częściej wybierane przez kobiety i takie, które są częściej wybierane przez mężczyzn.

  38. Względem odpowiedzi Papkina.
    Jaka równość? To bardzo ważne by zdefiniować o jaką równość nam chodzi. Równość wyników? Równość możliwości? A może chodzi o to że w ciągu 132 lat nastąpi połączenie płci i zamiast dwóch płci, będzie jedna? Bo nie wiem jak można mówić o równości w tak nierównym temacie. Kobieta i Mężczyzna, uwaga, różnią się. A „gender pay gap” było tak wiele razy obalane że aż trochę wstyd dalej o tym pisać.

    Okropnie mnie mierzi jak ktoś na (haha) RÓWNI kładzie stwierdzenia:
    – 25% badanych uważa, że bicie żon jest usprawiedliwione
    i
    – 26,5% członków parlamentów to kobiety
    Jedno to jest prawdziwy problem który wymaga zaadresowania, a drugie to jest… Co to jest? Ciekawostka? Oczywiście teza artykułu kieruje nas w stronę, że to bardzo źle. Że to duży problem z dzisiejszym światem.

    Jeszcze bardziej natomiast denerwuje mnie ustawianie ludzi w dwóch obozach. Bo z przedostatniego akapitu wynika że albo jest się za artykułem albo jest się tym złym.

    Czy mówię że żyjemy w świecie bez dyskryminacji? Oczywiście że nie. Lecz wątpię by wybrane metody wprowadziły coś więcej niż umocnienie przekonań tych z którymi ponoć walczycie. A szczególnie takie artykuły.

    • Właśnie ciekawa sprawa z tym gender pay gap.

      Dwóch pracowników (jeden będący kobietą) pracuje na takim samych, powiedzmy, że identycznych stanowiskach. Załóżmy nawet, że mają identyczne umowy. Ale jeden widzi mniej PLN na swoim pasku wypłaty.
      Dlaczego to od razu coś złego?

    • a uwzględniamy nadgodziny, bo są raporty które mówią, że mężczyźni chętniej biorą nadgodziny?

    • Bo wydajność w pracy nie jest określana przez stanowisko… Nosz kurde, przecież to oczywista oczywistość – stanowisko określa zakres obowiązków, a to z jaką efektywnością ktoś je wykonuje to inna bajka. I od tej efektywności zależy Twoja pensja… Naprawdę w 2023 ludzie nie mają pojęcia jak to działa?

  39. Artykuł w wersji TLDR:
    Mało kobiet w zarządach i radach nadzorczych.
    Unia tupie nogą i nakazuje parytety. Sankcje nieznane. Sposób wdrożenie nieznany. Parytety mają być i basta.
    Przewidywanie „złych” komentarzy pod wpisem.
    Wspomnienie kilku badań i garści liczb.
    Kto się nie zgadza, jest w błędzie.

    —————————————————————————————————-

    A w komentarzach typowa sieczka. Biały koń na quecerzu galopuje i z iście ułańską fantazją broni artykułu. Ludzie pytają o kompetencje i sposób wdrożenia tej wspaniałej dyrektywy, jednak nikt nie potrafi odpowiedzieć. W redakcji mało redaktorek, ale jak się okazuje nikt się nie kwapi dołączać. Wątek o dowodach vs przewidywania założonego modelu. Aż tu nagle Papkin o tym, że 1/4 uważa bicie żon za spoko. Nie ma co.

  40. Nie rozumiem samej idei dążenia do równości płci w danych dziedzinach czy branżach. Co w ten sposób chcemy osiągnąć? Czy jeśli połowa pielęgniarek to bedą mężczyżni a połowa hydraulików to będą kobiety, to coś zyskamy jako społeczeńśtwo? Bycie prezesem spółki giełdowej, to nie jest nic przyjemnego, jak się niektórym wydaje, ciągłe konflikty, stres, naciski od inwestorów, presja graczy, niesubordynacja zespołów, goniące deadline’y, większośc mężczyzn, czy ogólnie ludzi, się do tego nie nadaje, i nie wiem czemu mamy tam na siłę wpychać określoną grupę ludzi podzieloną arbitralnie ze względu na co mają między nogami. Trochę mi to seksizmem zalatuje, że dzielimy ludzi na kobiety i mężczyzn, a potem określamy która grupa ma czym się zajmować w jakiej ilości.

    • ale bycie w zarządzie spółki to przyjemniejsza sprawa

    • Tak czy siak, patrzenie kto ma jaką płęć, przy przyjmownaiu do pracy, to jest imo trochę myślenie z poprzedniej epoki.

    • To myślenie zawsze wraca, a wiesz dlaczego? Bo rywalizacja i bycie najlepszym jest bardzo ciężkie

    • To prawda, zwłaszcza gdy ma się bardziej pod górę niż pozostali.

    • Wychodzisz z błędnego załozenia, że ma być „po równo” Mówią, że tego chcą, bo to brzmi lepiej niż „grupa, której nie lubimy ma według nas lepiej niż grupa, którą lubimy, więc chcemy zabrać tym pierwszym i dać drugim”.

      Jak bardzo lewicowi nie chcieli by zaklinać rzeczywistości, w kwestii zatrudnienia ich parcie do równości to jest gra o sumie zerowej. Ktoś musi nie dostać stanowiska, żeby mógł je dostać kto inny. Te największe kolosy może i faktycznie bedą w stanie z 5 osobowego zarządu zrobić 9 osobowy i płacić dodatkowe cztery syte pensyjki. Tylko w samym artykule już masz, że celem jest zmuszenie również małych spółek, a tam cudów we wsi nie ma, żeby dopasować się do parytetu trzeba będzie degradować.

    • Nie dziwi mnie, ze nie rozumiesz o czym mowa, dotyczy to tylko jakichs 95% komentujacych tutaj.
      Nie „ma byc po rowno”, tylko „pole gry ma byc rowne dla wszystkich” – ponownie, parytety sa jedynie narzedziem, czesto kontrowersyjnym i na pewno nie uniwersalnym. Reszty tej projekcji nie będę nawet komentowal, bo wszystko padlo juz w komentarzach ponizej, ale zgodze sie z Wokulskim, ze takie interpretacje zarowno tekstu jak i tematu swiadcza glownie o kwestiach osobistych, ktore chlopcy powinniscie sobie przemyslec, bo w prawdziwym swiecie mozecie sie lekko zdziwic.

    • „pole gry ma byc rowne dla wszystkich”

      Jakich wszystkich? Ile procent społeczeństwa stanowią ludzie w zarządach. To są promile. Większość mężczyzn nie ma szans na taki awans. Jeżeli stworzymy grupę uprzywilejowanych kobiet to będziemy mieli i tak i tak 99% kobiet na straconej pozycji.

      Osobiście nie mam motywacji do bronienia pozycji tłustych uprzywilejowanych facetów. Więc jeżeli w UE taka dyrektywa przechodzi to ok niech tak będzie. Sam i tak na tym nie stracę.

      Ale poszerzenie tego grona o grupę uprzewilejowanych kobiet i powodzenie tej dyrektywy będzie ośmielało do dalszych parytetów na niższych szczeblach. Tylko jakoś jestem pewien, że te niższe szczeble będą dotyczyć tylko najbardziej prestiżowych zawodów. Nikt o parytetach nie będzie myślał w zawodach pogardzanych i nie dostrzeganych wśród ludzi.

      Bo tajemnicą jest, że mężczyźni owszem zgarniają największe owoce sukcesu w systemie, ale też zgarniają przeważnie największe porażki w systemie(bezdomność, samobójstwa o tym jest cisza).

    • „Jakich wszystkich? Ile procent społeczeństwa stanowią ludzie w zarządach. To są promile”
      Wyciagasz cudaczne wnioski – chodzi o stanowiska decyzyjne ogolnie, gdzie niedoreprezentowanie ludzi z grupy stanowiacej ponad polowe populacji jest obecne i jest konsekwencja glebszych problemow spolecznych. I ponownie – to jeden z wielu elementow dzialan na rzecz rownouprawnienia.

      „Bo tajemnicą jest, że mężczyźni owszem zgarniają największe owoce sukcesu w systemie, ale też zgarniają przeważnie największe porażki w systemie(bezdomność, samobójstwa o tym jest cisza).”
      To nieprawda, jedna z podstawowych krytyk systemu patriarchalnego jest to, ze dziala on takze na szkode wiekszosci mezczyzn – tworzy nierealne i toksyczne wzorce zachowania, podsyca niezdrowe podejscie do balansu zycie-praca i w efekcie doprowadza do wielu tragedii. Ze po prawej stronie sie o tym nie mowi, wcale mnie nie dziwi – w koncu o to chodzi, zeby drony zacharowywaly sie w imie wyomaginowanej wyzszosci na rzecz tlustych kotow wyzej.

    • Ok to musicie jeszcze zmienić nastawienie wielu kobiet na wybór partnera życiowego, bo preferują nadal model patriarchalny gdzie mężczyzna musi więcej zarabiać.

      Tajemnicą jest, że to właśnie te preferencje kobiet motywują mężczyzn do większego sukcesu/ryzyka w pracy.

      To jest też czynnikiem który sprawia taką presje na rynku ze strony mężczyzn.

    • Tak, z takimi stereotypowymi pogladami musimy walczyc, bo kobiety sie z reguly pukaja w czolo, ale mezczyzni biora to na serio, a potem dziwia sie, ze kobiety wola miec partnera, a nie maczomena.

      A tak poza tym to pewnie, ze wiele kobiet ma zinternalizowany patriarchalny światopogląd, ale na szczęście nie wiekszosc.

    • Nie. To wynikało z tego, że faceci w pogoni za zasobami tak naprawdę mieli z tyłu głowy większą szansę na dostęp do kobiety.

      I w zasadzie mieli i mają racje, bo w ten sposób kobiety oceniały zaradność faceta.

      Mechanizm jest prosty jeżeli ma zasoby to jest zaradny i ogarnięty i nadaje się na ojca mojego dziecka.

    • Nie, ten psychoewolucyjny slang jest przede wszystkim myśleniem magicznym, obawiam się. Serio, nie ma za wiele wartości w tych pseudointelektualnych „wyjaśnieniach”.

    • Wiesz, że ten mechanizm występuję bo on jest obecny nie tylko u człowieka.

      Polityka równościowa wg mnie miałaby sens do wprowadzenia dopiero wtedy jakby uposzechniono sztuczną macicę i decyzje o rozrodczości nie była decyzją głównie kobiet.

      Mielibyśmy do czynienia z człowiekim 2.0 i byłaby to zasadna rewolucja.

      A tak to gdy nadal te prymitywne mechanizmy na nas oddziałują to wg mnie są to mżonki to o czym piszecie.

    • Myślę, że wystarczyć zapewnić kobietom pełnię praw o decydowaniu o swoim ciele i osiągniemy dokładnie ten sam efekt.

    • @Quetz, pole do gry jest równe dla wszystkich. Kobiety mają takie same prawa jak mężczyźni, a w niektórych krajach (USA) mają do tego mniej obowiązków wynikających z posiadania tych praw. Jedyna różnica to mentalność – faceci są przeważnie bardziej konkurencyjni, bardziej agresywni i bardziej skorzy do podejmowania ryzyka, a to wszystko się opłaca.

      Odnośnie reprezentacji – kobiety są niedoreprezentowane w zawodzie śmieciarza i na platformach wiertniczych. Tak samo w wojsku. Czy tam też chcesz wprowadzić usilne parytety, nawet kosztem osób bardziej wykwalifikowanych?

      Odnośnie prawa do decydowaniu o własnym ciele, na początku wspomnę, że jestem w 100% za legalną aborcją do pewnego miesiąca ciąży i w konkretnych przypadkach, ale ten argument to jakieś bajki dla dzieci. Kobieta ma prawo decydować o własnym ciele – może iść z kimś do łóżka, albo nie. Konsekwencją seksu jest ciąża, wolność polega na przyjmowaniu konsekwencji, a nie wywijaniu się. Facet w takiej sytuacji nie może „decydować o własnym portfelu” – ma płacić i tyle. I bardzo, kurwa, dobrze.

    • Nie, bo kobiety biologicznie mają przewagą nad mężczyznami.

      Więc przewaga mężczyzn w zasobach dawała pewną równowagę.

      Skąd taki wniosek co do biologii, otóż jeżeli masz 80 kobiet i 20 mężczyzn to zawsze taka proporcja społeczna wygra demograficznie z 80 mężczyznami i 20 kobietami.

    • Ale to żadna przewaga biologiczna. Tu nie ma przewagi. Jest współistnienie. Coś co było z nami od zarania dziejów w takiej, lub innej formie. Wymysły o jakiejś przewadze biologicznej w tej kwestii są śmieszne.

    • Życie kobiety zawsze było ważniejsze od mężczyzny. To jest fakt, który potwierdzają wojny. To kobiety zapewniały populacje narodu i to od nich zależało jak dany kraj poradzi sobie ze skutkami wojny. W Rosji było nawet takie powiedzenie: Baby urodzą. Czyli posyłamy mężczyzn na rzeź, a naszę kobiety zapewnią nam kolejnych mężczyzn na kolejną rzeź. Okropne to było, ale dawało niestety wygraną.

    • „Nie dziwi mnie, ze nie rozumiesz o czym mowa, dotyczy to tylko jakichs 95% komentujacych tutaj. ”

      Nie dziwi mnie, że nie umiesz dyskutować. Weź przykład z Papkina, którego tak tutaj bronisz i się na wszystkich obraź.

      „parytety sa jedynie narzedziem, czesto kontrowersyjnym i na pewno nie uniwersalnym. ”

      UE wyraźnie uważa, że są zajebiste i trzeba je wymuszać. Zresztą jestem ciekaw ilu panów parlamentarzystów oddałoby chętnie stołek koleżance gdyby ktoś uznał, że w PE za mało kobiet i trzeba to zmienić. Oj, coś mi się wydaje, że opadu szczęki by ta liczba nie powodowała.

      „bo w prawdziwym swiecie mozecie sie lekko zdziwic.”

      Jak na razie to „prawdziwy świat” uwielbia weryfikować lewicowe fantazje, tylko jak to robi to lewicowi zaczynają palić głupa i twierdzić, że to wcale nie były ich pomysły i w ogóle o czym mowa. Tak było przy MeToo, tak było przy covidzie i szczepieniach.

      Mój prawdziwy świat to codzienna praca z kilkunastoma kobietami i wszyscy się bez problemu dogadujemy. No ale Quetz i tak wie lepiej, bo jak typowy lewicowy uważa, że zna sie na wszystkim. A jak się nie zna to i tak się zna.

      „Serio, nie ma za wiele wartości w tych pseudointelektualnych „wyjaśnieniach”.”

      Przegenialna samokrytyka. 🙂

      ” w koncu o to chodzi, zeby drony zacharowywaly sie w imie wyomaginowanej wyzszosci na rzecz tlustych kotow wyzej.”

      Wystarczy, że te tłuste koty poudają trochę postępowych a lewica je im z ręki.

    • Akurat podawanie Rosji za przykład jest kiepskim pomysłem. Kobiety same nie urodzą, potrzebują do tego mężczyzn i zróżnicowanej puli genetycznej.

      Inna sprawa, że wiele osób ma takie myślenie i stąd bierze się cały ten parytetowy żart i lewicowy ból dupy. Stąd bierze się fakt, że mężczyźni są chronicznie niedoceniani. Wygłaszanie takich opinii tylko pogarsza problem.

      Życie żadnej z płci nie jest ważniejsze – 100 mężczyzn prawdopodobnie doprowadzi do kazirodztwa w przeciągu dwóch pokoleń.

    • Dlaczego przykład Rosji jest zły? Rosja przez stulecia wygrywała demografią.
      Kobiety potrzebują meżczyzn ale w mniejszej proporcji niż mężczyźni kobiety.

    • Kobiety potrzebują mężczyzn, bo same się nie obronią, bo same nie zapolują, bo same nie zbudują schronienia. Nie mają do tego warunków fizycznych.
      Przykład Rosji jest zły, bo tam życie każdego obywatela jest gówno warte – faceci to mięso armatnie, a kobiety to przenośne macice. W nowoczesnym świecie Rosja przegrywa na każdym froncie właśnie przez takie podejście.

  41. Hehehe… Matołuszek najpierw rzucił gównem w wentylator a teraz fochy stroi i przeklina, bo ktoś śmie racjonalnie kwestionować jego punkt widzenia…

    Droga redakcjo CD-Action, jeżeli tak bardzo zależy Wam na pozbyciu się resztek wiernego z dawnych lat audytorium i zmniejszaniu zasięgów to publikujcie takie popłuczyny dalej!

    I pomyśleć, że kiedyś miałem Was za opiniotwórczych… Staliście się w moich oczach prawie tak samo obleśni jak „nowy” Gamespot. A w każdym razie niewiele Wam brakuje.

  42. Papkin, jesteś trochę niepoważny w swojej argumentacji. Albo się zgadzamy, albo patrzymy na kobiety z góry? Manipulujesz danymi używając ich w zupełnie innym kontekście, ale nie mam prawa tego wypomnieć? Powoływanie się na raport GSNI zbudowanym na podstawie danych z 80 krajów to też jakiś absurd. Przypomnę, że jak byk w raporcie zostało napisane: „The index, covering 85 percent of the global population, reveals that close to 9 out of 10 men and women hold fundamental biases against women.”. Każdy człowiek ma jakieś uprzedzenia, ty też. W swojej odpowiedzi mogłeś napisać ” Moi drodzy” , a nie „Drodzy panowie”. Skąd w Tobie takie uprzedzenia Papkin? Może teraz zrobimy raport w druga stronę, o Twoich uprzedzeniach?

  43. o kurde 171 komentarzy co za kapitalizacja

  44. Równość zawsze dotyczyła w pracy zapewnienia takiej samej szansy na dołączenie na dane stanowisko oraz takie samo traktowanie.
    Tutaj równością określa się zapewnienie stanowiska.
    Coś tu poszło w zdecydowanie złym kierunku i przez wielu jest on traktowany jako jedyny słuszny, co nieco sprawia wrażenie wręcz fanatyzmu…

    • ciekawi mnie tylko jak można wyrównywać asymetrię

    • A trzeba? Może po prostu należy lepiej wychowywać kobiety, żeby miały lepszą kulturę pracy i wyostrzony instynkt przetrwania?

    • nie wiem czy wiersz to kobiety chcą być karierowiczkami niż rzetelnymi pracownicami, a instynkt przetrwania mają bardzo wyostrzony tylko nieaktualny

    • Nie wiem skąd taki wniosek. Z mojego doświadczenia, tak, wiem – agendota, wynika, że kobiety wolą cicho zapierdalać licząc, że ktoś je zauważy. Ale tak są wychowywane. Dziewczynę w szkole chwali się za przeciętność, faceta za bycie wybitnym.
      Oczywiście, są kobiety karierowiczki i przeważnie nazywa się je „strasznymi sukami”. One robią dokładnie to co musi zrobić przeciętny facet, ale brakuje im w tym ogłady, którą przez wieki w takich sytuacjach wyrobili sobie mężczyźni.

    • Widzę, że anegdotki są dla ciebie mało wartę, dlatego nie dam swoich wspomnień ze swojego liceum kiedy to dziewczyny próbowały oszukiwać by dostać się na architekturę i prawo zamiast tego dam link

      https://www.youtube.com/watch?v=cDMjNJGHHPY&t=1123s&ab_channel=StrefaPsycheUniwersytetuSWPS

      Polecam też sprawdzić badania o polskiej kulturze pracy ze względu na płeć.

    • A podzielisz się takimi badaniami? Ładnie proszę:3

      Edit: ciekawy filmik. Całe szczęście, że sam jestem managerem i wiem co nieco o stylach zarzadzania. Pani Aleksandra ma 100% racji, ale… Jak to bywa strasznie to upraszcza – nawet w pracy kreatywnej są momenty powtarzalne, momenty gdzie trzeba zapierdalać i momenty gdzie nie wiadomo co tak naprawdę trzeba stworzyć. Stylami zarządzania trzeba umiejętnie balansować, w zależności od sytuacji i człowieka, z którym aktualnie rozmawiamy. Będąc programistą dużo bardziej nakręca mnie pace setting niż demokracja. Nie mam też nic przeciwko stylowi autorytarnemu jeżeli sytuacja tego wymaga. Chociaż z pewnością lubię mieć wpływ na to co robię. Tego po prostu trzeba się nauczyć.

    • Jak napisz, co sądzę o tym, co powiedziała dr Aleksandra Cisłak.

      Edit: Przypominasz mi pewnego youtubera jego retoryka to coś w tym stylu ” masz 100% racji, ALE nie przekonasz mnie. Co prawda powołałeś się na naukową ekspertyzę, jednak ja mam 10 000% racji. Proszę zaakceptuj to, bo wolę swoje własne metody. Dla mnie są one uniwersalne a nawet piękne”

    • Ale przecież prawda nie jest jednowymiarowa. Pani Aleksandra doskonale zauważa, że pewne cechy kobiece sprawdzają się świetnie u liderów w zawodach kreatywnych. Niestety, zapomina wspomnieć, że każdy dobry lider nie tylko prezentuje mieszankę cech męskich i żeńskich (jak każdy człowiek), ale potrafi też nimi balansować i korzystać z wybranych cech odnośnie sytuacji. Jak sama zauważa, w sytuacjach braku jasności czy zwiększonego zapierdolu cechy męskie są nieodzowne. A akurat takich sytuacji w szeroko pojętym programowaniu jest bardzo dużo.

      Ostatecznie, czy kobita czy mężczyzna, przywództwo wymaga mieszanki cech, o czym Ola nie wspomina. Inna sprawa, że komuś kto na co dzień jest bardziej autorytarny łatwiej jest się w takiej sytuacji odnaleźć, niż osobie, która mimo, że świetnie balansuje, skłania się raczej ku miękkiej ręce – ot dzień jak co dzień, a nagła zmiana na „gorsze” może prowadzić do spadku motywacji.

    • Są pewne cechy czy elementy stałe i dominujące jeżeli chcesz zastosować jaką funkcjonalność po znikomych cechach to możesz sam się okłamywać, że prawda jest wielowymiarowa. Ja jestem za tym co wcześniej powiedziałem , dla wyjaśnienia dodam prawda ma wiele cech, ale to ich suma ma ostateczny wymiar. Dlatego w szkole uczy się pisać rozprawki i recenzję. (Na sprawach rozwodowych analizuje się dowody i ich zależności)

  45. Pamiętacie kiedy CDA było zabawne i fajnie pisali o grach? Dziadkowie tacy jak ja pamiętają.

    Co to w ogóle za wypociny? Jakieś dziecinne zakłamywanie rzeczywistości i wpychanie kogoś na pozycję władzy ze względu na płeć? Halo, Witczak, tak, tu XVI wiek, chcę swoje poglądy z powrotem.

    Kobiety, jeżeli będą chciały przebijać się w pracy, to wyrobią sobie tę samą agresję i chęć podejmowania ryzyka co faceci. A, nie czekaj, nie wyrobią, bo 99% populacji nie ma tych cech na tyle rozwiniętych żeby zasiąść na fotelu prezesa jakiejś spółki. Cała ta wasza lewicowa równość płci ogranicza się do pozycji władzy i zawodów uprzywilejowanych. Jak ostatnie simpy liczące na darmowy słoiczek wody po kąpieli albo zdjęcie pośladka, wypychacie kobiety na piedestał. Jeżeli kobieta chce podwyżki, awansu czy posadki i fotela prezesa, to polecam stanie się bezwzględną cyniczną mendą – dokładnie to musi w pracy robić facet, żeby dojść w takie miejsce. Odrzucić swoje człowieczeństwo i jechać po trupach.

  46. jest już ponad 200 komentarzy

  47. Większość komentarzy pod tym artykułem… przywraca mi wiarę w ludzkość, a w każdym razie w nas, Polaków. Jeszcze potrafimy zachować zdrowy rozsądek. Rewolucja? Jak słusznie ktoś wcześniej zauważył, lepiej postawić na ewolucję. Zachęcanie kobiet do wejścia w rynek gamingowy jest ok, ale powyższe rozwiązania prawne to gruba przesada. Czy gospodarka centralnie sterowana się sprawdziła? Jeśli nie, to po co wracać do podobnych rozwiązań i wymyślać X-letni plan wsadzania na siłę kobiet na traktory/wysokie stołki?

    • Ciekawe spostrzeżenie. Mi też ta dyrektywa PE kojarzy się z poprzednim (i słusznie minionym) ustrojem.

      „Taki jest plan KC PZPR. Wykonać, nie dyskutować!”

      PE zaklina rzeczywistość, usiłując niczym biblijny El sprawić, by ich słowo stało się faktem. Ma być taki a taki odsetek kobiet na szczytach. A jak to zrobić, i czy w ogóle się da, to już nie ich problem.

      Wykonać, nie dyskutować!

      Jeśli im się powiedzie, może im to wejść w krew. Ciekawe jakie jeszcze beznadziejne polityki zastąpią kwotami.

  48. Papkin czynisz świat gorszym miejscem. Doceniam Twój wkład. Uielbiam jak świat płonie. Kocham nienawiść. Karmię się tym, jak ćpun heroiną. Więcej takich artykułów. CD-Action zatrudnijcie go na stałe.

    • lepiej i bez sarkazmów podsumować coś w stylu nie tędy droga CD-A

    • Niestety CDA od dawna ma w nosie opinie czytelników. Wystarczy sobie przypomnieć co było wiele lat temu, jak wpuszczali konsole na łamy. Z rozbrajajacą szczerością stwierdzili, że nie robili ankiety w tej sprawie, bo doskonale wiedzieli jaki byłby wynik.

  49. Ponad 200 komentarzy. Co jak co, ale autorowi należy się szacunek za wywołanie dużej dyskusji. Mamy tu wiele dobrych komentarzy po obydwu stronach i wiele ciekawych wniosków można wyciągnąć. Czy istnieje problem? Jak najbardziej, wszyscy go widzimy i stąd aktywność użytkowników. Czy mamy jakieś dobre rozwiązanie? Tutaj chyba musimy jeszcze bardzo długo dyskutować i rozmawiać aby osiągnąć jakiś kompromis. I piszę to jako osoba pracująca w typowo kobiecym zawodzie i spotykająca się z towarzyszącymi temu „nieprzyjemnościami i problemami”.
    Pozdrawiam i dobrej soboty wszystkim życzę.

    • Dzięki i nawzajem. Ważne, żeby tej dyskusji nie zamykać prostym inwektywem w drugą stronę.

    • Problem jest taki, że politycy wymyślają rozwiązania na prędce, na kolanie, byle tylko błysnąć i pokazać, że są potrzebni, ale jak ich pomysły wybuchną komuś w twarz to konsekwencji nie ma, bo to nie ich twarz.

    • Przepraszam, ale żadnego kompromisu. O składzie zarządu prywatnej spółki powinna decydować wyłącznie wola/kaprys właścicieli tej spółki. Nie chodzi o to, żeby znaleźć jak najlepszy sposób na ograniczanie ich w tym zakresie, tylko o to, żeby ich NIE ograniczać.

    • To akurat zależy od tego o jakiej spółce mówimy. Kto inny powołuje zarząd w spółkach z o.o. (wspólnicy), kto inny w akcyjnych (rada nadzorcza, a radę powołuje walne zgromadzenie). W komandytowej (i komandytowo akcyjnej) w ogóle nie ma takiego organu jak zarząd, tę rolę pełnią albo wspólnicy albo komplementariusze, zależy czy sama komandytowa czy komandytowo akcyjna (ciekawe w sumie jak parytety tutaj chce UE wymusić)

    • Tak, wiem to wszystko. Jeszcze pominąłeś spółki partnerskie (są też spółki cywilne, ale to już zupełnie inna bajka, de facto umowa, nie oddzielny podmiot). Ale to niczego nie zmienia. Ostatecznie władza nad spółką wywodzi się z woli jej właścicieli. I tak być powinno.

  50. Ciekawe. Dobry tekst, Papkin.

Dodaj komentarz