Call of Duty: Modern Warfare 3 – recenzja

Call of Duty: Modern Warfare 3
Wersja testowana: X360, PC
Wersja PL: tak (napisy)
Zacznijmy od singla – tym bardziej że jeszcze wyraźniej niż w poprzednich odsłonach serii jest to raczej wstęp do prawdziwego „CoD-?owania”, a nie najważniejsza część. Nie znaczy to jednak, że sprawę pokpiono: to najlepsza kampania dla jednego gracza w całej historii cyklu, koniec, kropka i pętelka. Fabularnie jest równie dobra, jak w Call of Duty: Black Ops, pod względem jakości sekwencji stoi na poziomie Call of Duty 4: Modern Warfare, rozmachem zaś przerasta nawet Call of Duty: Modern Warfare 2.
Ta filozofia „best of” – czerpania z najlepszych elementów wcześniejszych części – przyświeca zresztą MW3 jako całości, ale w singlu widoczna jest najbardziej. Trafimy tu na niemal dosłowne „cytaty” najlepszych misji sprzed lat: jedna łączy snajperski poziom z Call of Duty 4 z przebieżką przez fawele z Modern Warfare 2; kolejna pozwala usiąść za celownikiem AC-130, ale zrobić nieporównywalnie większą zadymę niż w Death from Above. Jeszcze inna to błyskotliwa powtórka Cliffhangera z MW2, zaś parę momentów sięga nawet głębiej w historię cyklu, przypominając batalistyczne sceny z Call of Duty 2. Takie podejście ma swoje plusy i minusy: z jednej strony daje gwarancję, że gra zrobi wrażenie, z drugiej jednak gubi się efekt zaskoczenia. Po śmierci napromieniowanego żołnierza i masakrze na lotnisku naprawdę nie trzeba wróżki, by przewidzieć, co stanie się z rodzinką, która ma pecha urlopować się w Londynie akurat wtedy, gdy miasto atakują terroryści. Warto jednak dodać, że podobnie jak na każdej dobrej płycie „Best of”, znajdziemy tu jedną, dwie nowe kompozycje. Modern Warfare 3 ma swoje momenty: jednym z nich jest np. poziom Zwrot do nadawcy, którego duża część rozgrywa się w miasteczku podczas burzy piaskowej.
Dodatkowo cieszy fakt, że trylogię zapoczątkowaną w 2007 roku udało się zamknąć sensownie, zgrabnie i dość wiarygodnie (oczywiście według standardów produkcji, która nie ma problemów z wysadzeniem londyńskiego metra). Jasne – zdrowy rozsądek, a jeszcze bardziej umiar, nie dostały biletu na tę przejażdżkę, ale kto by na to narzekał, gdy dosłownie od pierwszej chwili właściwej rozgrywki trafiamy w sam środek wojennego chaosu. Przedstawionego oczywiście w „stylu Call of Duty”, a więc oskryptowanego od początku do końca, wyreżyserowanego niemal w każdej sekundzie – to faktycznie interaktywny film, w którym uczestniczymy jako jego główny bohater.
Ważne jest jednak to, że rzeczywiście bierzemy udział w przedstawianych na ekranie wydarzeniach – wraz z MW3 w przeszłość odchodzą misje z Black Opsa, które można było przejść, nie oddając ani jednego strzału, bo skrypty wykonywały za nas całą mokrą robotę (sterując odpowiednio zachowaniami towarzyszących nam żołnierzy). Tu trzeba walczyć, i to całkiem hardo. Poziom trudności podniósł się i reprezentuje mniej więcej rejony World at War: na normalnym wszystko idzie dość gładko i raczej bezproblemowo, a ginie się sporadycznie i przez nieuwagę, jednak na Hardened (dla fanów serii tym właściwym, od którego zaczyna się zabawę) może być ciężko już w pierwszej misji. Modern Warfare 3 nie marnuje bowiem czasu. Po krótkiej, nieinteraktywnej scence, która w kilkadziesiąt sekund przenosi nas znów w sam środek globalnego konfliktu rozpętanego przez szalonego terrorystę-nacjonalistę Makarowa, trafiamy na ulice Nowego Jorku atakowanego przez potężny desant wojsk rosyjskich. Tak zaczyna się „jazda” (to słowo pasuje tu najlepiej): sekwencja momentów, w których co chwila coś wali nam się na głowę, zza każdego rogu wypada co najmniej kilkuosobowa grupka przeciwników (za którą podąża transporter opancerzony), a kiedy tylko zaczniemy zastanawiać się, skąd ci wszyscy ludzie się tu wzięli, błyskiem zmienia się perspektywa (np. na bezzałogowy samolot Predator), co nie daje szansy na dojście do jakichkolwiek sensownych wniosków.
Z giełdy przez tunel
Historia, która zaczyna się na Wall Street, zabiera nas na pogranicze Indii i Afganistanu, do Afryki, a w końcu na wycieczkę po zdemolowanych europejskich metropoliach. To efektowna i zróżnicowana przejażdżka, pełna zapadających w pamięć scen. Na dodatek wyreżyserowana tak, by nie dać okazji do dostrzeżenia bugów czy absurdów: niełatwo zatrzymać się gdzieś i np. przyjrzeć działaniu AI (niestety, niezbyt wyrafinowanego) czy poszukać niewidzialnych ścian. Wszystko dzieje się zbyt szybko.
Napiszę to jeszcze raz: to zdecydowanie najlepsza kampania dla jednego gracza w całej historii serii. Jednocześnie to też chyba już ostatni rok, w którym fani cyklu dadzą się jeszcze złapać na taki sposób opowiadania historii.
Oddziały bombowe i psy bojowe
Po ok. pięciu godzinach gry na ekranie pojawiają się napisy końcowe, zaś po nich zdanie: „Zapraszamy do Specjalnych Operacji”, czyli zestawu misji zaprojektowanych z myślą o dwuosobowym co-opie, które w tej części doczekały się nowego, całkiem udanego wariantu o nazwie Przetrwanie. Cały moduł co-opowy przeszedł zresztą gruntowną przebudowę – ma teraz swój oddzielny „profil”, w obrębie którego niezależnie od multiplayera zdobywamy punkty doświadczenia oraz związane z nimi dodatki i bonusy, inaczej zorganizowano też samą rozgrywkę. Gdy wybieramy Specjalne Operacje, gra pyta nas, czy chcemy spróbować swoich sił w misjach, czy w Przetrwaniu. Te pierwsze to zestaw szesnastu wyzwań, których ukończenie zajmuje od ok. 40 sekund do kilkunastu minut, a które są inspirowane (choć nienachalnie) wydarzeniami z kampanii. Trzeba przyznać, że zaprojektowano je cholernie dobrze – w mądry sposób wymagają współpracy, pozwalają przeżyć doznania nieco inne niż te kampanijne, a przy tym, choć jest ich mało i są dość krótkie, wszystkie mają w sobie jakiś urok, który sprawia, że z przyjemnością przechodzi się je wielokrotnie.
Specjalne Operacje zaprojektowano tak, by były wprawką do trybu multiplayer, co szczególnie widoczne jest w Przetrwaniu – trybie nowym dla cyklu, choć fanom shooterów konsolowych znanym z tak fantastycznych wariacji tego patentu, jak Firefight z serii Halo czy Horda z Gears of War. Przetrwanie to walka z kolejnymi falami przeciwników na szesnastu mapach do wyboru, gdzie w przerwach uzupełniamy amunicję, kupujemy lepszą broń lub różnego rodzaju „wsparcia” (np. Predatora). Zabawa w tym trybie jest przednia, a wpaść można w nią na długie godziny. Inna sprawa, że ani z Firefightem, ani z Hordą 2.0 z Gears of War 3 nie może on rywalizować. Choćby dlatego, że mimo faktu, iż pojawiają się w nim helikoptery, psy i Kolosy, nie jest aż tak zróżnicowany. Dodatkowo pierwsze fale, zwyczajowo w trybach tego typu nudne, tu w ogóle nie są wyzwaniem – do 8.-9. przechodzi się z zamkniętymi oczyma, czekając, aż wreszcie zacznie się coś dziać.
Wyszukiwanie gier: ping < 50 ms
Ocena multiplayera, szczególnie w krótkim czasie po premierze, zawsze jest trudna, w tym roku jednak jest trudniejsza niż kiedykolwiek. Zmian w multiplayerze jest sporo, ale są one raczej modyfikacją zasad i pomysłów, które już znaliśmy – ich udoskonaleniem, rozwinięciem zgodnie z oczekiwaniami graczy. Właściwie więc wypadałoby napisać, że to najlepszy multiplayer w cyklu, i to faktycznie jest prawda – tyle tylko, że wrażenia, jakie towarzyszą zabawie, są niemal takie same jak w poprzednich odsłonach.
Zmiany jednak są i trzeba przyznać, że żadna nie wygląda na przypadkową. Z „blackopsowym” problemem zbyt cyrkowej rozgrywki (z samochodzikami z bombą, psami i atomówką) poradzono sobie łatwo, po prostu usuwając większość tych przesadzonych elementów. Kwestię źle wyważonych killstreaków – czyli bonusów przyznawanych za serie fragów – rozwiązano, zmieniając procedurę ich rozdzielania. Wcześniej były one bezpośrednio związane z liczbą pokonanych przeciwników (nawet wtedy, gdy grany był akurat wariant, który wcale nie wymagał ich zabijania), a każdy gracz dostawał je dokładnie w ten sam sposób – jeśli więc ktoś miał bardziej celne oko i sprawniej zaczajał się na innych, szybciej otrzymywał dostęp do opcji taktycznych, które jeszcze bardziej zwiększały jego dominację. Tymczasem w Modern Warfare 3 wybieramy samodzielnie jeden z trzech tzw. pakietów killstreaków i możemy zdecydować się np. na taki, który przyznaje nam kolejne bonusy nie za zabijanie nieprzyjaciół, a za zdobycie odpowiedniej liczby punktów poprzez wspieranie partnerów z drużyny (nieco upraszczam, ale recenzja nie jest przecież instrukcją). Pakiety wymyślono po to, by ułatwić życie nowicjuszom, ale finalnie będą, zdaje się, pełnić nieco inną funkcję – gracze zaczną dobierać odpowiedni zestaw killstreaków do właściwego trybu gry.
Nieźle sprawdza się też nowy pomysł na odkrywanie dodatków do broni – w Modern Warfare 3 dla każdej pukawki robi się to oddzielnie, co jest niezwykle prostym zabiegiem, maksymalnie uzależniającym od gry. Zdarzyło mi się grać 4-5 meczów pod rząd tylko z pistoletem właśnie po to, by otworzyć nowe gadżety do tej pukawki. Biorąc pod uwagę to, jak ważna jest „własna”, sprawdzona broń w sieciowych rozgrywkach CoD-a (szczególnie na konsolach), łatwo wyobrazić sobie fanów godzinami maksujących ulubione sprzęty: a tym samym grających więcej i więcej, i więcej… Ponarzekałbym natomiast na mapy: są pozbawione wyrazu, nie ma tu niczego, co zapadałoby w pamięć jak Nuketown z Black Opsa czy było tak genialnie zaprojektowane, jak Crash z Call of Duty 4 (jest za to ciut gorsza kopia tej akurat mapy – Bakaara).
Najbardziej znaczącą zmianą w multi jest nowy tryb – Kill Confirmed/Likwidacja potwierdzona – czyli wariant zespołowego deathmatchu, który do zaliczenia fraga wymaga podejścia do pokonanego wroga i zabrania mu nieśmiertelnika. Ta stosunkowo niewielka zmiana w zasadach drastycznie (ale pozytywnie) wpływa na przebieg rozgrywki – w krótkim czasie uczy graczy współpracy, wzajemnego osłaniania się, podbija i tak wysoką temperaturę CoD-owego deathmatchu. Szkoda, że tego typu modyfikacji nie ma więcej – druga nowinka w trybach, Team Defender/Obrona, czyli coś, co można by nazwać „capture the flag w ruchu… i na sterydach”, nie jest jednak aż taką innowacją. W efekcie więc dostajemy najlepsze możliwe „multi z Call of Duty” – czyli perfekcyjne połączenie berka, chowanego i dwóch ogni – ale czy to nie za mało?
Future Warfare?
To zresztą pytanie, które do głowy przychodzi mi natarczywie od pierwszej nasiadówy z Modern Warfare 3. To najlepsza, najpełniejsza, najbardziej przystępna realizacja czegoś, co można by nazwać „stylem Call of Duty” – czegoś na pewno całkiem niezłego, skoro na ten haczyk od dwóch lat łapie się ponad 20 milionów ludzi na całym świecie. Niestety jest to również coś, co w żadnym wypadku nie jest już nowatorskie, a trudno nawet mówić, by było szczególnie zaawansowane technologicznie. (Choć na pewno trzeba było nie lada kunsztu, by wycisnąć z silnika graficznego, którego korzenie sięgają niemal dekadę wstecz, tyle, by mógł on konkurować z najnowocześniejszą zabawką EA).
Modern Warfare 3 zasługuje na dziesiątkę w kategorii „gra z serii Call of Duty”, ale nie jestem przekonany, czy mimo niepodważalnego sukcesu rynkowego równie wysoka ocena należy się wciąż samej serii – jej sztuczki, atuty i słabości doskonale już znamy, a wiele z nich, często z lepszym skutkiem, udało się już odtworzyć w innych produkcjach (ale nie, nie w TEJ). Żaden inny tytuł nie połączył jednak jeszcze tego wszystkiego na jednej płycie DVD – i tym Modern Warfare 3 wygrywa. Ale jeśli za rok seria nie przejdzie prawdziwej rewolucji, może być z nią krucho. Ktoś w Activision powinien przypomnieć sobie Guitar Hero – jeden z największych fenomenów obecnej generacji gier, po którym dziś zostało ledwie trochę zalegającego w szafach, plastikowego śmiecia.
Ocena: 8.5
—-
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
130 odpowiedzi do “Call of Duty: Modern Warfare 3 – recenzja”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„takim gniotom jak Sniper Ghost Warrior” … ekhem …
@JendreqCzy Cię chłopie w głowę coś walnęło ostatnio? Ghost Warrior dostał słabą ocenę, Afterfall to gniot, natomiast Hard Reset, sorki, mnie ta gra się podobała. Old School pełną gębą z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami (np. 2 bronie, które można modyfikować jak Ci się podoba 😛 ). Do tego zaleciało trochę Doomem z duszą neo-punku. Gra dostała 6/10… I wg mnie, niesprawiedliwa ocena. ;)MW3 to łatka do MW i tyle. DLC za 150zł. Gra na PC to porażka. FOV hardlocked, FPS locked, Match-making… Bleh.
@ Yendreq To chyba najgłupszy komentarz jaki czytałem dzisiaj (gratki, dostajesz nagrodę ode mnie :PPP). Śmieszą mnie też wypowiedzi „Czego się spodziewałeś”. Powiem więc tobie, (jak dziecku może zrozumiesz) po raz kolejny: Że spodziewałem się czegoś zdecydowanie więcej, niż kolejnego DLC za 150zł. Call of Duty to seria, która stanęła w miejscu od 2007r. A kto nie idzie do przodu, ten się cofa do tyłu.
wielkie halo bez powodu fakt że MW3 to bardziej zestaw misji, łatka, remake czy jak to nazwiecie nie zmienia faktu że BF3 to praktycznie taka sama zasada te same zasady rozgrywki w nowej szacie ani jeden ani drugi tytuł nie jest rewolucją ani nawet innowacją dla gatunku obydwa tytuły będą miały i już maja zwolenników i przeciwników nie ma sensu obrażać się nawzajem skoro obydwa tytuły odcinają kupony od dawnej chwały ciężko wprowadzić coś nowego do tych gatunków a te studia po prostu robią dobre gry
a ja znalazłem wiele bugów, nś czy innych choler. Podam przykłady: misja po zabraniu volka na moście (jako frost, nie jeszcze w ah) jeśli zrzucisz granat oznaczający w wode, nie dość że okaże się że to ruchome podłoże a nie woda, to gdy zrobi nalot na tą „wodę” zostanie ślad po wybuchu….
i ta czesc takze pewnie bedzie fajna ale stanowczo wole model of hono niz coda cod spada pod medala jego jak dla mnie zadna czesc coda nie przebije
i ta czesc takze pewnie bedzie fajna ale stanowczo wole medal of honor niz coda cod spada pod medala jego jak dla mnie zadna czesc coda nie przebije
Dla mnie lepsze jest call of duty od medal of honor.Grałem w obie gry i dla mnie są one bez porównania.
Żałosna ocena z żałosnej recenzji żałosnej gry. Taki Rage dostaje 5/10 a gówniany odgrzewany kotlet, zabugowany i zacofany dostaje 8.5/10 a dlaczego? Bo to znana marka CoD a jej nie można obrażać… CD-Action się całkowicie skomercjalizowało.
Większość widzi że to DLC do MW2 ale takie „coś” dostaje tytuł najlepszej strzelanki 2011roku (sic!) na VGA 2011. A gra jako całość reprezentuje „poziom” lat 2007/08. Cóż, takie czasy.
„Ale jeśli za rok seria nie przejdzie prawdziwej rewolucji, może być z nią krucho.” to samo było przy recenzji Black Ops. Przy MW4 skopiujcie ten tekst i będzie kolejna recka 😛
@NahjekJLB Rage 7.5/10 więc jeżeli masz problemy ze wzrokiem to do okulisty lub z czytaniem to do szkoły. MW3 jest zabukowane, czy ty może uruchomiłeś tą grę ???|@EjPii MW4 nie będzie. To była ostatnia oficjalna część serii MW. Za rok będzie BO2, a za dwa lata WaW2? Ale wątpię bo ta część była do bani, więc będzie nowy podtytuł.|@Cortas CDA nie wystawia oceny tylko ze względu na grafikę : aby wystawić ocenę muszą ocenić grywalność, czy ma bugi, animacje, optymalizacje… itp gracz powinien wiedzieć co jeszc
@Virley|Może były dwie recenzje, jedna w piśmie druga na stronie? Więc zamiast pisać mądre komentarze pomyśl troche.
@Olaf – akurat w przypadku MW3 nie było recki na stronie które zawsze się pojawiają tuż po premierze gry. Pytałem o to redakcję ale zbywano mnie milczeniem. Naprawdę chciałem poznać oficjalne stanowisko CDA ale było wymowna cisza. Według mnie gdyby przed recenzją papierową dali 8.5 na stronie, nie mogliby zignorować fali niezadowolenia, więc wygodniej było nic nie pisać. A tak to zostało wydrukowane i jest. A na stronie cda dali kopie rezenzji z pisma tak na „sztukę”.
@PrivateRyan|Ale mi chodziło o Rage o którym pisał NahjekJLB, a Virley napisał że dostał inną ocene.
@PrivateRyan: Recki na stronie nie pojawiają się zawsze i zwykle są pisane przez inne osoby, a te pisane przez autorów recenzji w CDAction pojawiają się zwykle po publikacji czasopisma. Co do tego, że pytałeś – może być tak jak piszesz, ale… mają do tego prawo. Nie muszą odpowiadać na wszystko, szczególnie jeśli są to dane, które mają być opublikowane wraz z numerem. Nie rozumiem więc twojego toku myślenia bo oni zrobili to co zawsze robią
Jak dla mine starcie BF3 CodMW3 wygrywa…….BBC2:P
Zostawcie CD-ACTION w świętym spokoju. Jeżeli już tak bardzo chce wam się krytykować ich oceny i tok myslenia, to może nie na stronie, która oni stworzyli. Sama jestem przeciwnego zdania o COD, ale nie uważam, że moja opinia się tylko liczy i tyle. Nie jesteśmy pępkiem świata. Jak wiecie to właśnie ich redakcja ma tu większe zdanie, a zawsze uważałam, i uważam nadal, że pracują tam mądrzy ludzie i nie sprzedaliby się za parę groszy i nie napisaliby klamst. Proszę wybaczyć moja śmiałość, ale wasze dywagacje są irracjonalne i tyle.
ktoś wie czemu nie mam polskiej wersji jezykowej kupilem keya PL i sciaga ang :/
według mnie mw3 jest najgorszą częścią od czasu mw1 . Wszystkie części call of duty które wyszły po mw1 to powtórka właśnie tej części tylko odświerzona
@demoskinos616|Na steamie można to zmienić z tego co pamiętam.
lece do sklepu
NO fajnie nedługo se pogram ale to wszystko było! Od mw 1 nie ma nic nowego. mogli by np. dać sterować łodzią podwodną albo coś takiego albo zamiast w czasie teraźniejszym grąć w czasie przyszłym (np.2387.)Moja ocena narazie póki sam nie zagram to 6.5/10
A papier toaletowy też sobie kupicie, jeśli będzie opatrzony magicznymi literkami „CoD”? Oto właśnie, jak wygląda dzisiejszy gracz, który rzuca się na byle kiłę rozreklamowaną na skalę masową. Nie patrzy, że to powtarzalne, nudne już, bez iskry i jadu pierwszych części (zwłaszcza części 1 i 2), że to bez pomysłu zrobiony i na chama wciśnięty schab, który zdążył już spleśnieć i zaśmierdzieć się na maksa.
Dzisiaj przyszedł kurier z grą… Będzie się działo! 😀
@Codfan111 Hahah, jak możesz wystawić ocenę grze, w którą jeszcze nie zagrałeś? 😀
Może „paczał” na Let’s Playa 🙂
To Jest HIT!!!
ja nie wiem czy kupic te gre na ps3 czy na peceta:) . ale i tak wole grac na ps3 lezac na kanapie:)
Mam na ps3 kompania krotka ale multi super!