Unity oskarża studio twórcy DayZ o łamanie umowy licencyjnej. Za dowód przedstawiło adresy mailowe osób, które w nim nie pracują

W ostatnich dwóch latach o Unity mówiło się przede wszystkim w kontekście ich kontrowersyjnych pomysłów na nowe opłaty za korzystanie z jego rozwiązań technologicznych (z których po roku się wycofano). Firma miała w tym czasie również afery dotyczące konkretnych twórców gier, w tym takich, którym zablokowała dostęp do silnika bez podawania przyczyny. Chcąc podratować swój PR, jej szef wyraził chęć zakończenia „wojny” ze swoimi klientami, jednak najwyraźniej skończyło się wyłącznie na deklaracjach.
Sprawa dotyczy Deana Halla, twórca DayZ, który sprzedał prawa do niej czeskiemu Bohemia Interactive, by założyć własne studio RocketWerkz. Napisał na Reddicie, że otrzymał niedawno maila od Unity, w którym oskarżono jego firmę o łamanie umowy licencyjnej. W przypadku, gdyby nie zastosowała się do zawartych w nim zaleceń, utraciłaby dostęp do Unity zaledwie tydzień później, 16 maja 2025 roku. Gdy Hall dopytał się o szczegóły, dowiedział się, że według Unity jego pracownicy mieli korzystać z licencji osobistych do tworzenia projektów studia, do których powinni używać wersji Pro.
Nasz system pokazuje, że podani niżej użytkownicy logowali się z użyciem licencji Personal Edition. Aby nie łamać warunków umowy z Unity, będą musieli mieć przypisaną licencję Pro.
W późniejszej części wiadomości widnieje pięć adresów mailowych powiązanych z problematycznymi według Unity kontami. Jak podaje Hall, nie jest to żaden sensowny dowód na stawiane zarzuty przez to, co aktualnie robią właściciele rzeczonych maili. Jeden z nich należy do pracownika RocketWerkz, który nie siedzi przy żadnym projekcie studia na silniku Unity, drugi do twórcy, któremu firma opłaca stosowną licencję, a trzeci – do osoby, z którą firma współpracowała w 2024 roku na zasadzie kontraktu i której również zapewniła wówczas wersję Pro Unity.
Najbardziej kuriozalne w mniemaniu Halla są jednak dwa kolejne adresy, bowiem należą do osób, które są członkami zupełnie innego studia i nigdy nie miały nic wspólnego z RocketWerkz. Uważa, że błąd może wynikać z tego, iż działa ona w miejscu, w którym niegdyś jego studio miało siedzibę. Stąd też wątpi w rzetelność zbieranych danych przez Unity, na podstawie których później formułuje oskarżenia.
Oprócz faktu, że Unity grozi swoim wieloletnim klientom natychmiastowym odebraniem licencji na podstawie naciąganych dowodów, to ta sytuacja rodzi poważne pytania o to, jak Unity zbiera dane i je przetwarza.
Sytuacja na ten moment jest rozwojowa i nie wiemy, czy kolejne odwołania RocketWerkz dadzą pożądany przez studio efekt. Na ten moment Unity nie odniosło się publicznie do stawianych przez Deana Halla zarzutów. Jak podaje Hall, najbardziej na tym wszystkim mogą ucierpieć obecne projekty studia, w tym niewydana jeszcze Torpedia czy wciąż wspierane Stationeers.
Czytaj dalej
2 odpowiedzi do “Unity oskarża studio twórcy DayZ o łamanie umowy licencyjnej. Za dowód przedstawiło adresy mailowe osób, które w nim nie pracują”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wiecie co mnie przeraża jako gracza w kontekście kryzysów branży? Nie zwolnienia, czy giga flopy i inne pierdoły, a monopolizacja narzędzi do robienia gier i systemów na których te gry działają.
„Chcesz zrobić grę 3D na naszym silniku? 50% dochodu + do tytuły musisz wpierdolić ostrą monetyzacje, bo nasz excel tak mówi. Nie podoba się? Zrób własny.” Morderstwo dla większości indy i AA.
I oczywiście, powstają cięgle nowe silniki (chociażby GODOT), ale machnąć coś w skali UE lub Unity to już ogromna inwestycja. A jakby M$ coś by zaczął odwalać, to nawet nie wiem co by się działo.
To jest oczywiście czarnowidztwo i mnóstwo rzeczy po drodze musiałoby pójść nie tak, żeby to się wydarzyło.
A co do Unity, to trzeba być chyba masochistą, żeby używać ich silnika. Dzisiaj jest spoko, a za pół roku wyślą ci rachunek na pół miliona dolców, bo im się kurwa coś wydaje. Masakra.
Dla mnie aburdem w tej branży jest obecnie oorogramowanie funkcjonujące w wersjach „… as a Service”. Onegdaj instalowałem kompilator języka oprogramowania/silnika graficznego, odpowiednie IDE i robiłem co chciałem, co najwyżej musiałem zapłacić tantiemy w momencie publikacji.
Obecnie: „którym zablokowała dostęp do silnika bez podawania przyczyny”— czyli mam w połowie rozgrzebany projekt, przychodzę do studia i nawet nie mogę odpalić IDE, bo twórcom XaaS się coś nie spodobało.