Larian odpowiada na zmiany w Ubisofcie. „Nie chcecie tego”
W związku z kontrowersyjnymi wypowiedziami szefostwa Ubisoftu, które powoli zmienia sposób subskrybowania swoich usług i chce przyzwyczaić graczy do nieposiadania gier na własność, sprawę skomentował szef Larian Studios.
Swen Vincke zapowiadał wcześniej, że Baldur’s Gate 3 nie trafi do Game Passa, argumentując to tym, że skoro Larian stworzył dużą grę bez mikrotransakcji ani żadnych ukrytych płatności, to można ją kupić za uczciwą cenę. W końcu gracze dostają dokładnie to, za co płacą. Tak zwana stara szkoła.
W wątku w serwisie X (dawniej Twitterze) Vincke pisze, że to zawartość jest najważniejsza i że bardzo trudno będzie osiągnąć jakościowy materiał, jeżeli subskrypcja stanie się dominującym modelem grania w gry.
Preferencje serwisu abonamentowego będą determinowały, jakie gry są tworzone. Uwierzcie mi – nie chcecie tego.
Nie tylko Swen Vincke wypowiedział się w tym temacie. Głos zabrał m.in. Josh Fairhurst, CEO Limited Run Games, zapowiadający, że najprawdopodobniej w ciągu następnych dziesięciu lub piętnastu lat usługi w chmurze będą przeważającą metodą dystrybucji gier. Zapowiedział, że jego firma będzie wydawała gry na nośnikach fizycznych aż do „gorzkiego końca”.
Czytaj dalej
13 odpowiedzi do “Larian odpowiada na zmiany w Ubisofcie. „Nie chcecie tego””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ciekawe co wyjdzie z Larianem w przyszłości. Jak to mawiają: „Umrzesz jako bohater, albo będziesz żyć wystarczająco długo, by stać się złoczyńcą” i w branży growej trochę tak się dzieje.
Blizzard – niegdyś noszony wręcz przez graczy na rękach, dzisiaj znienawidzony w branży.
EA – kiedyś niesamowite gry, dzisiaj… wiadomo.
Ubisoft – kiedyś różne produkcje, walka o nowe rynki – dzisiaj, wszystko jest far-cryiem 🙂
Nawet nasz CD-Projekt Red – najpierw Wiedźminy, a potem Cyberpunk. Jeszcze za mało by uznać ich za złe studio, ale zobaczymy co przyszłość przyniesie.
Dopóki nie stoi nad nimi zarząd akcyjny, który żąda zysków nie bacząc na jakość produktu, możemy spać spokojnie.
Larian Studios ma już prawie 30 lat.
Myślę, że dopóki tam rządzi Sven, możemy spać w miarę spokojnie. Nie twierdzę, że nigdy nie popełni żadnego błędu, bo wciąż jest tylko człowiekiem, ale jednak widać, że od lat ma wytyczony pewien kierunek, z którego nie chce skręcać.
Gorzej, że nie jest już taki młody. Jak w końcu przejdzie na emeryturę i ster przejmie kto inny (a już nie daj boże wejdą wtedy na giełdę i zaczną odpowiadać przed akcjonariuszami) to może być różnie.
Oczywiście, że Sven ma rację. Idealnym przykładem produktów tworzonych pod platformy streamingowe są chłamy od Netflixa. Lepiej żeby branżę grową nie spotkał ten sam los, bo będziemy mieć zalew starfieldowych produktów gropodobnych.
Oczywiście że czeka gry taki los. Dużo niskiej jakości, ale tanich w produkcji, gier. Nie podoba się jakaś gra? Włącz inną? Też się nie podoba? Mamy jeszcze 500 innych! Ciesz się liczbą gier a nie jakością. Netflix daje ogromną bibliotekę, ale ile wartościowych filmów tam jest? Właściwie tylko stare pozycje. Z grami będzie podobnie. Pewnie w przyszłości w abonamentach najbardziej wartościowe będą klasyki.
I jeszcze raz napiszę to co w innym newsie o Ubisofcie:
Przyszłość i tak według mnie będzie gorsza (Stadia za szybko z pomysłem wystartowała chcąc od razu ugotować żabę). Czyli streaming, w którym będziemy płacili abonament za utrzymanie konta, a gry będziemy „kupować”. Tu już gracz zostanie więźniem – będzie ciągle opłacać abonament, żeby nie stracić dostępu. Teraz wyobraźcie sobie, że Steam wprowadziłby opłatę za utrzymanie konta – zrezygnowalibyście z konta i wszystkich gier czy jednak płacili? Taka nas czeka przyszłość.
Pod innym tematem, gdzie podobna była dyskusja już co prawda Ci odpisałem, ale i tutaj dodam podobny komentarz.
Wydaje mi się, że jakość w takich abonamentach musi iść w górę, bo w przeciwnym wypadku ludzie nie będą chcieli za to płacić. Przykładowo:
– Usługi streamingowe. Tylko kilka z nich utrzymuje się na rynku, bo te słabsze utraciły klientów.
– Usługi cloud gaming. Podobnie jak wyżej, głównie Nvidia GeForce Now dobrze na tym zarabia, bo ma świetną usługę. Bardzo dużo podobnych projektów upadło, bo ludzie nie chcieli płacić za słabą jakość.
– Gry MMO. WoW od lat był w abonamencie, właśnie dlatego, że oferował świetną jakość. Odkąd grze tej jakości zaczęło brakować, ludzie odchodzili od produkcji. Póki co gra żyje, ale już dziś duża część graczy wcale nie nazywa WoW-a królem MMO jak to niegdyś bywało.
Co prawda podałeś całkiem fajny przykład z Netflixem – dużo filmów, ale tylko dwa razy (może trzy) w roku coś faktycznie ciekawego. Tylko pytanie, czy to będzie aż takie złe jeśli w usłudze abonamentowej dostalibyśmy gry usługi, gdzie 495 gier jest słaba, a 5 to perełki. Jeśli tych 5 gier starczyłoby nam na lata z uwagi na ciągły rozwój (a ten mógłby być możliwy ze względu na abonament) to wydaje mi się, że nie jest to zła wizja.
Wyboraź sobie: Skyrim, rozwijany przez 15 lat, miesiąc w miesiąc pojawiają się do niego:
– Nowe questy
– Nowe wątki fabularne. Całkowicie oderwane od poprzednich.
– Nowe gildie.
– Nowe obszary
Krótko mówiąc: Takie MMO, ale Single Player. Ciągły rozwój i zabawa w swojej ukochanej grze, która nigdy nie ma końca.
Taka wizja nie wydaje mi się zła.
Jeśli jednak jakość gier będzie słaba to… wystarczy nie kupować abonamentu 🙂
@KRZOLWIK
„Wydaje mi się, że jakość w takich abonamentach musi iść w górę, bo w przeciwnym wypadku ludzie nie będą chcieli za to płacić”
Jakość nie może iść w górę, bo cena abonamentu będzie wtedy za wysoka. Dlaczego Larian nie chce dać Baldura do GamePassa? Bo sporo się nad nim napracowali i dobrze na tym teraz zarabiają. Dlaczego Sony nie daje swoich gier na premierę do PS Plusa? Bo spadła by ich jakość. Jedna ich gra kosztuje połowę rocznego abonamentu. Również Call of Duty nie będzie w Game Passie, bo zarobiłby mniej.
Płacisz 50 zł za Game Passa miesięcznie. Część z tego bierze Microsoft na utrzymanie serwerów, to ile z tego dostają twórcy gry? Jakieś grosze. Jak Game Pass będzie miał 200 mln abonentów to może będzie to opłacalne, teraz nie jest. Gra z przeznaczeniem do Game Passa nie może być zbyt droga w produkcji i rozbudowana. Czasem trafią się perełki, jak Pentiment czy HiFi Rush, ale to małe gry. Im większy budżet gry tym mniej się opłaca model abonamentowy.
„Krótko mówiąc: Takie MMO, ale Single Player. Ciągły rozwój i zabawa w swojej ukochanej grze, która nigdy nie ma końca.
Taka wizja nie wydaje mi się zła.”
Oj, taka wizja jest zła. Grasz ciągle w jedną grę, za którą musisz co miesiąc płacić. Wydawca niewiele robi i zgarnia cały czas kasę. Rozwój gier (choć już niemal zerowy) zupełnie się zatrzyma. Dostaniesz Assassins Creeda, który co miesiąc będzie dostawał jakieś zadania rotacyjnie wybierane z puli. Coś jak sezony obecnie w multiplayerach. Developerów będzie można zwolnić, bo takie drobiazgi będzie robiło AI. Ja nie lubię gier, które nie mają końca. Chcę zamkniętą całość, przemyślaną od początku do końca, a nie dodawane ciągle jakieś pierdoły, jakieś crossovery, czasowe eventy, wyzwania dzienne…
„Wydaje mi się, że jakość w takich abonamentach musi iść w górę, bo w przeciwnym wypadku ludzie nie będą chcieli za to płacić.”
Nie. Wystarczy, żeby jakość była „wystarczająco dobra”, czyli/ zadowalanie się wygodną przeciętnością. Za to na pewno gry staną się coraz bardziej rozwleczone, zaprojektowane tak, żeby na drobnych upierdliwościach w dłuższej perspektywie zmarnować sporo czasu gracza. W końcu w modelu subskrypcyjnym firmie zależy, żeby gracz grał jak najdłużej, bo wtedy będzie więcej płacił.
„Wyboraź sobie: Skyrim, rozwijany przez 15 lat, miesiąc w miesiąc pojawiają się do niego:
– Nowe questy
– Nowe wątki fabularne. Całkowicie oderwane od poprzednich.
– Nowe gildie.
– Nowe obszary
Krótko mówiąc: Takie MMO, ale Single Player. Ciągły rozwój i zabawa w swojej ukochanej grze, która nigdy nie ma końca.
Taka wizja nie wydaje mi się zła.”
To się nazywa gra-usługa.A gry usługi mają to do siebie, że liczy się nowa zawartość, a nie jakość tej zawartości. A gracza nie utrzymuje się przy takiej grze jakością, tylko właśnie stałym dopływem zawartości i wszystkimi psychologicznymi sztuczkami wywołującymi FOMO. Sezony, czasowe eventy, dzienne i tygodniowe zadania, nagrody za regularne logowania…
Szczerze? Dla mnie to najlepszy sposób, żeby ukochana gra szybko przestała być ukochana.
„Dlaczego Larian nie chce dać Baldura do GamePassa? Bo sporo się nad nim napracowali i dobrze na tym teraz zarabiają. Dlaczego Sony nie daje swoich gier na premierę do PS Plusa? ”
Masz rację, ale pomijasz kluczową różnicę. Baldur to gra Single Player – stworzona raz i więcej nic z nią się nie będzie robić (poza ewentualnym dodatkiem, ale nawet to jest wątpliwe).
Ja w moim poprzednim poście mam na myśli gry Single Player, które będą rozwijane z miesiąca na miesiąc. To zupełnie inny model biznesowy – w takiej formie firmie opłacałoby się dać grę do abonamentu, bo miałaby stały przypływ gotówki.
„Płacisz 50 zł za Game Passa miesięcznie. Część z tego bierze Microsoft na utrzymanie serwerów, to ile z tego dostają twórcy gry? Jakieś grosze”
Właśnie dlatego Ubisoft kombinuje z własnym abonamentem. Ten model się opłaci tylko twórcom na tyle dużym, aby sami sobie byli panami i mogli opłacić własną infrastrukturę – wtedy 100% dostaną twórcy i mogą to przeznaczyć na utrzymanie serwerów, wynagrodzenia, development, maintenance etc.
„Oj, taka wizja jest zła. Grasz ciągle w jedną grę, za którą musisz co miesiąc płacić. Wydawca niewiele robi i zgarnia cały czas kasę”
Właśnie chodzi o to, aby wydawca coś robił 🙂 Tworzył fabularne rozszerzenia, kolejne przygody etc.
Popatrz np. na The Crew 2 – gra rozwijana od lat po dziś dzień. Czemu by twórcom nie zapłacić dodatkowo, albo w formie abonamentu za to, że stworzyli grę wspieraną przez lata.
Zresztą Ubisoft może i jest korporacją i tworzy gry pod linijkę, ale trzeba im to oddać, że gry wspierają przez lata. Anno 1800, Assasiny, The Crew, nawet średnio udane Ghost Recony dostawały dużo aktualizacji i zmian.
„Dostaniesz Assassins Creeda, który co miesiąc będzie dostawał jakieś zadania rotacyjnie wybierane z puli. Coś jak sezony obecnie w multiplayerach”
Zgadzam się – gdyby to miało wyglądać w ten sposób, to ja klientem takiego abonamentu nie będę.
Pytanie, więc jak miałoby to wyglądać. Jestem w stanie wyobrazić sobie rozwiązanie, które byłoby świetne i dla graczy byłoby to fajne.
Z drugiej strony może to być wykonane w sposób leniwy – tak jak opisałeś – generyczne sezony. W takiej formie zdecydowanie byłoby to słabe.
„Nie. Wystarczy, żeby jakość była „wystarczająco dobra”, czyli/ zadowalanie się wygodną przeciętnością. Za to na pewno gry staną się coraz bardziej rozwleczone, zaprojektowane tak, żeby na drobnych upierdliwościach w dłuższej perspektywie zmarnować sporo czasu gracza. W końcu w modelu subskrypcyjnym firmie zależy, żeby gracz grał jak najdłużej, bo wtedy będzie więcej płacił.”
Też celna uwaga – w abonamencie twórcom może bardziej zależeć na rozwleczeniu gry, a nie zwiększyłoby to jakości.
Tak jak napisałem wyżej – również nie chciałbym aby gra zamieniła się w generator sezonów – zdecydowanie nie.
Cały czas powtarzam, że abonamenty nie są tworzone dla graczy, a przeciwko nim.
„I think the unfortunate reality is that within the next ten to fifteen years, cloud streaming and subscription services will be the primary distribution method for games” – oczywiście. Dopóki wciąż liczy się w głosowaniu portfelami pokolenie, które pamięta czasy sprzed chmurzano-abonamentowej rewolucji, dopóty tradycyjny model sprzedaży gier będzie się utrzymywał na powierzchni. Stety-niestety, do głosu dochodzi pokolenie w całości wychowane na Netfliksie i innych abonamento-subskrybcjach, dla których naturalnym jest model bieznesowy oparty właśnie o abonament. To pokolenie wkrótce wyprze wapniaków i twórcy, chcąc nie chcąc, będą musieli się zaadaptować do takiego rynku, bo – przecież – klient nasz pan.
„twórcy, chcąc nie chcąc, będą musieli się zaadaptować do takiego rynku”
To nie twórcy dostosowują się do rynku, oni ten rynek kreują i to gracze się do nich dostosowują. Model cyfrowy mający usunąć dystrybucję fizyczną – pod płaszczykiem tańszych gier pozbyliśmy się prawa do własności zakupionych pozycji, które mogą być usunięte z konta (albo i całe konto, gdy korpo będzie chciało). Na konsolach jeszcze pudełka się trzymają, ale też kwestia czasu.
Następnie weszły abonamenty, które mają być dobre dla graczy, bo dużo gier za małą cenę, ale płacimy cały czas i nie za to w co chcemy grać, a co akurat korpo dało w ofercie. Do tego dalsze pozbywanie graczy praw do gier, bo kupioną cyfrówkę możemy odpalać cały czas, a gry w abonamencie tylko gdy za niego płacimy.
Kolejny będzie streaming, tu już będzie forma ostateczna. Brak własności, brak możliwości modowania, brak piractwa, brak możliwości zagrania w oryginalną wersję (na przykład bez wyciętej muzyki), pełna kontrola korporacji kto, w co i kiedy gra. Potem zaczną się wyższe opłaty za granie wieczorem, abonament za sam streaming i osobno zakup gry, być może opłaty za transfer danych itd. Najpierw ludzi do takiej formy przyzwyczają a potem będą kosić, bo większość nie zrezygnuje z rozrywki.