31
3.11.2022, 16:00Lektura na 13 minut

God of War Ragnarok – recenzja. Gra roku?

Cztery lata temu, gdy poznaliśmy w God of War historię Kratosa odwiedzającego mroźne krainy Północy, jasne stało się, że prędzej czy później nadejdzie ragnarök – ostateczna bitwa tamtejszego panteonu. A takiej imprezy bóg wojny nie mógłby przecież sobie podarować, nie?


Grzegorz „Krigor” Karaś

Pomijając aspekty związane z krwawą jatką, poprzednia część serii God of War była w istocie grą… o rodzicielstwie i wychowywaniu dziecka. Zmęczony życiem i wydarzeniami w Helladzie Kratos stanął wówczas ponownie przed tym samym wyzwaniem, które w zamierzchłych czasach stało się przyczynkiem do jego krwawego pochodu na Olimp. Tym razem jednak koleje losu Spartanina są szczęśliwsze: zamiast mścić się za intrygę prowadzącą do utraty rodziny, po śmierci żony-gigantki objął opieką syna i ruszył oddać hołd zmarłej. Przy tej okazji dwójka bohaterów wplątała się w wydarzenia kluczowe w nordyckiej mitologii.

God of War Ragnarok
Włócznia to nowa broń, wraz z nią pojawiają się też dodatkowe sposoby na pokonywanie map i kolejne sztuczki do zastosowania w boju.

Boyhood

Powyższe zgrzebne nakreślenie fabuły poprzedniej odsłony jest dla opowiadanej w Ragnaroku historii  kluczowe – mamy tu bowiem do czynienia z bezpośrednią kontynuacją. Kratos i Atreus, złapani w sieć przeznaczenia pchającego ich ku ostatecznej bitwie, próbują stawić mu czoło – cały czas jednak nieuchronnie przybliżają się do zapowiedzianego w starych podaniach starcia między bogami. I o tym właśnie – w szerszym spojrzeniu – jest ta gra. To konfrontacja z panteonem mroźnej Północy, z Odynem i jego poplecznikami. Fabuła drugiej części nowego cyklu God of War dla osób znających choćby pobieżnie mitologię nordycką wygląda trochę jak kolaż. Swego rodzaju układanka, gdzie ze stworzonego wieki temu obrazka ktoś wyciągnął część elementów i zastąpił je zupełnie innymi. Tak właśnie prezentuje się dwójka bohaterów w rzeczywistości u progu ragnaröku: niby się wyróżniają i pochodzą trochę nie z tej bajki, ale jednak nieźle pasują. To bardzo dobrze przemyślana konstrukcja wątków i oczywiście wizja mitologii, której nijak nie można uznać za kanoniczną – bawi za to wyśmienicie. Ale tak naprawdę gra opowiada o czymś zupełnie innym.


To soczysta gra akcji. Ale i dobra historia o dorastaniu i dogadywaniu się ze starym.


Nie wiem, czy oglądaliście film „Boyhood” z 2014 roku. To unikatowa, bo kręcona w ciągu 12 długich lat historia dorastania Masona – głównego bohatera, który na oczach widzów, przez dwie i pół godziny seansu, zmienia się z dzieciaka w mężczyznę. Oczywiście w porównaniu do tego, co widzimy w nowej serii God of War, jest to zupełnie inny świat – ogólny wydźwięk jednak pod wieloma względami bywa podobny. Ragnarok to w zasadzie gra o dorastaniu i zmianach, jakie powoduje ono w relacji między Kratosem i Atreusem. Na pierwszy rzut oka to ci sami bohaterowie, co poprzednio: ten pierwszy dalej jest mrukliwym twardzielem, ten drugi zaś – słabszym, siłą rzeczy mniej doświadczonym młokosem. Na przestrzeni wydarzeń coś jednak w tym – wydawałoby się – poukładanym obrazku zaczyna się psuć. Dorastanie Atreusa powoduje, że ojciec i syn muszą się na nowo dotrzeć – nie tylko określić swoje miejsce w tym cholernie niezwykłym przecież świecie, ale po prostu dogadać się między sobą. Tutaj jednak – w przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej filmu – jest to o tyle trudniejsze, że to Atreus, zgodnie z historią przekazywaną przez gigantów, jest dla losów Północy osobą kluczową. Niecodzienną postacią, dla której Kratos… cóż, w dużej mierze stanowi tylko tło. I ewidentnie coraz gorzej znosi fakt, że jego syn przestaje być dzieciakiem – nie wystarczy już powiedzieć do niego „chłopcze” i coś tam warknąć półgębkiem, by przywołać go do porządku.

God of War Ragnarok
Grafika jest świetna, a kolejne krainy na ogół wyglądają bardzo ciekawie, nawet jeśli pamięta się poprzednią odsłonę.

Nie jest to rzecz jasna historia, która zasługuje na adaptację na deskach londyńskiego Her Majesty’s Theatre – niemniej śledzi się ją bardzo miło, szczególnie w kontekście poprzedniej części. Kiedy spojrzymy na obydwie najnowsze odsłony cyklu, na zasadzie kontrastu widać, że Santa Monica Studio jeszcze wyraźniej poprzestawiało akcenty, tworząc może nie tyle rodzinną sagę, co po prostu solidną fabułę na motywach nordyckiej mitologii z dwójką głównych bohaterów, od relacji których w istocie zależą losy całego świata. Oczywiście można narzekać – a to na wręcz zdemolowanie wierzeń Skandynawów (często dosłowne!), a to na zdecydowanie gorzej zarysowane niektóre postacie drugoplanowe (z Frejrem na czele) – tyle że większego sensu w tym nie ma. Kilka scen z Kratosem (o dziwo takich, w których odkłada swój oręż na bok) w zupełności fakt ten wynagradza.


Nie tylko topór

Pierwsze wrażenie, gdy uruchamiamy Ragnarok, jest takie, że… to ta sama gra, co cztery lata temu. Na dobrą sprawę nawet zawiązanie fabuły jest podobne. Znowu mamy śmierć i opłakiwanie straty. Może i mniejszej niż poprzednio, ale dla Atreusa bez wątpienia ważnej. Walka? Cóż, prowadzimy Spartanina, dzierżymy zmrożony topór, a młody sieje dookoła strzałami. Pod wieloma względami to poczucie z pierwszych chwil z grą nie opuści was do końca zabawy – zespół z Santa Monica miał solidne fundamenty w postaci poprzedniczki (może nie tyle wersji z PS4, co raczej jej remastera stworzonego na potrzebę premiery PS5) i na nich „postawił” kontynuację.

God of War Ragnarok
Atreus ma już dziewczynę. A ty co, dalej przy kompie? ;)

Równocześnie jednak gra jest… większa. W zasadzie niemal pod każdym względem. To nie niespodzianka, że Atreus i Kratos będą mogli pochwalić się, iż odwiedzili wszystkie dziewięć światów połączonych konarami i korzeniami Yggdrasila – gigantycznego drzewa, które stanowi centralny punkt nordyckiego kosmosu. Rozwinięty został również zestaw zabawek oddanych do dyspozycji naszych bohaterów.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów638

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze