60
2.10.2023, 12:54Lektura na 9 minut

EA Sports FC 24 – recenzja. Nowa nazwa to największa zmiana?

Przed premierą najgłośniej było o zmianie tytułu i kobietach w trybie Ultimate Team. Po premierze najgłośniej jest o zmianie tytułu i kobietach w trybie Ultimate Team. I nie może to dziwić, bo nowa odsłona gry piłkarskiej EA Sports jest zwyczajnie nijaka.


Tomasz „Ninho” Lubczyński-Wojtasz

Trudno, by wydawana co roku gra wywoływała gwałtowne uczucia. Wszak osoby niegrające w Fifę mają już wyrobioną opinię o każdej kolejnej odsłonie – „to znowu to samo, tylko z nową cyferką w nazwie”(*). Z kolei ci, którzy w kolejnych edycjach spędzają setki godzin, zdają sobie sprawę, że dostaną ewolucję produkcji sprzed 12 miesięcy. Odbiór serii EA Sports nie zmienia się więc, podobnie jak słupki sprzedaży – EA FC 24 nie będzie pod tym względem wyjątkiem i pod koniec 2024 znajdzie się w czołówce najchętniej kupowanych tytułów roku. A to tylko czubek góry lodowej, jeśli chodzi o przychody, bo „Elektronicy” najpewniej ponownie zanotują rekordowe wpływy z mikrotransakcji.

EA Sports FC 24
EA Sports FC 24

To jeden z powodów, dla których firma nie musi silić się na wielkie zmiany. Drugim, pewnie mniej ważnym, jest brak jakiejkolwiek konkurencji. Od momentu, gdy Konami strzeliło sobie samobója i w miejsce PES-a wypuściło darmowe eFootball, Fifa, a teraz EA Sports FC, jest jedyną sensowną grą piłkarską na rynku. Jeśli więc ktoś chce pokopać przed telewizorem ze znajomymi, to brakuje mu alternatywy i tym samym, chcąc nie chcąc, sięgnie po produkcję EA. I tak to się żyje powoli na tej wirtualnej murawie – wydawca co roku wmawia graczom, że trawa jest jeszcze zieleńsza, a oni kiwają głowami, choć wiedzą, że wciska się im kit. Dla większości bowiem nie chodzi już o rozgrywkę, a o otwieranie paczek i zbieranie kart w Ultimate Teamie.

(*) W tym roku mamy urozmaicenie, tj. „znowu to samo, tylko pod nowym tytułem”.


Idzie nowe

Wraz z nową nazwą w EA Sports FC 24 miało nadejść nowe rozdanie. Próbę odcięcia się od przeszłości widać przede wszystkim w interfejsie, który stał się minimalistyczny, elegancki i zwyczajnie schludniejszy. Czy jego lifting sprawił, że korzysta się z niego przyjemniej? Po 30 godzinach z nową odsłoną wciąż nie umiem się do niego przyzwyczaić i choć widzę potencjał, to pozostaje sporo miejsca na poprawki. „Truskawką na torcie” jest natomiast lag, który często towarzyszył mi w menu na PS5 – wielokrotnie gra nie reagowała na pierwszą komendę i dopiero kolejne wciśnięcie przycisku pozwalało na przeskoczenie do następnej pozycji. Bywało to irytujące, jednak osobne miejsce w piekle powinno zostać zarezerwowane dla kogoś, kto postanowił, że w trybie kariery pierwszą opcją w pomeczowym menu będą nudne i powtarzalne wywiady, a nie przejście dalej. Nie mam wątpliwości, że wiele osób będzie, podobnie jak ja, brać udział w dziesiątkach niechcianych rozmówek, zanim wgra sobie na stałe kombinację strzałka w dół + X na padzie do pamięci mięśniowej.

EA Sports FC 24
EA Sports FC 24

Dlatego, choć odświeżenie interfejsu samo w sobie jest mile widzianą zmianą, to ostatecznie pozostawia on wiele do życzenia, podobnie jak oprawa audiowizualna, bo tutaj zmieniło się chyba najmniej – ale „Elektronicy” próbują nam wmówić co innego. O ile soundtrack trzyma wysoki poziom poprzedniej edycji, o tyle komentatorzy brzmią niemal identycznie jak przed rokiem i obecność mieszanego duetu męsko-kobiecego tego faktu nie zmienia. Mowa oczywiście o wersji angielskiej, bo w polskiej ponownie mamy Tomasza Smokowskiego oraz Jacka Laskowskiego. Jakkolwiek obu tych dziennikarzy cenię, tak zacięcia aktorskiego u nich za grosz, a co za tym idzie – przekazywane w sterylnych warunkach emocje bliższe są tym towarzyszącym grzybobraniu niż piłkarskim starciom na najwyższym poziomie.

Podobnie jest zresztą z oprawą graficzną, która może i jest nieco ładniejsza niż poprzednio, ale są to zmiany na tyle niewielkie, że w jej przypadku faktycznie możemy mówić o „tym samym, co przed rokiem”. Dodano wprawdzie nowe scenki rodzajowe przed meczem, w jego przerwie i po ostatnim gwizdku, ale bardzo szybko zaczynają się nudzić i z miejsca je pomijałem. Trudno jednak wymagać, by EA wycisnęło nową jakość z Frostbite’a – chyba że na Switchu, gdzie po raz pierwszy gra działa właśnie na tym silniku. I choć wciąż nie jest to odsłona w pełni nextgenowa, to przynajmniej nie mamy do czynienia z typowym skokiem na kasę, jakim edycje na platformę Nintendo były w ostatnich latach.

EA Sports FC 24
EA Sports FC 24

Wolniej i realistyczniej?

Technologia HyperMotion (w tym roku oznaczona literą V – od volumetric) zarezerwowana została natomiast dla obecnej generacji konsol oraz PC. Co przynosi? Odpowiedź marketingowa brzmi – niespotykany do tej pory realizm i najwięcej w historii klatek animacji przeanalizowanych przez sztuczną inteligencję. Przedpremierowe zapowiedzi sobie, a rzeczywistość sobie. Jak więc jest? Rozgrywka w FC 24 okazała się wolniejsza, bardziej taktyczna, a niektóre animacje sprawiają, że symulacja piłkarska chyba faktycznie nigdy nie była bliższa realnym wydarzeniom boiskowym. Tak wygląda najnowszy tytuł EA Sports, gdy wszystko działa, jak należy – czyli jeśli wczytają się właściwe animacje. Często dzieje się jednak inaczej, a wtedy mamy do czynienia z typowym dla Fify pinballem. Piłka bardzo często odbija się po skutecznej interwencji w taki sposób, że zamiast przy obrońcy zostaje przy nodze zaatakowanego napastnika, co owocuje kuriozalnymi golami. 

EA Sports FC 24
EA Sports FC 24

A szkoda, bo niektóre zmiany gameplayowe są jednoznacznie pozytywne – ręczne sterowanie defensywą pozwala na większą kontrolę we własnym polu karnym, a specjalne style gry sprawiają, że najlepsi piłkarze na świecie rzeczywiście są w niektórych aspektach lepsi od rywali. Do tego zawodnicy świetnie wychodzą na pozycje, a także zachowują się mądrzej przy prostopadłych podaniach. Oczywiście ponownie – dopóki wszystko działa, jak należy. Podsumowując, EA Sports FC 24 to jeden z tych tytułów, na które nie zasługujesz, gdy są najlepsze, jeśli nie umiesz znieść ich, gdy są najgorsze. I chyba najlepiej odzwierciedlają to bramkarze, którzy raz bronią strzały niemożliwe, by kiedy indziej wpuścić okropnego babola.


Ultimate Women

O ile jednak ktoś patrzący niewprawnym okiem jedynie na rozgrywkę mógłby stwierdzić, że to produkcja sprzed roku z nowym tytułem, to po odpaleniu Ultimate Teamu różnice widać bardzo wyraźnie. Dość napisać, że nie pamiętam, kiedy ostatnio nowa produkcja piłkarska EA wywołała takie poruszenie wśród społeczności. Wszystko za sprawą dodania kobiet do trybu sieciowego i umożliwienia tworzenia mieszanych składów. W dodatku panie otrzymały całkowicie odrębne, niezależne od mężczyzn oceny. Niektórym co „wrażliwszym” graczom nie spodobało się to, że najlepsze piłkarki mają lepsze statystyki od wielu świetnych zawodników. Nie da się takim delikwentom wytłumaczyć, że gdyby stworzyć jeden system i dopasować do niego wszystkich, to nikt by kobietami nie grał, a tym samym sens dodania ich do UT byłby żaden. A że zaburza to realizm? Moim zdaniem nie ma sensu rozmawiać o nim od czasu, gdy stało się jasne, że kartę specjalną z wysoką oceną może dostać każdy piłkarz za ładny uśmiech. Ponadto nie zapominajmy – to naprawdę TYLKO gra i nie ma żadnej różnicy, kto biega na boisku, póki sprawuje się, jak należy.

EA Sports FC 24
EA Sports FC 24

I tutaj pojawia się problem, bo silnik fizyki czasem głupieje, gdy stają naprzeciw siebie różne płcie – EA musiało wycofać jedną z najlepszych cyfrowych piłkarek, Adę Hegerberg, gdyż glitchowała się podczas meczów. Warto dodać, że panie spisują się zdecydowanie lepiej w ataku, gdzie na plus wypada ich większa zwinność, a słabiej na bramce i w obronie, czyli na pozycjach premiujących warunki fizyczne. I o ile z obecnością zawodniczek w Ultimate Teamie nie mam najmniejszych problemów, to hipokryzją zalatuje nieco decyzja, by uniemożliwić rozegranie towarzyskiego spotkania pomiędzy płciami w trybie szybkiego meczu.


Ewolucje, nie rewolucje

Wśród mniejszych i większych nowości w UT wyróżniają się również ewolucje, czyli możliwość rozwijania wybranych zawodników i zwiększanie ich oceny poprzez wykonywanie stawianych przed nami zadań. Podniosłem w ten sposób overalla Timo Wernera o dwa punkty, a Mateusza Kowalczyka, młodego Polaka z Broendy IF, podszkoliłem aż o 20 (do 83)! Tym samym stał się on w pełni konkurencyjny względem piłkarzy z rynku transferowego. To sprawia, że da się – przynajmniej na starcie – tworzyć własne legendy UT, jak również urozmaicać składy, zamiast decydować się na sztampowe, najbardziej przydatne karty. 

EA Sports FC 24
EA Sports FC 24

Poza tym to w dużej mierze ten sam Ultimate Team, co w ubiegłym roku. Z identyczną, często toksyczną społecznością, z podobnymi problemami i tak samo wciągający. O ile jednak w głównym trybie multi zmieniło się nieprzesadnie dużo, o tyle w pozostałych nie doszło do niemal żadnych modyfikacji. Wprawdzie do kariery menadżera i pojedynczego piłkarza dodano jakieś nowości, ale po ich sprawdzeniu nie sposób uniknąć wrażenia, że pojawiły się głównie po to, by nikt nie mógł zarzucić kompletnego braku różnic względem ubiegłorocznej edycji. 

Wciąż jak na dłoni widać więc, że największy nacisk EA Sports kładzie na Ulimate Team, bo to ten tryb przynosi firmie miliardy dolarów zysku (w 2021 roku było to 1,62 mld). I tak będzie w dalszym ciągu, czy nam się to podoba, czy nie. Nie zarzyna się bowiem kury znoszącej złote jajka i chyba tylko szefowie Unity wiedzą o tym równie dobrze, co „Elektronicy”. Jako gracze stoimy więc na przegranej pozycji – jeśli nie zdecydujemy się na powrót do najlepszej kopanej w historii, czyli PES-a 6, to musimy godzić się na to, co będą sobą reprezentować kolejne odsłony EA Sports FC. Pozostaje więc trzymać kciuki, żeby następne edycje okazały się odważniejsze i wniosły więcej świeżości do serii, której nowe otwarcie ostatecznie zawodzi. Mogło, a nawet powinno, być o wiele lepiej. Jest bezbarwnie.

W EA Sports FC 24 graliśmy na PlayStation 5.

Ocena

Zmiany są zachowawcze, rozgrywka różni się względem Fify 23 niuansami i o ile momentami gra robi wrażenie, to równie często denerwuje niedopracowaną fizyką. Innymi słowy – szyld się zmienił, psy szczekają, karawana EA Sports jedzie dalej.

6+
Ocena końcowa

Plusy

  • momentami bardzo przyjemna rozgrywka
  • ewolucje w trybie Ulimate Team to dobry pomysł
  • odświeżony interfejs wygląda świetnie
  • najrealistyczniejsze animacje do tej pory

Minusy

  • ogólnie niewiele zmian
  • silnikowi fizyki wciąż zdarza się wariować
  • tryby offline potraktowane po macoszemu
  • interfejs wymaga dopracowania
  • pod względem grafiki seria w dużej mierze stanęła w miejscu


Redaktor
Tomasz „Ninho” Lubczyński-Wojtasz

W CD-Action jestem od 2016 roku, wcześniej publikowałem m.in. w Przeglądzie Sportowym. W redakcji robiłem chyba wszystko – byłem sprzętowcem, prowadziłem działy info i zapowiedzi, szefowałem newsroomowi, jak i całej stronie. Następnie bezpieczną przystań znalazłem w social mediach, którymi zajmowałem się do końca 2022 roku, gdy odszedłem z CDA. Nie przestałem jednak pisać – wciąż możecie mnie więc czytać: zarówno na stronie www, jak i w piśmie.

Profil
Wpisów733

Obserwujących7

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze