[BLOGI] Patrioci – po drugiej szkła stronie

[BLOGI] Patrioci – po drugiej szkła stronie
Niektóre wpisy na naszych ekszynowych blogach wiążą się bezpośrednio z grami - aż żal nie podzielić się tymi najlepszymi z jeszcze szerszą publiką, czyli z Wami, drodzy czytelnicy naszej strony głównej, którzy nie zapuszczacie się na blogi.

Autor: Otton.
Wpis znajdziecie też na jego blogu: TUTAJ.

### Patrioci – po drugiej szkła stronie

Co jest właściwie niezbędne do prowadzenia wojny? Najważniejszą rzeczą jest tu oczywiście konkretny ku temu powód, ale nie mniej ważni są żołnierze. W prawdziwym życiu to ludzie, w których żyłach płynie krew, a w głowach siedzi urażona duma, która swoim wrzaskiem obudziła potrzebę uwolnienia ojczyzny. To, że żołnierze w wojennych grach wideo strzelać potrafią nie jest kwestią wątpliwą. Tylko czy można powiedzieć to samo o ich motywacji do działania?

Droga ponad schemat
Od kilku lat wojna w shooterach stała się w zasadzie filmem zasługującym na 1-10 punktów w zależności od fabuły. I tak naprawdę nieporozumieniem byłoby nie rozpocząć od tytułu, któremu co by nie zarzucić, jest wzorem dla wielu producentów. Call of Duty wprowadziło schemat opowieści o dzielnych żołnierzach, którzy mimo stania na przegranej pozycji pod względem liczebności mają jedną, zasadniczą przewagę nad swoimi konkurentami do zwycięstwa tej wojny – mózg. Czy jednak to co przychodzi im do głowy ma coś wspólnego z patriotyzmem?

Złe wrażenie robi tutaj rażąca głupota drugiej strony, co sprawia, że podczas zabawy z najnowszą częścią tej bądź co bądź zasłużonej serii zadawałem sobie pytanie. Czy prawdziwy patriota pozwoliłby w tak prosty sposób zagarnąć ziemie należące do swojego kraju tak wyjątkowo „potężnemu najeźdźcy”? Może jednak wiąże się to z Rosyjską „radością” z pokonania przeciwnika.

Poza tymi rozważaniami nad skomplikowaniem procesów myślowych gra jest jednak tylko pakietem emocji niekoniecznie z patriotyzmem związanym, bardziej opadem szczęki w nieinteraktywnych momentach.

Kierunek – Patos
Mamy jednak przykład odwrotny do rodzaju emocji oferowanych przez CoDa. Jest nim Homefront, którego ukończyłem jedynie siłą woli, na zmianę z kolegą. Chciałem jednak skupić się wyłącznie na ładunku emocjonalnym, pomijając to że miałem nosa zakładając osobne konto na steamie i sprzedając produkcję po przejściu, co zdarza mi się bardzo rzadko.

Główną ideą twórców było ukazanie patriotyzmu, lecz w swej produkcji udowodnili oni z całą stanowczością, że w tym temacie przesada także jest możliwa. Zacznijmy od baaardzo ciekawego zabiegu państwowego jednoczącego obie Koree (od lat pięćdziesiątych po dzień dzisiejszy są w stanie wojny, podpisano jedynie rozejm). Nie wyobrażam sobie jak można być aż tak głupim, żeby najpierw z całą stanowczością odciąć się od komunizmu, by po ponad ćwierćwieczu przyjąć go z pokorą. W całej Ameryce wysiada prąd, a kraj pogrąża się w anarchii (dobra anarchia to nic złego ). Korea dokonuje zbrojnego napadu, co byłoby na ich miejscu całkiem mądrym posunięciem, ale

… pojawia się jeden problem. Na ziemiach amerykańskich nigdy nie miała miejsce żadna wojna międzypaństwowa (tak naprawdę była tylko secesyjna). Zakładając, że ta będzie pierwsza dalej nie rozwiązujemy zasadniczego problemu. W grze nagminnie pojawia się ciężki sprzęt, a transport takiej jego ilości przez ocean to coś niewyobrażalnego dla rzeczywistości. A miało być tak pięknie i prawdziwie.

Cztery kolory skóry
Ach jak pięknie pomyślano czwórkę kochających swoje państwo bohaterów. Los chciał, że każdy ma trochę odmienny kolor skóry. Jakie piękne umiłowanie wspólnej ojczyzny. Do przesady ukazano ucisk, atakując nas toną pseudopatriotycznych przesłań. Zdecydowanie to, co rodzi się w umysłach bohaterów Homefronta nie ma z patriotyzmem wiele wspólnego.

Tego w grach nie ma
Uważam, że te dwa przykłady wystarczą, by napisać jakiś dłuższy komentarz na dany temat. Celowo pominąłem tutaj serię Battlefield, gdyż część trzecia jest w singlu tak niebywale nijaka, że nie pasuje do żadnej z powyższych kategorii. Bad Company 2 to zaś twór robiony wyraźnie w innym kierunku.

Moje dość obojętne nastawienie do kwestii patriotycznych mogliście poznać w jednym z poprzednich wpisów, ale po przeczytaniu moich oczekiwań odnośnie single playerów w grach wojennych nie zarzucajcie mi niekonsekwencji. Znudziły mi się już ustawiczne „Te pościgi te wybuchy”. Chciałbym wreszcie zobaczyć prawdziwą opowieść nie tyle o wojnie, ale jej uczestnikach. Nie oczekuję na grę w pełni realistyczną, gdzie jedna rana leczy się tygodniami, a po pierwszym zgonie nie można już produkcji włączyć. Bardziej chcę być zaangażowany w grę emocjonalnie, dostawać ustawicznych drgawek i budzić się w nocy z krzykiem patrząc w martwe oczy Legetta upadającego w równie, a może bardziej niesamowity sposób (Kompania Braci 1 i 2 – uwielbiam).

Oczekiwania konsumenta
Może wystarczy już tego wysypu gier owszem Hollywodzich, ale nie spełniających żadnych funkcji dydaktycznych. Obecnie każdy prawie twórca stara się wciskać nam kit, że wojna to świetna zabawa, gdzie zawsze giną ludzie źli, a dobrzy mają zapewnioną nieśmiertelność i to nie tylko w sercach ludzi, ale także mogą później normalnie żyć. Wiem, że łatwiej sprzedać krwawą jatkę, niż wojennego wyciskacza łez, ale liczę, że wreszcie pojawi się więcej gier poprawnie rozpatrujących temat.

Uważam, że ciekawą wariacją w tym kierunku byłoby ubogacenie produkcji elementami survival horroru. Ukazanie lęków żołnierzy w odpowiednio sugestywny sposób sprawiłoby może, że gra zasługiwałaby na swoje pegi 18, jako twór niezwykle przerażający, a nie tylko jako płytka opowieść o koszeniu kolejnych fal wrogów. Najlepiej nadawałaby się do tego okres drugiej wojny światowej. Wyobraźcie sobie strach żołnierzy niemieckich, którzy zostali posłani przez „umiłowanego wodza” na śmierć, ukazać historię tych (choć może i nielicznych, ale na 100% obecnych), którzy zabijali innych, by nie być ofiarą własnej ojczyzny. Jak można pokazać wydarzenia oczami polskich harcerzy (wzorem „Kamieni na szaniec”), którzy nie spodziewali się ataku niemckiego, ale walczyli o wolność, bo czuli, że to najlepsze wyjście z sytuacji.

Apeluję do was
Dlaczego gra wojenna ma się kojarzyć graczom wyłącznie ze strzelaniem do wroga, zamiast z ukazywaniem złych skutków takich działań? Tutaj apel do panów producentów: miejcie wreszcie jaja i pokażcie, że warto zrobić taki tytuł, który coś sobą wnosi, którego chce się przejść, a nie tylko włączyć od razu tryby sieciowe. Jednak takie standardy narzuca USA, gdzie dla wielu użytkowników gier wideo przełknięcie emocji na wysokim poziomie kończy się na sztucznym do bólu Homefroncie. Nie wiem jednak czy w czasach kryzysu jest w ogóle miejsce na pokazanie w grach patriotyzmu bez konsekwencji słabej sprzedaży? Gdyby zrobić taką grę o jakichś historycznych wojnach byłaby to niepowtarzalna interaktywna okazja do lepszego zrozumienia danej wojny.

Niestety pieniądz wyznacza standardy – stwierdził autor wpisu i z przykrością pomyślał, że chyba nigdy nie ujrzy singla swoich marzeń, po czym odpalił wyszukiwarkę serwerów w battlelogu, by następnego wieczoru udać się na serwery Call of Duty …

A wy czego oczekujecie od gier?

40 odpowiedzi do “[BLOGI] Patrioci – po drugiej szkła stronie”

  1. Niektóre wpisy na naszych ekszynowych blogach wiążą się bezpośrednio z grami – aż żal nie podzielić się tymi najlepszymi z jeszcze szerszą publiką, czyli z Wami, drodzy czytelnicy naszej strony głównej, którzy nie zapuszczacie się na blogasy.

  2. Ja chce wiecej Pokemonow i czapek.

  3. Ja natomiast zachęcam do czegoś aktywnego. Weź człowieku idz pobiegaj, idź na siłownie, wyjdź gdzieś z przyjaciółmi etc Na takie smutki jak czytanie blogów przyjdzie czas po 60 gdy już nic lepszego nie bedzie do roboty:)

  4. Trudno się nie zgodzić ze słowami autora. Ale do jednej rzeczy się przyczepię – Otton pisze, że „zawsze giną ludzie źli…” A mi na myśl przychodzi scenka z Battlefielda 3 !!!SPOJLER!!! ,w której musimy strzelać do własnego(!) kompana. !!!KONIEC SPOJLERA!!! Oczywiście to nie czyni z tej gry „wojennego wyciskacza łez”, ale być może jest to znak, że coś powoli idzie w tym kierunku.

  5. Niektórzy zamiast wąchać swój i innych pot na siłowni piszą blogi, nie wiem co w tym złego. Ja osobiście prowadzę blogi i nie uważam tego za stratę czasu czy coś. Jeżeli ktoś ma jakieś ciekawe poglądy, przemyślenia czy cokolwiek czym mógłby się podzielić, to dzięki blogom (między innymi) może uwiecznić te myśli i podzielić się z innymi. Peace 🙂

  6. Komentarz do mrgonzo oczywiście.

  7. I jest pierwszy napinacz. Vantage witam cię, idź się poucz bo jutro klasówka z polskiego, no już już. Od Roberta to się powinieneś uczyć elokwencji i obycia, a blogi to jego chleb powszedni, idź sobie poczytaj blog o cosmodiscu.

  8. punk92 jak nie masz się czym dzielić to, podziel się kromką chleba z biednym dzieckiem z Tybetu i poczytaj mu bajkę po chińsku, takie czasy. Peace for Tybet

  9. Przy GTA VI kiedy (przez pomyłkę!) wybrałem śmierć tego biedaka miast bogacza to aż mnie coś ścisnęło i gdybym mógł to wczytałbym wcześniejszego sejwa i zabił tego co trzeba, znaczy tego którego zamierzałem 😉 |@mrgonzo – pamiętaj że nie wszyscy wierzą w magów napier****jących się pod blokami.

  10. @mrgonzo – zazdrość brzydka rzecz :> .

  11. Tylko trzech napinaczy? No co z wami, dawać dawać. BTW Ike nie mam pojęcia o czym piszesz bo ponoć idiotą jestem, weź mi to rozbij na łacinę i grekę

  12. czytanie blogów strata czasu ale jak ktoś ma chce pisać niech pisze mi nie przeszkadza tylko jak się czasem luknie na nie jeden wpis to się człowiek za głowę złapie co to ludzie nie na wypisują zawsze można ich po prostować pisząc komentarze ale blogi omijam z daleka lektura dla nie wiem kogo na pewno nie dla mnie

  13. @veniv – oj, to widać…

  14. @veni, mrgonzo Wyobraźcie sobie, że są, tak są, ludzie którzy mają inne poglądy na życie, jak je spędzić, co chcą robić itp. Sam ani nie pisze ani nie czytam blogów, jednak teksty w stylu, że lepiej poszedłby ćwiczyć na siłowni lepiej, a wszelkie rozważania to po 60-tce są po prostu żałosne. Wolę nie myśleć jak wyglądałbym świat gdyby wszyscy ludzie czas na jakieś refleksje znajdywaliby dopiero po minięciu 3/4 swojego życia.

  15. O dziękuję 😉 |Miło tak po ciężkim dniu zobaczyć swój wpis na głównej.|@ mrgonzo: Istnieje takie prawo, które ma każdy człowiek – nie chcesz to nie czytaj i pójdź sobie na tą swoją siłownięew. spacer, daruj sobie takie rady, bo nawet nie wiesz kim prywatnie jestem. Każdy robi to co lubi, a ja np. lubię (w wolnym czasie oczywiście 😉 ) pograć, napisać coś, coś przeczytać i nie absolutnie obchodzi mnie co lubią inni.

  16. Dzikus ja już wystarczająco wiem o życiu. Wpadam od czasu do czasu na forum i mentorzy twojego pokroju dają mi lekcję filozofii.

  17. Otton jwydaje mi się że nic złego nie powiedziałem. Autor polecał poczytać blogi, ja natomiast polecałem porobić coś aktywnego. Zomo już chyba nie ma, nikt nikogo do niczego nie przymusza. No chyba że mama każe kluski z talerza wyjeść ładnie. Ok, niech będzie, podciągnę cię pod napinacza nr 4.

  18. @mrgonzo zamiast marnować czas na takie bzdety jak siedzenie na stronie cda może skorzystaj z własnej rady i „idz pobiegaj, idź na siłownie, wyjdź gdzieś z przyjaciółmi etc” bo na takie smutki jak pisanie arcyciekawych komentarzy i rad „przyjdzie czas po 60 gdy już nic lepszego nie bedzie do roboty”

  19. Napinacz nr 5, dobrze wam idzie, pobiegam, wrócę, i dalej będę liczył ludzi czytających między wierszami i nieodpornych na marne prowokacje

  20. @mrgonzo o ironio, ja tylko grzecznie zasugerowałem żebyś nie marnował swojego, jakże ważnego, czasu a ty już się na mnie napinasz jakbym ci jaką krzywdę zrobił. No cóż, przynajmniej skorzystałeś z mojej propozycji. Mam tylko nadzieję że bieganie idzie ci lepiej niż zauważanie tego czy ktoś się dał sprowokować czy nie, bo inaczej połamiesz sobie nogi i skończysz w szpitalu. A tego chyba nikt by nie chciał, prawda?

  21. Ja oczekuję od gier rozrywki. Gry nierealistyczne zwykle dają wiele większy fun niż symulatory, także nie rozumiem sapania niektórych chcących uchodzić za hardkorów „NIEREALISTYCZNE1111oneone”. Nie chcę też wartości dydaktycznych itp. bo to byłoby wpierane na siłę a każdy ma inne poglądy. Mam to wszystko gdzieś, byle gra była dobrze zrobiona i dawała fun a o to twórcy muszą się postarać.

  22. @veniv – wiesz, że istnieje coś takiego jak przecinek i kropka? I zgadnij co: możn je stosować! Taka ciekawostka.|@Gazpacho – nie zgodzę się. Daję Tobie. A że nie jesteś każdym, to nie wiesz, co kto lubi, a gusta są różne -stąd wniosek że, o popatrz, ludzie lubią symulatory! To nie jest uchodzenie za hardkora. A jest prawdą że obecne produkcje z realizmem mają bardzo mało wspulnego, i można od nich oczekiwać go trochę więcej. Gdy tak patrzy się na fabułę, tudzież to, co dzieje się na ekranie, można z marsz

  23. Kac nie dałeś się sprowokować? To już nie wiem kto tu tak spiął poślady. Wylewasz swoje żale, źle mi życzysz, ale nie, w gruncie rzeczy grzecznie się zwracasz i nie dałeś się sprowokować. Człowieku rzuć beretem, do niczego cię nie zmuszam, rób co chcesz i z kim chcesz. W poście napisałem że zachęcam do ruchu, a ty miotasz się i rzucasz błotem jak dwunastolatek.

  24. ciąg dalszy – z marszu stwierdzić iż jest to nie możliwe. Stąd na przykład sporna kwestia najnowszego CuDa. Owszem, fajna zadyma, ale są ludzie, którzy twierdza iż jest sporo przesadzona i kompletnie od czapy. I mają trochę racji, chociaż faktem jest że jest to gra strikte akcji i rzezi jako takiej, a nie np. Arma. A stałoby Ci się coś jakby taka „wartość dydaktyczna była”? Wpieranie na siłę? To wolny kraj – nie chcesz, nie kupuj/nie czytaj/nie słuchaj/nie stosuj się do owej opinii. Chyba lepiej żeby gra

  25. mogła kogoś czegoś nauczyć, prawda? Zwłaszcza tych, którzy siedzą przed monitorem ngodzin. I tu Cię zaskoczę, bo gry które uznałeś za niewarte uwagi, co skrytykowałem, również mogą „dawać fun”.

  26. mogła kogoś czegoś nauczyć, prawda? Zwłaszcza tych, którzy siedzą przed monitorem ngodzin. I tu Cię zaskoczę, bo gry które uznałeś za niewarte uwagi, co skrytykowałem, również mogą „dawać fun”.

  27. Graczy jest coraz więcej, a co za tym idzie producenci starają się aby ich gry sprzedawały się w jak największych ilościach. A żeby się sprzedały to trzeba zrobić je tak, aby spełniały oczekiwania… hmm masowe? 🙂 Dlatego większość gier dzisiaj jest po prostu efektowna i dość płytka. Chociaż była kiedyś taka gra ShellShock: Nam ’67, która miała ukazywać całe okropieństwo wojny. Nawet znalazła się w CDA na płycie. Jednak nie zebrała chyba zbyt dobrych ocen i pewnie niewielu ją kojarzy.

  28. Poza tym nie wspomniałem nic o subtelnej armie. nie oczekuję po takiej grze masy realizmu na tym polu (najlepsze są truudne zręcznościówki), ale chcę wreszcie poczuć zaangażowanie emocjonalne. Gry wojenne realizuje się w większości za pomocą sekwencji walki. A wyobraźcie sobie etap, gdzie cywil ucieka zupełnie bezbronny przez las, gdzie musimy zaliczyć misję po cichu itp. Oczywiście etapy strzelane też jednak być powinny. Chcę emocji, a nie tylko tony nic nie znaczących fajerwerków.

  29. jak wspomniałem warto byłoby poszukać inspiracji w gatunku horror, nie na zasadzie jadki z zombiakami, ale jakich nie wiem koszmarów żołnierzy, przewidzeń itp.

  30. A to potwierdza to, co Otton napisał w swoim podsumowaniu. A jeżeli chodzi o mnie, to wzorem produkcji grającej na emocjach jest siódma część serii final fantasy. Kto grał, ten wie o co chodzi. Tej grze nie towarzyszą emocje typu: o w mordę, ale tutaj można wszystko efektownie rozwalić, ale zajmująca opowieść. A może warto poszperać wśród gier niezależnych? O ile grafika nie jest dla kogoś przeszkodą, to chyba łatwiej znaleźć tam produkcje, w które wsadzono więcej pasji niż pieniędzy.

  31. Tyle, że rpgi to co innego. Ten gatunek zawiera więcej angażujących emocjonalnie tytułów. Ja żalę się tylko na strzelanki wojenne. Grafika mi nie przeszkadza, wśród „indyków” można spotkać wiele dobrych gier, tyle że to trochę inny gatunek i nie ma tam tytułów AŻ TAK ambitnych.

  32. Ciężko byłoby wskazać jakiś tytuł, który zawierałby jakiś duży ładunek emocjonalny. Oprócz wspomnianego shellshocka, przychodzi mi na myśl jeszcze tylko pamiętna misja z pierwszego medal of honor. Ale nie ma w niej żadnej inspiracji horrorem, to po prostu interaktywna scena z Szeregowca Ryana. 🙂

  33. Co to dobra anarchia ?

  34. Nic konkretnego. Jak wejdziesz na bloga to zobaczysz, że tam jest buźka puszczająca oko. Nie wiem dlaczego, w newsie jej nie ma.

  35. Widzę, że panuje tutaj nie miły stereotyp, który chciałbym obalić…. Ćwiczę na siłowni ( w sumie teraz u kolegi ale na jedno wychodzi). Pewnie teraz połowa z was pomyśli „omfg kolejny idiota, nie to co ja czytający godzinami ksiązki lul i siedzący na moim bloczku”. Otóż książki też czytam, zaś blogów nie trawie. Nikt nie ma też prawa mnie obrażać z tego powodu (pisząc, że przykładowo to widać). Jeśli się chwalicie swoją wyższą „inteligencją”, to ją przynajmniej okażcie 🙂

  36. @ Airoder|To nie o to głównie chodzi. Tylko widzisz, człowiek, który mnie nie zna radzi mi co ja mam robić. Trochę głupio doradzać spacerowanie komuś, kto prawie dziennie pokonuje 2-4 km na świeżym powietrzu. Nie uważasz że trochę to bez sensu? Zanim się coś komuś doradzi to warto coś o tym człowieku wiedzieć.Poza tym co ma wspólnego siłownia z tym, co autor (znaczy ja) opisał w tekście. Jak będę chciał posłuchać „speców” od zdrowia to umiem znaleźć w googlach odpowiednią stronę.

  37. Twórcy i owszem mogą, a nawet chcą stworzyć gry osadzone w realiach wojny, ale nie pozwala im na to pieniądz. Pomyśl ile zarabia EA za grę pełną wybuchów, pościgów i zabijania tysiąca innych ludzi. Wszyscy przyzwyczaili się do tych shooterów i twórcy wiedzą że za wydanie gry realnej wiele nie zarobią. To jest właśnie problem, pieniądze… Niestety w temacie finansów my zwykli szarzy gracze niczego nie zdziałamy.

  38. Wspomniałem o tym we wpisie – „Niestety pieniądz wyznacza standardy”. Wiem, że to nierealne marzenie, o czym piszę w ostatnim akapicie. |Oczywiście łatwiej zarobić, bo taka klasyczna gra sprzeda się świetnie w ameryce. Zaś taka o jakiej piszę no może jako tako sprzeda się tylko w europie. Bez brania pod uwagę graczy w ameryce liczba sprzedanych kopii maleje drastycznie.

  39. Otton ale to akurat nie było do Ciebie (tak mi się wydaję), a tym bardziej do twojego wpisu na blogu (który jest mi obojętny, są to twoje przemyślenia nie moje i możesz z nimi robić co Ci się podoba), a raczej komentarzy niektorych użytkowników, którzy „rzekomo Cię bronili” 🙂

Dodaj komentarz