7.06.2022, 13:00Lektura na 4 minuty

Out There: Oceans of Time – recenzja. Lata świetlne za pierwowzorem

Po mniej udanych wycieczkach w światy genetycznej satyry (Eugenics) i globalnych spisków (Sigma Theory: Global Cold War) twórcy hitowego niegdyś Out There wrócili na dobrze sobie znane odmęty kosmicznych podróży. Bo w sumie jak coś działa, to po co to zmieniać, co nie?


Michał „enki” Kuszewski

Sprawy skali kosmicznej nie są dla wrażliwych. Niewyobrażalna pustka wszechświata, ciemna materia, połykająca wszystko grawitacja czarnych dziur, niewyobrażalne eksplozje supernowych, wymykające się ludzkiemu pojęciu właściwości tkanki czasoprzestrzennej... Ja na przykład od kilku tygodni nie mogę przejść do porządku dziennego nad dopiero co poznanym przeze mnie – i jakże głębokim w swej prostocie – „Faktem A” sformułowanym przez astrofizyka Michaela H. Harta: „Nie ma obecnie inteligentnych pozaziemskich istot na Ziemi”. Skoro ich tu nie ma, argumentuje dalej naukowiec, to znaczy, że nie istnieją.

Out There: Oceans of Time
Out There: Oceans of Time

Lepiej już było

Kontemplację dalekosiężnych następstw tak postawionej sprawy przerwała mi propozycja ogrania Out There: Oceans of Time – „kosmicznej” produkcji, o której natychmiast pomyślałem ciepło, bo jej przodek, jeszcze na Androidzie, w połowie zeszłej dekady dał mi sporo frajdy. Łączył on w prosty, ale skuteczny (bo uzależniający) sposób przygodę międzygwiezdnych podróży, napięcie towarzyszące konieczności dbania o stan zasobów, tlenu i paliwa, a także radość z odkrywania, w tym poznawania uniwersalnego języka Obcych. Out There (potem jako Out There: Ω Edition) było sprawnie skrojonym rogalikiem, który równoważył swą pewną powtarzalność, utrzymując stałe napięcie. Pozwalał graczom również w niekonwencjonalny sposób „masterować” grę pomiędzy podejściami – właśnie poprzez zapamiętywanie wcześniej przetłumaczonych fraz padających podczas dyskusji z Obcymi (a przebieg rozmów często okazywał się kluczowy dla powodzenia misji). Krótkie sesje na kibelku czy w tramwaju w naturalny sposób nie pozwalały Out There się dłużyć. Ot, kęs, pół podejścia, trzy skoki międzygwiezdne i na razie wystarczy. To było fajne i zdrowe.

Out There: Oceans of Time
Out There: Oceans of Time

Oceans of Time zupełnie tego nie powtarza. Chociaż dzieje się w proceduralnie generowanym wszechświecie, „losowość” jest tutaj nic nieznaczącym bajerkiem, bo ogranicza się do i tak powtarzalnych wydarzeń na liniowej drodze przygody dwojga ludzkich ocaleńców. Kapitan Nyx i oficer Sergei (nie wiem, czy to ich imiona, czy nazwiska) próbują nas zaciągnąć w galaktyczną podróż, której stawką jest *ziew* przetrwanie uniwersum.


Więcej, brzydziej, gorzej

Gra czerpie z poprzedniczki wszystkie udane mechanizmy, o których wspomniałem, więc poczułem się od razu jak w domu. Ba, dodaje również turowe ekspedycje planetarne pozwalające korzystać z umiejętności załogi i szukać zasobów w sposób ciekawszy niż wiercenie skalistych powierzchni i próbkowanie gazowych globów. Ale szybko okazało się, że co sprawdza się w „rogalu”, przy dłuższej przygodzie po prostu nuży. Aby gracze nie rwali sobie włosów z głowy, producenci uczynili rozgrywkę karygodnie prostą, niemal całkowicie przy tym eliminując tak wciągające poprzednio napięcie. I nic, absolutnie nic, co w zamian zostało dodane, nie równoważy tej straty.

Out There: Oceans of Time
Out There: Oceans of Time

No i fabuła. Na bozon Higgsa, jakie to, co próbuje wybrzmieć w wierszach dialogów i między nimi, jest infantylne! Niektórych wymian pomiędzy duetem głównych bohaterów sam bym się powstydził, a zdarza mi się pisać na boku rzeczy naprawdę takie sobie. Tymczasem tutaj mamy do tego zagrożenie ze strony Boskich Sześcianów, wrednego, ale w zasadzie to dobrego Archona czy jeszcze innego bożka wielkości planety, któremu bez większych problemów znajdujemy miejsce na pokładzie. No i kompletowaną po drodze załogę mniej lub bardziej humanoidalnych stworzeń, jednak interakcja z nimi ogranicza się co najwyżej do zabierania ich na ekspedycje i obsługiwania podsystemów statku.

Ale nawet i to bym przebolał, gdyby tylko Ocean of Time wyglądało chociaż w połowie tak barwnie i szczegółowo, jak wspomniane wcześniej Sigma Theory. Nie. Tu opowieść podawana jest w formie dialogów á la visual novel, tyle że zamiast ślicznych, pięknie narysowanych portretów gadają ze sobą trójwymiarowe animatroniki o jakości, której spodziewałbym się 10 lat temu na telefonie komórkowym.

Out There: Oceans of Time
Out There: Oceans of Time

Uf, już po wszystkim

Ostatecznie ukończyłem tę przygodę, emulując niejako owe wspomniane „kibelkowe” posiedzenia. Zajęło mi to sumarycznie osiem godzin, co ucieszyło mnie o tyle, że oficjalny dokument, w którym twórcy „przedstawiają” grę recenzentom, przebąkiwał o godzinach, bagatela, czterdziestu. Cóż, być może mieli nadzieję, że na drodze ku kolejnym punktom na galaktycznej mapie zwiedzę każdy układ gwiezdny i wszystkie planety. Nie wiem. Wiem natomiast, że Out There: Oceans of Time to gra niegodna swojego skromnego, ale jakże udanego przy niej dziedzictwa.

W Out There: Oceans of Time graliśmy na PC.

Ocena

Out There: Oceans of Time próbuje udawać coś na granicy eprega i kosmicznego survivalu, jednak roguelike’owe korzenie gry nie przyjęły się dobrze w nowej formule. Dodatkowo produkcja strzela sobie w stopę infantylnym scenariuszem i boleśnie „garażową” oprawą.

4
Ocena końcowa

Plusy

  • „pożyczone” z pierwowzoru elementy survivalowe
  • wzbogacające rozgrywkę ekspedycje planetarne

Minusy

  • zbyt łatwa na survival
  • zbyt naiwna na erpega
  • zbyt brzydka na visual novel


Czytaj dalej

Redaktor
Michał „enki” Kuszewski

Autor tekstów różnych. W tym książek. Fan żółwi, muzyki filmowej i wszystkiego, co kosmiczne. Swoje politechniczne wykształcenie przekuł w artykuły dla czasopisma CD-Action, w którym jako redaktor przez wiele lat realizował swoje pasje grania i pisania. Obecnie pracuje w Techlandzie jako Quest Designer.

Profil
Wpisów512

Obserwujących1
Out There: Oceans of Time
Ocena redakcji
4
Ocena użytkowników
-
Platformy
PC
Gatunek
strategia
Producent
-
Out There: Oceans of Time

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze