
007 First Light z pierwszym gameplayem, datą premiery i startem przedsprzedaży

Gradaptacje przygód Jamesa Bonda to temat liczący sobie już co najmniej ponad 40 lat, jednak nigdy nie było tak długiej przerwy, jak pomiędzy fatalnym 007 Legends z 2012 i 007 First Light, w które zagramy już w przyszłym roku. Produkcja ma pokazać nam pierwsze lata Jamesa Bonda jako tajnego agenta i jednocześnie nie być w żaden sposób powiązana z jego filmowymi przygodami. Za produkcję odpowiada studio IO Interactive, najbardziej znane ze stworzenia i rozwijania postaci Hitmana. Łysy zabójca i Bond mają zaskakująco podobne DNA, chociaż gra się w to nieco inaczej – więcej dowiecie od Krigora, który miał okazję zagrać także w 007 First Light i przekazać swoje wrażenia.
Spostrzeżenia podczas zabawy to jedno, ale to, co IO Interactive chce pokazać publicznie to coś zupełnie innego. Wczoraj odbyło się State of Play w całości poświęcone grze o Bondzie. Zobaczyliśmy ponad 30 minut rozgrywki, które przypominały bardziej rozpędzoną karuzelę z wieloma dodatkowymi atrakcjami, niż stateczny, metodyczny gameplay Hitmana, choć niedaleko pada 007 od pana z kodem kreskowym… Materiał rozpoczyna się od nieco zbyt długiej sceny jazdy samochodem gdzieś w Karpatach. Bond jest przebrany za szofera i dyskutuje ze swoimi towarzyszami. Graficznie wygląda to bardzo dobrze – na początku widzimy informację o tym, że materiał nagrano w wersji alfa i użyto do tego PS5 Pro, ale nigdzie nie pada słowo „gameplay”. Po dotarciu na miejsce przechodzimy do rozgrywki właściwej, czyli właściwie reskina Hitmana. Obserwujemy plecy naszego bohatera podczas włóczenia się po okolicach hotelu i kombinujemy, jak dostać się do środka. Oczywiście do pomocy mamy po raz kolejny lokalne wiedźmińskie zmysły podświetlające elementy interaktywne. Ostatecznie metody dostania się do środka przypominają to, jak Hitman rozwiązywał stawiane przed nim problemy. Nieco później przechodzimy do segmentu bardziej dynamicznego z szaleńczym pościgiem, co po kilku minutach przeradza się w strzelaninę poprzedzającą konieczność złapania startującego właśnie samolotu. Jest tak widowiskowo, że ciężko to przebić – licencja na zabijanie pozwala bohaterowi uporać się z wrogami bardzo szybko, ale tu i tam wygodnie ustawiono czerwone beczki oraz inne łatwopalne przedmioty, dzięki czemu można jeszcze bardziej podkręcić poziom akcji. Wrogowie nie wydają się przesadnie rezolutni, pchając się pod bondowską lufę jak baranki idące na rzeź. Finał zadania podkręca emocje jeszcze bardziej, ale tego wam już nie zdradzę, zobaczcie sami:
Po materiale pojawia się na chwilę Patrick Gibson wcielający się w Jamesa Bonda oraz reżyser gry, Hakan Abrak informujący, że właśnie obejrzeliśmy „surowe doświadczenie” i „rozszerzoną rozgrywkę”.
Następna sekcja to wyrafinowana impreza infiltrowana przez 007. Tutaj znowu wkracza inspiracja znajomym łysolem, gdyż podsłuchujemy rozmów, używamy zmyślnych gadżetów i odwracamy uwagę enpeców, by zdobyć potrzebne informacje oraz wskazówki. Interesująco wygląda zamykanie wrogów w małych pomieszczeniach i urywanie klamki – wreszcie coś innego, niż staromodny cios w potylicę.
Na koniec dostajemy najważniejszą informację: 007 First Light ukaże się już 27 marca 2026 roku na pecetach, PlayStation 5, Xboksach Series X|S oraz Nintendo Switchu 2. Gra będzie kosztowała 229 zł, a jeśli zdecydujecie się sięgnąć w przedsprzedaży, dostaniecie 24-godzinny wczesny dostęp, 4 dodatkowe stroje, kilka skinów dla gadżetów i jeden skin dla broni.
Dodatkowo tytuł pojawi się w dwóch wydaniach fizycznych i to najdroższa, nazwane Legacy Edition, prezentuje się nadzwyczaj okazale. Oprócz dodatków z wersji przedsprzedażowej otrzymujemy replikę złotego pistoletu doskonale znanego fanom Bonda, dwa dodatkowe skiny ubrania i broni, a także steelbooka. Wszystko za 299 dolarów, a więc około 1100 zł.
