2
2.04.2022, 06:30Lektura na 5 minut

Recenzja Kirby and the Forgotten Land. Kwintesencja pomysłowości

Najtrudniejszym zadaniem związanym z pisaniem o Kirby and the Forgotten Land jest wytłumaczenie, że jedna z najlepszych i najciekawszych gier roku „naprawdę tak wygląda”.


Arkadiusz „Cascad” Ogończyk

Kirby nie jest bohaterem, którego łatwo sprzedać widowni zapatrzonej w umięśnionych wojowników czy żołnierzy. Jest okrąglutki i mięciutki od chwili narodzin. Powstał trzy dekady temu, by zaoferować fanom Nintendo odstresowującą platformówkę: atrakcyjną wizualnie i proponującą masę pomysłów na zabawę i otulającą gracza kołderką przystępności i wyrozumiałości. Kirby był przez lata poligonem doświadczalnym wchłaniającym najciekawsze idee firmy i udowadniającym, że wielokrotne odświeżanie formuły serii doskonale dopełnia się z obniżaniem poziomu trudności po to, by nie karać nas za próbowanie nowych rzeczy, tylko do tego zachęcać. Forgotten Land – pierwsza część przenosząca Kirby’ego w prawdziwy świat 3D – podkręca te wrażenia jeszcze mocniej.

Kirby and the Forgotten Land recenzja

To nie ja się kręcę, to zawirował świat

Popisowa umiejętność Kirby’ego to – poza nieznośną lekkością bytu – wsysanie przeróżnych obiektów i przyjmowanie ich formy. W ten sposób w obrębie jednego poziomu naturalnie spotykamy się z wieloma mechanizmami, unikając nadmiernego skomplikowania sterowania. Zdolność specjalna pozostaje zawsze w tym samym miejscu na padzie, zmieniając swe działanie w zależności od tego, co pożarł ostatnio nasz różowy Szatan Serduszko. Jeżeli wciągniemy kreta, to nasz atak zaczynać się będzie od zanurkowania w ziemi. Jeżeli bałwana – potraktujemy wrogów mroźnym oddechem. Strażnik wyposaży nas w strzelbę, a wojownik w miecz, którym będziemy machać, nakładając na głowę czapeczkę kojarzącą się z Linkiem z serii The Legend of Zelda. 

Kirby and the Forgotten Land recenzja

To tylko kilka przykładów mnożących się na planszach. Znajdziemy na nich też specjalne obiekty, które są za duże, by je przełknąć – w takich sytuacjach Kirby naciąga się na nie niczym pływacki czepek, wkładając je do paszczy. To największa, obok przejścia w pełne 3D, nowość w tej odsłonie – dzięki niej przejmiemy zaparkowany samochód, ruszając nim w świat, wchłoniemy maszynę z napojami, by strzelać puszkami w przeciwników, przejedziemy się kolejką górską, próbując złapać wagonik, a nawet zmienimy się w lotnię, by poszybować między zagrożeniami i pułapkami. A to nie wszystko!

Trzecim filarem produkcji HAL Laboratory jest świat, do jakiego trafiamy. Przypomina on postapokaliptyczną Ziemię opanowaną przez sympatyczne stworki. I nawet jeśli są wrogo do nas nastawione, to nadal wyglądają jak puszyste corgi, więc są po prostu śliczne. Lokacje, które w innych produkcjach uznalibyśmy pewnie za sztampowe, w Kirbym zostały przedstawione w wyjątkowy sposób. Pustynie, zimowe miasta, parki rozrywki, domy handlowe itd. prezentują się niesamowicie świeżo w charakterystycznym „mięciutkim” ujęciu znanym z gier dla najmłodszych. 

Kirby and the Forgotten Land recenzja

Poziomy są zaprojektowane tak, że czołówka branży powinna je rozrysowywać ekran po ekranie i brać przykład z tego, jak łączą unikatowość Kirby’ego (dowolność umiejętności, jakie możemy mieć w danym momencie) z zagęszczeniem naturalnie wplecionych w całość umilaczy, sekretów i wskazówek. Jesteśmy tak zasypywani kolejnymi niespodziankami i wyzwaniami o idealnej skali i w cudownych lokalizacjach, że palce wręcz lepią się od miodu. To kolejny przykład gry pokazującej, iż robienie wielkich światów bez odpowiedniej gęstości mechanizmów, akcji, scenografii i swobody nie ma sensu. Stosunkowo niewielkie levele Kirby and the Forgotten Land są bowiem bombą kaloryczną porównywalną z połknięciem słoika Nutelli.


Żyli wśród róż

Grę można ukończyć w mniej więcej osiem godzin, jednak chęć odkrycia wszystkich jej tajemnic może nawet podwoić ten czas. Pełna odbudowa miasta, w którym przyjacielskie istoty starają się odtworzyć świat po katastrofie (i oferują nam kolejne zadania), rozwijanie wszystkich umiejętności, pokonanie specjalnych, zręcznościowych torów i wskoczenie do dodatkowych poziomów (odblokowywanych po finałowej walce) to zresztą wyzwania nie do odpuszczenia.


Popisowa cecha Kirby’ego to wsysanie przeróżnych obiektów i przyjmowanie ich formy.


Poza tym Kirby and the Forgotten Land wypełniony jest nie tylko zróżnicowaną zawartością i toną pomysłów, ale i wyjątkowo ciekawymi pojedynkami z bossami, a także tradycyjnym dla Nintendo trybem kooperacji. Ten ostatni nie tylko uświetnia grę, ale także fantastycznie łączy pokolenia, zapewniając świetną zabawę rodzicom i dzieciom. Jakby tego wszystkiego było mało, ścieżka dźwiękowa proponuje nowe aranżacje znanych motywów z serii i dokłada od siebie świeże kawałki, nakręcające do odkrywania świata i sprawiające, że czujemy się w nim bohaterami.

Kirby and the Forgotten Land recenzja

Gry są medium, które rozwija się przede wszystkim dzięki ambicji i pomysłowości twórców. Te elementy widać w Kirby and the Forgotten Land jak na dłoni. Jeżeli kontakt z różową kulką gwarantuje przez wiele godzin uśmiech, zaskoczenie i ciekawość tego, co zaraz zobaczymy, to znaczy, że ktoś osiągnął sukces. Nie jest to na pewno produkcja tak głośna, jak w przypadku wielu innych serii Nintendo, jednak pod względem jakości to absolutny top. Nie dajcie się namawiać i nie zasłaniajcie się wiekiem czy też upodobaniem do innych gatunków. Jak mawiał mój dziadek: każda chwila jest dobra na watę cukrową, ratowanie świata, machanie mieczem i walkę z wielką małpą!

Ocena

Kwintesencja pomysłowości, przystępności i uroku Nintendo zaklęta jest w Kirbym mocniej niż w jakiejkolwiek innej postaci. Forgotten Land prezentuje zaś serię na nowo, z rozmachem, fantazją i przywiązaniem do szczegółów.

9
Ocena końcowa

Plusy

  • świetne projekty poziomów i umiejętności specjalnych
  • tona sekretów
  • kooperacja
  • odświeżenie serii

Minusy

  • chciałoby się dostać to wszystko w jeszcze większej skali
  • fabuła pisana na kolanie


Redaktor
Arkadiusz „Cascad” Ogończyk

Szukam serca w najbardziej niszowych i przegapionych grach oraz pęknięć w pomnikach wielkich hitów. Życie tak dobre, że mam wyrzuty sumienia. Publikuję w CDA od 2020.

Profil
Wpisów22

Obserwujących9

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze