5
20.12.2023, 13:20Lektura na 7 minut

Recenzja God of War Ragnarok – Valhalla. Nikt nie prosił, każdy potrzebował

To nam Santa Monica Studio zrobiło przedświątecznego psikusa. Gdy nasze myśli krążyły już wokół pomysłów, który panteon w następnej kolejności zbierze bęcki od Kratosa, niezłomny spartiata wrócił na daleką Północ i ruszył dalej w zaświaty, wprost do mitycznej Walhalli.

Psikus to podwójny, bo z jednej strony epicka przygoda z zeszłego roku dostała fabularny epilog z cyklu „nikt nie prosił, każdy potrzebował”, z drugiej zaś zmieniła się nieco formuła rozgrywki, gdyż liniowy slasher przepoczwarzył się w roguelite’a. Zniechęconych już na starcie pragnę jednak uspokoić: nie jest to klasyczny „rogal” z całym bagażem zalet/wad (niepotrzebne skreślić) wynikających z konwencji. A przynajmniej nie musi takim być. Jak to możliwe? O tym nieco później, teraz kilka słów o fabule.


Duch (Sparty) niespokojny

Pokazany na The Game Awards zwiastun był mięsisty, ale względem samej gry nieco krzywdzący. Sugerował, że dostaniemy walkę podporządkowaną powtarzalnej pętli gameplayowej i niewiele więcej. W końcu ileż treści może nieść darmowe rozszerzenie? Tymczasem okazuje się, że Valhalla opowiada przy okazji intrygującą historię. Akcja ma miejsce po wydarzeniach z Ragnaröku, wraca też kilka znanych twarzy, dlatego dobrze sięgać po omawiane DLC po ukończeniu fabularnej kampanii „podstawki”, co zresztą jasno zalecają sami twórcy.

God of War: Ragnarok
God of War: Ragnarok

Co więcej, zaskakująco ważne okazują się starsze perypetie bohatera, które dominują we wspomnieniach, rozmowach z Mimirem czy nawet… ale nie, nie będę wam psuł niespodzianki. Odsłony nordyckie to wspaniałe, monumentalnie przedstawione opowieści, zawsze jednak żałowałem, że scenarzyści tak ostrożnie sięgali do przeszłości Kratosa, niewiele mówiąc o jego greckiej odysei zakończonej totalnym przemeblowaniem Olimpu.

Valhalla wraca do kluczowych wydarzeń z tamtego okresu i konfrontuje bohatera z duchami przeszłości, które wciąż dręczą jego umysł. Historia oferuje też satysfakcjonujący finał – taki, który porządkuje pewne informacje, układa je, domykając część wątków, a jednocześnie jasno sugeruje, że to nie koniec przygody zapalczywego spartiaty. Dodam jeszcze, że narracja nie jest sztucznym wypełniaczem i została solidnie spleciona z rozgrywką, więc choćby dla opowieści warto po to rozszerzenie sięgnąć.

God of War: Ragnarok
God of War: Ragnarok

„Rogal” dla każdego

Pomijając jednak fabularne niuanse, Valhalla przede wszystkim walką stoi. Jak na „rogala” przystało, rozgrywką w pewnym stopniu rządzi powtarzalność i losowość. Kolejne podejścia są esencją, motorem napędowym i wystarczającym pretekstem do tego, by mimo ewentualnych porażek próbować do skutku. Śmierć to również stały element kampanii – nawet jeśli przemy gładko do przodu, kilka resetów to niepomijalne punkty scenariusza. Dodać jednak należy, że Valhalla potrafi wybaczać więcej niż inne „rogale”, choć może być też piekielnie trudna.

Dzięki możliwości płynnego zmieniania poziomu trudności w trakcie (wyższe progi to też więcej potencjalnych nagród do zdobycia) gra okazuje się bardzo elastyczna, my zaś możemy ustawić zabawę pod siebie, decydując, czy ruszamy w tę podróż w poszukiwaniu wyzwania, czy raczej wolimy bezstresowo poznawać historię. W tym drugim przypadku do napisów końcowych możemy dotrzeć po ok. czterech godzinach, choć jednokrotne zaliczenie scenariusza nie wyczerpuje listy przygotowanych atrakcji. Nawet po ukończonej przygodzie wciąż pozostaje wiele wspomnień do odkrycia, klamotów do odblokowania i statystyk do podniesienia.

God of War: Ragnarok
God of War: Ragnarok

U wybrzeży mitycznej krainy lądujemy z kompletem bojowego wyposażenia, które zdobyliśmy w „podstawce”. Topór Lewiatan, Ostrza Chaosu, włócznia Draupnir mają maksymalnie rozwinięte drzewka rozwoju, odblokowane wszystkie umiejętności i uderzenia, cała reszta jednak zostaje wyzerowana. Statystyki postaci (siła, obrona, witalność i pozostałe) są na bazowym poziomie, nie posiadamy również powiązanych z bronią ataków runicznych. Gra zachęca do tego, by eksperymentować i nie iść na łatwiznę poprzez korzystanie nieustannie z jednej broni i trzech ciosów na krzyż. Tutaj każdy run może okazać się inny, a pierwsze wzmocnienie, na które się zdecydujemy, będzie w pewnym stopniu rzutowało na kolejne.


Przekuwanie porażki w sukces

Na wstępie wybieramy tarczę oraz tryb spartańskiego szału (w przypadku tego drugiego debiutuje całkowicie nowy rodzaj ataku, w którym powraca kultowe Ostrze Olimpu), choć oczywiście nie wszystkie opcje dostępne są od razu. W lokacji startowej znajduje się również postument wyglądu, gdzie możemy zmieniać prezencję Kratosa, przy czym dodatki do pancerza czy broni mają wymiar czysto kosmetyczny, nie wpływają w żaden sposób na rozgrywkę.

Jak zaś rozwijamy bohatera? Po wyczyszczeniu aktualnego pomieszczenia zyskujemy dostęp do skrzyni (czasem jednej, czasem nawet kilku), a każda oferuje jakiś wybór. Pierwszy zawsze dotyczy ścieżki broni – postawienie na Ostrza Chaosu nie oznacza oczywiście, że w ramach obecnej rundy tracimy topór i włócznię, walka sprzętem z wybranej ścieżki wiąże się natomiast z rozmaitymi bonusami. Nad wspomnianymi skrzyniami wyświetlają się różnorakie symbole, które kształtem zdradzają, z czym związana będzie nagroda. Przykładowo: glify broni wzmocnią nasz oręż, glify atutów zapewnią dodatkowe efekty (czyli unikalne zdolności wpływające na walkę), a te dotyczące statystyk poprawią – nie zgadniecie – statystyki postaci, rzecz jasna tylko na czas trwania aktualnej próby.

God of War: Ragnarok
God of War: Ragnarok

Jednocześnie zbieramy rozmaite zasoby (ulotne echa, pieczęci biegłości i ducha oraz boski triumf – te cenniejsze często są nagrodą za zwycięstwo w szczególnie trudnej walce bądź zaliczenie zadania fabularnego) pełniące funkcję lokalnej waluty. Jedne pozwalają wykupić trwałe wzmocnienia, które zostaną przypisane do bohatera już na zawsze, a przedwczesna śmierć ich nie skasuje, inne z kolei wydamy przy znajdujących się w lokacjach przejściowych tablicach próby – tu uzupełnimy nadszarpnięte zdrowie, wskaźnik szału lub zainwestujemy w bonusowe glify, te jednak będą aktywne jedynie w trakcie bieżącej rundy.


Nadal epicko? Ano!

Kolejność odwiedzanych światów nie jest stała, nie zmienia się natomiast układ platform i podwyższeń na danej planszy, te bowiem nie są generowane losowo. Odwiedzane areny to miks assetów ze znanych nam dziewięciu światów (Midgardu, Svartalfheimu, Helheimu, Álfheimu i pozostałych), przedstawionych tu jako strzępy wspomnień bohatera.

Dla każdego bowiem Walhalla okaże się innym miejscem, zależnym od doświadczeń oraz prób, jakim dany śmiałek będzie musiał sprostać. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z recyklingiem tego, co znamy z Ragnaröku, bo trafia się kilka świeżych miejsc, w tym takich odnoszących się do wcześniejszych przygód Kratosa (i spotkamy tam mitologiczną menażerię, którą cięliśmy na cienkie plastry w starych odsłonach).

God of War: Ragnarok
God of War: Ragnarok

Do greckiego cyklu nawiązują również kompozycje na ścieżce dźwiękowej. Bear McCreary połączył stare melodie z nowymi w iście imponujący sposób. W kilku szczególnych momentach, gdy wybrzmiewały charakterystyczne chóry i motyw główny z God of War 3, autentycznie czułem ciary na plecach.

Valhalla to ciekawe rozszerzenie do jednego z najlepszych akcyjniaków obecnej generacji. Kapitalny system walki wzbogacono o angażującą pętlę rozgrywki, w której porażka nie zniechęca, bo syndrom jeszcze jednej próby jest niezwykle silny. Najnowszy rozdział przygód Kratosa wyrwie wam z życiorysu od kilku do nawet kilkudziesięciu godzin (w zależności od tego, czy szukacie w nim historii, czy wyzwania), na dysku konsoli zawłaszczy paręnaście dodatkowych gigabajtów, a bibliotekę trofeów rozszerzy o 12 osiągnięć. Zdecydowanie warto!

W God of War Ragnarok – Valhalla graliśmy na PS5.

Ocena

Chyba najbardziej zaskakujące DLC mijającego roku. Niespodziewane i angażujące, a na dodatek rozgrzebuje przeszłość Kratosa odważniej, niż czyniły to Ragnarök czy God of War z 2018. Dla fanów cyklu rzecz absolutnie obowiązkowa, szczególnie że posiadacze „podstawki” otrzymują ją za darmo.

8+
Ocena końcowa

Plusy

  • wciąż fenomenalny system walki
  • intrygujący i zaskakująco rozbudowany scenariusz
  • multum nawiązań do greckiego cyklu GoW…
  • …a także wrogowie i motywy muzyczne ze starych odsłon
  • bardzo elastyczna rozgrywka, którą dopasujesz do swoich preferencji
  • po przejściu gry wciąż masa rzeczy do odblokowania i odkrycia
  • epicka ścieżka dźwiękowa i solidna oprawa graficzna
  • za darmo dla posiadaczy „podstawki”

Minusy

  • jeśli masz alergię na „rogale”, będziesz kręcił nosem na powtarzalność i resety po każdej pętli
  • zmiana pancerzy to tylko kosmetyka


Czytaj dalej

Redaktor
Eugeniusz Siekiera

Filozof i dziennikarz z wykształcenia, nietzscheanista z powołania, kinoman i nałogowy gracz z wyboru. Na pokładzie okrętu zwanego CDA od 2003 roku. Przygodę z wirtualnym światem zaczynałem w czasach ZX Spectrum, gdy gry wczytywało się z kaset magnetofonowych, a pisanie prostych programów w Basicu było najlepszą receptą na deszczowe popołudnie. Dziś młócę na wszystkim, co wpadnie pod rękę (przeprosiłem się nawet z Nintendo), choć mając wybór, zawsze postawię na peceta.

Profil
Wpisów117

Obserwujących21

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze