31
26.01.2023, 16:00Lektura na 13 minut

Remake Dead Space – recenzja. Po 15 latach nekromorfy nadal robią wrażenie!

Electronic Arts nie dało mi wielu powodów, byśmy się polubili. Na jedno genialne American McGee’s Alice zawsze przypadała masa kiepskich gier bazujących na znanej marce (Harry Potterze, to między innymi o tobie!), a jakiś zbłąkany Dead Space był niczym w obliczu hurtowo produkowanych dodatków do Simsów, w których wciskano drobnicę pokroju mebli z Ikei.

I nawet gdy od święta w portfolio kalifornijskiego molocha trafiła się jakaś perła, jej los był niepewny. Po wydaniu trzeciej części przygód Isaaca Clarke’a wydawca zaśpiewał wieczne odpoczywanie nad trumną serii, a przy okazji odpowiedzialnego za nią studia Visceral Games. Rozwścieczył mnie ten ruch, ale nie zdziwił (nie oni pierwsi, nie ostatni), wszak znałem wcześniejsze praktyki tego wydawcy. Taaak… Wspominałem już, że się z EA jakoś nigdy nie polubiliśmy?


Kosmos… ostateczna granica

Branża bywa jednak przewrotna. Nigdy bym nie przewidział scenariusza, w którym po latach milczenia twórcy Dead Space’a „popiszą się” czymś tak nieprzemyślanym jak The Callisto Protocol (mojej opinii o grze szukajcie w kolejnym numerze naszego kwartalnika), a samo Electronic Arts obudzi się z długiego letargu, twierdząc przytomnie, że na kosmiczne horrory być może wciąż jeszcze znajdzie się popyt. W efekcie rękoma ekipy EA Motive wskrzesza markę z martwych, powołując ponownie do życia pierwszą, najlepszą część trylogii. Nowa wersja została zbudowana od podstaw na silniku Frostbite, ale zmiany dotknęły nie tylko aspektów audiowizualnych. Udało się przy tym zachować sensowny kompromis – choć w starego i nowego Dead Space’a gra się całkiem podobnie, zmodyfikowano zaskakująco wiele elementów, dzięki czemu tytuł stał się dalece bardziej współczesny i ma szansę zachwycić kolejne pokolenia graczy.

Remake Dead Space
Remake Dead Space

Ponoć każdy, kto przyłożył rękę do tego projektu, zapoznał się wcześniej z pierwowzorem z 2008 roku i zaliczył go od A do Z. Nawet jeśli takie deklaracje pewnie „delikatnie” rozmijają się z prawdą, da się odczuć, że nowe otwarcie jest tytułem stworzonym świadomie, a odpowiedzialna zań ekipa rozumie, dlaczego Dead Space okazał się tak dobry i za co go pokochaliśmy 15 lat temu. Choć pod skalpel trafiła każda pomniejsza składowa pierwowzoru, postarano się jednocześnie, by przy opracowywaniu wszystkiego od podstaw nie zabrakło najcenniejszego elementu, czyli dusznego, przytłaczającego klimatu. A ten z powodzeniem budowany jest przez samo miejsce akcji.

Jeśli chcemy napędzić graczom strachu, statek dryfujący gdzieś na rubieżach kosmosu wydaje się idealnym wyborem. Choć słowo „statek” jest w tym przypadku sporym niedopowiedzeniem, bo USG Ishimura to największy planetołamacz w swojej klasie, samowystarczalne miasto-kopalnia. Gdy z molocha zaczynają dochodzić niepokojące sygnały, na miejsce zostaje wysłany wahadłowiec USG Kellion wraz niewielkim zespołem ratowniczym. Tyle że na jakąkolwiek pomoc już za późno – ktoś lub coś zdziesiątkowało załogę Ishimury, większość systemów pokładowych nie działa, a silniki nie pracują, przez co jednostka dryfuje w kierunku planety Aegis VII.

Remake Dead Space
Remake Dead Space

Człowiek orkiestra

Na domiar złego pokład opanowały nekromorfy, szybkie, wynaturzone i piekielnie niebezpieczne stwory. Czają się w ciemnościach, przemieszczają szybami wentylacyjnymi, więc nigdzie nie możemy czuć się bezpieczni. Czym są rzeczone maszkary? Choć to żadna tajemnica, bo remake odtwarza historię zaprezentowaną ponad dekadę temu, nie chciałbym psuć niespodzianki graczom, dla których będzie to pierwszy kontakt z serią. Z całą pewnością oni przy odświeżonej wersji będą bawili się najlepiej.

Członkowie naszego zespołu już na początku zmuszeni są się rozdzielić, a niedługo po przybyciu na miejsce ich wahadłowiec zostaje uziemiony na dobre. Ishimura staje się dla nich jedyną nadzieją na przetrwanie, problem w tym, że dosłownie wszystko się tu sypie. Na szczęście ekipę ratunkową zasila inżynier Isaac Clarke, specjalista ds. systemów okrętowych, a zarazem główny bohater naszej opowieści. Przebijając się przez różne sektory statku, próbuje doprowadzić tę ruinę do stanu używalności, naprawiając kolejne układy i systemy. Hydroponika nawala? Asteroidy walą w kadłub, a automatyczne działka się zbiesiły? Trzeba uzupełnić paliwo silników? Nadać sygnał SOS? Spokojnie, Isaac wszystkiemu zaradzi.

Remake Dead Space
Remake Dead Space

Oczywiście całe to bieganie w celu załatwiania rzeczy ważnych i ważniejszych jest tylko dodatkiem do dania głównego, czyli walki. Z naszego bohatera marny żołnierz, żaden wyszkolony zabójca, ale skoro znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie, tanio skóry nie sprzeda. Koniec końców okazuje się zaskakująco skuteczny, bez litości krojąc nekromorfy na cienkie plastry. W boju korzysta nie tyle z broni, co narzędzi górniczych, choć piłę plazmową, laser stykowy czy pistolet linowy uzupełniają również bardziej tradycyjne klamoty w postaci karabinu pulsacyjnego czy miotacza ognia (niektóre egzemplarze oferują alternatywny tryb strzału). To wyposażenie dobrze znane z pierwowzoru i idealnie sprawdzające się w walce z tutejszą menażerią.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Eugeniusz Siekiera

Filozof i dziennikarz z wykształcenia, nietzscheanista z powołania, kinoman i nałogowy gracz z wyboru. Na pokładzie okrętu zwanego CDA od 2003 roku. Przygodę z wirtualnym światem zaczynałem w czasach ZX Spectrum, gdy gry wczytywało się z kaset magnetofonowych, a pisanie prostych programów w Basicu było najlepszą receptą na deszczowe popołudnie. Dziś młócę na wszystkim, co wpadnie pod rękę (przeprosiłem się nawet z Nintendo), choć mając wybór, zawsze postawię na peceta.

Profil
Wpisów129

Obserwujących22

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze